PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=798143}

Parasite

Gi-saeng-chung
8,1 175 486
ocen
8,1 10 1 175486
8,3 62
oceny krytyków
Parasite
powrót do forum filmu Parasite

ha, dawno żaden film nie zrobił mi takiej sieczki z mózgu. ale oceniając go warto pamiętać, że po pierwsze, to jeden z tych filmów, w których celem reżysera nie jest - przynajmniej nie w każdym momencie - "zrobić dobrze" widzowi; bywa, że drażni, irytuje, żenuje - i, jak sądzę, to jest też celem. Jest 'ładnie' zrobiony, scenografia, color grading, klimat, ale zarazem niekoniecznie zawsze ma się nam podobać. Bywa też, że się śmiejemy, ale też niekoniecznie ze śmieszności, raczej z groteskowości, absurdu, niepewności. No i, w moim przekonaniu, nie powinno się go przede wszystkim sprowadzać do poziomu samej opowiadanej na ekranie historii - jest to genialna metafora koreańskiego społeczeństwa,- ich 'trupów z szafy', 'brudów pod podłogą', strachów, lęków i obsesji. Państwo z opinią zamożnego, spokojnego społeczeństwa dobrobytu, gdzie po wojnie mieliśmy twarde autorytarne rządy, ludzie ginęli bez śladu i byli torturowani, a kolejni generałowie-prezydenci (będący w dużej mierze marionetkami USA) odchodzili w niesławie po masowych protestach, a niekiedy masakrach nieustępujących tym znanym z Tienanmen - masakra w Gwangju). Pierwszy cywilny prezydent Korei Południowej to 1993 rok, ale polityczne skandale, zarzuty korupcyjne, układy biznesu, polityki, wreszcie oskarżenia o dosyć poważne "niedostatki demokracji" ciągną się za tym krajem do dziś. Historie, mam wrażenie, mało przebijające się do zachodniej świadomości, gdzie obie Koree funkcjonują na zasadzie kontrastu i południowa pełni tu rolę po prostu tej "dobrej". Nawiązania do przemów północkoreańskich liderów i prezenterek, schronów na wypadek wojny atomowej, znaczenia 'układów', 'znajomości', 'polecenia' - szeroko rozumianego nepotyzmu, do powszechnej, wzajemnej nieufności i podejrzliwości (wątek niepewności kto jest kim na prawdę, scena gdy syn rodziny Gi zastanawia się kim tak naprawdę są policjanci i lekarze dookoła niego). Film, który, momentami może być nawet nieco przewidywalny, jednocześnie dryfuje w stronę festiwalu szaleństwa, średniowiecznego karnawału, (wraz z zamianą ról, pytaniem kto jest kim w społeczeństwie, "świętem błaznów") i przesady - można by powiedzieć, po tarantinowsku, ale zarazem nie do końca. Scena powodzi, szlamu wybijającego z kanałów, wylania wszystkich brudów jednostek i społeczeństwa i jednocześnie symbolicznego oczyszczenia zarazem. Niczym spełnienie fantazji Kuby Niteckiego ze "Ślepnąc od świateł" o deszczu który zaleje i przykryje Warszawę. Oczywiście są tu też wątki społeczne w bardziej uniwersalnym aspekcie (rozwarstwienie, kto jest kim i czemu to zawdzięcza, gdzie jest granica między graniem swojej roli a staniem się daną osobą), psychologiczne (hipokryzja, gra pozorów - zainteresowanie dziećmi, ich nauką, rozwojem, postępami, byciem modnym, postępowym i na czasie, wreszcie o reakcje ludzi na sytuacje krańcowe; ich wybory moralne i postępowanie, czemu mogą towarzyszyć gwałtowne zmiany gdy w jednym momencie bohater, któremu do niedawna kibicowaliśmy zaczyna posuwać się do zachowań coraz bardziej wątpliwych, lub krańcowych. Film, który może nie należy do kategorii tych po których powiemy, że był to poruszające, głębokie arcydzieło w konwencjonalnym tego słowa znaczeniu, ale na pewno nie pozostawi nas obojętnymi.

ocenił(a) film na 9
kundzia44

No właśnie nie do końca byli dobrymi pracownikami, co było subtelnie zaznaczone - synek przecież rozkochał w sobie licealistkę i było zasugerowane, że gdy nikt nie patrzył zamiast robić lekcje uprawiał z dziewczyną seks albo się z nią intensywnie całował. Jego siostra niczego młodego fana Indian nie uczyła - po prostu siedziała z nim, a on sobie rysował, a przed jej zatrudnieniem robił dokładnie to samo. Matka gosposią była taką sobie, bo ewidentnie się fochała przy rozstawianiu stolików czy robieniu różnych dań i niezbyt przykładała się do roboty, poza tym w sumie z resztą rodzinki podkradała alkohol i żywność. Ojcowi-szoferowi zaś zwrócono uwagę na to, żeby uważał jak jeździ, poza tym zbytnio spoufalał z pracodawcą.

kundzia44

to musi być jakiś słaby żart, bo nie chce mi się wierzyć żeby na poważnie ktokolwiek mógł kibicować rodzinie bezwzględnych pasożytów i dojść do podobnych wniosków po obejrzeniu filmu.

