PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8421}
6,8 1 002
oceny
6,8 10 1 1002
Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany
powrót do forum filmu Osobisty pamiętnik grzesznika przez niego samego spisany

Po "Nieciekawej historii", to kolejny dowód na to, że stwierdzenie jakoby Has całkowicie się wypalił po nakręceniu "Sanatorium pod klepsydrą" jest grubo przesadzone. Niestety w przeciwieństwie do "Nieciekawej historii" tutaj mam się do czego przyczepić, ale to zaraz. Pozostały mi jeszcze dwa filmy Hasa do zaliczenia - "Pismak" i "Niezwykła podróż Baltazara Kobera" - i nie wierzę już, by któryś z nich był choćby średni.
Jest to zdecydowanie warta zobaczenia wizualizacja dwoistości natury ludzkiej, dosłowne ukazanie dwóch stron medalu. Niczym w "Szymonie Pustelniku" Luisa Bunuela, Has pokazuje jak cieńka granica może dzielić życie niemal (lub może jak najbardziej) ascetyczne od życia w grzechu. Tutaj ciągłe kuszenie wygrywa już na starcie doprowadzając bohatera do szaleństwa. Ale nowych znaczeń z czasem dochodzi coraz więcej.
Kapitalne zdjęcia (już od początku kojarzące się z "Szyframi" czy "Sanatorium pod klepsydrą"), zachwycająca scenografia i kostiumy, złowieszcza muzyka. Tym co wyróżnia ten film spośród innych filmów Hasa, jest gra aktorska. Zwykł on prowadzić swoich aktorów po mistrzowsku, tutaj jednak na pochwałę zasługują tylko aktorzy planu drugiego. Główny bohater, bardzo ciekawa postać spowiadającego się trupa, jest grany przez Piotra Bajora dosyć nierówno, zaś Maciej Kozłowski grający najważniejszą po nim postać (nie powiem jaką, co by zabawy nie psuć) gra wręcz słabo.
Sam scenariusz wydaje się też trochę nierówny - choć bez przesady. Denerwowała mnie pewna naiwność zwrotów fabularnych tu i ówdzie, tak jak i w pewnym momencie zbędna dosłowność. W końcu to obraz surrealistyczny. Mimo tych minusów (trochę względnych zresztą) jest tu sporo bardzo ciekawych motywów i postaci, cała historia robi niemałe wrażenie. I tu dochodzimy do reżyserii, która - jak w drugiej połowie "Sanatorium..." - wydała się dosyć toporna (a toporna reżyseria może być plusem chyba tylko u Wernera Herzoga), a sam film zrobił się trochę ciężkostrawny. Ale i tak jest to kawał naprawdę porządnej roboty, a mi osobiście bardzo się podobało.

7/10

PS: Zapytany o końcowa twórczość Hasa,
Tadeusz Konwicki miał powiedzieć, że niepotrzebnie Has nie pozwalał sobie na żadne szaleństwo, które zawsze artyście jest potrzebne.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones