Niby dlaczego on musiał zabijać laski żeby zrobić z nich zapach? Mógł je posmarować tym
smalcem, potem to zebrać, zapłacić i puścić do domu, tak? Logiczne?
1. bohater miał niewątpliwie coś z głową
2. kobiety na pewno nie miałyby ochoty, żeby jakiś facet smarował je a potem zdzierał to z ich skóry. poza tym kluczowym elementem w perfumach są włosy, które musiały być wyrwane, a kto normalny zgodziłby się na wyrwanie włosów i zdzieranie skóry
3. zapłacić ? człowieku, myślisz, że on dysponował takimi środkami, które pozwoliłyby mu jeszcze dać wynagrodzenie za to ?
4. widać, że nie do końca zrozumiałeś/aś treść tego filmu :)
tak się składa że oglądałam go 4 razy :)
a co do włosów to masz rację. pomyliło mi się po prostu.
Ale za to jakie możliwości.. Spokojnie można by powiedzieć, że jest tłusta i nie wysłuchiwać fochów, achów i ochów :P
Skory takze nie zdzieral ^^ To byl raczej lekki piling i depilacja w jednym ... co do reszty sie zgadzam i jest to pokazane na przykladzie tej pierwszej prostytutki z psem, ktorej zaplacil a ktora w trakcie zmienila zdanie ...
Pierwsza jego ofiara byla przypadkiem ... nie chcial aby dziewczyna ze sliwkami krzyknela i niestety sprawil ze sie udusila ...
jeżeli chodzi o dziewczynę ze śliwkami, to w książce skręcił jej kark, wiec po prostu twórca filmu zmienił nieco ten moment, ale i tak by ją udusił/zabił by się w nią wwąchać
Zapłacenie nie wchodziło w grę, co zresztą było ukazane w scenie, w której prostytutka z pieskiem nie godzi się na takie traktowanie. Masz jednak rację, też nie rozumiem, po co zabijał te kobiety - mógł je przecież ogłuszyć. Ogólnie film oderwany od realiów. Już sam pomysł, że zapach czyni z człowieka niemal anioła (którego niektórzy ludzie lubią zjeść) czy powoduje orgie jakoś do mnie nie trafia.
To sie mylisz. Feronomy. Amerykanie opracowali bron, gaz czy cus, ktory zrzucony na wojska wroga wywolalby u jego zolnierzy niepochamowane homoseksualne zadze. Rozwazali uzycie tego przeciw Husseinowi podczas I wojny w Zatoce, ale uznano to za zbyt drastyczne i grazace zbyt powaznymi politycznymi reperkusjami. Oczywiscie, ksiazka i film to fikcja ale nie tak bardzo oderwana od rzeczywistosci.
Źródło do twoich bzdur poproszę...
Feromony owszem, istnieją, ale u człowieka mają jedynie bardzo, bardzo szczątkowe, subtelne działanie.
"Oczywiscie, ksiazka i film to fikcja ale nie tak bardzo oderwana od rzeczywistosci."
nie no, fakt, przecież takie orgie zdarzają się co chwila, wystarczy zebrać esencję z kilku kobiet i "włala"
Zanim oskarzysz kogos o pisanie bzdur, chociazby uzyj Google, to nie bedziesz sie osmieszal... Np. tu http://news.bbc.co.uk/2/hi/4174519.stm
Co do dalszego ciagu twoich wynurzen, to jest tylko film/ksiazka a nie dokument, beletrystyka nie silaca sie na bycie crime doc w epoce oswiecenia... Autor poprostu tworczo rozwinal jakis tam aspekt i nadal glownemu bohaterowi wlasciwie nadprzyrodzone zdolnosci. Dziwi mnie, ze masz z tym taki problem. To tak, jakbym ja sie czepial, ze w Kill Bill - ktorego masz w ulubionych - tamta blondi wniosla katane na poklad samolotu (juz pomijajac to, jak zdobyla zgode japonskiego ministra kultury na wywoz katany z Japonii).
