Nawet mi się oczy zwilżyły przy tej scenie! D: Cieszę się niesamowicie że poznaliśmy przeszłość Bludwortha i co go łączy z śmiercią, zagrzebuje to też ostatecznie popularne teorie o tym że sam był uosobieniem śmierci czy że miał jakiś układ ze żniwiarzem, po prostu, sam jako dzieciak uniknął śmierci w katastrofie i to jest jak najbardziej proste ale satysfakcjonujące i sensowne rozwiązanie. Jego ostatnie słowa równocześnie smutne jak i piękne, widać było że płynęły nie tylko z scenariusza ale i z samego Tony'ego, który wiedział że to już jego ostatnie chwile na świecie i jeszcze ten charakterystyczny gwizd po raz ostatni. Scena 10/10 Godne pożegnanie zarówno Bludwortha jak i samego Todda. Będę tęsknił :(
Tak jak myślałem :D część dialogu z Tonym Toddem, zwłaszcza ostatnie słowa, nie były w scenariuszu, reżyserzy wiedzieli że to będzie prawdopodobnie jedna z jego ostatnich jak nie ostatnia rola, więc poprosili Todda, żeby sam mówił z serca do fanów.
A czy on umarł na jakąś chorobę, że wiedział, że jest na końcu drogi? I co miał znaczyć gwizd, to nawiązanie do jakiegoś filmu? Nie kojarzę tego aktora.
Zagrał w pierwszej, drugiej i piątej części i tam właśnie tak charakterystycznie gwizdał, przyznaję, że aż do dziś myślałem, że właśnie potrafił oszukiwać śmierć. Teraz niby się wyjaśniło, że jej nie oszukiwał bo jako dziecko został ocalony na tej wieży widokowej.
Jako człowiek zmarł na raka żołądka, jak wiadomo z rakiem jeszcze jakiś czas można żyć choć dni już i tak są policzone. Pewnie dlatego zaprosili go do udziału w filmie i dano mu wolną rękę co do dialogów by mógł pożegnać się z widzami.
Tak, rak żołądka to pewny wyrok z długim wyprzedzeniem. Poruszająca scena. A sam film dobry, z fajnym twistem, choć nie tak mocnym, jak w piątce.