Dwa razy na tym filmie zasnąłem:) mimo, że trwał niecałe 1,5 godziny.
Opowiem wam w skrócie: jedna scena - Marek myje ręce, kolejna - Marek rozmawia, następna - Marek wykręca numer i przez minutę słychać sygnał telefonu.
Ten film nie jest trudny, nie jest niszowy, czy offowy, on tylko udaje takie kino. Twórcy najwyraźniej wyszli z założenia, że jak zrobią coś niezrozumiałego to ludzie uznają to za wynik ich mądrości. Szkoda aktorów.
Jestem zdania że ten film nie jest dla wszystkich i trzeba być odpowiednio inteligentnym żeby zrozumieć pełnie jego przekazu. Jak dla mnie jest to film dobry z doborową obsadą poruszający trudny i dość grząski temat obłąkania - Niewolski jako reżyser daj radę choć czuć tu zapożyczenia z amerykańskiego bądź japońskiego kina grozy(chociażby sposób realizacji retrospekcji). Film można porównać do hitu z Leonardo DiCaprio "Shutter Island" jednakże trzeba pamiętać że "Palimpsest" wyszedł w 2006 a dzieło Scorese w 2010 więc film Niewolskiego może być traktowany tutaj jako protoplasta. Film jest dobry jeżeli jeszcze raz podkreślam zrozumie się jego przekaz.
Rozumowanie w stylu: "jak film jest o papieżu to jest dobry". O wszystkim można zrobić dobry i zły film. Ten, jakkolwiek trudnych spraw by nie poruszał, jest nudny i nieciekawy. Gdyby Romeo i Julia byli kochającymi się ślimakami to na pewno Shakespeare nie poruszyłby tłumów, z podobnych powodów ludzie nie jedzą robaków, chociaż są pożywne. Film to pewna całość, a dobry jest wtedy, gdy wszystkie części układają się w ciekawy obraz.
PS. Czy ta wzmianka o inteligencji poprawia ci jakoś samopoczucie?
Scena z telefonem (spojler) miała chyba w formie metafory sygnalizować próbę nawiązania przez chorego kontaktu ze światem zewnętrznym (co w finale się udaje). Mnie klimat tego filmu akurat uwiódł, trochę mi się kojarzy ze wczesnym von Trierem ("Element zbrodni").