Film jest długi ale wytrwałem do końca. Muszę przyznać że ma klimat i jest dobry. Zbiorowa orgia na końcu zaskoczyła mnie kompletnie. Można powiedzieć że jest to thriller erotyczny.
szczerze mówiąc nie wiem co w tym filmie ludzie widzą ciekawego... A ta orgia na koniec... hahah się uśmiałem. Zakończenie filmu zepsuło mi i tak przeciętny twór jeszcze bardziej. Żadna rewelacja moim zdaniem. 5/10
NIE BYŁO ŻADNEJ ORGII....
ignorancja ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć nawet mało wymagającego filmu, zaczyna mnie nudzić (i nie mówię tu o jakichś metaforach, które należałoby przekładać na własne życie, mówię o zrozumieniu fabuły, w której każdy element broni się sam, bez niepotrzebnego dołączania "filozofii na wyższym poziomie"; bo w gruncie rzeczy to baśń i nie powinniśmy doszukiwać się prawd, które miałyby znaczenie dla nas (chociaż możemy), lecz dla bohatera)
zarzucasz ignorancję i stwierdzasz brak zrozumienia? Na jakiej podstawie? Skąd wiesz że nie było orgii? To że nie były pokazane narządy płciowe jest tylko dowodem na to żeby ogrzniczenia wiekowe zachować w normach. Też mnie rozbawiasz swoim postem. Czy ja twierdziłem że ten film to twór od którego miałbym wymagać realności?? Oczywiście że nie. Mój poprzedni post odnosił się do tej mizernej bajki pt. pachnidło. To jest moje zdanie, ty natomiast nie możesz się pogodzić z tym że ktoś ma inne zdanie od ciebie. Jeszcze tylko dodam że spora nuta wyższości z jaką piszesz posta nie tylko bawi ale jeszcze dodaje element załosnego podejścia do sprawy...
Z wikipedii: (przekierowanie z hasła 'orgia')
Seks grupowy - zachowania seksualne, w których biorą udział więcej niż dwie osoby. Udział osoby trzeciej i następnych może polegać na obserwacji lub czynnym udziale. Seks, w którym uczestniczy jedna kobieta i więcej mężczyzn czasami jest nazywany gangbang. Seks grupowy może być uprawiany przez ludzi o wszystkich orientacjach seksualnych.
Chciałbym nieśmiało zauważyć, że ci wszyscy ludzie nie obserwowali innych par (a już w ogóle nie uczestniczyli w seksie grupowym w dosłownym tego słowa znaczeniu), skupiali się na sobie, tylko i wyłącznie. Co więcej, przez większość czasu dochodziło właściwie do pieszczot, pocałunków itp. To nie była orgia, ale miłość w czystej, nieskażonej postaci, w dodatku silnie uargumentowana fabułą (w tym momencie zrozumiałem sens baśni).
Rzeczywiście nie mogę się pogodzić z Twoim zdaniem, a są dwa powody tego:
1. Nie podajesz żadnych argumentów.
2. W ogólności, wyznaję troszkę faszystowską zasadę: jeżeli uważam, że dany film jest świetny, nie pogodzę się z czyjąś jego krytyką (jeżeli uznaję film za słaby, wtedy jestem gotów słuchać argumentów "za").
pozdrawiam:)
Pieszczoty to były tylko pokazane wg mnie stosunku nie trzeba było pokazywać bo to oczywiste było. Oczywiście że chodziło o miłość ale nie zgadzam się żeby były to tylko pary (w dosłownym słowa znaczeniu) było kilka ujęć w których trzy osoby się zadowalały ze sobą. Czy uważasz widza za takiego prostaka żeby mu trzeba było pokazać stosunek żeby uwierzył że do takowego doszło? Poza tym seks może być jeszcze oralny jeżeli chcesz wchodzić w takie szczeguły.
"w tym momencie zrozumiałem sens baśni" heh nawet nie wiesz jak mnie tym rozbawiłeś. To stwierdzenie plus zarzucenie mi że ja nie zrozumiałem filmu jest co najmniej pomylone. Musiało do tego momentu w filmie dojść żebyś zrozumiał o co w tym chodzi?? Jestem szczerze zdumiony twoją pierwszą wypowiedzią i tym co teraz stwierdziłeś.
"Nie podajesz żadnych argumentów. " tu też nie wykazałeś się spostrzegawczością. Moja wypowiedź była tylko i wyłącznie moim zdaniem i odczuciem. Film mnie nudził, fabuła jest dla mnie średniawa a zakończenie iście nie pasujące do reszty. Ta orgia mi zepsuła najbardziej obraz filmu. Swoją drogą jeżeli mówisz o prawdziwej miłości to chyba nie wiesz że nie jest ona nierozerwalnie połączona ze stosunkiem płciowym. W ogóle ciężko się odnieść do tego co mówisz gdyż jesteś zaślepiony tym dziełem i nie przyjmujesz krytyki (sam to stwierdziłeś) - tylko po co wdajesz się w dyskusję skoro krytyki nie przyjmujesz? Nie widzę logiki w twoim myśleniu.
Nie odpowiedziałeś mi. Gdzie ta moja ignorancja i (o zgrozo) brak zrozumienia tego jakże "głębokiego" filmu?
Nie napisałem, że nie było stosunków seksualnych w ścisłym znaczeniu; napisałem tylko, że pokazane były pieszczoty, aby właśnie nie zniesmaczyć pruderyjnych widzów;
pisząc o PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI nie miałem na myśli miłości platonicznej, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że seks jest nierozerwalną jej (prawdziwej miłości) częścią.
Chcesz powiedzieć, że już przed sceną "orgii" wiedziałeś, że główny bohater zrozumie swój błąd, to że bezsensownie szukał jakiegoś zapachu zabijając jednocześnie ludzi, to że wystarczyło wyzbyć się wpływu jego daru i w pełni pokochać pierwszą ofiarę, aby uzyskać taki efekt?? Bo to miałem na myśli, mówiąc o zrozumieniu sensu baśni... i dlatego ta scena jest tak bardzo ważna. Oczywiście od początku wiadomo było, iż przeżywa on miłość w taki swoisty sposób, jednak już sam sposób działania tego poszukiwanego zapachu nie był do końca jasny. Tyle ode mnie:)
"pisząc o PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI nie miałem na myśli miłości platonicznej, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że seks jest nierozerwalną jej (prawdziwej miłości) częścią."
przeczytaj to jeszcze raz i powiedz czy miałeś zamiar to właśnie napisać. Bo ja czegoś tu nie rozumiem i proszę o sprostowanie.
"Chcesz powiedzieć, że już przed sceną "orgii" wiedziałeś, że główny bohater zrozumie swój błąd..."
Hmm wydaje mi się że coś pomieszałeś. Zadałeś pytanie z góry ustaloną odpowiedzią. Dlatego odpowiem: oczywiście że NIE WIEDZIAŁEM że bohater zrozumie swój błąd. Ale co to ma wspólnego z pojęciem rozumienia?? Tu chodziło o sam fakt błędnej drogi w poszukiwaniu miłości. A to już było widać po spotkaniu z pierwszą kobiecą ofiarą.
A odnośnie avatara to po twojej pierwszej wypowiedzi zauważyłem pewne podobieństwo do rysunku z filmu The Wall Floydów. Jak mniemam już sprawdziłeś moje ulubione filmy ;)
Swoją drogą popatrz jak zmieniasz zdanie... na samym początku wjeżdżasz że nie było żadnej orgii potem że nie dokońca stosunek seksualny (wtf!? jak stosunek może być nie do końca??) a wreszcie w innym temacie sam to orgią nazywasz. Oczywiście nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie odnośnie zarzutów ignorancji i braku możliwości rozumienia... Te fakty świadczą przeciwko tokowi myślenia który serwujesz.
Podsumowując , mogę stwierdzić że twoje wypowiedzi nie mają logicznego argumentowania, zdanie swoje zmieniasz czyli coś jest nie tak. Tak samo jak wypowiedzi niektórych osób w innych tematach. Po prostu włos na głowie mi się jerzy jak czytam tak niekonsekwentne wypowiedzi. Smutne, denerwujące i już nawet mało zabawne...
"Chciałbym nieśmiało zauważyć, że ci wszyscy ludzie nie obserwowali innych par (a już w ogóle nie uczestniczyli w seksie grupowym w dosłownym tego słowa znaczeniu), skupiali się na sobie, tylko i wyłącznie. Co więcej, przez większość czasu dochodziło właściwie do pieszczot, pocałunków itp. To nie była orgia, ale miłość w czystej, nieskażonej postaci, w dodatku silnie uargumentowana fabułą (w tym momencie zrozumiałem sens baśni)."
przez większość czasu dochodziło właściwie do pieszczot... czy według ciebie napisałem, że nie było seksu?
"Nie napisałem, że nie było stosunków seksualnych w ścisłym znaczeniu; napisałem tylko, że pokazane były pieszczoty, aby właśnie nie zniesmaczyć pruderyjnych widzów;"
nie napisałem, że nie było stosunków seksualnych w ścisłym znaczeniu -> na twój zarzut, że myślę sobie, iż ci ludzie tylko buzi sobie dawali... czy ja tu napisałem o jakimś stosunku nie do końca? Nawet gdybym napisał o stosunkach dosłownie nie do końca, to na początku zdania zaznaczam "NIE NAPISAŁEM, ŻE..."; nie rozumiem, o co ci chodzi prawdę powiedziawszy...
co do: "A ta orgia na koniec... hahah się uśmiałem." i twojego pytania; otóż jesteś ignorantem, bo patrząc na powyższą wypowiedź można sobie bez problemu wyobrazić, że chodziło tylko o haczyk reklamowy, żeby nastolatki chciały film obejrzeć. Ta "orgia" (btw. chyba w większości tematów piszę w ", bo ciągle nie uważam, aby była to prawdziwa orgia) była uargumentowana i tyle, nie rozumiem, co cię w tym cieszy.
Dałem ci przykład 3 - osobowych takich "par". Do stosunku doszło , i nadal nie chcesz tego nazwać orgią?? Może napiszesz to co w innym temacie ? Mianowicie żeby zobaczyć prawdziwą orgię muszę sięgnąć po film pornograficzny? Takimi zdaniami się ośmieszasz. Przypomnij sobie filmy o Rzymie starożytnym. Orgie w pałacach na porządku dziennym. A popatrz jak były przedstawione... Nawet delikatniej niż ta z Pachnidła... a tamte były wprost nazywane orgiami i nie było takich pokrętnych widzów którzy by twierdzili że takowymi nie były...
"nie było stosunków seksualnych w ścisłym znaczeniu" to ma podobny sens (a raczej jego ponowny brak) jak "stosunek nie do okńca".
Nie wyjaśniłeś swojego zdania na temat "prawdziwej miłości" i miłości platonicznej które to zdanie w ogóle jest niezrozumiałe...
Radzę głębiej postudiować znaczenie słowa "ignorancja". Bo to co wypociłeś na ten temat jest po prostu śmieszne - żeby nie powiedzieć żałosne i znowu bez sensu...
"...nie rozumiem, co cię w tym cieszy." "Cieszy" to słowo tylko o pozytywnym znaczeniu a nie znasz czegoś takiego jak śmiech ironiczny na przykład?? Który ma ze szczęściem niewiele wspólnego...
no wlasnie nie rozumiem, dlaczego ironizujesz na ten temat, wytlumacz mi
nie chce sie klocic, ale prawdziwa orgia raczej niewiele ma wspolnego z miloscia; dlatego uwazam, ze to co w filmie pokazano (i to, czego nie pokazano z wiadomych wzgledow) nie bylo orgia; wiesz, jak wyglada orgia? czy wedlug ciebie podczas takiej 3-5 osobowej orgii ludzie sie przytulaja, caluja, okazuja sobie czulosc? Ja mysle, ze raczej chodzi o zwierzecy seks, nic wiecej, a w filmie czegos takiego nie bylo; nie wciskaj mi kitu
poza tym, jak juz mowilem, ci ludzie byli w transie i nie zauwazali innych par (czy tez trojkatow, nie bede ogladal drugi raz, aby wylapac jakis trojkacik, wiec wierze)
ty naprawde nadal twierdzisz, ze ogladales orgie?
dlaczego nie rozumiesz tego co pisze? Czyzbym tak bardzo mieszal?
"Nie wyjaśniłeś swojego zdania na temat "prawdziwej miłości" i miłości platonicznej które to zdanie w ogóle jest niezrozumiałe... "
wyjasnilem juz raz, ale kazde kolejne wyjasnianie czegokolwiek konczy sie nastepnym pytaniem; poprzednio oskarzyles mnie, ze uwazam, iz mam bledne pojecie o milosci, skoro twierdze, ze nie jest ona zwiazana z seksem (bo znowu nie zrozumiales tego, co napisalem wczesniej); dlatego odpowiedzialem, ze NIE UWAZAM, iz prawdziwa milosc nie jest zwiazana z seksem...
stwierdzenie "co cie tak cieszy" nie znaczy: "czemu jest ci wesolo i radosnie", ale wlasnie mialo zabarwienie ironiczne, nie zauwazyles?
napisales idiotyczne zdanie na samym poczatku (bez pokrycia kompletnie, o co ci chodzilo? o sam fakt tego, ze pokazali "orgie"? ze zle ja pokazali? ze byla bezsensowna? ja uwazam, ze byla potrzebna i tyle)
"Radzę głębiej postudiować znaczenie słowa "ignorancja". Bo to co wypociłeś na ten temat jest po prostu śmieszne - żeby nie powiedzieć żałosne i znowu bez sensu..."
daj sobie spokoj z populistycznymi tekstami
"wyjasnilem juz raz, ale kazde kolejne wyjasnianie czegokolwiek konczy sie nastepnym pytaniem; poprzednio oskarzyles mnie, ze uwazam, iz mam bledne pojecie o milosci, skoro twierdze, ze nie jest ona zwiazana z seksem (bo znowu nie zrozumiales tego, co napisalem wczesniej); dlatego odpowiedzialem, ze NIE UWAZAM, iz prawdziwa milosc nie jest zwiazana z seksem..."
nic nie wyjaśniłeś... a twoje ostatnie zdanie z cytatu brzmi tak samo jak wcześniej i właśnie tego nie rozumiem bo wynika z niego że uważasz iż prawdziwa miłość jest nierozerwalnie (właśnie tego słowa użyłem rozpoczynając rozmowę na temat miłości dlatego odnoszę się właśnie tak) związana z seksem. A radzę wrócić i poczytać moje posty. Celowo zwróciłem uwagę że czegoś w twoim zdaniu o miłości nie rozumiem. Z góry ustalmy że nie chcę ci narzucać mojego pojęcia miłości (gdyż ja twierdzę że miłość platoniczna jest miłością prawdziwą a ty masz i miłość prawdziwą i miłość platoniczną - to mnie zdziwiło dlatego prosiłem o potwierdzenie). Ale nie chce mi się tego tobie tłumaczyć zagmatwałeś niepomiernie tę sprawę. Poza tym nie stwierdziłem nigdzie że masz błędne pojęcie o miłości bo sam nie wiem czy moje jest poprawne.
Odnośnie ignorancji: to było szczere z mojej strony bo chyba pojęcia nie masz o czym piszesz. Pokażę ci czym jest ignorancja na twoim przykładzie. Zacznijmy od twojego właśnie zarzutu ignorancji i totalnego negowania mojego zdania stawiając wyżej swoje. Stwierdziłeś także że nie zrozumiałem filmu i tutaj sedno: bo widzisz, twierdzisz że ci ludzie na koniec podczas niewyuzdanej za bardzo orgii okazują sobie najczystszą miłość a nie zwierzęcy pociąg... Tu jest twoja ignorancja i mógłbym nawet pokusić się o stwierdzenie błędnego zrozumienia filmu(aczkolwiek filmy głębokie można zrozumieć na różne sposoby a wg mnie ten film głęboki za bardzo nie był). Główny bohater posłużył się zapachem a zapach jak wszyscy wiemy jest czymś co pobudza sferę intymną i erotyczną , to za jego przewodnictwem wybieramy partnerkę i kopulujemy. Wybacz ale właśnie tak zrozumiałem film. Nie tylko droga jaką obierał bohater jest zła ale i metoda! Zapach nie daje miłości! Zrozum to. To było w tym filmie oczywiste. Dlatego też twierdzę że to była zwykła orgia. Czy do cholery to tak ciężko zrozumieć??
Które "idiotyczne zdanie" masz na myśli?
tak, wszystko juz jest pogmatwane, sam przestaje rozumiec, o co nam chodzi
poki co, jezeli uwazasz, ze prawdziwa milosc to milosc platoniczna, nie mam zamiaru sie z toba o to wyklucac (aczkolwiek nie bylbym soba, gdybym nie wspomnial, iz uwazam milosc platoniczna za milosc niespelniona i nieszczesliwa, chyba w wiekszosci przypadkow jednostronna)
nie rozumiem zbytnio twojego tlumaczenia sensu filmu ;P ja to widze tak: legenda glosila, ze cudowny zapach powinien sie skladac z podstawowych elementow kazdego zapachu (nutki i akordy, bajka:P) oraz tego jednego elementu nieznanego; podobno rozpylenie tego zapachu wywolalo u ludzi na calym swiecie cos na podobienstwo "bycia w raju"; bohater stworzyl taki zapach i okazalo sie, ze jest on miloscia (milosc do niego samego, milosc podczas oslawionej orgii:)); wtedy kolezka zdal sobie sprawe, ze jego pogon byla bezsensowna, ze juz wtedy, gdy zabijal pierwsza ofiare, czul dokladnie to samo, co daje jego zapach (podczas tej orgii wyobrazal sobie czulosci z rudą); od poczatku myslal, ze jest wyjatkowy i przez to moze robic co chce, aby tylko dojsc do upragnionego celu; mylil sie i sam sie ukaral; najciemniej zawsze pod latarnia jednym slowem
btw. w gruncie rzeczy milosc (nie zapominajmy o chemii:D) to sa zapachy -> feromony
"tak, wszystko juz jest pogmatwane, sam przestaje rozumiec, o co nam chodzi "
ja wiem o co mi chodzi
"poki co, jezeli uwazasz, ze prawdziwa milosc to milosc platoniczna, nie mam zamiaru sie z toba o to wyklucac (aczkolwiek nie bylbym soba, gdybym nie wspomnial, iz uwazam milosc platoniczna za milosc niespelniona i nieszczesliwa, chyba w wiekszosci przypadkow jednostronna)"
Zaznaczyłem przecież że nie chcę cię przekonywać do omjego pojęcia miłości. Tylko z ciekawości zapytam dlaczego miłość platoniczna jest nieszczęśliwa a w szczegulności dziwi mnie stwierdzenie "niespełniona". Szczerze powiem że ja nie widzę innej "miłości" niż platoniczna. Jednocześnie się zgadzam (aczkolwiek nie do końca) z tym że jest to w dużej mierze jednostronna miłość. To jest dla mnie temat nieskończenie wielki i nigdy bym go nie wyczerpał.
