Przeminęło z wiatrem, Dyliżans, Czarnoksiężnik z krainy oz i Pan smith jedzie do waszyngtonu. Stare filmy trzeba oglądać z odpowiednim podejściem, nie patrzyć na formę, tylko na treść, przekaz. Chociaż dużo z nich i oprawę ma odpowiednio dobrą. Kiedyś nie było takiej techniki jak dzisiaj, dlatego stawiało się na aktorstwo.
Korupcja to główny temat tego wielkiego dzieła. Młody mężczyzna, który jest nieświadomy panującego zepsucia w świecie polityki, zostaje senatorem. Na początku wszystko jest dla niego piękne... podziwia wielkich polityków, którzy mieli wpływ na rozwój jego kraju. Ale gdy jedna z podziwianych osobistości okazuje się być oszustem, wykonującym rozkazy milionera, tylko po to, by mieć nabitą kabzę - Smith decyduje się podjąć morderczą walkę z systemem.
Ale nie każdy to wie i dlatego jakby ten film wszedł do top 100 od razu dzieci epka zaczęły by dawać 1.Dobrym przykładem tego jest z filmem "On the waterfront" był na 50 pozycjii a teraz jest gdzieś daleko w kosmos.
Przykro to przyznać, ale mnie ten film okropnie wynudził. O wiele lepszy był "Mr. Deeds Goes to Town"...
Nie każdemu się ten film musi podobać.Ale dobrze że obejrzałaś,twoje zdanie na temat tego filmu jest prywatna sprawa.Wszedłem na twój profil by zobaczyć jakie filmy wysoko ocenilaś i przyznam ci że znasz się na kinie a nie tak jak niektore dzieci ktore zobacza "Godfathera" i "Apocalypse Now" i myślą że są koneserami kina.Tacy z nich koneserzy że 79% osób pewno nie wie kto to jest clark gable albo james stewart.
Dla mnie najlepszym filmem ze 1939 roku jest "Czarnoksiężnik z Oz". A co do tych przyznawaniu punktów dla starych filmów to w ogóle tego komentować się nie powinno. Ci ludzie co dają 1 dla "Na nabrzeżach" są żałośni. Oni chcieli by tylko oglądać filmy typu "Za szybcy za wściekli" albo "Kochaj i Tańcz".
Czarnoksieznik i Przeminelo z Wiatrem absolutnie genialne, o to chodzi wlasnie w kinie zeby byla ta magia, a za Pana Smitha zaraz sie zabieram.
rzeczywiście "MR. SMITH JEDZIE DO WASZYNGTONU" jest najlepszym z wymienionych filmów.
Dziwne to były czasy dla kina i dziwnym reżyserem był FRANK CAPRA.
Robił kino o prawych ludziach.
Dziś to egzotyka.
Tymczasem Capra zrealizował równie wybitne filmy:
"OBYWATEL JOHN DOE"
"CUDOWNE ŻYCIE"
"PAN Z MILIONAMI"
"ICH NOCE"
Niewątpliwie był wielkim reżyserem. Kto wie, może wtedy największym...
Ostatnie takie filmy to bodaj
"LUDZIE HONORU" Roba Reinera
"SKAZANI NA SHAWSHANK" Franka Darabonta
i "DOLORES" Taylora Hackforda.
Czy powstało potem coś równie godngo uwagi jako traktat o człowieczeństwie?
Niech mnie ktoś oświeci o co było tyle krzyku w tym filmie? Człowiek buntuje się bo koniecznie chce zrobić obóz dla harcerzy i daje piękny pokaz głupiego i bezcelowego uporu. Nie można zrobić obozu gdzie indziej? Co złego było w tamie, że aż tak nadwyrężała konstytucję i demokrację? Pokaz krzykactwa i tego, jak demokracja paraliżuje rządy, co akurat jest jej słaba stroną. Manifestacja fanatyzmu.
Poza tym jakim cudem człowiek prowadził gazetę zatrudniając w drukarni dzieci, co to, rewolucja przemysłowa? Do tego jeszcze wielka walka pana Taylora z dziećmi, te jego zbiry i głuszenie manifestacji. Beznadziejny pompatyczny i zupełnie nierealistyczny film dla spasionych patriotycznych ego Amerykanów.