Dlaczego tyle krytyki? Tak krytykujecie ten film, jakbyście byli zwolennikami tylko jednego gatunku a reszta wam się nie podoba. Według mnie ten film nie był wcale taki zły ale jak ktoś spodziewa się widowiskowych bitew i hektolitrów krwi to co innego. A może sami lepiej jakiś film nakręcicie a ja wtedy sobie po nim pojeżdżę?
Po pierwsze na filmwebie jest napisane że to dramat historyczny a ja bym to nazwała raczej filmem przygodowym (i to z rysami fantastyki) osadzonym w historycznych realiach. I jak na taki film przygodowy bohaterowie są zbyt płascy, zbyt mało krwiści, ja mówię o takich że są "mało sienkiewiczowscy". Patrzymy na nich, ale nie identyfikujemy się z nimi, a ich problemy nie stają się naszymi problemami.
Po drugie, co jest związane z pierwszym : film nie jest za bardzo wciągający. Wątek miłosny jest pozbawiony emocji, inne wątki też nie porywają.
Po trzecie, co też jest związane z pierwszym : Colin Firth nie pasował do swojej roli. Ben Kingsley może nawet pasował ale i tak go nie lubię (nie mówię że to zły aktor, nie lubię go za sam wyraz twarzy).
Po czwarte : film jest naciącany. Ciągle ktoś kogoś ratuje w ostatniej chwili.
Ale pozatym to powiem że są bardzo ładne zdjącia i warto chociażby na nie sobie popatrzeć. Zakończenie było dosyć fajne (jak dla mnie przynajmniej,bo lubię odwołania do leged itp. )Od strony technicznej też ok, jest rozmach, są ładne kostiumy. 6/10
Moheros, kwestia nie leży w gatunku filmu, a w wykonaniu. Bicie schematów - ot parę dowcipnych gagów z młodzikiem, jest i murzyn (no bo bez niego, to byłby rasistowski film), kobieta oczywiście jest z jednej strony wojowniczką, a z drugiej strony - z chęcią zostanie kurą domową u boku głównego bohatera... Pomijam już kwestię "epickich pojedynków", które są obowiązkowe w tego typu produkcjach, ale tu wykonane są z wyjątkowo małym polotem (Firth i McKidd zmieniający co dwa uderzenia broń na inną byli przezabawni).
Ponadto powiedzmy sobie szczerze - fabuła nie trzyma się kupy. Wystarczy porównać z innym filmem, podobnym do tego w tematyce i gatunku - "Król Artur". I kwestią naprawdę nie jest budżet - bo nie wyobrażam sobie, żeby nawet budżet Władcy Pierścieni był w stanie uczynić tę fabułę choćby w miarę spójną. I hasło, że jest to "oparte na faktach"... chyba w tym samym stopniu co Władca Pierścieni.