Czego tu nie rozumieć? Sam nawet powiedziałeś to o co mi chodziło z tym że nie do końca. Bo nie "miłość" to zapachy, tylko popęd i zauroczenie sie kryją w zapachach. Widzę już na czym polega różnica między mną a tobą czy niektórymi innymi osobami w odbiorze tego filmu. Po prostu mamy inne pojęcie piękna miłości. Diametralnie inne. Dla mnie to jest smutne bo widzę jak wiele ludzi ma podobne do twojego zdanie.
Dla mnie dalsza dyskusja nie ma sensu. Zaczynam sobie uświadamiać co ludzie widzą w tych prostackich (dla mnie!) serialach, telenowelach i prostych filmach (jak pachnidło - ale to też moje subiektywne zdanie)... Po prostu miłość odbierasz na kompletnie innej płaszczyźnie...
zdziwilbys, w jaki sposob odbieram milosc; poza tym, chociaz milosc jest tylko chemią, to jednak oddzialuje na czlowieka tak, ze nie mozemy sobie wyobrazic, ze to tylko jakies reakcje w mozgu; rozumiem to i tez tak mam
co do seriali, wlasnie ty powinienes je ogladac z wypiekami na twarzy:) Milosc przestawiana w polskich serialach to najczesciej "czyste uczucie", platoniczne wrecz, bez skazy itp. Natomiast milosc, o ktorej ja mowie w serialach przedstawiana jest raczej w zlym swietle:)
nadal nie rozumiem twoich zarzutow; mowisz tak, jakbym uwazal, ze prawdziwa milosc to dymanie ile wlezie; milosc = wielkie uczucie, ktorego nieodlacznym elementem jest seks (glupie slowo), praktycznie rzecz najblizszy mozliwy kontakt miedzy dwojgiem ludzi; ten zapach w pachnidle mial tak potezna moc, ze ludzie chwilowo popadli w milosny amok
i jeszcze jedno: milosc jednostronna = milosc nieszczesliwa:)
ps. robimy rekord chyba:)
cały czas gmatwasz to twoje pojęcie miłości. Najpierw mówisz że miłość to tylko chemia a teraz że to coś głębszego...
Jeżeli w serialach przedstawiają taką miłość o którą mi chodzi ... w ogóle pomyłka kolego z takim tekstem... Poza tym mówiłem to jest zbyt długi temat i zbyt skomplikowany żeby próbować go opisać tutaj.
"nadal nie rozumiem twoich zarzutow; mowisz tak, jakbym uwazal, ze prawdziwa milosc to dymanie ile wlezie; milosc = wielkie uczucie, ktorego nieodlacznym elementem jest seks (glupie slowo), praktycznie rzecz najblizszy mozliwy kontakt miedzy dwojgiem ludzi; ten zapach w pachnidle mial tak potezna moc, ze ludzie chwilowo popadli w milosny amok"
Znowu wynika to z tego że koleś użył do tego zapachów a zapachy pobudzają tylko i wyłącznie sferę erotyczną i popęd. Dlatego nie uzyskał tego czego chciał... Zapachy = seks, popęd, kopulacja (to wszystko jest czystą biologią zwierząt a człowiek zwierzęciem niestety też jest). Dlatego w momencie którym ty twierdzisz że podoba ci się ta scena i że to jest prawdziwa miłość ja mówię że dla ciebie prawdziwa miłość to "dymanie ile wlezie". Trochę sarkastycznie i przeostrzone ale tak odbieram twoje posty.
Proszę skończmy ten temat bo nigdy nie dojdziemy do porozumienia w tej kwestii. Mówiłem już dlaczego w poprzedniej swojej wypowiedzi.
A odnośnie nowej rozmówczyni... Ehh, to ty się popisałaś ignorancją w swojej wypowiedzi. Ale jeżeli wy możecie to i ja mogę. Pierwszy raz pokazuję wam ignorancję: nie chce mi się tobie tłumaczyć jak infantylne są twoje wypowiedzi (czytałem trochę w innych tematach) nie mam zamiaru z tobą wdawać się w dyskusję bo prawdopodobnie dojdę do tego samego co w rozmowie z kolegą albo czegoś jeszcze gorszego... bo na to że mnie zrozumiesz i pojmiesz liczyć nie mogę i nie będę się łudzić że jesteś w stanie mnie zrozumieć.
Dla mnie EoT bo nie mam zamiaru gadać tylko po to żeby bić jakiś rekord ;P
smertullos przede wszystkim powiem Ci, że nie jesteś zbyt grzeczny. Nie umiesz w rozumny i uprzejmy sposób wyrazić swoich poglądów więc usiłujesz mnie obrazić choć nie wiesz za bardzo do czego się przyczepić (co niestety nachalnie widać). Nie umiesz w ogóle wyjaśnić w mocny i uargumentowny sposób o co Ci właściwie chodzi. Piszesz mi, że moje wypowiedzi są infantylne jednak nie jesteś w stanie powiedzieć dlaczego tak uważasz. No i nie dziwię się, bo faktycznie jest to nieprawda. Natomiast jeśli piszesz o ignorancji z mojej strony, to także powinineś potrafić uargumentować taki osąd. Czego niby ta moja ignorancja ma dotyczyć? Dla mnie "Pachnidło" jest spójną historią, od początku do końca sprawnie i sensownie zrealizowaną. Dla Ciebie jest to film w którym część początkowa nie pasuje do rzekomej orgii, która w dodatku jest Twoim wymysłem, czyli jednym słowem dla Ciebie poszczególne elementy nie łączą się ideologicznie. Nie rozumiesz ich roli, nie rozumiesz ich powiązań. W takiej sytuacji, które z nas pokazuje ignorancję? Kto nie zauważa sensu, symboliki i podtekstów (czyli dosłownie je ignoruje)? Co więcej masz bardzo prostackie podejście zakładając, że jak w filmie występuje pachnidło to już ma być to dosłownie realistyczne pachnidło działające jedynie na zmysł węchu, a przez to wywołujące bodźce czysto seksualne, czysto zwierzęce. Czyli usiłujesz do wszystkiego podchodzić dosłownie ignorując fakt, że ten film jest baśniową przypowieścią i nie można go interpretowac dosłownie, bo przy dosłownym rozumieniu jest tam dużo więcej nierealnych rzeczy niż samo działanie owego pachnidła. Przy Twoim spojrzeniu trzeba by się zastanawiać jak możliwe jest to, że poszczególni ludzie stykający się z głównym bohaterem umierają, dlaczego bohater nie ma zapachu (w realnym świecie to niemożliwe!), dlaczego siedząc ileś czasu w jaskini - na tyle długo by wyrósł mu obfity zarost - nic nie je, albo jeśli je to co je skoro jednocześnie cały czas tam siedzi (w realnym świecie to niemożliwe!), dlaczego pachnidło działa na odległość kilku, czy kilkunastu metrów skoro niby działa w wyłącznie typowy dla perfum sposób (w realnym świecie niemożliwe!), dlaczego w ogóle pachnidło daje efekt uczucia biseksualnego pociągu, czyli efekt jednak odmienny od choćby feromonów (które i tak nie działają na aż tak dużą odległość), czy nawet jak się uprzesz narkotyków (czyli znowu w realnym świecie niemożliwe!), dlaczego główny bohater w końcowej scenie zostaje pochłonięty, zjedzony, czy cokolwiek wymyślisz w sposób całkowity - bez pozostawienia kości - i bezkrwawy - bez pozostawienia śladów na ubraniu (w realnym świecie niemożliwe!) ... itd. itd.... takich przykładów można by wymienić bardzo wiele i niestety wychodzi na to, że jednak tego filmu i sensu, czy działania samego pachnidła nie można rozumieć dosłownie, a Ty to właśnie usiłujesz nam wmówić pisząc o typowym działaniu typowego zapachu. Nadal więc wychodzisz na ignoranta.
Pogrążasz się tym postem w moich oczach jeszcze bardziej. Albo nie przeczytałaś całej dotychczasowej dyskusji i to ty chcesz wmówić (kur... sorry ale już nie wytrzymuję bo nie wiem ile razy zwracałem uwagę że piszę tylko o swoim zdaniu nikogo do niczego ine chcę przekonywać a ty mi taki wjazd robisz i wciskasz pewne "fakty" na siłę!) że nie rozumiem filmu.
Trochę dystansu i pokory kobieto! Czy ja jednoznacznie stwierdziłęm że ktoś nie rozumie tutaj filmu?? A dałem już do zrozumienia że mógłbym tak stwierdzić. Wysuwasz radykalne wnioski o odbiorze przez kogoś tego filmu. Jesteś nim zaślepiona i nie bierzesz pod uwagę że ktoś może mieć inne zdanie!
Ja podchodzę do filmu dosłownie?? Gdyby tak było dałbym mu 1/10! Ty do niego podchodzisz raz dosłownie a raz nie. Tak jak ci to lepiej pasuje.
Jestem niemal pewien że nie przeczytałaś całej rozmowy, a jeżeli to zrobiłaś to wykazałaś się zniomym rozumieniem tego czytasz.
Psia mać! Albo przeczytasz uważnie całą rozmowę albo się nie udzielaj bo NIE MAM ZAMIARU powtarzać się i tłumaczyć sto razy swojego zdania komuś kto i tak nie będzie nawet chciał zrozumieć krytycznej wypowiedzi. Przestań pieprzyć że nie daję argumentów bo aż krew zalewa młoda gniewna wampirzyco.
Btw już widzę jak zmieżam do podobnego wniosku widząc twoje posty , jak w przypadku pierwszego rozmówcy... Trzeci raz o tym mówię i przyjmi to do siebie że nie mam zamiaru nikogo o niczym przekonywać. Ty mnie nigdy nie przekonasz do tego filmu bo mamy zupełnie inne poglądy na pewne sprawy i gówno mnie obchodzisz (z jakimś tam szacunkiem).
P.S Odnośnie ciebie: Denerwujesz mnie do potęgi tą gadką. Przebiłaś przedmówcę na łeb na szyję , wiesz dlaczego? Poczytałem twojego bloga. Blog + sposób twojego myślenia i pisania wywołuje we mnie furię. Po prostu nie zocszę charakterów zbuntowanych nastolatek które nie mają poszanowania dla różnych rzeczy. Twoje zdjęcia mnie najbardziej zirytowały. Drzewo z misiem i wisielcem a obok jakiś pieprzony "amant wampir". Takie galerie są czymś żałosnym. Gardzę takimi osobami gdyż nie masz za grosz wyczucia. To jest po prostu obrzydliwe. Jak z przedmówcą jeszcze mogłem dyskutować do momentu w którym zauważyłem podstawową barierę to z tobą... Ty mnie masz zamiar uczyć jak postrzegać miłość?? Czy jak ją w filmach odbierać?? Najpierw dorośnij a potem staraj się innych pouczać.
Obydwoje macie wspólną cechę: od razu naskoczyliście na mnie i na moje zdanie. Na forach jest to często spotykana cecha jednak żaden wartościowy rozmówca nie będzie zaczynał dyskusji od stwierdzenia swojej niepodważalnej i jedynej prawdziwej (ha) racji! Dlaczego? Bo kto z takim nastawieniem a o zdrowych zmysłach ma zamiar w ogóle dyskutować?? Czy trzeba poduczyć z zakresu pojęcia "dyskusja" również?? Nie ciągnij tej rozmowy już dalej bo to nie ma sensu. Mówię to już chyba 3 albo 4 raz. Widzę różnicę która stawia nas na innych półkulach i nie dojdziemy do porozumienia. Koniec i kropka cała reszta i następne posty z twojej strony to chyba czysta chęć dowartościowania się.
ale pojechales Eleonorze:)
1. W ogolnosci zgadzam sie z Eleonora co do sensu "orgii" i ogolnie filmu. Natomiast nie uwazam, ze trzeba Pachnidlo brac na jakims poziomie abstrakcji. Szczerze powiedziawszy nie lubie filmow, ktore nas pouczaja (bo jak sie chce, mozna z tego filmu cos wyniesc), mysle, ze Pachnidlo w swoich ramach jest fajna basnia i tyle
2. Niestety ciezko sie ze mna dyskutuje, bo mam swoje zdanie, ktorego po prostu nie zmieniam:) Mowilem wczesniej, ze przedstawiam troche faszystowskie podejscie, wiec nie gniewaj sie:)
3. Masz racje, pora skonczyc dyskusje, bo i tak nie dojdziemy do niczego.
4. Ale za to jestem ciekawy odpowiedzi Eleonory xD
No chociaż z tobą mam zgodność w kończeniu tego. Pragnę jeszcze tylko dodać że nie czerpię jakiejkolwiek przyjemności z pisania w ten sposób. Nie lubię się denerwować. :/ Nie chodziło mi też o pojechanie jej czy coś w tym stylu powiedziałem to co myślę i tyle. Chociaż możnaby ksiażkę na ten temat napisać. A jakby znalazł się dokładniejszy ode mnie to i nie jedną.
No i ta książka to by było niezłe fantasy, bo w domysłach na temat ludzi to Ty nie jesteś zbyt biegły...
uh, mało zrozumiale się wyraziłem widocznie. Chodziło mi o książkę nie o tobie tylko o tym specyficznym zachowaniu "zbuntowanych nastolatek".
... zachowanie "zbuntowanej nastolatki" występuje nie tylko u nastolatek. Nigdzie nie stwierdziłem że jesteś nastolatką. Ty chyba serio masz mnie za ignoranta.
Oczywiście, że na serio. A za kogo mam Cię mieć jak Ty się tak zachowujesz? <uznaj to za pytanie retoryczne>
No wiesz smertullos jakoś z dziwnych (?) przyczyn nie bardzo mnie porusza to pogrążanie się w Twoich oczach i ogólnie Twoja ocena mojej osoby.
Co do dosłownego rozumienia no to chyba nie można bardziej dosłownie tego rozumieć niż właśnie w ten sposób, że mamy pachnidło o własnościach typowych dla realnego (zwykłego) zapachu. Piszesz to, co piszesz, a ja nie dodaję do tego nic od siebie - sam to napisałeś. Scena na placu jest w Twoim odczuciu nie na miejscu - jak mówisz uśmiałeś się ją widząc. Prawdę mówiąc nie wiem, co tam jest tak śmiesznego mimo, że to Ty niby jesteś taki świadomy wielkich uczuć itp., a nie ja, a jednak to Ty reagujesz śmiechem na rzeczy poważne... Oczywiście, że jest to Twój subiektywny odbiór. Nikt nie ma co do tego wątpliwości i nikt Ci nie wmawia, że jest inaczej (możesz się więc uspokoić w kwestii tych obcych wpływów na Twoje biedne 'ja'). Jednocześnie jednak z tego co piszesz wynika, że ta scena nie pasuje Ci do reszty filmu więc no nie bardzo z tym Twoim rozumieniem, czy interpretacją, bo interpretacje oczywiście mogą być różne, ale wypadałoby by brały pod uwagę cały film, a nie były połączeniem kilku nie pasujących elementów. Trudno także zrozumieć jak przy stosowaniu Twojej interpretacji rozumieć zachowanie ojca Laury podczas tej niedoszłej egzekucji. Jak rozumieć to, że sam główny bohater jest odporny na działanie pachnidła i w ogóle jaki to ma sens ogólny, no bo skoro pachnidło według Ciebie wywołuje tylko silny popęd seksualny (nadal nie wyjaśniłeś dlaczego biseksualny także), to czy w całym filmie jest coś w ogóle o miłości? Bo tak miotasz się z tym twierdzeniem jak to Ty rozumiesz prawdziwą miłość, a wszyscy inni nie rozumieją, a właściwie, gdzie ta miłość w tym filmie przy Twoim sposobie patrzenia?
@ "Psia mać! Albo przeczytasz uważnie całą rozmowę albo się nie udzielaj bo NIE MAM ZAMIARU powtarzać się i tłumaczyć sto razy swojego zdania komuś kto i tak nie będzie nawet chciał zrozumieć krytycznej wypowiedzi. Przestań pieprzyć że nie daję argumentów bo aż krew zalewa młoda gniewna wampirzyco."
Ja jestem gniewna? Kto tu nie umie panować nad sobą? Ja czy Ty? Wiesz ja jakoś mogę normalnie się wypowiadać, nie miotam się i nie rzucam mięsem. Poza tym jeśli nie życzyłeś sobie bym się tu wypowiadała, to nie trzeba było zwracać się do mnie i mnie oceniać. Trochę konsekwencji w działaniu. Zastanów się w końcu, czego Ty chcesz.
@ "Ty mnie nigdy nie przekonasz do tego filmu bo mamy zupełnie inne poglądy na pewne sprawy i gówno mnie obchodzisz (z jakimś tam szacunkiem)."