Tak... W twoim "źródle" nie ma żadnych konkretnych danych, jest jedynie napisane, co planowali amerykanie, to że opracowali, nie znaczy od razu, że takowa broń istniała, ani że (jeśli istniała) działała prawidłowo. Amerykanie mieli również próby zdolności parapsychicznych człowieka, czy to znaczy, że żołnierze ze stanów znają tajniki telekinezy?
No, oświeciłeś mnie, naprawdę jestem tak oderwany od rzeczywistości, że każdy film to dla mnie właśnie rzeczywistość. Ty wiesz, że to beletrystyka, a podajesz za przykład feromony, zamiast po prostu zostawić temat jako zwykły pomysł pisarza, a następnie piszesz, że nie jest tak bardzo oderwane od rzeczywistości...
Nie czepiam się filmu tylko twojej wypowiedzi, gdzie uważasz, że zwykłe feromony mogą sprawić takie cuda, jeżeli taka broń istniała to nie były to feromony, które u człowieka odgrywają bardzo małą rolę (odsyłam do książek z fizjologii, histologii, albo nawet wikipedii), a inne związki chemiczne działające bezpośrednio na system nerwowy i hormonalny, na jakiej zasadzie, pozostaje nam się zastanawiać. Fakt faktem, są pewne związki chemiczne, narkotyki, które działają stymulująco na popęd seksualny, ale nie rzucaj hasłami o których masz nikłe pojęcie. Ba, o ludzkich feromonach praktycznie nikt jeszcze nie ma pojęcia.
Kill Bill jest w ulubionych ze względu na to, że jest to dla mnie najlepszy pastiż w dziejach, realność nie ma tu nic do rzeczy. Tak już całkiem poza wątkiem, uważasz że kobieta-zabójca ubiegałaby się o pozwolenie na wywóz czegokolwiek, skoro jest super specjalistą od zabijania, prawdopodobnie wie jak przemycić broń...
Zostawmy chemię w spokoju i wróćmy do tego co jest w filmie (książki nie czytałem) czyli mitycznego przepisu rodem z starożytnego egiptu, dzięki któremu bohaterowi udało się stworzyć esencję pozwalającą kontrolować ludzkość dzięki wyciągnięciu jej z 13 (dobrze pamiętam?) pięknych, młodych kobiet.
Jeżeli uznamy, że film nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością to jest bardzo fajny, natomiast jak mówisz że ma sporo, to muszę cię rozczarować - nawet jeżeli istniałby człowiek z tak rozwiniętym systemem węchu nie jest możliwe fizycznie aby mógł wykryć tyle substancji, bądź wywąchać kobietę poprzez wąchanie w przestrzeni, gdyż nie ma takiej fizycznej możliw
lolobarolo jak zwykle cos pierd....nąłeś :-) amerykanie, bron powodująca niepohamowane żądze hahaha a i nie reperkusjami tylko represjami hahhaha naprawde niezły jestes:-)
Ty naprawde masz cos a glowa nie tak, Chodzisz za mna po forum (masz jakas obsesje na moim punkcie, pewnie
Rzez to, ze za kazdym razem cie miazdze) i bredzisz nie majac zielonego pojecia o tym, o czym pisze... Wez idz do Psychiatry, niech ci cos przypisze. Albo lepiej pojdz sie powiesic, swiat bedzie lepszy.
zgodze sie ze zaplacenie nie wchodziło w grę a kobiety umieraly przez uduszenie (owijal ich glowy chustami ) aby zapach sie utszymał wiec zabicie bylo jedynym sposobem (bo innego sposobu nie poznał) takie jest moje zdanie choc niewatpliwie jest to chory sposob a pozatym jedna z opiekunek powiedziala ze "z kwiatami tszeba umiec sie obchodzic , kwiat musi umierac po woli niczym we snie , traktojcie je jak KOBIETE" wtedy daja najpieknieszy zapach i chlopak wziol sobie to do serca
To ja z przykrością stwierdzam, że zamiast się tu udzielać powinieneś zakupić sobie słownik języka polskiego i go poczytać.
Twoje błędy to: "utSZymał", "pozatym", "tSZeba", "po woli', "traktOjcie", "wzIOł".