Ki-woo AKA "Kevin" bynajmniej nie był dobrym korepetytorem, chętnym do pracy i pomocy. był zwykłym naciągaczem, jego zapał był udawany. jedyne na co był szczerze napalony to na córkę pracodawców Da-hye i ich pieniądze.
matka, Choong-sook, była do dupy gospodynią- leniwa i zachłanna, tą posadę dostała tylko i wyłączenie dzięki oszustwu.
a Ki-jeong aka "Jessica" - najgorsza z nich wszystkich, pozbawiona wszelkich skrupułów - nie nawiązała z Da-Songiem żadnej bliskiej relacji. manipulowała nim tak jak jego dobroduszną, nawiną matką. płacili jej gruby szmal za siedzenie z rysującym sobie chłopcem i wciskanie im kitu.

poprzednia gospodyni, pani Moon-kwang nie została zwolniona "pod byle pretekstem" - Pani Park była przekonana, że ukrywała zakaźną chorobę i rozsiewała dookoła groźne zarazki. nikt nie chce też potencjalnego gwałciciela za swojego szofera. a to, że Prezes Park zwrócił uwagę Kimowi, że nie lubi gdy służba próbuje się z nim spoufalić ma oznaczać, że w jego mniemaniu nie jest mu równym partnerem do rozmowy?? wtf. pan Park stanowił przeciwieństwo swojej żony: był zamknięty w sobie i zdystansowany. dlaczego miałby otwierać się przed swoim nowym, niedawno zatrudnionym szoferem i przede wszystkim kompletnie obcym mu facetem? poza tym służba lubi sobie plotkować z innymi, a Prezes Park dbał o swój wizerunek i oto, żeby nie dawać im ku temu możliwości.

" No i cała już akcja z masakrą w ogrodzie, gdzie nie przejmuje się umierającymi ludźmi tylko przejmuje się własnym interesem i jeszcze żądą od typa, który tamuje krwotok, aby to rzucił i wiózł jego syna do szpitala (jakby sam nie mógł)."

jego ukochany syn Da-Song dostaje ataku, każda sekunda jest na wagę złota - muszą go uratować w ciągu 15 min bo inaczej umrze, a wg ciebie w takiej sytuacji Park miał bardziej się przejmować wykrwawiającą się oszustką?!
a zażądał od typa aby wiózł jego syna do szpitala, ponieważ:

po 1 - ów "typ" był jego szoferem i wożenie samochodem rodziny Park należało do jego obowiązków
po 2 - nie miał pojęcia, że "Jessica" jest tak naprawdę jego córką - dla niego każdy inny mógł zastąpić Kima

"jakby sam nie mógł"

bo nie mógł sam. przecież klucze do samochodu miał przy sobie pan Kim. przypomnę: jego szofer.
i każdy rodzic na miejscu państwa Park w takiej sytuacji siedziałby z tyłu samochodu razem ze swoim chorym dzieckiem.

ocenił(a) film na 8
isobel

Dwa pytania:
1. Skąd pomysł, ze dziecko podczas omdlenia/ataku padaczki umiera w ciągu 15 min? To ze ta matka tak powiedziała, nie oznacza, ze jest to prawda - to tak jakby wierzyć, ze rak jest zakaźny. W razie padaczki u dziecka podaje się czopek do tylka i można na spokojnie wieźć do szpitala - matka nie była zbyt lotna wiec to akurat ściema. Ale smiesznie, ze ktoś w to uwierzył ;p
2. W przypadku gdy na ulicy widzi się umierająca osobę po potraceniu przez auto np a Twoje dziecko na ten widok mdleje, to zabierasz je do szpitala i olewasz umierającego? Wow, strach się bać w takim społeczeństwie :o

astallavista

1. taak, matka na pewno powiedziała o tych 15 minutach tylko tak dla picu. może i była naiwna, ale faktem jest że rodzice są najlepiej zorientowani w temacie choroby własnego dziecka.
z twojej wypowiedzi wynika - ewidentnie ekspertki - jakby każdy przypadek epilepsji był dokładnie taki sam a leki zawsze pomagały. śmieszna jesteś ;)