Tylko szkoda, że w tym całym zdenerwowaniu przeoczyłeś fakt, że ja Cię do niczego nie przekonuję. Wygłaszam swoje zdanie. Zrozum, że nie jesteś centrum świata i celem filmwebowiczów wypowiadających się na forum nie jest przekonywanie Cię do czegoś. Ludzie po prostu chcą się wypowiedzieć, odnotować swoje stanowisko, poznać cudze. Postaraj się czytać ze zrozumieniem i bez maniakalnego nastawienia, że wszyscy pragną wpływać na Twoją psychikę, czy osądy.
@ "P.S Odnośnie ciebie: Denerwujesz mnie do potęgi tą gadką. Przebiłaś przedmówcę na łeb na szyję , wiesz dlaczego? Poczytałem twojego bloga. Blog + sposób twojego myślenia i pisania wywołuje we mnie furię. "
Wiem :) Widzę właśnie, że kompletnie nie umiesz panować nad sobą :) co prowadzi niestety do tego, że znowu piszesz bez sensu. Ujrzałeś jakiś bunt - ciekawe. A umiesz sprecyzować przeciwko czemu ten bunt, albo w którym miejscu mojego skromnego blogu się on przejawia?:) Raptem dwa tematy i oba mające charakter tematu wolnego, a Ty jesteś w stanie dopatrzeć się w tym buntu :) I nadal nie wiem w czym przejawia się moja infantylność tak wyraźnie dla Ciebie widoczna. I dlaczego w ogóle od tematu filmu odbiegłeś nagle do komentowania mojego blogu i rojenia fantazji jak to Ty mnie sobie wyobrażasz.
ojej! mam obrzydliwe obrazki na blogu :))) Jaki Ty jesteś uroczo wrażliwy :) nawet nie trzeba golizny, ani krwi, żeby Cię tak poruszyć.. Ty to musisz mieć ciężkie życie z taką wrażliwością...
A co do ostatniego akapitu to jest to następny dowód na to, że nawet nie jesteś świadom poziomu własnego zachowania. Zachowujesz się wulgarnie, chamsko i dziecinnie. Powinieneś być zadowolony, że w ogóle ktoś zwraca się do Ciebie jak do dorosłej osoby, bo naprawdę jest to dużo więcej niż to na co zasługujesz. Taki rozkapryszony dzieciak, który nie umie przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie na jakiś temat. Od razu zaczynasz spazmować i uciekasz z płaczem na skarge do przedszkolanki. Nawet biedaku nie zauważyłeś, że nie pisałam nigdzie o tym, że uważam swoją interpretację za jedyną i właściwą. A ten Twój żałosny odbiór cudzych wypowiedzi i dorabianie do wszystkiego złowrogich podtekstów mających na celu pognębienie Twojej biednej prześladowanej wiecznie osoby, przywodzi na myśl przypuszczenie, że masz bardzo niską samoocenę i jakąś manię prześladowczą. Wiesz np. mi wcale się nie wydaje, że jak ktoś ma inne zdanie w dyskusji pod jakimś filmem, to od razu czycha na mój subiektywny odbiór i pragnie mną manipulować. Można funkcjonować normalnie. Uwierz.
Nadal nie podałeś żadnych argumentów na to dlaczego uważasz moje wypowiedzi za infantylne i w czym przejawia się moja rzekoma ignorancja. A różnić faktycznie diametralnie się różnimy, bo ja podałam Ci już w pierwszej odpowiedzi konkretne argumenty, nie mam tendencji do prymitywnych, wulgarnych i chaotycznych zachowań i nie mam także obsesji na punkcie tego, że obcy chcą mną manipulować.
a Ty to właśnie usiłujesz nam wmówić pisząc o typowym działaniu typowego zapachu.
"Prawdę mówiąc nie wiem, co tam jest tak śmiesznego mimo, że to Ty niby jesteś taki świadomy wielkich uczuć itp., a nie ja"
To jest dopiero ignorancja... powiedz mi dziewczyno gdzie ja stwierdziłem coś takiego?? Czy to ty właśnie sobie wydedukowałaś coś podświadomie? Skup się i przeczytaj wreszcie CAŁĄ tę rozmowę od poczatku i do końca w pełnym skupieniu przypominam bo jest na pewno jeden moment w którym daje do zrozumienia że odnośnie miłości niczego nie jestem pewien a tym bardziej że ja lepiej ją postrzegam od innych. (wiesz jak wyglądasz w moich oczach po takim tekście? nie obchodzi cię to i dobrze - tylko po co to dalej ciągniesz)
A właśnie co do tego że napisałaś iż nikt nie następuje na moje wolne zdanie i subiektywność i że to moje chore urojenia. Przeczytaj całą rozmowę od początku do końca. Od pierwszego posta radzę. Jeżeli nadal nie widzisz wybacz ale to już nie mój problem. Podobna sprawa z tym że nie twierdzisz że twoje zdanie jest jedyne i słuszne. Udajesz idiotkę za przeproszeniem ?
To że nie ma w twojej wypowiedzi zdania "moje zdanie jest jedyną prawdą i cała reszta to gniot" nie znaczy że wcale tak nie twierdzisz. Patrząc na cały charakter twoich postów to widać od razu. Niektórzy chociaż potrafią to zauważyć w swoim pisaniu i przyznać się do tego. Ty natomiast jeszcze tego się wypierasz co mi daje następny powód żeby o filmie z tobą nie dyskutować. Mówiłem już o tym wcześniej nie kumasz pisz o filmie do lustra nie do mnie dyskusję na ten temat zamknąłem (mój udział).
"Ja jestem gniewna? Kto tu nie umie panować nad sobą? Ja czy Ty? Wiesz ja jakoś mogę normalnie się wypowiadać, nie miotam się i nie rzucam mięsem. Poza tym jeśli nie życzyłeś sobie bym się tu wypowiadała, to nie trzeba było zwracać się do mnie i mnie oceniać. Trochę konsekwencji w działaniu. Zastanów się w końcu, czego Ty chcesz. "
Z całego cytatu akurat przytoczyłaś ironię. Ciekawe dlaczego przeoczyłaś resztę. Już prosiłem o wybaczenie że się tak unoszę i podałem powód. Następny dowód na to że nie warto z tobą dyskutować bo w ogóle nie dociera do ciebie to co piszę.
"Tylko szkoda, że w tym całym zdenerwowaniu przeoczyłeś fakt, że ja Cię do niczego nie przekonuję..."
na to ta sama odpowiedź co na początku. Twój charakter pisania narzuca twoje zdanie i tyle. Aha no i to:
"a Ty to właśnie usiłujesz nam wmówić pisząc o typowym działaniu typowego zapachu."
ale ty niczego mnie nie wmawiasz prawda (to zdanie de facto jest właśnie wmawianiem mi czegoś czego nie robię)? Bo to że ja komuś coś wmawiam jest pokrętnym odwracaniem kota ogonem. Nie wiem ile razy powtarzałem że to moje subiektywne zdanie! Nikogo do niczego nie chcę przekonywać! To ty właśnie zachowujesz się jak ktoś kto ma urojenia że inni nastają na twoją wolność wypowiedzi. Ja komuś coś wmawiam?? Odpowiedz sobie jeszcze raz. Zadaj sobie to pytanie również. Jednak nie oczekiwałbym jakichś pozytywnych rezultatów.
"Wiem :) Widzę właśnie, że kompletnie..." Czasami mi się zdarza nie panować nad tym w jaki sposób przekazuję informacje. Jednak wychodzę z założenia że nie forma a treść są ważniejsze. Poza tym okazywanie emocji nie jest niczym złym, a na pewno gniew powinien znajdywać upust. Mówię to co myślę a to co powiedziałem było na podstawie twojego bloga i wypocin. Zapytaj lekarzy czy "zbuntowana nastka" ma łatwy do określenia cel buntu. Bunt na ulicy łatwo wyłapać ale jego cel? Tak samo jest w przypadku twoich zdjęć.
Zdanie:
"ojej! mam obrzydliwe obrazki na blogu :))) Jaki Ty jesteś uroczo wrażliwy :) nawet nie trzeba golizny, ani krwi, żeby Cię tak poruszyć.. Ty to musisz mieć ciężkie życie z taką wrażliwością... "
Jest znowu pokazem ignorancji. Nie zrozumiałaś kompletnie mojej wypowiedzi na ten temat a wysuwasz wnioski o mojej wrażliwości...
To są żałosne wnioski bo widzisz, nie sam obrazek wisielca i misia mnie niesmaczy (nic do niego nie mam w sumie - polecam obejrzeć anime Paranoia Agent) ale jego zestawienie z innymi. To jest tak naprawdę jedyny obrazek który zasługuje na uwagę z twojej galerii. Oczywiście moje subiektywne zdanie.
"Zachowujesz się wulgarnie, chamsko i dziecinnie"
gniew jest domeną ludzką a nie dziecięcą. Kto nawrzucał ci takich głupot? Wulgarność i chamstwo natomiast często jesy jedyną drogą aby dotrzeć do rozmówcy.
"Taki rozkapryszony dzieciak, który nie umie przyjąć do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie na jakiś temat."
bueheheheheheheheheh (potraktuj to jako dziecięcy śmiech bo nawet gówniarz zauważyłby ze wszystkich moich wypowiedzi że mam szacunek do zdania innych na temat filmu ale nie mam szacunku do kogoś kto próbuje w wywpowiedziach narzucić swoją wyższość a tak właśnie piszesz.) Cały czas to ty i nieobecny tu darkseptim naskakiwaliście na moje zdanie. Znowu nie wykazujesz się umiejętnością czytania ze zrozumieniem. Acha ale coś sobie przypomniałem (no tak bo już to wcześniej powiedziałem), ty nie jesteś wstanie mnie zrozumieć bo nigdy nie chciałaś mnie zrozumieć.
A ten akapit do konca swoją drogą to dopiero ładna fantastyka...
Ignorancją jest to że wypowiadasz się pewnie na jakiś temat nie mając większego pojęcia. Bo jak możesz się wypowiadać na temat różnic które przytoczyłem dużo wcześnie a których nie przeczytałaś bo nie zapoznałaś się dokładnie z całym przebiegiem dyskusji. To jest jeden wśród innych także przykładów twojej ignorancji.
Powtarzam (tylko po raz który?!) że nie chce mi się z tobą dyskutować. Nie chce mi się dyskutować z kimś kto nie respektuje mojego zdania i w swoich postach narzuca jedno jedyne rozwiązanie filmu który , mimo tego iż uważam że nie jest zbyt głęboki, może mieć różne interpretacje. Jesteś osobą która nie chce zrozumieć krytycznego zdania drugiej osoby i tyle. Widać to za każdym razem. Ja przyjąłem do wiadomości różnicę poglądów w dziedzinie miłości między mną i dark. To było rozwiązanie naszego sporu (w każdym razie dla mnie). Nie porozumienie ale dostałem odpowiedź dlaczego różnimy się w ocenie tego filmu. Dostałem dzięki temu odpowiedź na moje pytanie w 1 wiadomości. Ty natomiast nie raczyłaś sobie zadać trudu by dowiedzieć się o czym mówiłem i jakie mam zdanie podczas całej dyskusji i tutaj wykazałaś się ignorancją. Oprócz pokory i dystansu powinnaś mieć jeszcze więcej samokrytyki. Skończ już tę groteskową "dyskusję".
"I AM the state" - Ludwik XIV
"beep, beep, beep" - Sputnik I
:D
a powaznie, kto sie czubi, ten sie lubi:D
dobra co by nie odpowiedziała bądź nie odpowiedziała wcale (za co byłbym wdzięczny) ja to kończę ze swojej strony całkowicie(mam nadzieję że znowu nie dam się sprowokować). Żegnam :)
@ "a Ty to właśnie usiłujesz nam wmówić pisząc o typowym działaniu typowego zapachu. "
Znaczy co usiłuję wmówić? Wyrażaj się jaśniej, bo jak na razie nie wiadomo o co Ci chodzi. Przy okazji wyjaśnię Ci szerzej dlaczego napisałam, że piszesz o działaniu pachnidła jako o działaniu zwykłego zapachu - napisałam tak, dlatego, że napisałeś wyżej: "Główny bohater posłużył się zapachem a zapach jak wszyscy wiemy jest czymś co pobudza sferę intymną i erotyczną , to za jego przewodnictwem wybieramy partnerkę i kopulujemy."
Czyli piszesz o pachnidle jako o normalnym zapachu, który działa tak jak działa - tradycyjnie/realnie/w sensie w naszym normalnym/realnym świecie - piszesz "jak wszyscy wiemy.." i dalej piszesz o działaniu typowym dla działania typowego zapachu (i pomijam już nawet to w jak dydaktyczny sposób to piszesz). Wyjaśnij mi więc, dlaczego tak bardzo dziwisz mi się, kiedy piszę, że piszesz, o pachnidle jak o zwyczajnych perfumach. Skąd nagle stwierdzenie, że ja coś wmawiam, czyli, że Ty tego nie napisałeś.
@ " "Prawdę mówiąc nie wiem, co tam jest tak śmiesznego mimo, że to Ty niby jesteś taki świadomy wielkich uczuć itp., a nie ja"
To jest dopiero ignorancja... powiedz mi dziewczyno gdzie ja stwierdziłem coś takiego?? ""
Napisałeś cytuję: "szczerze mówiąc nie wiem co w tym filmie ludzie widzą ciekawego... A ta orgia na koniec... hahah się uśmiałem."
Czy po tym, co teraz piszesz mam rozumieć, że jak piszesz "hahah się uśmiałem" to chodzi Ci o coś innego niż o uśmianie się?? I to, że Ty nie pamiętasz, co Ty piszesz, to niby jest przykład mojej ignorancji? smertullos wybacz, ale czy Ty naprawdę masz jakieś problemy z głową, czy po prostu tak silnie się zdenerwowałeś, że Ci się już wszystko kompletnie miesza? W dodatku uczepiłeś się tej ignorancji i znowu jak kulą w płot. Ty mi piszesz o tym jak ja wyglądam w Twoich oczach?:) no weź nie wygłupiaj się ;P a jak Ty wyglądasz w moich ? to dopiero jest ciekawe! choć dla Ciebie mocno upokarzające...
@ "A właśnie co do tego że napisałaś iż nikt nie następuje na moje wolne zdanie i subiektywność i że to moje chore urojenia. Przeczytaj całą rozmowę od początku do końca. Od pierwszego posta radzę. Jeżeli nadal nie widzisz wybacz ale to już nie mój problem. Podobna sprawa z tym że nie twierdzisz że twoje zdanie jest jedyne i słuszne. Udajesz idiotkę za przeproszeniem ? "
Jak byś nie zauważył pierwszy post, jaki napisałam w tym temacie jest u dołu i odnosi się do tego, że nazywasz scenę na placu orgią. Moim i nie tylko moim (co w tym momencie jest akurat nieistotne) zdaniem nie jest to orgia, a jeśli ktos widzi w tym orgię, argumentując to tym, że domyśla się, że coś tam więcej się dzieje lub stanie, choć tego nie pokazano na filmie i choc to nie pasuje ani temu komuś (czyli Tobie), ani mnie, do całego wydźwięku filmu, to moim zdaniem jest to błędne spojrzenie i nierozumienie. Przy okazji popieram pogląd o Twojej ignorancji odnośnie ogólnego wydźwięku filmu i choćby tego, że ignorujesz to, że orgia nie ma żadnego sensownego bytu w tym filmie. Nie jest w żaden sposób uargumentowana. I znowu wraca też ignorancja w stosunku do tego jak zachowują się ci ludzie (że np. biseksualnie) i np. dlaczego sam główny bohater nie ulega tym perfumom (choć powinien jeśli tak jak piszesz mają one działać jak typowy zapach) i dlaczego ojciec Laury zachowuje się tak jak zachowuje. Dlaczego np. w końcu mówi do G., że go kocha - czy to jest zachowanie pasujące do zachowania pod wpływem zapachu pobudzającego popęd seksualny? Jak dla mnie to wszystko nie trzyma się kupy. To jest moje zdanie. I w takiej sytuacji ignorujesz wszystkie te elementy i w ogóle wielką część filmu i ignorujesz nawet to, że jednak to powinno być jakoś powiązane. Nie widzę w stwierdzeniu tego faktu nastawania na Twoje poglądy. Nadal nie jest to przekonywanie Cię do tego byś miał moje zdanie. Prawidłową - normalną reakcją z Twojej strony byłoby wytłumaczenie jak postrzegasz te różne szczegóły. Nawet tłumaczenie w tym stylu, że to i to uważasz za nieważne, a to za istotne itp. A Ty to po prostu ignorujesz. Czyli zamiast przestawić mi jak Ty to widzisz - to co dla mnie jest w Twoim spojrzeniu niezrozumiałe i nielogiczne, Ty zaczynasz odgrywać jakąś nagabywaną ofiarę i niby to udawadniasz mi (nadal nie dając dowodów), że niby ja twierdzę, że moje zdanie jest jedyne właściwe. Słuchaj, jeśli napiszesz jakąś inną interpretację, ale na serio - na poważnie - czyli taką, która byłaby faktyczną interpretacją, czyli zawierała spojrzenie na cały film (a nie stwierdzenie, że Ty widzisz orgię i ta orgia Cię rozbawiła), to ja naprawdę chętnie to przeczytam. I właśnie tym ciekawiej by było im mocniej Twoja interpretacja byłaby inna od mojej, tylko, żeby ona również (jak moja) dotyczyła faktycznej i całej treści tego filmu.