Aż się tego czytać nie da :-(
Serdecznie cię przepraszam że uraziłem twoją osobę swoimi błędami na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć że jestem dyslektykiem w stopniu znacznym z brakiem szans na poprawę a ty podejrzewam jesteś polonistką (przynajmniej z zamiłowania)
Ale tutaj chodzilo o legende ... legende ktora opowiadal mu mistrz przedstawiajac 12 zapachow i mityczny 13 zapach, ktory w piramidach po otwarciu kamfory sprawil iz ludzie przez pewien czas mysleli ze sa w raju ...
Ja także tak to zrozumiałem. Ludzie, którzy poczuli ten zapach, zapomnieli czym jest wstyd, zatracili pojęcie dobra i zła, tak jak to było w raju. Natomiast główny bohater razem ze swym pachnidłem stanowią jakby zakazany owoc, wymykający się rozumowi tej epoki; stąd, by świat wrócił na dawne, niezmącone rajskim zapachem tory, zjadają go - choć osobiście sądzę, że ta scena ma wydźwięk bardziej symboliczny niż dosłowny.
Zauważyłem. Ale zgodnie z Twoim myśleniem, nie można mieć żadnych pretensji, jeśli jakiś Rambo rozpieprza gołymi rękami 20 uzbrojonych ludzi na raz itd. Jasne, niby to film sensacyjny i ma się dziać, ale mimo wszystko fajnie byłoby, gdyby był bardziej prawdopodobny. Jednak wymaga się od różnych historii realizmu. I nie raz spotkałeś się w filmie z czymś, co wydało Ci się niemożliwe w normalnym życiu, wręcz obrażające Twoją inteligencję; jakiś zabieg scenarzysty, który popchnął fabułę do przodu, ale poczułeś się oszukany, bo ktoś poszedł na łatwiznę. Oczywiście, że da radę znieść większy lub mniejszy poziom absurdu, ale w tym filmie został on dla mnie przekroczony.
Gł. motyw (perfumy destylowane z ludzkich cial) jest fantastyczny, prawda? Czyli od razu możemy film zdyskwalifikowac jako niezgodny ze swiatem realnym i jego regułami - zgodne z twoim myśleniem? Bo tu przeciez wymagasz realizmu i mierzi cię jego brak? Ale w takim razie jak sobie radzisz np. z fantasy, horrorami, s-f, baśniami?
równie dobrze można pytać, po co seryjni mordercy mordują? bo mordują i już.
Bohater nie potrafił inaczej - nie miał mu kto pokazać, że można żyć normalnie. Zabijał do własnych celów - jak każdy psychopata. nie znał innej drogi, jak widać :))
"równie dobrze można pytać, po co seryjni mordercy mordują? bo mordują i już."
To przecież równie logiczne jak "(...)bohater miał niewątpliwie coś z głową.
Pisanie takich bzdur naprawdę niektórych razi. Człowiek to jedna wielka indywidualność na którą jednak wpływa wiele czynników kształtujących osobowość, a zatem można stawiać pytania (i na całe szczęście stawia się) dlaczego i po co ktoś morduje. Akurat w przypadku seryjnych morderców sprawa jest bardzo złożona. Bohater nie był seryjnym mordercą w pełnym tego słowa znaczeniu. Już sam fakt, że nie wykorzystywał seksualnie swoich ofiar wystarczająco temu zaprzecza.
"Zabijał do własnych celów - jak każdy psychopata", tak, zapewne. Gdyby te słowa pokrywały się z prawdą to walczylibyśmy właśnie o przetrwanie i nie wychodzilibyśmy na ulicę po zmierzchu...