2. żenada. analogia do dupy. jest spora różnica pomiędzy dzieckiem które po prostu zemdlało a dzieckiem z groźnym napadem padaczkowym. na serio trzeba ci takie rzeczy tłumaczyć? a jeżeli w sytuacji gdy zagrożone jest jednocześnie życie osoby obcej i życie twoje własnego dziecka bardziej przejmujesz się tym pierwszym, to po prostu pogratulować. rodzic stulecia.

ocenił(a) film na 8
isobel

Ok, tutaj widzę, że jest różnica w jaki sposób ty odczytujesz te sugestie podane w filmie a w jaki asallavista. Ja się zgadzam tutaj, że według mnie życie dziecka nie było w żaden sposób zagrożone, po prostu zemdlał, bo się przestraszył, podobnie zresztą za pierwszym przypadkiem. Mamy kilkanaście przesłanek co do tego, że matka jest naiwna i niezbyt rozgarnięta więc skoro uwierzyła w geniusz swojego dziecka i terpię sztuką, to nie trudno mi sobie wyobrazić to, że wylbrzymiła zemdlenie swojego rozpieszczonego dziecka. Jeśli ty widzisz to inaczej - okej rozumiem, czemu możesz tutaj bardziej utożsamiać się z rodzicami dziecka.

Ja też tutaj uważam, że wiadomo, on jest jego kierowcą jest w trakcie pracy, ale uważam, że wymaganie od pracownika, że teraz ma zostawić umierająca dziewczynę i jechać z drugim (z mojej perspektywy - niezagrożonym) dzieckiem do szpitala jest niepoważne. W sensie widzimy w garażu co najmniej 3 samochody, więc to nie jest tak, że tylko ten kierowca mógł go zawieźć, a ten typ nie miał innego środka transportu. To tak jakby ktoś wykonywał masaż serca, a druga strona oczekiwała od niego, że teraz szybko go obsłuży w sklepie, bo on musi się szybko napić czegoś słodkiego bo ma cukrzycę. Moim zdaniem ta scena pokazuje właśnie jak ojciec bogatej rodziny traktuje swoich służących - ze może być dla nich miły, może się z nimi pogawędzić, ale ma gdzieś, że ktoś z nich umiera, albo jest zagrożony. Przecież nikt nie pomógł matce, która rzuciła się na napastnika - wszyscy "bogaci" patrzą albo uciekają i nikt nie myśli o tych służacych. I to właśnie pokazuje w jaki sposób bohaci pasożytują na tej niższej klasie. Oni wykonują cieżką prace i działają w sytuacjahc kryzysowych, a reszta nie może funkcjonować poza swoim idealnym i poukładanym światem.

kundzia44

wow. czyli ty tak na poważnie?
chłopiec dostaje silnych drgawek, oczy wywracają się w głąb czaszki, z ust toczy się piana - no skąd w ogóle pomysł, że to coś poważnego? przecież "tylko zemdlał". śmiech na sali. ewidentnie nie wiesz jak wygląda omdlenie, nie mówiąc już o ataku padaczkowym.

nadal najbardziej rozwala mnie to twoje oburzenie, że w trakcie masakry na urodzinach synka pan Park "zajmuje się własnym interesem"- czytaj: najbardziej martwi się o swoje dziecko z epilepsją.

z koleżanką astallavista stanowicie doskonały materiał na rodzica, bez dwóch zdań.

ocenił(a) film na 8
isobel

Poczytaj sobie o atakach padaczkowych, bo wypowiadasz się o czymś na zasadzie „nie znam się to się wypowiem”. To brzmi trochę jak typ „madki” -spoko, nie oceniam, ale z doświadczenia wiem, ze w takim razie nie warto prowadzić polemiki, bo nawet ewidentne dowody nie przekonują takiego typu ludzi - zacznie się obrazanie i rzucanie epitetów - vide powyżej z reszta. Trochę zal, bo miło widzieć jak dyskutuje się z kimś o innym zdaniu, kto myśli na bieżąco i ... no generalnie myśli. Powodzenia w nakręcaniu się :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
isobel

Polecam douczenie się tobie oraz twojemu środowisku - coś gdzieś poszło nie tak :)

astallavista

Akurat ona ma rację. Próbujesz się mądrzyć a jednak piszesz takie głupoty że tylko puknąć się w głowę. Traktujesz "Parasite" jakby było medycznym dokumentem. Zbastuj.