I w sumie mogę Ci tu jeszcze zwrócić uwage na taki fakt, że po tym moim pierwszym wpisie, który odebrałeś tak jak odebrałeś (a jak widać niezbyt zgodnie z faktyczną jego treścią) i który to wpis nie był w stosunku do Ciebie niegrzeczny, zwróciłeś się do mnie w niezbyt elegancki sposób (już pomijając jego niedociągnięcia w sferze inteligencji). Wiesz, naprawdę nie wypada, żeby osoba dorosła aż tak nie umiała się zachować na forum.
@ "To że nie ma w twojej wypowiedzi zdania "moje zdanie jest jedyną prawdą i cała reszta to gniot" nie znaczy że wcale tak nie twierdzisz."
Ach tak, no Ty przecież lepiej wiesz, co ja twierdzę... Podobnie jak sprawnie odczytujesz charakter mojego blogu...
@ "Ty natomiast jeszcze tego się wypierasz co mi daje następny powód żeby o filmie z tobą nie dyskutować. "
Wiesz, ja jakoś nie widzę, żebyś Ty ze mną o filmie dyskutował. Od pierwszej Twojej odpowiedzi na mój pierwszy wpis (faktycznie dotyczący filmu) Ty zacząłeś pisać głównie o mnie :) Co Ty myślisz, że ja myślę, kim jestem, co sobie o mnie wyobrażasz....
@ "Z całego cytatu akurat przytoczyłaś ironię. Ciekawe dlaczego przeoczyłaś resztę. Już prosiłem o wybaczenie że się tak unoszę i podałem powód. Następny dowód na to że nie warto z tobą dyskutować bo w ogóle nie dociera do ciebie to co piszę. "
To, że się unosisz to kwestia tego, że nie umiesz panować nad sobą. I moim zdaniem nie jest to powód do dumy. Co tu tłumaczyć? A co do tego, co Ty o mnie wypisujesz to co tam niby było takiego ciekawego i prawdziwego, co napisałeś o mnie? Że jestem nastolatką, że nie podobają Ci się obrazki, które mam na blogu? A może nie podobają Ci się teksty? Może zdanie ze "Sklepów cynamonowych" uważasz za takie skrajnie dziecinne, albo obrzydliwe, albo nie wiem co. Albo może tekst piosenki XIII Stoleti. No sorry, ale ja na serio nie rozumiem tego Twojego niesamowitego toku rozumowania. A chyba by się przydało, żebym rozumiała, no bo Ty przecież tak dużo wiesz o mnie. Tak dużo, że od pierwszego wpisu skierowanego do mnie musisz mi koniecznie serwować tą swoją jakże bogatą wiedzę na mój temat.
@ "Bo to że ja komuś coś wmawiam jest pokrętnym odwracaniem kota ogonem. Nie wiem ile razy powtarzałem że to moje subiektywne zdanie! "
Och tak, masz rację. Ty w ogóle nie przyjmujesz wmawiającego, czy pouczającego tonu. Zwłaszcza jak np. piszesz: "Zapach nie daje miłości! Zrozum to. To było w tym filmie oczywiste. Dlatego też twierdzę że to była zwykła orgia. Czy do cholery to tak ciężko zrozumieć?? "
To rzeczywiście nie brzmi jak twierdzenie, że Ty i tylko Ty masz rację. Zwłaszcza ten nakaz "Zrozum to". I rzeczywiście wszyscy inni, ze mną na czele, piszemy jak byśmy znali prawdy absolutne, a Ty jeden sprawiedliwy piszesz tak jakbyś przyjmował do wiadomości także inne możliwe interpretacje...
@ "To ty właśnie zachowujesz się jak ktoś kto ma urojenia że inni nastają na twoją wolność wypowiedzi."
Doprawdy? A jak to się ma do tego, że napisałeś: "Ty mnie nigdy nie przekonasz do tego filmu bo mamy zupełnie inne poglądy na pewne sprawy i gówno mnie obchodzisz." ?
Skąd w tym zdaniu ten pomysł, że ja Cię chcę przekonać, a nie po prostu wypowiadam się i bronię swojego zdania? Możesz mi podać jakiś podobny przykład, dotyczący mojej osoby, gdzie też bym tak dosłownie pisała, że czuję, że ktoś chce zmienić moje zdanie?
@ "Ja komuś coś wmawiam?? "
Nieee, nic! w ogóle, absolutnie nikomu nic nie wmawiasz. I w ogóle to, że mi piszesz o mnie, to co piszesz. O moich intencjach, myślach, charakterze i wieku to to w ogóle tez nie jest wmawianie. I nie ma też w ogóle znaczenia, że żadnej z tych swoich ocen mojej osoby nie argumentujesz.... Jesteś super! Równy gość! I jaki konsekwentny i logicznie myślący! Respekt!
@ "Czasami mi się zdarza nie panować nad tym w jaki sposób przekazuję informacje. Jednak wychodzę z założenia że nie forma a treść są ważniejsze. Poza tym okazywanie emocji nie jest niczym złym, a na pewno gniew powinien znajdywać upust. Mówię to co myślę a to co powiedziałem było na podstawie twojego bloga i wypocin. Zapytaj lekarzy czy "zbuntowana nastka" ma łatwy do określenia cel buntu. Bunt na ulicy łatwo wyłapać ale jego cel? Tak samo jest w przypadku twoich zdjęć. "
Wiesz tak szczerze mówiąc to, to jest bardzo niepokojące, co Ty w tych zdjęciach widzisz. Tam jest szczurek z lizaczkiem, robaczek, motyl, kotki, zabawnie (w moim mniemaniu) podpisane trzy klatki z "Jeźdźca bez głowy", gotyckie obrazki, Dita, pare klatek z filmu. Takie rzeczy tam są. W sumie zupełnie normalne, dobrane kolorystycznie i nastrojowo. Jak Ty myślisz nie wiadomo co na tej podstawie, to naprawdę niewesołe rzeczy dzieją się w Twojej głowie. A jak jeszcze takim przerażeniem napawa Cię tekst piosenki XIII Stoleti w znakomitym tłumaczeniu Beksińskiego, albo zdanie Schulza ze "Sklepów cynamonowym" no to wiesz... I jeszcze ta Twoja ustawicznie powtarzana wizja nastolatki. Masz jakieś zahamowania, czy jak, że pewne rzeczy do Ciebie nie docierają? Wiesz ktoś inny na Twoim miejscu, nawet gdyby na początku wpadł na taki głupi pomysł, to jednak później by się połapał. A Ty dalej swoje. Jak byś był jakiś otępiały - nic do Ciebie nie dociera. Słonko ja Ci daję wskazówki, podaje Ci fakty - naprawdę masz szansę przestać się mylić, a Ty w kółko to samo i jeszcze z takim śmiesznym przekonaniem, że niby jesteś taki mądry i sprytny...
@ "Jest znowu pokazem ignorancji. Nie zrozumiałaś kompletnie mojej wypowiedzi na ten temat a wysuwasz wnioski o mojej wrażliwości... "
To ja Cię w tym momencie oświecę, że to był sarkazm. Wiesz no wydawało mi się, że to mocno widać po tej ilości uśmieszków i formie. Zwłaszcza, że było tego dużo - materiału do kpin. Strzeliłeś tą ignorancją i doceniam, że się starałeś, no bo to chociaż jakaś próba przykładu na to twierdzenie o ignorancji, no ale niestety nie trafiłeś. Myślałam, że takie "ojej!" na kilometr pokazuje kpinę. No, ale dobrze, że to wyjaśniliśmy - przynajmniej w tym miejscu teraz wiesz o co chodziło.
@ "To są żałosne wnioski bo widzisz, nie sam obrazek wisielca i misia mnie niesmaczy (nic do niego nie mam w sumie - polecam obejrzeć anime Paranoia Agent) ale jego zestawienie z innymi. To jest tak naprawdę jedyny obrazek który zasługuje na uwagę z twojej galerii. Oczywiście moje subiektywne zdanie. "
No właśnie, dobrze, że chociaż tutaj podkreśliłeś, że to jest Twoje subiektywne zdanie. Co do jedynego obrazka, na który zwróciłes uwagę to trochę się dziwię, że niby na niego zwróciłeś uwagę i piszesz o misiu... bo tam nie ma żadnego misia...
@ "gniew jest domeną ludzką a nie dziecięcą. Kto nawrzucał ci takich głupot? Wulgarność i chamstwo natomiast często jesy jedyną drogą aby dotrzeć do rozmówcy. "
A dzieci też są ludźmi, jak byś nie pamiętał. Ale i tak nie chodziło o gniew, a o Twoje rozkapryszenie i dziecinne reagowanie na wypowiedzi osób, które mają odmienne zdanie. Zachowujesz się jak rozkapryszone dziecko. Zamiast odpowiedzieć na post, dotyczący filmu zaczynasz wypisywać dziecinne obelgi pod moim adresem. I ciekawe jest też, że uważasz, że będąc wulgarnym łatwiej do kogoś dotrzesz. I Ty mi piszesz, że mi ktos nawrzucał jakichś głupot??
@ " bo nawet gówniarz zauważyłby ze wszystkich moich wypowiedzi że mam szacunek do zdania innych na temat filmu "
oj tak! ten Twój szacunek to widać i w stosunku do mnie i w stosunku do innych. Jakiś taki niezwykły wulgarny stosunek spleciony z protekcjonalnym podejściem do rozmówcy. I pewnie z szacunku także wynika Twoja fantazja na temat wieku Twoich rozmówców. Ja wiem, że ten wiek nie dotyczy filmu, ale jak widać Tobie to nie przeszkadza. Ty chętnie mówisz o wszystkim, a najlepiej o rozmówcach, których nie znasz i najmniej chętnie o samym filmie, na którego forum dyskutujemy.
@ "Acha ale coś sobie przypomniałem (no tak bo już to wcześniej powiedziałem), ty nie jesteś wstanie mnie zrozumieć bo nigdy nie chciałaś mnie zrozumieć. "
Wiesz to nie brzmi zbyt dorośle. Normalny człowiek dyskutując o filmie nie roi sobie z góry, że jego rozmówcy to źli ludzie, którzy nie chcą go zrozumieć, sorry "nigdy nie chcieli" go zrozumieć.
@ "Ignorancją jest to że wypowiadasz się pewnie na jakiś temat nie mając większego pojęcia. Bo jak możesz się wypowiadać na temat różnic które przytoczyłem dużo wcześnie a których nie przeczytałaś bo nie zapoznałaś się dokładnie z całym przebiegiem dyskusji. To jest jeden wśród innych także przykładów twojej ignorancji. "
Nie wiesz jakie mam pojęcie na jaki temat. Przy okazji pięknie w tym fragmencie wygłaszasz swoją jedynie prawdziwą prawdę na mój temat. Na temat tego, co ja wiem, myślę itd. I tak w kółko, no ale zdążyłam się już przyzwyczaić. No i oczywiście także do tego, że twierdzisz, że nikomu nic nie wmawiasz, nikomu niczego nie narzucasz. Nie sądzę żebyś wiedział o czym piszesz. Było by dziwne, gdyby w ogóle istniało jakieś takie rozumowanie. Jak mogę wypowiadać się na temat różnic? Nie mógłbyś chociaż raz napisać porządnie o co Ci właściwie chodzi? Jakich różnic? Ja się wypowiadałam za siebie. Interesowało mnie zestawienie Twojego zdania z moim. W pierwszym wpisie skomentowałam Twoją pierwszą wypowiedź. Ja nie wiem jak Ci to jaśniej wytłumaczyć, ale kieruj się tymi ramkami, w których są te wpisy, to będziesz mógł się połapać, do której wypowiedzi coś jest komentarzem. Ty masz wyraźny z tym problem. To chyba się nadaje na przykład ignorancji u Ciebie. Ignorujesz powszechnie przyjęty porządek forum dyskusyjnego. Wiele rzeczy ignorujesz :-/
@ " Ty natomiast nie raczyłaś sobie zadać trudu by dowiedzieć się o czym mówiłem i jakie mam zdanie podczas całej dyskusji i tutaj wykazałaś się ignorancją. "
To ja Ci ułatwię ten trudny dla Ciebie proces rozumienia. Całkiem normalną reakcją na mój post (ten pierwszy) było odpisanie mi jak Ty to widzisz - to o czym ja piszę. Jak wygląda Twoja interpretacja tego filmu jako całości. Nie samej miłości, nie samej sceny na placu. Jak wyglada Twoja interpretacja tego filmu przy rozumieniu, że ta scena na placu jest orgią. Jak ta orgia ma się do reszty. To by było ciekawe. Bardzo bym chciała poznać taką interpretację, bo to by było naprawdę coś. Bo to jest rzecz trudna - tak ten film zinterpretować, by to zupełnie odbiegało od tego, co ja pisałam, a jednocześnie wszystko sensownie się łączyło. I tego bym oczekiwała po normalnym dorosłym dyskutancie. Nie zdenerwowania i nie wyzwisk i niegrzecznych odzywek już w pierwszym wpisie do mnie. Świadomie nie dopisałam się pod Twoją i darkseptima dyskusją, bo nie interesowało mnie aż tak dokładne, czy raczej idące w tym kierunku, co wasza dyskusja, rozdrapywanie samej kwestii miłości. Zwłaszcza, że gdybym ja toczyła tą rozmowę z Tobą - konkretnie o miłości, to pisałabym nieco inne rzeczy niż darkseptim. I dlatego właśnie świadomie nie chciałam się dopisywać pod waszą dyskusją. I to jest podstawowa kwestia jaką Ty zignorowałeś od samego początku.
No dobra dałem się sprowokować ale tylko na chwilę. Użyję samych określeń ciebie bo od samego początku nie jesteś w stanie pojąć że nie miałem zamiaru nie mam i nie będę miał z tobą dyskutować na temat tego filmu. Tez już n-ty raz to mówię. (btw nie wiem kto uczył cię logiki ale prezentujesz dziwny sposób "logicznego myślenia")
Ostatni twój post jest najgorszy w sensie logicznym i czytania ze zrozumieniem poprzednich postów. Na samym początku zacytowałaś siebie i kontrujesz swoje własne słowa tak jakbym to ja je napisał. Po tym jakże logicznym wstępie już stwierdziłem że dalej będzie nie lepiej. Gorzej dużo gorzej. Na tym skończę, poradzę ci jedno: zorganizuj sobie ciepłą kawkę (termos) , szamę (dużo) i spędź cały dzień czytając wszystkie posty. Może wreszcie załapiesz jak tragicznie się mylisz odnośnie oceny mnie. (Flimu nie tykam skończyłem już parę postów temu - powtarzam się?) Jesteś nowym doświadczeniem na mojej drodze życia. Wiedziałem że ludzie potrafią gmatwać i nadinterpretując wysuwać błędne wnioski ale ty jeszcze ze swoją pewnością siebie... rozbrajasz mnie :)
było parę uwag w tej wypowiedzi na tyle mało pomylonych że możnaby było się do nich odnieść i tłumaczyć jednak mi się już nie chce. Jak słusznie zauważyłaś nie jestem cierpliwym człowiekiem (w różnych sytuacjach różnie z tym bywa) i tłumaczenie w koło macieju kilku rzeczy najnormalniej w świecie mi się znudziło permanentnie. Nie pisz już nic więcej bo jak patrzę na te wypociny to aż mi żal twojej klawiatury (o swojej nie wspomnę).
smertullos jak i wcześniej tak i teraz piszesz kompletnie bez sensu i bez pokrycia. Co do dyskutowania na temat filmu to skoro nie chciało Ci się na jego temat dyskutować, czy też ogólnie nie chciało Ci się dyskutować po prostu ze mną, to trzeba było to jasno napisać w odpowiedzi na mój pierwszy post (piszę Ci to już kolejny raz i jak widać do Ciebie nie dociera). Twoją wielką wadą (niestety jedną z wielu) jest to, że nie umiesz się powstrzymać od docinania komuś. Nie umiesz po prostu grzecznie napisać, że nie masz ochoty, czy czasu, na dyskusje z kimś, czy oczymś. Ja wiem, że takie zachowanie jest dla ciebie egzotyczne, ale to by było zachowanie normalnej dorosłej osoby. Piszesz straszne głupoty, a potem usilnie starasz się zachować twarz i w ten sposób wypadasz coraz gorzej. Ani nie potrafisz podawać argumentów, ani wyciągać wniosków, ani nawet chociaż odrobinę rozsądnie się zachowywać.
To jest forum filmowe. Jak nie masz ochoty rozmawiać o filmie (także po prostu z kimś konkretnym, czyli ze mną) to po prostu w normalny sposób to powiedz. Okaż odrobinę dorosłości. Odrobinę rozumnego podejścia.
A jeżeli zaczynasz o kimś pisać (zamiast o filmie) i piszesz potworne głupoty i to w obraźliwy sposób, to nie dziw się potem, że ta osoba na to odpowiada i to prostuje. Bo wiesz trudno nic nie napisać i po prostu patrzeć jak bzdurne rzeczy Ty produkujesz - rzeczy na temat mojej osoby, czyli chyba jednak jak najbardziej mnie dotyczące (w tym także sensie, że nie powinno Cię dziwić, że je komentuję). Do tego jeszcze co jakiś czas wylatujesz z jakimś terminem w Twoim mniemaniu chyba sugerującym, że masz jakiś rozum, a którego sensu (owego terminu) jak to dobitnie w tej dyskusji pokazujesz (wielokrotnie!) najwyraźniej kompletnie nie rozumiesz. Tak było najpierw z tym Twóim gadaniem o ignorancji i tak jest teraz z Twoim gadaniem o logice. Zastanów się czasem, co Ty piszesz i może nie podkładaj się sam, bo jak na razie to w kółko sam podkreślasz w jakich kwestiach jesteś najsłabszy.
