Po filmie nie oczekiwałem niczego specjalnego, widząc oceny na imdb i filmweb, wiedziałem, że "Ostatnie zlecenie" nie trafi do grona moich ulubionych produkcji, niestety, film nie dość, że mnie nie zachwycił to jeszcze w dodatku zanudził i rozśmieszył, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Nie polecam tego dzieła, bo przy jego tworzeniu, chyba nie za bardzo potrafiono zdecydować do jakiego gatunku ma należeć, w wyniku czego wymieszano wszystkie gatunki, a skutkiem tego jest jedno wielkie gówno z Cage'em na czele. Początek filmu nawet ciekawy, do momentu, gdy główny bohater posiadający swoje wspaniałe zasady postanawia nie zabijać swojego posłańca tylko go uczyć, i tu pierwsze rozczarowanie, seryjny morderca bawi się w nauczyciela, kolejna zabawna scena to spotkanie głuchoniemej... Człowiek który całe, życie śpi na walizkach poznaje pierwszą lepszą kobietę, i zakochuje się od pierwszego wejrzenia, a potem podczas spotkania z nią zabija za jej plecami dwóch kolesi, którzy chcieli mu po prostu zabrać portfel:) Widocznie główny bohater wolał stracić miłość swego życia niż oddać portfel dwóm rabusiom z ulicy, co z tego że na koncie miał zabezpieczone grube miliony oszczędności... Ponadto produkcja jest strasznie przewidywalna, widz jest o 30 minut przed bohaterem, np. w momencie gdy pokazywany jest w telewizji polityk, od razu wiadomo, że to na niego padnie kolejne zlecenie... Ogólnie mówiąc nie polecam, bo tylko zakończenie jest jako tako normalne, chociaż jak dla mnie przegięte.