"Bohater nie był seryjnym mordercą w pełnym tego słowa znaczeniu. Już sam fakt, że nie wykorzystywał seksualnie swoich ofiar wystarczająco temu zaprzecza." Czemu tak uważasz??
dobre pytanie, też jestem ciekawa! to znaczy, że jaki powinien byc seryjny morderca, żeby go można było tak nazwać? nie wiedziałam, ze są jakieś określone wytyczne!
ciekawe... ;D
Oczywiście, że są. Każde zjawisko społeczne, żeby można je było w jakikolwiek sposób nazwać i zaszufladkować, musi składać się z pewnych kryteriów na nie wpływających. Tak więc każdy seryjny morderca, aby można go nazwać seryjnym mordercą, musi spełniać konkretne kryteria, takie jak chociażby popełnienie co najmniej 3 morderstw w czasowo nie powiązanych zdarzeniach. Z resztą można tu znaleźć mnóstwo cech dystynktywnych odróżniających seryjnego mordercę od terrorysty, osoby zabijającej na zlecenie, mordercy masowego czy spree killers.
Nie stosuj sarkazmów w świetle treści, które nie są Ci znane, bo pogłębiasz przez to przeświadczenie obserwatora bądź oponenta o swojej ignorancji, a przez to stajesz się absolutnie niewiarygodnym rozmówcą, z którym nie warto wchodzić w jakąkolwiek polemikę. Jeżeli uważasz, że coś jest "ciekawe" to po prostu to zweryfikuj. Żyjesz w dobie ogromnego dostępu do informacji. Dziś wystarczy tylko wpisać frazę w wyszukiwarkę...
w Twoje j wypowiedzi pojawiło sie określenie:
"Bohater nie był seryjnym mordercą w pełnym tego słowa znaczeniu. Już sam fakt, że nie wykorzystywał seksualnie swoich ofiar wystarczająco temu zaprzecza. "
Czyli wnioskuję, że nie uważasz go za seryjnego mordercę. Więc sie zapytałam jaki powinien być. Dostałam odpowiedź, ok. Więc według Ciebie kim jest, skoro nie seryjnym mordercą?!
I jeszcze mnie zaciekawił tekst, w którym podważasz czyjąś wypowiedź:
"Zabijał do własnych celów - jak każdy psychopata", tak, zapewne. Gdyby te słowa pokrywały się z prawdą to walczylibyśmy właśnie o przetrwanie i nie wychodzilibyśmy na ulicę po zmierzchu..." My tu mówimy o osobowości psychopatycznej a nie o każdym z nas, o społeczeństwie ogólnie mówiąc, przecież nie każdy ma zaburzenia, czyż nie?!
On akurat miał, obsesję konkretnie, żeby znaleźć ten ideał! A co za tym idzie mordował, świadomie to robił, żeby osiągnąć swój własny cel, do którego dążył całe życie. Jak by nie było pierwsze morderstwo było pewnym szokiem dla niego, gdyż rudowłosa piękność go zafascynowała, nadał sens jego dalszym poczynaniom, ale kolejne morderstwa miały już czysto podmiotowy charakter.
Nie miałam w zamiarze cie urazić!
Pozdrawiam :)
no i sięgnęłam do wyszukiwarki i przeczytałam, że David Berkowitz jest określany mianem seryjnego mordercy ale głównie strzelał do swoich ofiar, czasem nie mając kontaktu fizycznego z nimi w ogóle :
"Tak opisywał swoją pierwszą udaną zbrodnię. "Dwie kobiety siedziały w samochodzie. Czułem, że muszę je dorwać. Strzeliłem przez szybę. Potem naciskałem spust, nawet po tym jak skończyły się naboje. Nie mogłem oderwać oczu od rozpryskującej się szyby." Po dokonaniu morderstwa poszedł do domu i położył się do łóżka. Z telewizji dowiedział się, że zabił Donnę Laurie. Wyobrażał sobie potem, że zakochał się w Laurie i duchy zaaranżowały małżeństwo między nim a jej duszą. Został skazany na 364 lata więzienia."
Nie wykorzystywał seksualnie, a jednak seryjnym mordercą jest określony. Czuł, że musi je dorwać, czyli że musi coś zrobić, żeby zaspokoić swoje ego, czyli zabił dla własnych celów!