Pierwsze zdanie zacytowałam z Twojego postu. Nie ma znaczenia to, że to był Twój błąd, że coś Ci się źle napisało, czy wkopiowało. W dodatku to jest fragment zdania, a nawet nie jakieś konkretne zdanie - nic aż tak szczególnego, żebym się mogła na pierwszy sposób domyślić, że Ty tego nie myślisz i że Ci się pomyliło. Jak ja bym się mogła domyślić, co Ty myślisz, jak Ty pleciesz takie bzdury nie powiązane, że by mi to po prostu w życiu do głowy nie przyszło? Komentuję to co piszesz. Na tym polega konsekwencja. Jak piszesz coś tak, że wygląda, że Ty to mówisz no to to komentuję. A to, że Ty potem się budzisz i stwierdzasz, że Ci się źle napisało, to mnie nie interesuje w momencie, kiedy komentuję ten Twój pierwszy post, nie patrząc na Twoje, pojawiające się później, sprostowanie. I ja się już naprawdę nie dziwię temu, co Ty wypisujesz, bo Ty się tak strasznie w tym wszystkim gubisz. Skoro jesteś w stanie zaprzeczać sam sobie, to i jesteś w stanie pisać coś, co ja piszę, jako swoje, nawet gdybyś się z tym nie zgadzał. U Ciebie to normalne zachowanie. Przecież nietrudno przytoczyć Ci parami Twoje własane, przeczące sobie wzajemnie, wypowiedzi. Poza tym najpierw coś mówisz, a potem mówisz, że to ktoś inny to mówił, czy myśli. Tak jak np. z tym, że najpierw się zarzekasz, że Cię nie przekonam do filmu, a potem twierdzisz, że ktoś inny myśli, czy mówi, że Ty go chcesz przekonać do filmu - To jest po prostu norma u Ciebie. Już się przyzwyczaiłam. Skoro ja się już temu nie dziwię, to możesz nareszcie przestać udawać, że sam tego nie zauważasz u siebie. Odpręż się, zrelaksuj.
@ "Może wreszcie załapiesz jak tragicznie się mylisz odnośnie oceny mnie. (Flimu nie tykam skończyłem już parę postów temu - powtarzam się?) "
Ty mi piszesz o mojej ocenie Ciebie? Po tym jak mi tu zaserwowałeś na dzień dobry swoje super inteligentne wywody na temat mojej osoby ??? :) W odpowiedzi na mój wpis o filmie :)
Ty jesteś nie do pobicia ;P Nie chce się wierzyć w tak abstrakcyjnie myślącą osobę w dodatku z taką wielką wiarą w to, jaka to jest mądra i zna się na ludziach ;P Jesteś świetny naprawdę ;P
" nie chce mi się z tobą wdawać się w dyskusję..."
to są moje słowa z pierwszego postu po twojej wypowiedzi. nadal twierdziesz że umiesz czytać ze zrozumieniem i możesz zarzucać mi jakieś błędy w logice??
Odnośnie słów których moją znajomość znaczenia podważasz to odsyłam do byle jakiej ale zawsze jakiejś wikipedii.
"Pierwsze zdanie zacytowałam z Twojego postu. Nie ma znaczenia to, że to był Twój błąd, że coś Ci się źle napisało, czy wkopiowało. W dodatku to jest fragment zdania, a nawet nie jakieś konkretne zdanie - nic aż tak szczególnego, żebym się mogła na pierwszy sposób domyślić, że Ty tego nie myślisz i że Ci się pomyliło"
Znowu pogrążasz się w bagnie które sama tworzysz. Dałem sprostowanie w niecałą minutę po napisaniu posta - także gdybyś czytała chociaż to co piszę to może byś więcej rzeczy rozumiała (mów co chcesz ale na żadnym forum jeszcze z taką sytuacją się nie spotkałem). To następny dowód na to jaką jesteś ignorantką w tej dyskusji. Nie pamiętasz swoich słów sprzed jednego posta?? Miałabyś się domyślać że ja tak nie myślę? Oczywiście że to byłaby głupota. Ty powinnaś wiedzieć że sama tak myślisz ale chyba z myśleniem masz na pieńku skoro własnych słów nie poznajesz... W sumie jednego z twoich "rzeczowych" "argumentów".
"A to, że Ty potem się budzisz i stwierdzasz, że Ci się źle napisało, to mnie nie interesuje w momencie, kiedy komentuję ten Twój pierwszy post, nie patrząc na Twoje, pojawiające się później, sprostowanie."
A to jest co najmniej mówienie nie prawdy w celu wygodnej wymówki. Wiem że jak dodawałem posty byłaś offline. Raz tylko byłaś online i to było po tamtej wypowiedzi. Więc albo łgarstwo albo sprytna (nie bardzo) wymówka. Choćbyś nie wiem jak teraz kręciła innej opcji nie masz.
Reszty nawet nie chce mi się komentować. Chyba nie zrezygnuję jeszcze z tego tematu. Posiedzę i popatrzę co masz mi jeszcze ciekawego do powiedzenia. :)
@ " " nie chce mi się z tobą wdawać się w dyskusję..."
to są moje słowa z pierwszego postu po twojej wypowiedzi. nadal twierdziesz że umiesz czytać ze zrozumieniem i możesz zarzucać mi jakieś błędy w logice?? "
smertullos normalny człowiek w takiej sytuacji jak dyskusja o filmie napisałby po prostu, że nie ma ochoty, czy czasu, dyskutować o czymś. To co Tobie zarzucam to jest to, że Ty już w pierwszej odpowiedzi na mój wpis (który dotyczył filmu!) zacząłeś mnie oceniać i obrażać. I jeszcze było by w miarę ok, gdyby to były jakieś opinie, które można by wysnuć na podstawie tego jednego mojego wpisu, na który to była odpowiedź. Ale niestety oboje wiemy, że tak nie było. Także tłumaczę Ci jeszcze raz - to, że napisałeś to, co teraz cytujesz, czyli, że nie masz ochoty dyskutować, to to jest ok. Tyle, że jak byś miał odrobinę kultury i wychowania to byś właśnie tyle tylko napisał i ewentualnie uargumentował to, ale z kulturą. To jest ta różnica, której Ty nie widzisz, a które odróżnia Cię od ludzi dobrze wychowanych.
Co do logiki u Ciebie to w wielu miejscach pokazałeś, że jakoś jej nie czujesz. Z najbardziej ogólnych przykładów, dotyczących filmu, to np. to, że przyjmujesz, że pachnidło ma określone działanie, a ignorujesz to, że, gdyby takie działanie ono miało - pobudzające seksualnie, to powinno działać na wszystkie osoby łącznie z głównym bohaterem i ojcem Laury. I jednocześnie powinno wszystkich pobudzać seksualnie. Czyli nie powinno być takich sytuacji, że ktos obdarza G. po prostu sympatycznym stosunkiem na kształt lekkiej miłości, tak jak się stało w przypadku tych strażników, którzy pojechali po niego do celi i pod wpływem niewielkiej ilości pachnidła przestali mieć do niego wrogie nastawienie, a zaczęli mieć pozytywne/sympatyczne. I to jest taki mały przykład braku logiki w Twoim rozumowaniu. Podobnie później na placu, kiedy ludzie zaczynają czuć do siebie miłość, to obdarzają tą miłością różne osoby, niekoniecznie płci przeciwnej, a nie sądzę by nagle było wśród nich tylu biseksualistów i homoseksualistów. Poza tym jest jeszcze kwestia miłości w rodzinie, miłości do Boga - wszelkich miłości bez podtekstu seksualnego, a Ty tak piszesz, jakby mówienie o miłości zawsze oznaczało mówienie o miłości z podtekstem seksualnym, a w końcu wychodzi w sumie na to, że owe rządzenie miłością, o którym mowa w filmie traktujesz jako rządzenie popędem seksualnym. I to też jest nielogiczne. A poza tym brak logiki jest widoczny w wielu Twoich wypowiedziach na mój temat. W tym jakie wnioski wyciągasz z mojego blogu i w ogóle jakie wnioski wyciągasz z tego, co wcześniej wymyśliłeś (a niestety to, co wczęsniej wymyślasz i tak już jest błędne więc strasznie się zakręcasz i jesteś coraz dalej od rzeczywistości). Jak widzisz w przeciwieństwie do Ciebie, jestem w stanie uargumentowac to, co piszę.
@ " Znowu pogrążasz się w bagnie które sama tworzysz. Dałem sprostowanie w niecałą minutę po napisaniu posta - także gdybyś czytała chociaż to co piszę to może byś więcej rzeczy rozumiała (mów co chcesz ale na żadnym forum jeszcze z taką sytuacją się nie spotkałem). "
A co to jest za wyjątkowa sytuacja? Co w ogóle było aż tak wyjątkowego w tym, że odniosłam się do tego tego fragmentu zdania, które było na początku Twojego wpisu? Dla przypomnienia, to odpowiadałam na tamten Twoj wpis - ten dłuższy, pierwszy - nie robiłam odpowiedzi do wpisu kolejnego. Takie są reguły dyskusji. Wiem, że Ty masz z tym problemy, bo nawet nie zauważyłeś do czego komentarzem był mój pierwszy wpis w tym temacie. Powtarzam Ci jeszcze raz - kieruj się wysunięciem okienek w których pojawia się tekst, a wtedy będziesz - no powinieneś przynajmniej - wiedzieć, do czego dany wpis jest komentarzem. I pamiętaj, że jeśli ktoś komentuje jakąś wypowiedź, czy dyskusje, to niekoniecznie komentuje wszystkie dotychczas powstałe w danym temacie posty. W komentowaniu ma się wybór, a wybór ten wynika z tego, na jaki temat człowiek chce się wypowiedzieć. Jak mówię - kieruj się wysunięciem okienek i pamiętaj o tych zasadach, bo to zasady panujce na wszystkich forach. Tak naprawdę nikt, kto faktycznie prawidłowo zachowuje się na forum dyskusyjnym nie odpowiada na wpis danej osoby nie pod jej wpisem tylko kompletnie gdzieindziej, tak jak to Ty zrozbiłeś odpowiadając na mój pierwszy wpis. Właśnie cały czas wychodzi na to, że to Ty masz problemy z prawidłowym korzystaniem z forum dyskusyjnego.
I jeszcze odnośnie tego, że pomyłkowo dałeś w tamtym poście fragment mojego zdania i teraz tak się tego czepiasz, że ja to skomentowałam. Ponieważ widzę, że Ty masz jakieś problemy, czy to z pamięcią, czy to z rozumieniem, to przypomnę Ci jeszcze raz dosłownie (!) jak brzmiała moja odpowiedź do tego fragmentu zdania. Napisałam cytuję:
" @ "a Ty to właśnie usiłujesz nam wmówić pisząc o typowym działaniu typowego zapachu. "
Znaczy co usiłuję wmówić? Wyrażaj się jaśniej, bo jak na razie nie wiadomo o co Ci chodzi. Przy okazji wyjaśnię Ci szerzej dlaczego napisałam, że piszesz o działaniu pachnidła jako o działaniu zwykłego zapachu - napisałam tak, dlatego, że napisałeś wyżej: "Główny bohater posłużył się zapachem a zapach jak wszyscy wiemy jest czymś co pobudza sferę intymną i erotyczną , to za jego przewodnictwem wybieramy partnerkę i kopulujemy."
Czyli piszesz o pachnidle jako o normalnym zapachu, który działa tak jak działa - tradycyjnie/realnie/w sensie w naszym normalnym/realnym świecie - piszesz "jak wszyscy wiemy.." i dalej piszesz o działaniu typowym dla działania typowego zapachu (i pomijam już nawet to w jak dydaktyczny sposób to piszesz). Wyjaśnij mi więc, dlaczego tak bardzo dziwisz mi się, kiedy piszę, że piszesz, o pachnidle jak o zwyczajnych perfumach. Skąd nagle stwierdzenie, że ja coś wmawiam, czyli, że Ty tego nie napisałeś. "
<koniec cytatu>
Ok? Jesteś w stanie się na chwilę skupić i nie denerwować? Spójrz na to na trzeźwo, a wtedy sam zauważysz (a przynajmniej powinieneś), że pytam się w tym komentarzu o co Ci chodzi. Pytam, bo nie rozumiem, bo wcześniej ja pisałam o tym, że Ty mówisz o tym rozumieniu działania pachnidła jak działania zwykłego zapachu, a teraz to co napisałeś brzmi jak byś mi jakieś takie wmawianie zarzucał. Pytam Cie więc o co Ci chodzi, a potem jeszcze raz tłumaczę to, co mi nie pasuje w rozpatrywaniu pachnidła, jako typowego zapachu o typowych dla naszego realnego świata właściwościach.
A Ty mi na to odpisałeś: " Na samym początku zacytowałaś siebie i kontrujesz swoje własne słowa tak jakbym to ja je napisał. "
:)
Gdzie ja niby kontruję swoje własne słowa, jak Ci wyraźnie, dosłownie piszę, że nie rozumiem o co Ci chodzi, a potem tłumaczę Ci kolejny raz, co mi nie pasuje w Twoim rozumowaniu na temat tego elementu filmu. Czy Ty naprwdę nie widzisz, że w ten sposób pokazałeś, że w ogóle nie dociera do Ciebie, co czytasz, albo, że w ogóle nie wiesz, co znaczy kontrować? Zresztą w ogóle kontrowanie to dość dziwne określenie, ale rozumiem, że to ma znaczyć, że staję kontra/w opozycji/ do tego co napisałam. A niestety jakkolwiek by się wysilić to nie da się czegoś takiego zauważyć w tym co napisałam i ja naprawdę nie wiem skąd u Ciebie takie ostro abstrakcyjne pomysły.
I równie świetne jest to, że piszesz " Ostatni twój post jest najgorszy w sensie logicznym i czytania ze zrozumieniem poprzednich postów."
:)
Czytanie ze zrozumieniem... A potem piszesz: " Po tym jakże logicznym wstępie ..."
I to jest jeszcze jeden przykład tego, że kompletnie nie czujesz co oznacza nazywanie czegoś logicznym lub nielogicznym.
---
Podsumowując tą całą naszą rozmowę. Weszłam na stronę tego tematu na forum filmowym (!), napisałam post na temat filmu (!), napisałam ten post jako komentarz do wpisu drugiego, dokładnie Twojego smertullos autorstwa i z datą 6 września 2007 23:58. A że był tam już komentarz do tego wpisu autorstwa darkseptima, to nieco również do niego się odniosłam wspominając o Twojej ignorancji. Ale zwróć nareszcie uwagę na to, co ja w tym pierwszym wpisie komentuję, do czego się odnoszę. I zwróć uwagę, że ja mam zamiar dyskutować film (!).
I teraz spójrzmy jak Ty reagujesz na ten mój pierwszy wpis?? Ty na niego odpowiadasz w ogóle w abstrakcyjnym miejscu, bo nie pod moim wpisem - jednym słowem sprawiasz wrażenie osoby kompletnie nie zorientowanej w porządku forum dyskusyjnego. Do tego jeszcze zamiast ograniczyć się do pisania o filmie (włączając w to także np. krytykowanie mojego rozumowania, wytykanie jakiegoś braku logiki w tym rozumowaniu z uargumentowaniem tego itp., co by było jak najbardziej na miejscu) Ty mi piszesz, że moje wypowiedzi są infantylne, że ja to się dopiero wykazałam ignorancją (ale nie napiszesz już na podstawie czego tak twierdzisz, bo pewnie sam nawet nie wiesz) i piszesz mi, że nie łudzisz się, że jestem w stanie Cię zrozumieć. Ty to piszesz rzecz jasna w takim sensie, że niby ja taka głupia, a Ty taki mądry. Niestety jednak choć jak zwykle prawie we wszystkim się mylisz to, co do jednego masz na pewno rację - otóż faktycznie trudno Cię zrozumieć. I faktycznie nie rozumiem Twojego pokrętnego toku rozumowania jak i nowatorskiego (względem powszechnie przyjętych definicji) zastosowania różnych określeń. Prawdopodobnie wydaje Ci się, że to jest taki dobry sposób naskoczyć na kogos na wstępie i być może wiele osób się wtedy wycofuje, bo nie chcą gadać z cholerykiem. Natomiast co do tego Twojego miotania się idącego w tym kierunku by poniżyć kogoś twierdząc, że jest nastolatkiem, czy zachowuje się jak nastolatek, to powiem Ci, że znam na filmwebie szereg nastolatków, którzy zachowują się na poziomie, nie bluzgają i potrafią uargumentować swoje poglądy. Potrafią też logicznie i mądrze dyskutować. I w razie braku argumentów nie zaczynają wymyślać chorych teorii na temat czyjegoś blogu próbując tą osobę ośmieszyć. Właśnie wielka szkoda, że Ty nie potrafisz się tak rozsądnie i dorośle zachowywać i że stale Ci umyka, że na forum pod filmem jest miejsce na dyskusje o filmie, a nie na chamskie personalne ataki.
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahah!
Teraz po prostu śmiech przez ładnych parę minut miałem. Ten post mnie rozbroił. Trzeci raz nie widzisz jak cytujesz własne słowa jakby były moimi buhahahahahha. Definitywnie kończę rozmowę jednak.
Jesteś albo wyrafinowanym trollem albo masz poważne zaniedbania w logicznym myśleniu. Gdybym widział jakieś nadzieje poleciłbym ci nawet wykładowców z UW czy UKSW filozofii przede wszystkim. W tej dziedzinie znalazłabyś trochę wiedzy na temat logiki i takich wyrażeń jak ignorancja chociażby. Elementarna wiedza z logiki w matematyce też by się przydała (chyba czas się cofnąć do liceum - o ile dobrze pamiętam).
Żegnam Eleonoro ozięble aczkolwiek z uśmiechem na twarzy.
Mój drogi z Tobą jest naprawdę coś nie tak jak ja Ci wyraźnie piszę, że cytuję siebie po to, żeby Ci przypomnieć, co _ja_ pisałam (bo Ty masz wyraźne problemy z orientacją), a Ty mi piszesz, że cytuję siebie...