ocenił(a) film na 8
isobel

Znaczy mnie cechuje szacunek do rozmówcy i szanuję twoją opinię i poniekąd rozumiem dlaczego oceniasz Parka nieco pozytywniej niż ja. Widzę jednak, że ty zupełnie nie szanujesz mojej, a przy tym mnie obrażasz, ale to świadczy o twojej kulturze wypowiedzi, a nie mojej. W każdym razie życzę miłęgo dnia.

ocenił(a) film na 9
isobel

Piszę to jako student medycyny: atak padaczki nie jest zagrożeniem życia :) Trzeba głównie dbać żeby dziecko się nie zadławiło ani nie udusiło podczas, nie ma nawet zazwyczaj potrzeby jechania z nim do szpitala.

Mala_draim

fajno. z tymże w tym przypadku stanowiło zagrożenie dla życie i była pilna potrzeba jechania do szpitala.

isobel

Kto decyduje o tym, czy w tym przypadku było tam zagrożenie życia? Jeśli dziecko z atakiem padaczki i osoba z ranami kłutymi klatki piersiowej jednocześnie trafiają na SOR, jak myślisz - kto pierwszy dostaje pomoc?

isobel

Kobieto, tam ludzie biegali z nożami. Dziewczyna (o której nikt nie wiedział, że jest czarnym charakterem) dostała cios nożem w okolice serca. Krew lała się strumieniami. A ty o "ataku padaczki". Serio?

isobel

Może jestem naiwna, ale w temacie choroby najlepiej zorientowani są lekarze pacjenta. A nie jego rodzice. Wiem, teraz jest moda na internetowych guru, lepszych od lekarzy... Druga sprawa, że ta wzmianka o "15 minutach" dotyczyła padaczki jako choroby, nie konkretnego przypadku. Btw, gdyby każdy tak zajmował się tylko swoim dzieckiem, mielibyśmy fantastyczny świat wg madek.

latelamb

.... te wszystkie 3 komentarze są na pewno do mnie? nie wierzę że nie mogłaś zawrzeć to wszystko w 1 komentarzu.

odniosę się tylko do ostatniego, bo nie mam pewności że pozostałe 2 są do mnie:

raczej że lekarz jest zorientowany najlepiej w temacie choroby, ale zaraz po nim jego rodzice. to raczej logiczne, że lekarz tłumaczy dokładnie rodzicom stan zdrowia ich dziecka. a już szczególnie, jeżeli sprawa jest poważna. jak można być tak naiwnym w takim temacie?
tak więc, owszem. jesteś bardzo naiwna.

aż nie chce mi się wierzyć, że są ludzie czepiający się tego, że w chwili zagrożenia - i to jeszcze gdy dziecko dostało ataku -, rodzic najbardziej skupia się na życiu swojego własnego dziecka. cóż za niewyobrażalny egoizm.
w jakich czasach ja żyje.

isobel

Tak, wszystkie są do Ciebie. Znasz to przysłowie "jak ci jedna, druga, trzecia osoba mówi, że jesteś pijany, to nawet jak nie jesteś, idź się położyć"?... Po tym co piszesz wnioskuję, że jesteś na pograniczu trollingu, więc daruj sobie ten ton i poświęć czas potomstwu.

latelamb

ok. rozumiem. nie byłyby to pierwszy raz gdyby ktoś się pomylił i napisał do mnie zamiast do kogoś innego.

w ogóle TY sama zaczepiłaś mnie pisząc do mnie aż 3 komentarze a teraz praktycznie nazywasz mnie trollem i wycofujesz się z dyskusji. typowe. sama mogłabyś darować swój ton.
ale i tak odpowiem na pozostałe 2 pytania.





1. "Kto decyduje o tym, czy w tym przypadku było tam zagrożenie życia? Jeśli dziecko z atakiem padaczki i osoba z ranami kłutymi klatki piersiowej jednocześnie trafiają na SOR, jak myślisz - kto pierwszy dostaje pomoc?"

z jakiegoś powodu wydaje ci się, że wszyscy - łącznie z rodzicami chłopca - powinni w ogóle zignorować ciężki i niebezpieczny atak padaczki syna oraz to że mają 15 minut na to aby zawieść go do szpitala i bardziej jednak powinni przejąć się Ki-jung. to właśnie myślę.