Grenouille był postacią fikcyjną, której autor dodał kilka cech charakterystycznych dla seryjnego mordercy (ukrywanie ciał, niejasny motyw, zabójstwa powtarzane seryjnie, dokonywanie zbrodni w analogiczny sposób, działanie w pojedynkę czy wysoki iloraz inteligencji). Nie jest po prostu typowym seryjnym mordercą i uważam, że nie należy go traktować w takowych kategoriach. Psychika seryjnego mordercy jest tak niezwykle złożona, że nie wystarczy po prostu pokazać, że bohater zabił kilka osób z wyłącznie sobie znanych motywów (stworzenie unikatowych perfum), aby go zaklasyfikować jako wielokrotnego zabójcę w pełnym znaczeniu definicji. Grenouille był zwykłym mordercą.
"Zabijał do własnych celów - jak każdy psychopata". Rozumiem, że podzielasz opinię, iż każdy psychopata to morderca, a każdy morderca to psychopata? Bynajmniej. W przypadku seryjnych morderstw częściej mamy do czynienia z osobowościami socjopatycznymi niż dyssocjalnymi. Odsetek psychopatów wśród seryjnych morderców jest bardzo niewielki. Psychopata częściej będzie się znęcał nad rodziną, będzie apodyktycznym szefem korporacji, ale niezupełnie mordercą. Takie błędne myślenie prowadzi do generalizacji psychopatów i stygmatyzacji tych osób jako morderców. Uwierz, że na ulicy minęłaś kilkakrotnie psychopatę, stałaś z psychopatą w jednej kolejce po chleb, być może miałaś okazję chodzić z osobowością dyssocjalną do szkoły i nadal żyjesz. Z resztą osobowości psychopatyczne, ze względu na deficyt lęku i zaburzenia w obrębie empatii, zostają często policjantami, żołnierzami, pilotami...
Psychopatą człowiek się rodzi, socjopatą zostaje wskutek wielu zaburzeń rozwojowych (psychologicznych, socjologicznych, emocjonalnych, seksualnych). To najistotniejsza różnica.
Cele seryjnych morderstw są tak zróżnicowane, że ciężko je sprowadzić do jednego, ogólnego celu. Jednak, jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby mordowanie było celem samym w sobie do którego dąży się przez całe życie. To raczej baśniowy, fikcyjny wymiar, nie mający związku z realnością.
Akurat Berkowitz jest jednym z seryjnych morderców zwanych wizjonerami (za: Holmes). Są to osoby, które mordują, bo mają wizje bądź słyszą głosy, które każą im zabijać. Jest to zupełnie inny przykład zabójcy, mimo, że wpasowujący się w kontekst seryjnego. Grenouille nie cierpiał na wizje czy omamy słuchowe, więc porównywanie go pod kątem Berkovitza jest bezzasadne. Jeżeli już chcesz rozpatrywać bohatera pod kątem seryjnego mordercy, to z całą pewnością znajdowałby się w typologii nastawionej na hedonizm. Tutaj odsyłam do Teda Bundy'ego, Jeffrey'a Dahmera, Edmunda Kempera, Richarda Ramireza czy Johna Wayne'a Gacy'ego. Gdy zapoznasz się z ich biografiami, zrozumiesz dlaczego Grenouille w swej baśniowej, "czystej" zbrodni, obdartej z przemocy seksualnej, zaburzeń osobowościowych i okrucieństwa, nie wpisuje się w konwencję typowego seryjnego mordercy.
A dziękuje Ci za odpowiedź! Teraz rozumiem Twoja poprzednia wypowiedź lepiej, wiem o co Ci chodziło. Moja zaczepka wywołała lawinę Twoich odpowiedzi, choć "zaczepka" nie była złośliwa!
Naprawdę sie nakręciłam i tym filmem, i tym wszystkim co piszesz. Sięgnę sobie po jakieś wiadomości, jeśli się nadarzy kiedyś takowa okazja, jednak mam nadzieję, że znajdę jednak czas na "przyjemniejsza " lekturę a nie na seryjnych morderców. Poza tym zobaczę kiedyś ten film w większym gronie, żeby móc na żywo podyskutować, bez niedomówień, które często się zdarzają na forach właśnie.