Możesz się śmiać, jednak nie zmieni to tego, że jeśli ktoś przeczyta naszą rozmowę, to bez trudnu zauważy, które z nas dwoja ma problemy z logiką i w ogóle myśleniem. Na Twoim miejscu nie było by mi do śmiechu...
smertullos, ta scena to nie jest orgia. Jeśli nie rozumiesz tego, że to nie jest orgia, a robisz to wysuwając wniosek o orgii tylko na podstawie tego, że są tam nadzy ludzie się dotykający, czy całujący, to wskazuje to na to, że nie zrozumiałeś tego filmu. Ta scena jest sceną kluczową i silnie uargumentowaną wszystkimi poprzedzającymi ją wydarzeniami, i jest też bardzo silnie związana z przesłaniem, tematem i ogólnie mówiąc sensem filmu. Skoro więc zaskoczyła Cię ona, czyli potraktowałeś/odebrałeś ją jako oderwaną od reszty (początku i środka) filmu, to to jednak bardzo dobitnie pokazuje, że nie zrozumiałeś co ta scena przedstawia. Moim zdaniem ten film nie jest wcale taki łatwy więc nie dziwię się, że wiele osób ma problem z jego odbiorem. Ale dosyć dziwne jest jak wiele osób tak łatwo dorabia sobie jakieś rzeczy, których w danym filmie nie ma i które kompletnie kłócą się z całością obrazu. Dziwię się po prostu dlaczego te osoby nie zastanowią się dlaczego w danym filmie jest dana scena - jak ją można interpretować biorąc pod uwagę resztę filmu - dlaczego twórcy filmu ją tam umieścili.
Myślę, że z tego wynika zarzut ignorancji ze strony darkseptima i nie można się z nim nie zgodzić.
Oczywiscie, ze to byla orgia.
A film wcale nie jest taki nie-latwy, dosc prosta i dobrze opowiedziana historia.
Nie trzeba wcale sie sensu doszukiwac, jest dosc jasno ukazany.
Bys moze moje zdanie jest takie, a nie inne, bo zanim obejrzalam film, ksiazke przeczytalam chyba ze trzy razy.
I coz, ksiazka o wiele lepsza. Jednak film bardzo przyzwoity.
Wizualnie piekny.
Czasem rzeczy nieskomplikowane tez moga byc bardzo dobre.
Jesli cos ci sie podoba, nie musi byc od razu "trudne" i "dla wybrancow" ;-)
A to, ze komus innemu sie nie podoba wcale nie oznacza, ze czegos nie zrozumial.
Troszke pokory...
A jesli pokory brak - to kultury.
Bo to, ze ladnie piszesz i ladnie sie (niby) wypowiadasz nie znaczy wcale, ze jestes kulturalna.
To troche tak jak z poszukiwaniami glebszego sensu w filmach.
Nie jest doslownie powiedziane, ale przeciez wiadomo o co chodzi.
Podobnie Twoje wypowiedzi - niby gladkie, ale...
Po pierwsze wcale nie pisałam, że jak mi się coś podoba to musi być "trudne" i "dla wybrańców". Jednak odnośnie samej trudności rozumienia, czy ogólnie rozumienia lub nierozumienia, to jeśli ktoś nie umie wyjaśnić sensu danej sceny w filmie i sam przyznaje, że nie wie jaki sens był w tym, że ktoś jakoś sie zachował itd. - jednym słowem - jeśli ktoś sam pisze, że czegoś nie zrozumiał (sensu czegoś nie widzi, powiązania z resztą filmu itp.) no to jednak nie jest to moja opinia tylko po prostu opinia tej osoby o niej samej- sama się ona przyznaje, że czegoś nie zrozumiała. Nie zrozumieć mogła z różnych przyczyn - bo było za trudne (Twoja wersja) lub też bo np. oglądała nieuważnie, bo np. film ją znudził, albo była zmęczona. Także do tego też nie dorabiaj jakichś insynuacji typu, że np. ktos powinien się wstydzić, że czegoś nie zauważył albo nie zrozumiał. Ja tam się nie wstydzę i chętnie korzystam z cudzego tłumaczenia. Szkoda tylko, że tak mało osób faktycznie chce coś dokładnie objaśnić.
A co do owej orgii to też dziwnie piszesz, bo skoro dla Ciebie to orgia to szereg scen tego filmu traci w tym momencie sens - mogę Ci dać przykłady i ciekawe czy będziesz w stanie je wytłumaczyć. No bo skoro piszesz, że ten film jest taki prosty i łatwy ("nie jest nie-łatwy") no to byłoby ciekawie poznać Twoje wytłumaczenie tych scen. Przykładowo: skoro pachnidło według Ciebie działa pobudzająco seksualnie to dlaczego ludzie obwołują Baptystę aniołem? I dlaczego krzyczą, że nie byłby w stanie zrobić niczego złego i jest niewinny? Czy ludzie podnieceni seksualnie mówią coś takiego, czy raczej po prostu dążą do odbycia stosunku seksualnego? Następna sprawa - dlaczego pachnidło początkowo nie działa na ojca Laury, a później kiedy nie daje on już rady opierać się jego działaniu, to dlaczego mówi do Baptysty "synu" i obdarza go miłością, a nie rzuca się na niego by go gwałcić? No bo przecież według Twego rozumienia powinien być po prostu pobudzony seksualnie. I to silnie pobudzony no bo działanie pachnidła powinno być na tyle silne by ludzie na placu przełamali swoje opory moralne i zaczęli spółkować (co nie jest pokazane, a co byłoby wyznacznikiem orgii) z osobami różnej płci (też ciekawe skąd tyle osób bi i homoseksualnych??), różnego wieku i wyglądu i wszystko to w miejscu publicznym (!). Następna sprawa - jak wytłumaczysz końcówkę filmu, w której jest mowa, że Baptysta mógłby dzięki pachnidłu zawładnąć światem, mając władzę nad ludzką miłością (nie popędem seksualnym) i też bardzo jestem ciekawa jak wytłumaczysz, że mówią o tym, że mógłby napisać list do papieża nasączony pachnidłem. Według Twojej interpretacji taki list powinien wywołać u papieża silne podniecenie seksualne i co? To by się skończyło nadaniem Baptyście święceń kapłańskich, czy czymś w tym stylu? A najpierw chciałby go przelecieć, czy jak?
Także wiesz - masz tu pare pytań. Skoro uważasz, że tak wszystko zrozumiałaś, a film jest prosty, a ja się w nim doszukuję czegoś, czego w nim nie ma, to udowodnij to proszę tłumacząc sens powyrzszych zdarzeń.
Następna sprawa - jeszcze odnośnie tego Twojego "film dla wybrańców". Jak nie rozumiem jakiegoś filmu, a ktoś inny go rozumie to nie widzę w tym problemu i też nie uważam, że jest to film dla wybrańców. No i też istnieją filmy, które lubię, a nie w pełni je rozumiem (czy nawet większości symboli w nich nie rozumiem). Przykładowo "Mullholand Drive". I wierz mi nie wstydzę się tego :) i chętnie bym przeczytała jakąś dokładną interpretację tego filmu, ale na serio dokładną - tak bym faktycznie mogła z niej coś wyciągnąć, bo skrótowe tłumaczenia nic mi nie dają. Często może są nawet trafne, ale co z tego, gdy są tak krótkie, że nadal danych elementów nie rozumiem. Także nie wylatuj z tekstami typu: "Jesli cos ci sie podoba, nie musi byc od razu "trudne" i "dla wybrancow" ;-)", bo tylko pokazujesz, że odpisujesz na posty nie wczytując się w to, co ktoś napisał. I tą poradę by mieć więcej pokory to raczej powinnaś odnieść do siebie. O kulturze już nie wspominając...
Witam Troche czasu minelo, ale moze jeszcze kiedys to przeczytasz.
Pozwole sobie zignorowac Twoje przytyki i zlosliwosci i przejde do sedna.
Nie wiem niestety czy do tego czasu udalo Ci sie przeczytac książke.
Jesli tak to pewnie zdazylas juz kilka razy (przynajmniej w myslach) odszczekac swoje zdanie na temat „orgia czy nie orgia”. Jesli do tej pory ksiazki nie przeczytalas (co byloby dosc dziwne biorac pod uwage, jak bardzo zachwycona bylas filmem) to ponizsze wyjasnienie moze ci rozjasni w glowie. No chyba, ze bedziesz sie tez spierac z autorem ksiazki, na ktorej oparty byl film ;-))
Moje tlumaczenie, podkreslam, opieram sie na ksiazce:
Grenuille stworzyl zapach, w ktorym glowna nuta byl zapach Laury. Dziewczyny najpiekniejszej i najlepszej w calej wsi albo i na calym swiecie. Dziewczyny, ktora budzila same najlepsze uczucia, jak rowniez i pozadanie (nawet we wlasnym ojcu jak wynika z ksiazki bardzo jasno).
Ludzie, widzac ja wpadali w oslupienie, zapominali o swiecie, a jej ojciec, choc ze wstydem, przyznalawal, ze wolalby byc obcym jej czlowiekiem, zeby dac upust zadzy.
Podobnie sprawa sie miala kiedy Grenuille wysiadl z karety na placu, gdzie miala miec miejsce egzekucja. Ludzie w pierwszym odruchu oniemieli, kazdy stwierdzil nagle, ze ten czlowiek nie moze byc morderca, ze jest najbardziej niewinna istota jaka w zyciu widzieli, aniolem. I teraz pozwole sobie zacytowac „Ludzie rozplyneli sie, ich umysly i serca roztopily sie w tej powodzi, przeistoczyli sie [...] w zywiol, i czuli juz tylko, jak gdzies w glebi niepowstrzymanie tluka im sie serca[...], kochali go”. Czyli bylo to totalne poddanie sie, histeria na punkcie czlowieka. Dla kazdego czlowieka byl spelnieniem marzen.
I jeszcze jeden cytat „W rezultacie planowana egzekucja jednego z najohydniejszych zbrodniarzy swojej epoki przerodzila sie w najwieksza orgie[...]”. Pozniej nastepuje dosc dosadny opis aktow seksualnych, ze tak powiem. W duzym skrocie, kazdy z kazdym, w dowolnych kombinacjach.
Podsumowujac, ludzie sie podniecili jego obecnoscia. Prosciej nie potrafie.
Ojciec Laury, wyczul w zapachu swoja corke i dlatego go pokochal, a nie zgwalcil.
Pachnidlo mialo przede wszystkim za zadanie zjednywanie ludzi, sprawianie, zeby stawali sie ulegli. W zaleznosci od jego stezenia budzilo uczucia delikatne lub mocne. Dlatego Laura byla uwielbiana – byl to jej naturalny zapach. W wiekszym stezeniu (na placu; Grenuille wyciagnal esencje zapachu Laury) wywolal w ludziach histerie, ktora doprowadzila do orgii. A kiedy w koncowej scenie Grenuille sie nim po prostu oblal (oblal sie ESENCJA!!!) wzbudzil w ludziach uczucia tak mocne, ze zjedli go z milosci.
Nie bede sie zaglebiac w to jak ludzie reaguja na zakochanie, milosc, a w koncu seks.
Ale reakcje chemiczne jakie zachodza w naszych organizmach sa jednakowe i powoduja podobne objawy.
A podniesieone do potegi entej... No wyobraz sobie sama.
To milosc doprowadzila do podniecenia i ORGII!!!
Ale z tego co piszesz wyglada na to, ze jak sie kogos kocha to sie o seksie nie mysli ;-)) Ciekawe ;-))) Nie, tak na prawde w ogole mnie to nie interesuje.
Mysle, ze nie musze odpowiadac na kazde z twoich pytan z osobna.
Jesli przeczytasz uwaznie to co napisalam (a jeszcze lepiej przeczytaj ksiazke) wszystko zrozumiesz.
Co do twojego twierdzenia, ze nie czytam postow, na ktore odpisuje, chcialam cie zapewnic, ze sie mylisz.
Przeczytalam bardzo dokladnie (swego czasu oczywiscie) cala dyskusje i nadal podpisuje sie pod moim postem sprzed roku. Zastanawiajace jest dla mnie skad wysnulas taki wniosek. Czy to po prostu taki twoj styl i oddzywka na „odwal sie” na zasadzie „nie rozumiesz co czytasz”. Zabawne w kazdym razie.
Na temat Twojej osoby nie bede sie wypowiadac. Ani na ciebie nie wplyne, ani cie nie zmienie.
Szkoda moich palcow na bezsensowne stukanie w klawiature.
Nie wiem gdzie widzisz przytyki i złośliwości z mojej strony. Jedynie odpisałam na Twoje ocenianie mojej osoby i Twoje dziwne insytuacje pod moim adresem. Nie napisałam też dosłownie, że brak Ci pokory czy kultury, ale faktycznie jeśli chcesz komuś doradzać by zachowywał się bardziej kulturalnie i miał więcej pokory, to powinnaś najpierw spojrzeć na siebie, bo to, co napisałaś pokazuje, że jeśli któraś z nas ma pod tym względem braki, to raczej Ty. Sam fakt, że wpadłaś na pomysł, że ktoś może chcieć się szczycić rozumieniem filmu, czy może twierdzić, że film rozumie dlatego, że chce pokazać, że lubi tylko trudne filmy lub dla wybrańców, bardzo wiele o Tobie mówi. A fakt, że przypisujesz takie dziwne zachowania innym ludziom, robiąc to w dodatku z taką pewnością, co do swojej nieomylności, jak najbardziej może sugerować brak pokory.
Teraz wracając do filmu. Zadałam szereg pytań, bo uważam, że jeśli dany film jakoś się interpretuje, to ta interpretacja powinna pasować do całości tego utworu. Jeśli natomiast powstaje sytuacja, że przy danej interpretacji szereg scen nie pasuje do całości, staje się pozbawionymi sensu, to nie można takiej interpretacji uznać za właściwą. A dokładniej trudno o takim spojrzeniu mówić, że jest interpretacją skoro nie spełnia tego podstawowego wymogu jakim jest tłumaczenie (pasowanie do) całości treści utworu. Oczywiście cały czas pisząc "interpretacja" mam na myśli interpretację całego utworu/całej historii zawartej w utworze (filmie lub np. książce). Jeśli więc czyjeś spojrzenie na pachnidło jako na substancję pobudzającą seksualanie pasowałoby do całości treści tego filmu, to uznałabym, że faktycznie takie jego interpretowanie ma sens. Jak na razie nie widzę takiej możliwości. Gdybyś sesnownie odpowiedziała na te wymienione pytania - tak, aby całość filmu i te poszczególne jego sceny miały sens - uznałabym, że faktycznie jest możliwe w ten spoób ten film interpretować. Tłumaczę to tak dokładnie, bo mam wrażenie (nie upieram się, że prawidłowe), że odbierasz te kwestie jakoś personalnie.
Co do książki. Mam ją, ale nie przeczytałam jej jeszcze z tego względu, że bardzo podoba mi się film i jakoś nie nabrałam dotychczas ochoty na poznawanie książki, bo zdaje się, że opowiada bardzo podobną, ale odmienną pod istotnymi względami historię. Już o tym pisałam, ale nie wiem czy w tym temacie. Czytając "Wywiad z wampirem" po wcześniejszym obejrzeniu filmu zobaczyłam jak wiele jest różnic głównie w kwestii charakteru i osobowości Louisa. Rozumiem, że zdecydowano się na te zmiany, bo postać filmowa faktycznie lepiej pasuje do filmu zarówno pod względem historii jak i czasu, w którym trzeba ją przedstawić, jednak ta zmiana charakteru owej postaci zmieniła ogólny wydźwięk opowieści. I taka sytuacja jest jak dla mnie całkiem ok, ale akurat w przypadku tej ekranizacji (Wywaidu..) pojawia się problem, że pod wieloma względami wydaje się to bardzo wierna ekranizacja i przez to będąc na świeżo po przeczytaniu książki film ogląda się kiepsko, bo ma się wrażenie, że Pitt nie zrozumiał swojej roli i źle gra, a cała ekranizacja wypada jakoś sztucznie. Dopiero kiedy znowu zapomni się wystarczająco mocno o treści książki, można swobodnie podejść do filmu i rozumieć go w ten sposób w jaki zaplanowano pisząc scenariusz. I można wtedy zobaczyć, że faktycznie te wszystkie zmiany dają po prostu inną historię, z innym wydźwiękiem, którą odbiera się jako ciekawą i dobrze zrealizowaną o ile nie zakłóca tego odbioru treść książki. No i jakoś wydaje mi się, że z "Pachnidłem" jest bardzo podobnie, a że zawsze kupuję dużo książek, to sięgając po następną lekturę kieruję się zachcianką w danej chwili i tak wyszło, że na tą akurat książkę jeszcze wystarczającej ochoty nie nabrałam.
Tłumaczę to tak dokładnie z kilku powodów. Pierwszy jest taki, że bardzo dziwnie rozumiesz sens filmowych ekranizacji. Zdarzają się sytuacje, że przeczytanie książki może pomóc w zrozumieniu jakichś scen filmu, ale takie sytuacje są własciwie bardzo rzadkie, bo rzadko kiedy filmy są wierne książkom. Bardzo wierna jest np. ekranizacja "Dziecka Rosemary" albo "Lokatora", dosyć wierna jest także ekranizacja "Przekleństw niewinności". Reszta książek, których ekranizacje widziałam mniej lub bardziej (zwykle bardzo mocno) różni się od nich zarówno co do treści jak i co do przesłania. Dlatego nie widzę sensu w odpowiadaniu na moje pytania dotyczące filmu w oparciu o treść książki. Miałyśmy omawiać interpretacje filmu, a nie to jak się ma książka do ekranizacji. Jakie są podobieństwa, a jakie różnice. Z tego co mi wiadomo to w książce postać Baptysty jest odpychająca fizycznie i zdaje się, że jest on bardzo niski. Już pod samym tym względem widać różnicę między książką, a ekranizacją. I według mnie różnicę bardzo ważną i zamierzoną, bo dla wydźwięku historii przedstawionej w filmie bardzo ważne jest to, że Baptysta fizycznie jest całkowicie do zaakceptowania - że jego fizyczny wygląd nie ma oznak zepsucia/zła w formie szpetoty czy kalectwa.