2. "Kobieto, tam ludzie biegali z nożami. Dziewczyna (o której nikt nie wiedział, że jest czarnym charakterem) dostała cios nożem w okolice serca. Krew lała się strumieniami. A ty o "ataku padaczki". Serio?"


ech- i tak to jest kiedy nie umie się oglądać uważnie czy też ze zrozumieniem. to że ktoś nie umie trzymać się prostych faktów i konfabuluje zniechęca mnie do dalszej dyskusji.

kobieto, niby jacy ludzie biegali tam z nożami? Geun-sae to był mężczyzna (liczba pojedyncza) z nożem, a nie żadnymi ludźmi biegającymi z nożami. jak czytam takie komentarze zastanawiam się czy na pewno oglądaliśmy ten sam film?
atak miał miejsce na przyjęciu. Park nie był tam sam jedyny razem ze swoją żoną i córką. równie dobrze ktokolwiek inny mógł zająć się ranną Ki-jung.


na przyjęciu miały miejsce dwa dramatyczne wydarzenia, jednym z nich był właśnie atak padaczki Da-Songa. jak można to w ogóle umniejszać? widzę, że żeby ludzie twojego pokroju faktycznie uznali że życie chłopca było w niebezpieczeństwie i ta sytuacja również była bardzo poważna, powinien np zalać się krwią .

BTW, nie mam potomstwa któremu mogłabym faktycznie poświęcić swój czas, ale mam szczerą nadzieję że ciebie też to dotyczy.
a jeżeli jednak tak: moje szczere współczucia dla twojego potomstwa.

ocenił(a) film na 10
astallavista

aha czyli w filmie jes podana informacja na temat padaczki i 15 minut tylko po to zeby widz o tym wiedzial przy tej scenie mdlenia w kulminacyjnym momencie, a ty twierdzisz ze matka powiedziala to sobie ot tak i nie ma co w to wierzyc? mhm

drugie pytanie wiec tez nie ma sensu

ocenił(a) film na 8
isobel

Normalnie możesz kibicować pasożytom, gdy pasożytują na grupie uprzywilejowanej. Nie było powiedziane w jaki sposób Park zdobył pieniądze, jednak jego oderwanie od społeczeństwa (zwykłego - "ludzie w metrze mają taki zapach") sugeruje, że raczej wynikało to wyłącznie z wrodzenia się w pewną uprzywilejowaną warstwę.

Kibicujesz ludziom, z którymi możesz się jakoś utożsamić, ja się nie umiem utożsamić z kolesiem który wszystko zawsze miał i który z tego powodu innych traktuje jak podludzi. Ta rodzina owszem popełniała czyny mocno wątpliwe etycznie - ale ten film stawia wiele pytań o stosunki społeczne i przemoc w nim, a jednym z tych pytań jest - ile można zrobić żeby nie zdechnąć w rynsztoku, na ile można się posunąć, żeby inni rozumieli. Oni posuwają się coraz dalej i właśnie widz musi zdecydować w którym momencie przestanie im kibicować, kiedy uzna, że przemoc w stosunku do uprzywilejowanych nie jest już uzasadniona. Jednocześnie pracodawcy (Park z żoną) stosują też przemoc wobec tej rodziny, bardziej subtelną, pod pozorami "bycia miłym" (bo są bogaci), ale wcale nie mniej niszczącą, czego symbolem jest ta ostateczna masakra.

Dick_van_der_whore

przyznam ci jak najbardziej rację co do tego, że no faktycznie jak najbardziej można kibicować takim pasożytom. masz jak najbardziej słuszność, że przecież kibicuje się tym z którymi się utożsamiasz. ja akurat nie byłam w stanie utożsamić się z żadnym z tych bohaterów, ale też nie potrafię spojrzeć przychylnym okiem na rodzinę Kimów.

ale bardzo dziwi mnie, że wg Ciebie - w szczególni iż w przeciwieństwie do niektórych tutaj masz bystre i trzeźwe spojrzenie na ten film, na tą historię - Nathan Park traktował innych jak podludzi. możesz proszę rozwinąć tą myśl? tak między innymi odnosisz się tutaj do faktu, że Park nie lubił służby która starała się spoufalać?

