Zastanawiam się co kierowało Cage'm że przyjął rolę w tej azjatyckiej tragedii ? czy on nie czytał scenariusza ? Ostatnie Zlecenie to film na poziomie ostatnich wyczynów Stevena Seagala...kino cieżkie, nudne, sztampowe i do obrzydzenia nijakie. Postać Pana super zabójcy, nieuchwytnego profesjonalisty, który w czasie trwania filmu robi wszystko żeby zabijać w tłumie, na oczach wszystkich jak zwykły psychol ? po co te nauki skoro Cage wszystkie egzekucje przeprowadza z "pompą" i na oczach setek świadków... po kiego grzyba są początkowe sceny gdzie Cage uświadamia nas że jest arcymistrzem kierującym się kodem, bezszelestnym mordercą nie zostawiającym za sobą śladów. Niestety już w połowie filmu widzimy że Cage bredzi i zabija kolejne cele z gracją Johna Rambo :)
Fatalny film z fatalną rolą Nicka, który po "Lord of War" kompletnie się zagubił - i jak szybko nie zmieni tej swojej umęczonej maniery i idiotycznej fryzury to skończy jak Seagal...
Tak prawdę mówiąć Cage w "Kulcie" , "GhostRiderze" , "Ostatnim Zleceniu" i "Next" zagrał tą samą postać :) naczelny cierpiętniku Hollywood obudź się i zagraj coś z wyższej półki.
No cóż, zgadzam się całkowicie. Lepiej odpuścić sobie to dziełko i nie marnować na nie czasu. Cholernie nijaki film z bohaterem, który przeczy sam sobie na każdym kroku.
Fakt, miało być pięknie, ale nie wyszło. Widać momentami przebłyski jakiegoś świetnego pomysłu, ale w jednej chwili wszystko zostaje zrujnowane zupełnie niepotrzebną sceną/głupim, nieprofesjonalnym zachowaniem/dłużyzną bez duszy i charakteru.
Strona techniczna w porządku (prócz kilku scen, jak np. rozwalający finał w samochodzie, który sam jedzie do tyłu i ląduje na idealnie przygotowanym, jedynym w okolicy, stosie worków z piaskiem, czy jakimiś śmieciami - za droga fura na kraksę?), fabuła niestety leży (to, o czym pisał założyciel tematu - zawodowy morderca, który publicznie, na oczach setek ludzi na pływającym targu, wykonuje zlecenie itd.).
Szkoda tylko Nicolasa... strasznie nisko się ceni ostatnio.