I teraz, idąc dalej, piszesz: "Jesli do tej pory ksiazki nie przeczytalas (co byloby dosc dziwne biorac pod uwage, jak bardzo zachwycona bylas filmem) to ponizsze wyjasnienie moze ci rozjasni w glowie. No chyba, ze bedziesz sie tez spierac z autorem ksiazki, na ktorej oparty byl film ;-)) "
Nie wiem dlaczego ma być dziwne, że nie przeczytałam książki będąc zachwycona filmem, ale może to, co wyżej napisałam trochę Ci rozjaśni w głowie w tej kwestii. Natomiast co do rozjaśniania mi, to własnie taki tekst pasuje do kogoś wykazującego brak pokory - Tobie się wydaje, że wyjaśnisz mi treść filmu, bo przecież Ty wiesz lepiej. Wygląda na to, że w ogóle nie przychodzi Ci do głowy, że mogą być różne interpretacje byle tylko spełniały wymogi interpretacji (czyli miały zastosowanie do objaśnienia całego filmu). Dla Ciebie najwyraźniej jest tylko jedna interpretacja i to konkretnie Twoja rzecz jasna. A do tego jeszcze, o zgrozo, chcesz mi wyjaśniać treść filmu w oparciu o książkę. I jeszcze (jakby to wszystko było mało) piszesz o spieraniu się z autorem książki. Mogłabym jeszcze zrozumieć gdyby chodziło o spieranie się z autorem scenariusza, ale książki? W przypadku ekranizacji "Draculi" Coppoli to kto się sprzecza ze Stokerem? Tam omawianie jakiegokolwiek fragmentu filmu jest niezgadzaniem się z autorem książki. Tak właśnie wyglądają ekranizacje i powinnaś być tego świadoma.
I teraz co do samego Twojego tłumaczenia filmu w oparciu o treść książki, a nie treść filmu. Powstaje szereg problemów opartych na różnicach między książką, a ekranizacją. Przede wszystkim w filmie nie pokazano ojca Laury jako człowieka, który w jakimkolwiek stopniu byłby nią zainteresowany pod względem seksualnym. W filmie kocha ją po prostu jak córkę. Jednak gdyby miał być nią zainteresowany seksualnie, to właściwie pachnidło powinno w nim jeszcze zwiększyć ten popęd i jednak powinien właśnie rzucić się na Baptystę by go gwałcić. Czyli generalnie nie tłumaczy to jego zachowania z filmu. Wracając do samej Laury ojciec mówi o niej w samych superlatywach (jak to zwykle kochający ojciec), ale ogólnie nie jest pokazane by ludzie mieli dla niej aż taki podziw. Że jest aż tak piękna itd. W scenie, gdy tańczy przy ognisku traktowana jest przez ludzi jak zwykła dziewczyna. W innych scenach też nie widać jakiegoś nadprogramowego zachwytu. A to jest ważne, bo to Ci powinno uświadomić, że film różni się od książki. Nastęnie co do ludzi na placu nadal - po Twoim tłumaczeniu - nie ma powodu by nazywali Baptystę aniołem i oczyszczali go z winy. A najbardziej podstawowe dla sensu pytanie brzmiało - dlaczego na Baptystę owo pachnidło nie działa? Dlaczego on nie potrafi poczuć miłości? Nie odpowiedziałaś na to w ogóle. Ogólnie napisałaś po prostu co zrozumiałaś z książki, ale tu chodziło o interpretację filmu. Przyznaję, że całkiem ciekawe jest książkowe tłumaczenie działania zapachu jako wywoływania silnej żądzy i uległości, a konkretnie dlaczego by miał tak działać - tzn. to, że ma na ludzi wpływać jak Laura. Jednak do filmu nie ma to za bardzo zastosowania w sytuacji, gdy w filmie jej postać przedstawiona jest jako urocza, beztroska i piękna, ale nie budząca powszechnego pożądania i nie wywołująca w ludziach uległości. Natomiast w filmie wyraźnie podkreślony jest fakt, że Baptysta jest osobą pozbawioną umiejętności odczuwnia miłości, jak również historia mitycznego pachnidła, o której opowiada Baptyście Baldini. Ta ostatnia wyjaśnia, że mityczny zapach sprawiałby, że ludzie czuliby się jak w raju przepełnieni najczystszą miłością. W raju była miłość, ale bez seksualności i bez wstydu. Była nagość i związana z miłością pełna akceptacja.
Co do tego: "Ale z tego co piszesz wyglada na to, ze jak sie kogos kocha to sie o seksie nie mysli ", to może dla Ciebie tak to wygląda, ale ja pisałam o tym, że miłość nie jest tożsama z seksem. Są różne rodzaje miłości. Miłość rodziców do dzieci nie powinna miec podtekstów seksualanych. Z tego Twojego jednego zdania w sumie można by dojść do wniosku, że jak się kogos kocha to zawsze myśli się o seksie i w związku z tym kochając swoją rodzinę ma się ochotę uprawiać seks z każdym jej rodziny. A to już nawet nie jest zabawne, bo jest po prostu chore.
A co do Twojego twierdzenia: "To milosc doprowadzila do podniecenia i ORGII!!!"
to rozumiem, że wierzysz, że jak ludzie robią zbiorowie orgie, albo np. kręcą filmy porno, to są przepełnieni miłością.
Sama nie wiem czy właściwie chcesz czy nie chcesz, żeby Ci odpisywać na jakieś pytanie, bo tak trochę myląco piszesz. W każdym razie jeśli chodzi o czytanie postów, które komentujesz to bardzo dziwne było skąd Ci przyszły do głowy te wnioski o tym braku pokory podpierane zdaniami typu, że jak coś lubię to niekoniecznie musi być to trudny film, albo dla wybrańców itd. Popisałaś takie różne dzwine rzeczy, że ciężko to było połączyć z treścią komentowanych przez Ciebie postów. Stąd właśnie niedowierzanie czy je czytałaś, albo czy wiesz o co w nich chodzi.
Następnie dalej zastanawiasz się i wymyślasz, że może ja Ci odpisałam to co napisałam bo może to taka moja "oddzywka na „odwal sie”". Cóż. Myślę, że często Twoje słowa nie wymagają komentarza. Sama najlepiej komentujesz swoją osobowość i tą kulturę, o którą pytałaś.
A najlepsze jest to, że wywody na mój temat podsumowujesz zdaniem:
"Na temat Twojej osoby nie bede sie wypowiadac"
:)
Eleonoro, poniewaz nie jestem zwolenniczka komentowania i rozkladania na czynniki pierwsze kazdego zdania napisze ci tylko, zebys zwrocila uwage na ";-))" przy tych zdaniach z mojego posta, ktore tak cie poruszyly.
Nie mam tez ochoty na wycieczki personalne i obrzucanie sie blotkiem z Toba. Rozum sobie kazde moje zdanie na 15 sposobow jesli tak chcesz.
A teraz prosze wypunktuj mi Twoje pytania i watpliwosci co do filmu.
Napisalas gigantycznego posta, w ktorym kwestii dot.filmow jest bardzo malo, a glownie skupiasz sie jakies kiepskiej ironii.
Moja interpretacja jest jak najbardziej sluszna, bo film byl dosc wierna ekranizacja calej historii. Pomijam czy Grenuille byl ladny czy brzydki, dla mnie po prostu aktor dobrze zagral wiec byl wiarygodny.
A teraz poprosze w punktach. Chetnie odpowiem.
I proponuje skupic sie na filmie.
Nie powiedziałabym, żeby jakieś Twoje wypowiedzi szczególnie mnie poruszyły z tego względu, że Twoja rozległa ocena mojej osoby zarówno pod względem mojego charakteru, osobowości, jak i przemyśleń okazała się chybiona. Znaczki ";-))", które powstawiałaś w paru miejscach raczej jeszcze pogarszają wydźwięk Twoich wypowiedzi, dlatego, że trudno ich nie odczytać jako wyrazu politowania dla mojej osoby. Być może miałaś coś innego na myśli stawiając je, ale efekt finalny tak własnie wygląda. Co do tego, że uważasz, że każda miłość wiąże się z pożądaniem seksualnym, a u podstaw orgii leży miłość, to nadal uważam to za chore podejście. Inaczej mówiąc zboczone. Z tymże to nie jest ironia.
Nadal dziwi mnie to, że mimo że Twój pierwszy wpis zawiera w większości docinki pod moim adresem i pouczenia, Ty zdajesz się tego w ogóle nie zauważać. Natomiast w mojej odpowiedzi na niego zawierającej głównie pytania odnośnie tego jak wyjaśnisz sens poszczególnych scen filmu widzisz jakieś przytyki i złośliwości mimo, że ich tam nie ma. Następnie znowuż w mojej kolejnej odpowiedzi (tej ostatniej przydługiej) nie zauważasz tego, że odpowiadam na Twoje błędne oceny mojej osoby tłumacząc Ci sens moich wypowiedzi (co raczej jest pożądane skoro tak błędnie je interpretujesz) i usiłuję Ci wytłumaczyć pewne istotne kwestie jak np. to, że treść filmu powinno się objaśniać w oparciu o treść filmu, a nie treść książki. Nie zauważasz, że ustosunkowuję się do Twoich odpowiedzi odnośnie sensu poszczególnych scen jak i choćby sensu samej miłości, która jak napisałaś według Ciebie zawsze wiąże się nierozerwalnie z seksem. Za to znowu widzisz w mojej wypowiedzi coś, czego w niej nie ma czyli ironię.
Skoro nie masz ochoty na personalne wycieczki, to nie rozumiem dlaczego na nich się tak bardzo skupiłaś i tak dzielnie je uprawiasz. Skoro zależy Ci na rozmowie o filmie, to nie rozumiem dlaczego piszesz o książce zamiast o filmie. Natomiast co do pytań, to zadałam Ci je w poście wyżej i twierdziłaś, że na nie odpowiadasz, a ja z kolei stwierdziłam, że Twoje odpowiedzi w świetle treści filmu nie są satysfakcjonujące. Nie bardzo rozumiem dlaczego teraz chcesz ponownego wypunktowania tych samych pytan. Czy zamierzasz zmienić na nie odpowiedzi? Wydaje mi się, że nie skoro nadal uwazasz, że interpretowanie filmu w oparciu o treść książki jest takie słuszne. Po co mam więc pisać pytania po raz drugi, Ty na nie napiszesz to samo po raz drugi, a ja Ci na to odpiszę po raz drugi, że nie jest to satysfakcjonujące, bo nie nawiązuje do treści filmu. Jedynie możesz odpisać na pytanie dlaczego na Baptystę nie działa pachnidło, bo to na to faktycznie jeszcze nie odpisałaś.
A tak poza tym, to przypominam, że dany film (jak i inny utwór) może mieć wiele interpretacji, więc w zasadzie nie rozumiem dlaczego uważasz, że moje jego rozumienie, które pasuje do całości filmu, więc spełnia wymogi bycia interpretacją, nie jest interpretacją. Niezależnie od tego, że swoje rozumienie uważasz za prawidłowe moją interpretację mogłabyś uważać za nieprawidłową jedynie w sytuacji gdybyś widziała jakieś elementy filmu, które by do niej nie pasowały. Tak więc jeśli chcesz pisać o filmie, a jednocześnie twierdzić, że ja się tak bardzo mylę, to najciekawiej będzie jeśli napiszesz mi w których scenach filmu widać to moje błędne według Ciebie rozumowanie.
Aaa jeszcze co do Twojego spojrzenia na "Pachnidło" (film oczywiście), to też istotnymi pytaniami są: pytanie o sens końcowej sceny - tzn. dlaczego Baptysta stwierdza, że nie chce żyć oraz jeszcze wcześniej: jaki wydźwięk ma scena, kiedy podczas rozpylania pachnidła na placu (kiedy miało dojść do jego egzekucji) przypomina sobie/wyobraża pierwszą dziewczynę, którą zabił? Tylko jeśli będziesz odpisywać, to postaraj się w odniesieniu do treści filmu, żeby to miało jakiś sens, no bo mówimy o interpretacji filmu. I wogóle jaki sens widzisz w końcowym tekscie wypowiadanym przez lektora (czy narratora - nie wiem jak nazwać tą osobę, no ale chodzi o ten tekst na końcu mówiący o tym, że Baptysta mógłby zdobyć to i tamto, ale nie ma to znaczenia ponieważ nie potrafi kochać). Przy czym tak dla porównania wzięłam do ręki książkę i tekst na jej końcu bardzo różni się od tekstu na końcu filmu. Przede wszystkim tym, że w książce Baptysta jest nieszczęśliwy bo "nie może poczuć siebie", bo nie wie kim jest - dokładnie cytując "nie mógł poczuć sam siebie, a przeto nigdy nie wiedział kim jest". Nie ma nic o tym, że jego problemem było to, że nie mógł poczuć miłości, a to jest właśnie wyeksponowane w całym filmie i podkreślone w scenie na placu oraz końcowym tekście, w którym powiedziane jest to dosłownie. Jednym słowem widać, że film i książka mają zupełnie inne przesłanie. Znaczenie pachnidła i braki w sensie niespełnienie/nieszczęscie Baptysty dotyczą w książce i filmie czego innego. Co potwierdza, że jednak nie powinnaś tłumaczyć treści filmu posiłkując się książką zamiast tym, co pokazano w filmie. Mimo to, jeśli zdołasz jakoś odpisać na te wszystkie pytania (także te poprzednie) tak by pasowało to do treści filmu, to będzie mi się to podobać, bo bardzo lubię, gdy możliwa jest więcej niż jedna interpretacja danego filmu. Tak więc nie odbieraj tego jak jakąś kłótnię czy jakieś personalne ataki, bo faktycznie byłabym ciekawa takiej nowej dla mnie interpretacji i jest to odpowiednie miejsce do dyskutowania o tym.
Dobrze, postaram sie odpowiedziec na Twoje pytania biorac pod uwage tylko i wylacznie film.
"dlaczego na Baptystę nie działa pachnidło" - pachnidlo mialo wywolywac okreslone uczucie, mozna nazwac to zachwytem, miloscia, w kazdym razie sprawialo, ze ludzie stawali sie wobec niego bezradni. Grenuille nie byl w stanie odczuwac milosci i to jest chyba najprostsze wytlumaczenie. Idac troche dalej i w innym kierunku mozna by sie doszukiwac powodow w tym, ze byl w stanie kazdy zapach rozlozyc na czynniki pierwsze, nie czul zapachu jako calosci.
No bo dlaczego po prostu nie zakochal sie w Laurze? On czul tylko zapach, czlowiek byl mu obojetny.
Tak jak czujac zapach jakiegos czlowieka mogl wyczuc uczucia mu towarzyszace.
"pytanie o sens końcowej sceny - tzn. dlaczego Baptysta stwierdza, że nie chce żyć oraz jeszcze wcześniej: jaki wydźwięk ma scena, kiedy podczas rozpylania pachnidła na placu (kiedy miało dojść do jego egzekucji) przypomina sobie/wyobraża pierwszą dziewczynę, którą zabił?"
Byc moze stwierdzil, ze pachnidlo, ktore bylo obsesja jego zycia w gruncie rzeczy rozczarowalo go. Ja to rozumiem w ten sposob, ze wyobraz sobie, ze jestes na imprezie i wszyscy biora jakas tabletke, ktora ma wywolac okreslona reakcje,w skrocie przeniesc cie w inny lepszy, cudowny swiat. I dziala na wszystkich, tylko nie na ciebie. W tym momencie przestajesz widziec w uzywaniu jej jakikolwiek sens.
Za pomoca pachnidla mogl robic z ludzmi wszystko czego by zapragnal. Problem w tym, ze tego nie chcial. Nie daloby mu to szczescia. Wiec po co?
A wspomnienie dziewczyny bylo jego powrotem do poczatku drogi, do momentu kiedy po raz pierwszy poczul obsesje posiadania tego zapachu.
Czyli tego co doprowadzilo go do miejsca, w ktorym ostatecznie sie znalazl.
Absolutnie nie doszukiwalabym sie w tym tlumaczenia, ze sobie nagle uswiadomil, ze kochal albo moglby pokochac ta dziewczyne.
On nie widzial ludzi tylko zapachy.
"Baptysta mógłby zdobyć to i tamto, ale nie ma to znaczenia ponieważ nie potrafi kochać" - tlumaczenie mozna zastosowac dokladnie to samo co powyzej. Ludzie byli obojetni wiec jakie szczescie mogliby mu dac.
Chcialam tylko przypomniec, ze rozmowa dotyczyla pytania orgia czy nie.
Na temat definicji milosci nie ma chyba sensu pisac. Natomiast tlumaczac moje wczesniejsze stwierdzenie, ze milosc doprowadzila do podniecenia a nastepnie do orgii byc moze powinnam wziac slowo milosc w "". Bo dzialanie pachnidla bardziej kojarzy mi sie z histeria i jakims takim zniewoleniem, z oglupieniem, bezmyslna adoracja. Z czyms co wylacza ci umysl, natomiast porusza zmysly niz z miloscia matki do dziecka. I dokladnie to mialam na mysli tlumaczac to, ze zostalam o jakies zboczenia posadzona.
Wydaje mi sie, ze rezyser nie szukal innego sposobu na przedstawienie historii, a jedynie poszedl troche na latwizne.
Trudno jest mi spojrzec na film zupelnie wylaczajac pamiec o ksiazce.
Czasem dobrze jest byc po przeczytaniu ksiazki idac na ekranizzacje, ale z drugiej strony fakt faktem, ze taka sytuacja w jakis sposob ogranicza.