ocenił(a) film na 8
isobel

Stosunek Parka do jego pracowników jest szczytowo protekcjonalny, traktuje ich jak maszyny, sam się wygaduje, jednak nie pozwala na podjęcie dialogu, buduje asymetrię, która w pewien sposób upokarza pracownika, zmuszonego do wysłuchiwania, ale pozbawionego możliwości reakcji i interakcji. Druga rzecz, to symboliczny dialog o "smrodzie", bo tutaj wcale nie chodzi o realny zapach, tylko o zapach taki jakim śmierdzi chłop dla szlachcica, "ludzie w metrze mają taki zapach, jak wygotowanych szmat". Kto jeździ metrem? Każdy z nas, każdy zwykły człowiek, który na drabinie społecznej jest niżej od mających kierowców i służbę szefów z urodzenia, dla nich każdy z nas śmierdzi tak jak Kimowie, takie jest przesłanie tego dialogu. Ten smród, kilka razy podkreślony, w końcu doprowadza do wybuchu realnej przemocy, gdy już przemoc (z piwnicy) zostanie uwolniona, nic nie hamuje tej zemsty na klasie wyższej, zemsty za przemoc dużo gorszą, skazującą na dziesiątki lat "życia pod ziemią", czyli praktycznie na tortury, na życie w warunkach, które ani nie pozwalają zdechnąć, ani żyć jak człowiek.

Takich sytuacji w których to się uwidacznia jest więcej, zwolnienie pracowników, tak żeby nie było rozgłosu, a nie tak żeby nikogo nie skrzywdzić, bo los kierowcy czy gosposi nie obchodzi Parków, nie obchodzi ich nawet czy rzeczywiście podejrzenia są słuszne, nie próbują dochodzić do prawdy, bo dotyczy nie "ludzi" a "rzeczy", które jeśli uznamy, że mogą być zepsute, można wymienić na inne. Podobno doktor Mengele też był niezwykle miłym i kulturalnym człowiekiem, bo czasem stosunek władzy jaki masz nad kimś, pozwala ci być bardzo miłym i kulturalny, nawet pomimo tego, że jesteś sprawcą największego okrucieństwa. Park nie jest dobry, Park jest mentalnym tyranem ukrytym za maską uprzejmości, Park jest symbolem ekonomicznej przemocy na ludziach biednych. Ba, co też było podkreślone w filmie, na uprzejmość mogą pozwolić sobie tylko klasy uprzywilejowane, więc jest w pewnym sensie symbolem ucisku, tak jak zasady savoir vivre, które celowo były na tyle skomplikowane, żeby nikt kto nie uczy się ich od urodzenia, nie był w stanie wejść "na salony" niezauważony, żeby ludzi "gorszych" było widać, ludzie biedni nie mają czasu na to, żeby nauczyć się jak być uprzejmym.

Dick_van_der_whore

Demonizujesz gospodarza domu moim zdaniem. Ja nie widzę w nim żadnej większej winy. Winą ma być stan finansów? Prawdopodobnie większość ludzi na jego miejscu zachowywałaby się gorzej. Nie widzę przykładów naduzywania przez niego swojego statusu. Jego reakcje są po ludzku zrozumiałe. Jak np ratowanie wlasnego dziecka i przyzywanie w tym celu szofera, ktory ma kluczyki. Sytuacja byla kryzysowa.
Jego świat był bardzo poukładany, tak samo jak jego żony. Nie ma w filmie przesłanek jakoby coś knuli i mieli złe zamiary wzgledem innych ludzi. Zapach, no coz. Nie rozumirm jak mozna skazywac ludzi na smierc za poczucie bycia lepszym (niemal kazdy je ma w jakiejs dziedzinie) czy niechęc do zapachow. Kto nigdy nie byl w komunikacji miejskiej z bezdomnym widocznie tego nie rozumie. Zapach potrafi byc az tak intensywny, a zakrwawiony gosc wybiegl z piwnicy, w ktorej spedzil w watpliwych warunkach dobrych kilka lat. Reakcja pana Domu byla pewnie odruchowa.

ocenił(a) film na 8
caramiacrimson

Nie rozumiesz społecznego komentarza tego filmu, patrzysz na wydarzenia i postawy zbyt dosłownie.

Nie chodzi o poczucie bycia lepszym, tylko poczucie, że biedni ludzie są niższym, gorszym rodzajem ludzi, tak jak rasista patrzy na czarnoskórego, to jest zupełnie oczywista postawa Parków. Gdyby wiedzieli w jakich warunkach żyją ich pracownicy nigdy by ich nie zatrudnili, bo uznaliby ich za najgorsze śmieci. I nie mają do tego żadnego powodu, traktują każdego biednego jak tego śmierdzącego żula z komunikacji, nie widzą różnicy.

ocenił(a) film na 10
Dick_van_der_whore

i jaka jest wedlug ciebie ta roznica?

ocenił(a) film na 8
hucpa07

Nie widzisz różnicy między osobą po prostu biedniejszą, a osobą już wtłoczoną w bezdomność i alkoholizm?

