Trzeba było zrobić, albo mocny kryminalny thriller, albo dramatyczny obraz człowieka, którego pochłania jego choroba, czy obsesja. A tak mamy pomieszane z poplątanym, zapewne atrakcyjne dla ludzi, którzy uwielbiają niejasności, interpretacje, czy ukryte treści.
To nie żadne pomieszanie z poplątaniem, nic tam nie jest niejasne, i nie ma ukrytych treści, wszystko jest jasne. Cały film to stan delirium głównego bohatera, to jego omamy. Zresztą na końcu jest to wyłożone jak na tacy; psychoza Korsakowa. Nie ma tu żadnego pola do własnych interpretacji.