"Twoja rozległa ocena mojej osoby zarówno pod względem mojego charakteru, osobowości, jak i przemyśleń okazała się chybiona"
W ktorym miejscu moja ocena Twojej osoby byla rozlegla?
W dwoch przymiotnikach? Tam gdzie postawilam znaczki ;-) nie pisalam tego na powaznie, byl to taki bardziej przytyk z duzym przymruzeniem oka. Ale coz, po raz kolejny sie potwierdza, ze z obcymi ludzmi nie powinno sie zartowac. Mam nauczke i mam nadzieje ,ze w koncu zapamietam i wnioski wyciagne.
Moj pierwszy post byl reakcja na twoj, w ktorym napisalas "Jeśli nie rozumiesz tego, że to nie jest orgia, a robisz to wysuwając wniosek o orgii tylko na podstawie tego, że są tam nadzy ludzie się dotykający, czy całujący, to wskazuje to na to, że nie zrozumiałeś tego filmu. Ta scena jest sceną kluczową i silnie uargumentowaną wszystkimi poprzedzającymi ją wydarzeniami, i jest też bardzo silnie związana z przesłaniem, tematem i ogólnie mówiąc sensem filmu."
Wmawiasz czlowiekowi, ze czegos nie zrozumial z racji tego, ze nie zgadza sie z Twoja interpretacja? Po czym teraz do mnie piszesz "bardzo lubię, gdy możliwa jest więcej niż jedna interpretacja danego filmu."
Chyba czegos nie rozumiem...
Ok, więc trochę od końca zaczynając. Co do różnych interpretacji. Tak, bardzo lubię, gdy film jest zrobiony tak, że można go jako całość zinterpretować na różne sposoby. Wbrew pozorom nie jest to wcale takie częste, bo zwykle interpretacja całkiem dobrze pasująca do nawet dwóch trzecich filmu kompletnie się wali w odniesieniu do pozostałej jednej trzeciej jego treści. I wracając do "Pachnidła", to nadal uważam, że widzenie w tej scenie na placu orgii nie pasuje do reszty filmu. Dlatego napisałam w pierwszym przez Ciebie skomentowanym wpisie, że takie postrzeganie tej sceny oznacza nierozumienie całości. Ponadto jeszcze w tej scenie nikt nie uprawia seksu, co jest bardzo istotne. Przez seks rozumiem seks oralny lub jakąkolwiek penetrację, czy choćby pieszczoty okolic intymnych. Scena nie jest może jakoś wielce długa, ale też nie jest taka krótka, a są w niej jedynie nadzy ludzie patrzący na siebie, całujący się, przytulający, głaszczący. Tylko tyle. Dziwnie to wygląda w sytuacji, gdyby miało oznaczać orgię i to jeszcze orgię wywołaną czymś szczególnie silnie podniecającym. No bo no po prostu silnie podnieceni ludzie jednak dążą do zbliżenia i to jak najszybciej (gwałtownie). Tam wyżej (jeśli nie mylę tematów, ale prawie na pewno nie) rozmówca mi napisał, że faktycznie seks jako taki nie został pokazany, ale można się domyślić co było dalej. Czyli w końcu wychodzi na to, że właściwie mamy się domyślić, że potem jest orgia, bo w sumie nie widzimy faktycznej orgii (takiej z definicji). Moim zdaniem jeśli twórcy filmu chcieliby pokazać orgię, to by ją pokazali. Ostatecznie znaleźli tyle osób, które zgodziły się wystąpić nago, więc poproszenie ich o choćby jakieś łagodne udawanie stosunków (nie mówię o jakimś upokarzającym porno, ale po prostu o symulowanych ruchach - tylko tyle) nie powinno stanowić problemu.
Tak więc już ze wględu na sam przebieg (wygląd) tej sceny nazywanie jej "orgią" jest mocno dyskusyjne. W wielu wpisach pod tym filmem spotkałam się jeszcze z tym, że ludzie mówili, że już w ogóle nie pasuje im sama końcówka (że on popełnia swoiste samobójstwo). "Orgia" też im często nie pasowała, ale to co po niej jeszcze bardziej. Przy moim rozumieniu tego filmu scena na placu jest kluczowa, a zakończenie stanowi podsumowanie. Wszystko pasuje. Ten post, który jako pierwszy skomentowałaś odnosi się do wpisu, który jak rozumiem stwierdza, że końcówka filmu nie pasuje do reszty. Jeśli ktoś uważa, że końcówka nie pasuje no to według mnie nie rozumie filmu - nie widzi jakiejkolwiek interpretacji całościowo go tłumaczącej. Gdyby widział jakąś - taką jak moja, albo odmienną - no to nie byłby zdania, że końcówka nie pasuje. Stąd mój wniosek, że nie rozumie tego filmu. Ponadto usiłowałam spytać go dokładniej, co rozumie przez to niepasowanie końcówki (i nie tylko w tym temacie), no ale nie chciał nic napisać. W każdym razie wyciąganie z mojego wpisu jakichś wnisoków na temat mojej osoby w tym stylu, że mi brak pokory i kultury i uważam, że film, który mi się podoba jest dla wybrańców itd. no to jednak lekko mówiąc przegięcie. Dalszych fragmentów na temat tego, że gdzieś posługuję się ironią itd. chociaż tego nie zrobiłam, robię jakieś przytyki, choć tez nie wiem gdzie - nie będę już komentować, bo nie ma sensu tego roztrząsać. Napiszę tylko, że bynajmniej nie chodziło jedynie o jakieś dwa przymiotniki.
Teraz co do Twoich odpowiedzi na pytania. Doceniam, że ich udzieliłaś - naprawdę. Nadal jednak niespecjelnie mnie one satysfakcjonują. Z wcześniejszych wpisów zaintrygowała mnie jako ciekawy pomysł idea posługiwania się uległością i byciem oczarowanym - ta esencja wyciągnięta z Laury. To jest ciekawe, tylko właśnie nie pasuje do filmu. I teraz choć wiem, że starałaś się pisać tylko o filmie, to dalej jednak pobrzmiewa to inne echo całej historii (tzn. jej książkowy sens). Choćby taka kwestia, że kiedy Baptysta robił ten zapach, to już mniej więcej chyba zdawał sobie sprawę z jego działania (lub co spodziewa się uzyskać). I też w sumie skąd by miał sobie zdawać sprawę - tzn. chodzi mi o to, że wpadł na pomysł robienia tego pachnidła po wysłuchaniu legendy o mitycznym zapachu. Mityczny zapach miał dawać uczucie wszechogarniającej miłości, ale boskiej miłości. Powrotu do raju. Miłości nie seksualnej no bo miłość Boga jest miłością nie związaną z seksem, a przepełniającą radością i szczęściem. Tak więc nie bardzo mi się to trzyma kupy, że nastawiając się na taki efekt działania, a widząc orgię faktycznie seksualną tzn. prawdziwą orgię - miałby być zawiedziony, że nie czuje tego co ci ludzie? Mógłby być zawiedziony, że np. to tak działa - że zamiast wywoływać czystą boską miłość tak jakby coś poszło nie tak i wywołuje coś w sumie upokarzającego zamiast wzniosłego duchowo i duchowo przyjemnego. Coś takiego mogłoby mi jeszcze pasować. I przez to wtedy mógłby chcieć się zabić, bo dzieło jego życia okazało się niewypałem. To by było nawet ciekawe, tylko, że kompletnie nie pasowałoby do końcowego tekstu, więc siłą rzeczy taka interpretacja odpada. I nadal pozostaje ten fakt niedziałania pachnidła na jego twórcę. Nie przemawia do mnie to, że z jednej strony miałoby się ono łączyć z miłością duchową, a z drugiej z pożądaniem czysto seksualnym. Może spróbuję wyjaśnić dlaczego. Chodzi o to, że oczywiście w związku hetero czy homoseksualnym kiedy dwoje ludzi się kocha, to dochodzi zazwyczaj do wzajemnego pożądania i miłości fizycznej. Jednak uczucia miłości i empatii u człowieka wiążą się zupełnie z czym innym niż popęd seksualny, a poza miłością partnera są jeszcze inne miłości - rodzicielska, platoniczna, do zwierzęcia, do świata/Boga itd. itd. Jednocześnie jeśli człowiek dozna uszkodzenia pewnego fragmentu płata czołowego mózgu, to przestanie odczuwać miłość i empatię (i w ogóle przestanie rozumieć co to jest), natomiast w wielu przypadkach, prawdopodobnie z powodu utraty hamulców moralnych związanych z odczuwaniem empatii, taki człowiek stanie się agresywny i zwiększy się jego popęd seksualny. Koniec końców nie dość, że normalny, zdrowy człowiek bez zakochiwania się może uprawiać seks zwłaszcza pod wpływem jakichś środków pobudzających (do których pachnidło można by zaliczyć), to także człowiek nie potrafiący odczuwać miłości będzie mógł odczuwać popęd seksualny, a nawet u takiego człowieka będzie można jeszcze wywołać go łatwiej i będzie on silniejszy. Jednym słowem pożądanie seksualne może towarzyszyć miłości, ale nie wynika z miłości. A w dodatku jak najbardziej może występować bez miłości.
Czyli twierdzenie, że Baptysta zobaczył na placu zbiorowy seks, ale na niego to nie podziałało, bo nie odczuwał miłości nie ma sensu. Jeśli pachnidło działałoby na popęd seksualny, to nie miałoby znaczenia, że Baptysta nie potrafi czuć miłości. Nadal też nie pasuje mi do takiego działania pachnidła, obwoływanie Baptysty aniołem i niewinnym. Z aniołami kojarzy się uczucie boskiej miłości - nie seksualnej, nie pożądliwości. W sumie pożądliwość cielesna zwłaszcza w stosunku do obcych ludzi i bez zahamować (taka orgia właśnie) jest zupełnym przeciwieństwem boskiej miłości i raju. Czyli nadal nie pasuje mi to obwoływanie go aniołem i niewinnym. I nadal nie pasuje mi że zapach na niego nie działał. I nie pasuje mi też, że na końcu postanawia się zabić. Bo jeśli tworząc zapach spodziewał się efektu kontrolowania ludzi (np. jakiejś ochrony dla siebie), to go uzyskał i powinien być zadowolony. Kwestia tego, że na niego nie działa i miałoby go to tak przygnębić też mi nie pasuje, bo końcówka filmu przy takim podejściu nie tłumaczy dlaczego nie działa i nie ma sensu. Gdyby Baptysta chciał robić to, co ludzie na placu i uznalibyśmy, że to jest orgia, to jednym słowem chciałby uprawiać seks. Miłość mu do tego niepotrzebna, a jednak na końcu mowa o braku miłości, a nie np. o impotencji. To wspomnienie pierwszej dziewczyny od śliwek też nie za bardzo daje się wkomponować w tą orgię. To, że by mu się po prostu przypomniała to jeszcze ok. Można by to sobie wytłumaczyć, bo od niej się wszystko zaczęło. Ale dlaczego miałby ją sobie wyobrażać w taki sposób w jaki pokazano w filmie?
Rozumiem jak to postrzegasz - jak starasz się związać miłość duchową z seksem, ale no do mnie to nie przemawia, bo widzę błędy w takim toku rozumowania.
Mogłabym jeszcze coś tam popisać, ale nie chcę Cię zanudzić. I tak podziwiam, że przeczytałas poprzednie posty i jakoś specjalnie nie skrytykowałaś długości. Myślę, że ten film jednak mocno różni się od książki. I utwierdza mnie w tym to, że na końcu książki nie ma mowy o nieumiejętności odczuwania miłości oraz to, że napisałaś, że w książce chodzi o uległość itd. Czyli są silne różnice. Myślę, że Tom Tykwer (bo chyba głównie jego w tym zasługa) świadomie dokonał tych wszystkich zmian, no bo nie wierzę, żeby przez przypadek można było uzyskać coś tak odmiennego od książki, a tak spójnego pod względem sensu i formy. I jeszcze z tak licznymi fenomenalnymi symbolami po drodze. No i w sumie w tej sytuacji podziwiam go jeszcze bardziej. Z tymże konsekwencje tych różnic między książką, a filmem chyba są takie, że większości osób, które wcześniej przeczytały książkę chyba jest bardzo trudno podejść do filmu, jako utworu o innym przesłaniu i sensie. Wydaje mi się, że jest tu podobny efekt jak w przypadku wspomnianego wyżej "Wywiadu z wampirem" - tzn. książka i ekranizacja są na tyle podobne, że podczas oglądania filmu trudno zapomnieć o książce, a jednocześnie różnice wydźwięku utworów sa na tyle duże, że wydaje się, że w filmie coś nie wyszło, jest jakaś fuszerka. Z tymze w przypadku "Pachnidła" ten efekt jest chyba dużo silniejszy. Ja osobiście bardzo się cieszę, że obejrzałam film jako pierwszy. Wydawało mi się, że jego treść i przesłania już na tyle silnie utkwiły mi w głowie, że będę mogła podejść do książki i nie rzutować jednego na drugie, ale teraz znowu mam wątpliwości czy na pewno.
Dzien dobry.
Caly czas zastanawiam sie od czego zaczac.
Moze od tego, ze obejrzalam film raz jeszcze, zeby miec na swiezo.
I co do orgii-nie orgii, dopatrzylam sie jednak orgii.
Przynajmniej w dwoch momentach. Pierwszy to moment, w ktorym wysypuja sie sliwki w kosza, a para po lewej stronie ewidentnie uprawia sex. Druga to moment, w ktorym ojciec Laury kleka przed Grenouillem, a w tle widac jakis trojkat czy czworokat, ktory wykonuje jednaznaczne ruchy.
Troche chce mi sie z tego smiac, bo ogladalam ta scene od poczatku do konca chyba ze 3 razy. Ale nie bede wstawiac znaczkow ;-), bo nie chce sie klucic.
Szczerze mowiac to zapomnialam jak dokladnie wygladala scena ze wspomnieniem o rudej. Ale tak zupelnie na swiezo i bez specjalnego rozmyslania nad tym co tez mogla ona oznaczac to wydaje mi sie, ze Jan uswiadomil sobie kontrast miedzy soba, a reszta ludzi.
Przez caly film jego relacje z ludzmi sa powierzchowne. Widzimy, ze w jakis sposob sie komunikuje z nimi, ale caly czas widac w jego twarzy ukryty inny sens. Inne rozumienie tego co mowia ludzie.
Co do legendy o kamforze i tajemniczym skladniku, odnioslam wrazenie, ze on zupelnie nie odebral tego ani jako legendy, ani jako boskiego skladnika. On byl pewnien, ze zna ten skladnik i postanowil tego dowiesc.
Ale wracajac do sceny z dziewczyna. Patrzac na "orgie" (specjalnie dla ciebie w "") uswiadomil sobie, ze ludzie reaguja inaczej na zapach. Ich wprowadza w euforie, stan podniecenia, "milosci", jego sklonil do morderstw. I tak tez rozumialabym scene z dziewczyna. Gdyby byl normalnym czlowiekiem zachwycilby sie nia (nie wiem czy jest sens zastanawiac sie czy oni sie w tej scenie kochaja czy tylko caluja), byc moze pokochal, ale stalo sie inaczej, bo on jest inny od reszty ludzi.
Pachnidlo nie moglo wzbudzic w nim uczucia, ktorego on byl zupelnie pozbawiony.
Nie rozumiem troche twojego ciaglego podkreslania roznicy pomiedzy miloscia a pozadaniem. Przynajmniej nie w kontekscie tej historii.
Wyraznie widac przez caly film, ze ludzie nie sa dla niego zadnymi parrtnerami w zyciu, sa raczej podgatunkiem albo sposobem na osiagniecie jakiegos celu. Pomijajac kwestie zapachowe sa dla niego tlem. Wiec w ogole nie widze sensu w doszukiwaniu sie powodow, dla ktorych on nie czul pozadania. Jego jedynym wrazliwym organem byl nos.
Nie stworzyl pachnidla, zeby sobie pokopulowac, tylko zeby uzyskac wladze, wzbudzac "milosc" i co za tym idzie uleglosc.
Ale o tym pozniej.
Nie doszukiwalabym sie natomiast tak silnych powiazan pomiedzy legenda, a pachnidlem, ktore stworzyl. W koncu jego pachnidlo zostalo stworzone z mlodych dziewczyn wiec logicznie rzecz biorac trudno, zeby nie mialo zadnego wydzwieku seksualnego. Legende traktowalabym jako inspiracje ale nie sztywny odnosnik wg ktorego mamy rozumiec dzialanie pachnidla.
Ponadto nie zgadzam sie, ze pomysl zrobienia pachnidla pojawil sie w nim po wysluchaniu legendy. Pomysl byl zdecydowanie wczesniej - byl nieszczesliwy, ze nie udalo mu sie zachowac zapachu dziewczyny, a legenda byla byc moze dodatkowym bodzcem, a moze podwalina planu.
Kolejna kwestia. To nie jest tak, ze w ksiazce nie ma slowa o nieumiejetnosci odczuwania milosci przez Grenouilla. Jest i jest rowniez podana jako jeden z powodow, dla ktorych historia konczy sie tak a nie inaczej.
I jeszcze podsumowujac, czyli ostatnia scena. Tak na prawde po raz pierwszy uswiadomil sobie dzialanie pachnidla na placu wiec nie widze powodu, dla ktorego mialoby nie byc dla niego zaskoczeniem.
Najkrocej i najprosciej piszac, zeby sie nie powtarzac, ukazalo mu to jego innosc w innym swietle i uswiadomilo odrebnosc i samotnosc.
Bylo tak dobre, ze tak jak obcych sobie ludzi moglo zmusic do "milosci", tak jego (do milosci niezdolnego) zabilo. W malej przenosni oczywiscie.
Pisz tak dlugie odpowiedzi jak uwazasz. Moge cie zapewnic, ze przeczytam i, w miare mozliwosci, postaram sie odpisac.