ocenił(a) film na 10
Dick_van_der_whore

Nie, nie widze. Jednym i drugim nie udało sie osiagnac sukcesu( jak Parkowi, ktory ma prawo "patrzec na nich z gory"), tylko jedni smierdza troche mniej.

ocenił(a) film na 7
isobel

Zgadzam się że wszystkim, co Pani tu napisała. Rodziną pasożytów jest pokazana jako sympattczna, widz ma się z nimi utożsamiać, kibicować im, cieszyć się z ich pomysłowych oszustw. Zero współczucia dla oszukanych, nieustanne schadenfreunde. Na tym polega przewrotnosc tego filmu, jego demralizujaca moc. Brak skrupułów, całkowicie wyzbycie sie wyrzutow sumienia. I właśnie im mamy kibicować? Mamy to dane od początku, jako coś poza dyskusją. Czyli jako norma - normalność, której twórcy filmu nie stawiają w tym zakresie żadnych pytań. Fabuła tylko to potwierdza. Śmiem twierdzić że bez tego ukrytego, demoralizujacego charakteru, Parasite nie dostałoby Oskarow.
Idźmy dalej. Pasożyty to prostacy. Odnoszą się do siebie w przedmiotowy sposób. Liczy się tylko kasa, klikanie na smartfonie, leżenie bykiem i żarcie. Brak kasy bedzie nakrecal ich dzialanie i zbuduje fabułe filmu. Bo kasa jest jednak potrzebna do bezmyslnej, prymitywnej egzystencja. To wszystko, o czym napisalem, pokazane jest tak, żeby było swojskie i nie wzbudzalo zażenowania widza. Milosc, serdeczność, czułość, empatia, pokora. Co to za pojęcia? Gdzie one są? Jak oni sie do siebie odnosza? Gdzie sie podzialy wiezi rodzinne? Polegaja tylko na pomocy mamusce i tatuskowi w zdobyciu dostępu do koryta. Jak w stadzie zwierzat. I znów- takie relacje miedzy nimi są dane od początku, jako element kreacji świata przedstawionego. Nikt nie podważa tego stanu rzeczy, tego patologicznego, przedmiotowego odnoszenia sie do siebie. To ma być rodzina? Nie, tak nie wyglada rodzina. Tak wyglada karykatura rodziny. Ale przeciez oni nie sa ukazani jako karykatura. I to też jest poza dyskusja. Tak to się robi. Tak ukrywa sie
ideologiczną i indoktrynacyjną warstwę filmu. Jesli dobrze sie to przypudruje swieża i pomyslowa i wciągającą fabułą Oskar pewny. Rezyser nie stawia nam pytań o więzi rodzinne. Mamy tych Kiepskich, tych z rodzinki.pl takimi polubić jakimi są. Pytania o ich sumienia nikt nie stawia. Kolejna ważna oscarowa przesłanka.
Film wpisuje się w gloryfikacje patologii, prostactwa, pospolitosci, konsumpcjonizm, kultu mamony, nicnierobienia. To są "wartosci", dla których współczesny prostak ma żyć i dla których wolno mu kraść i oszukiwać. Parasite próbuje nas z tym oswoic.

ocenił(a) film na 9
Dick_van_der_whore

Ja przestałem kibicować rodzince już od momentu gdzie "pozbyli się" młodego kierowcy. A wykorzystanie alergii gosposi by jej się "pozbyć" zabiło we mnie resztki sympatyzowania z bieda-rodzinką.

ocenił(a) film na 10
isobel

Pan Park nie był zdystansowany do nowego pracownika tylko uważał że jest lepszy kladowo. Sam powiedział że niania jest u nich całe lata i dobrze gotuję a przede wszystkim nie spoufala się. A przecież mogliby ha traktować jak rodzinę skoro z nimi jest 24 godziny ba dobe. Powiedział że jedyną wadą jest to że dużo je a przecież dawała swojemu ukryte u mezowi.
Sa dwie rodziny biedne, zauważcie że niania z mężem w piwnicy też korzystali z do. U pod nieobecność Parków ale robili to z umiarem. Ze przez tyle lat zdołali ukryć swoją tajemnice.

ocenił(a) film na 7
kundzia44

W ogóle ani na milimetr im nie kibicowałam. Mieli talenty, których nie umieli wykorzystywać w "legalny" sposób. Chłopak mógł udzielać korepetycji innym dzieciom, dziewczyna mogła wykonywać różne pracę manualne, ojciec mógł być kierowcą. Zgubiło ich "daj, bo mi się należy, dej, bo my nie mamy, a ty masz, nic to, ze na to zapracowałeś, a my jesteśmy śmierdzącymi (nomen omen) leniami". Mogli poprzestać na delikatnym skubaniu naiwnej pani domu, ale dostali palec, chcieli rękę (sytuacja z alkoholową libacją).

