PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=118442}

Pachnidło: Historia mordercy

Perfume: The Story of a Murderer
2006
7,4 326 tys. ocen
7,4 10 1 326402
6,4 49 krytyków
Pachnidło: Historia mordercy
powrót do forum filmu Pachnidło: Historia mordercy

Oj, różnych złych rzeczy nasłuchałam się o tym filmie, a dodatkowo podchodziłam sceptycznie jak do każdej ekranizacji dobrej książki. A tu taka niespodzianka! Oglądałam z wielką przyjemnością, pochłonięta historią (mimo, że przecież znam książkę!), atmosferą, estetyką. Tykwerowi udało się uniknąć tego, czego najbardziej się obawiałam - spłycenia fabuły i przytłoczenia jej wizualnym rozbuchaniem. Owszem, zdjęcia są bajeczne, opowieść siłą rzeczy uboższa jest w detale niż pierwowzór, ale nie traci na tym tok narracji; fabuła jest zwarta, przejrzysta i konsekwentna. Postacie są barwne, ale nie przejaskrawione, film mocno przesycony jest specyficznym niepokojącym klimatem, ale przezeń niezdominowany. Tykwerowi udała się sztuka balansowania na granicy realizmu i widowiskowości. Mnie urzekł. Tak samo zresztą jak w "Księżniczce i wojowniku", gdzie również idealnie odmierzył proporcje.

Słów kilka o aktorstwie. Dustin Hoffman pozytywnie mnie zaskoczył w roli Baldiniego. Nie, żebym kiedykolwiek wątpiła w jego talent, ale jakoś nie umiałam go sobie wyobrazić w tym filmie. Tymczasem zagrał przekonująco i wyraziście. Nie mam pojęcia skąd zarzuty pod adresem Whishawa; był dokładnie taki, jaki powinien być - nieokazujący emocji, wyciszony, opanowany, sprawiający wrażenie nieobecnego. Grał głównie mimiką, spojrzeniem, ale grał przecież dobrze. Kiedy przez przypadek zabija rudowłosą dziewczynę, na jego twarzy doskonale odmalowuje się zawód, ale to nie jest rozpacz czy przerażenie, lecz coś na kształt żalu z powodu straty spowodowanej własnym niedbalstwem. To żal po utraconej zabawce, a nie wyrzuty sumienia po zamordowaniu człowieka. I Whishaw dobrze to oddał.

A co do fabuły... Poczytałam trochę komentarzy i odnoszę wrażenie, że większości osobom, które znają książkę, film się podobał; natomiast ci, którzy krytykują, zazwyczaj nie czytali powieści. Jasne, że film to samodzielne dzieło i jako takie powinno się bronić, ale zarzuty dotyczą rozwiązań fabularnych, a w tej materii scenariusz jest dość wierny pierwowzorowi. Zarzucanie fabule niewiarygodności jest niezrozumieniem idei. Przecież powieść (a więc także jej filmowa adaptacja) jako całość zasadza się na pomyśle absolutnie fikcyjnym i niewiarygodnym. Zarówno człowiek pozbawiony własnego zapachu, jak i obdarzony tak doskonałym węchem jest czystym wytworem fantazji. Akceptując ten pomysł, akceptujemy całość wizji twórczej, która jest tego pomysłu konsekwentnym rozwinięciem. Czynienie zarzutów o niewiarygodność i brak logiki to coś jakby zarzucać nieprawdopodobieństwo fabularne "Forrestowi Gumpowi". :)