Dziękuje za cierpliwość!
Pozdrawiam, Gosia! :)
dokładnie! to jest chyba najtrafniejsze określenie na naszego bohatera :)
pozdrawiam :)
Moim zdaniem nie był 'geniuszem nie baczącym na środki'. Jan B. G. nie wiedział że czyni źle. Dla niego to zapachy były ważne ona miały "uczucia", znaczenie, nastroje. Jeśli potrafił wyczuć odmiany zapachu np. zapach osoby przestraszonej czy spokojnej to dla niego ZAPACH był 'osobą' nie człowiek.
Możemy spotkać się spotkać w literaturze z innymi bohaterami którzy nie wiedzieli o tym że robią coś złego ale mieli uczucia (Chociażby Erik czy Quasimodo) ale Jan po prostu uczuć nie miał. Był jeszcze paskudniejszy od Dextera bo ten zabijał bo chciał zabić, pragną rozlewu krwi i patrzenia jak z kogoś uchodzi życie. Jan nie lubił samego momentu śmierci, ale tego że zabijał nie zdawał sobie sprawy. Nie lubił rozbijać głów dziewczynom lecz dla niego były martwe dopiero gdy je już wytłuścił i zebrał zapach.
jednak jego dzieła były doskonałe, tylko aby stworzyć taki produkt który postawi na kolana "narody", potrzebował tak wielu "środków". i nie baczył na okoliczności stworzenia go, bo własnie nie miał uczuć do ludzi, jako ludzi ( zresztą dlaczego miałby mieć - skoro życie ukształtowało go w ten sposób).
Uważam że to nie życie go tak ukształtowało. G. Był taki jaki był od samego początku(nie oglądałam jeszcze filmu ale przymierzam się, więc przepraszam za nieścisłości jeżeli nie zgadzam się z ekranizacją) a autor książki wskazuje np. słowami mamki 'jak wącha się dzieci to zaczyna się je kochać', ciągle podkreśla, że to to człowieczeństwo Jana było ściśle związane z własnym zapachem. Jak z resztą człowieczeństwo każdego. Piękne, popularne dziewczęta pachniały słodko, jego matka pachniała niechęcią i nienawiścią, on sam pozbawiony jakichkolwiek uczuć nie pachniał więc w ogóle.Autor wyraźnie mówi: ty jesteś zapachem, i on tylko ma znaczenie. Tak wyglądał świat Jana B. G. Człowiek był jeżeli pachniał, jeśli nie to go nie było. Puki miał czyjś zapach była dlań ta osoba.
piękny początek, mówiący wiele - narodziny perfumiarza.... ;) Zapach Paryża, zapach (?) matki, zapach otoczenia- to życie które kształtuje - takie było moje rozumienie ;)
A gdzie w filmie mozna zauwazyc iz nasz bohater posiada wysoki iloraz inteligencji ?? Byl geniuszem w tej jednej dziedzinie dzieki nadludzkiemiu wechowi ale reszta byla dla niego czyms obcym ... nie rozumial kompletnie otaczajacego go swiata ... a jego wiedza byla dosc mala ...
Nie rozumiał otaczającego go świata właśnie z powodu braku wiedzy na jego temat. Właściwie Grenouille wychował się w izolacji od społeczeństwa, do którego musiał się następnie zaadaptować. Inteligencja to między innymi umiejętność zaadaptowania się. Jeżeli ktoś nie zinternalizował wiedzy o świecie, ale w logiczny sposób osiąga w nim zaplanowane cele (stworzenie perfum), musi być inteligentny, nie uważasz? Z resztą w wypadku bohatera wyraźnie zaznacza się inteligencja emocjonalna i pewnego rodzaju wrażliwość a nawet empatia. Gdyby Greouille przyswoił "nasz", społeczny (może nawet kolektywny) system wartości, z pewnością nie popełniałby zbrodni. Nie miał jednak takiej możliwości. Dlatego uważam, że cechował go wysoki iloraz inteligencji, oprócz nierealnie rozwiniętego zmysłu węchu.
Pozdrawiam.