ocenił(a) film na 8
Tylko_w_szpilkach

Masz przekonanie, że każdy kto chce może pracować. A wiele sytuacji (takich jak ta w filmie pokazuje, że tak nie jest). Czy żul z ulicy nagle jak stwierdzi, że chce, to dostanie prace? Czy wieloletni, zaniedbany alkoholik z łatwością powróci do swojego zawodu? Czy matka dzieci, która na 15 lat wypadła z zawodu od razu zostanie zatrudniona? No nie. Świat nie wygląda tak kolorowo i często tej pracy dla ludzi nie ma, nawet jeśli się o nią starają. Tutaj jest podobnie widać, że rodzina Pasożytów pracuje bo składa pudełka, a potem przekonuje pracownice by ich zatrudniła - bo chcą pracować, a nie po prostu dostać kasę. Zauważ, że nie wynoszą nic z domu swoich pracodawców, nie sprzedają, liczą na wieloletnią z nimi współpracę i poprawę swojej sytuacji materialnej.

ocenił(a) film na 7
kundzia44

Nie widziałam w filmie, by starali się wcześniej podejmować prace zodne z umiejętnościami, a tę, którą mieli, wykonywali na odpie.dal.

ocenił(a) film na 8
Tylko_w_szpilkach

Bo taka "praca" (to raczej nie-praca, tak jak niemiejsca w antropologii) nie jest warta wykonywania dobrze, serio.

Nie wiem jak pod koniec drugiej dekady XXI wieku dalej można wierzyć w kapitalistyczny mit self-made mana... no nie pojmuję.

kundzia44

Aż nie chce mi się wierzyć że są aż tak głupi ludzie dla których napad padaczkowy wygląda jak niegroźne zemdlenie. Normalnie bój się Boga. Nawet w oficjalnym streszczeniu całej fabuły jest, że chłopiec cierpiał na epilepsję.

ocenił(a) film na 8
miszasagi

Hmm, moim zdaniem każdy z bohaterów był raczej dobrą postacią tyle, ze pogubioną.

Rodzina bogatych była momentami w jakiś sposób krótkowzroczna, ale nie chciała nikogo skrzywdzić.
Przy odprawie kierowcy zapłacili mu duże pieniądze na pożegnanie.
Faktycznie sposób rozstania się z gosposia pozostawił wiele do życzenia, ale pamietajmy, ze matka myślała, iż gosposia jest poważnie chora i może zarazić jej dzieci gruźlicą. Ludzie boją się zatrudniać ludzi ze schizofrenia, gdzie choroba ta nie jest ani zaraźliwa, ani śmiertelna, wiec kwestia gruźlicy wydaje mi się całkiem logiczna.
Co do zapachu, to pan Park nigdy nie zasugerował swojemu kierowcy, ze śmierdzi. Mówił o zapachu swojej żonie, gdy byli w sytuacji intymnej i u siebie, miał prawo powiedzieć, ze przeszkadza mu ten zapach. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy w swoim domu nie krytykował czyjegoś zapachu...
Co do głównych bohaterów, bardzo mnie zasmucil fakt, gdy ojciec rzucił się z nożem na swojego pracodawcę. Miałam nadzieje, ze zapanuje nad swoją frustracja, widocznie jednak jego granice upokorzenia zostały przekroczone. Moim zdaniem w scenie, gdy jego żona mówiła o nim, jako o karaluchu, mąż ten wcale nie żartował, gdy rzucił się na nią z rękami. Tylko się opanował. Za drugim razem już nie był w stanie.
Najmniej sympatii wzbudziła we mnie córka tytułowej rodziny. Odniosłam wrażenie, ze zależy jej jedynie na swoim komforcie, chociaż pod koniec filmu wyrażała troskę nad małżeństwem z piwnicy.

Kurczę, ten film mnie bardzo zmęczył, ale w pozytywnym znaczeniu. Mówi się, ze pieniądze szczęścia nie dają, jednak, gdy widzimy jak inni maja ułatwione życie dzięki fortunie, to owe powiedzenie traci na wartości.
Same pieniądze faktycznie szczęścia nie dają, ale na pewno ułatwiają być przyzwoitym człowiekiem. O ile ma się uwewnętrzniony kodeks moralny, a moim zdaniem bohaterowi tego filmu taki kodeks uwewnętrzniony mieli.

zuzzka

100% racji. szczególnie ostatni akapit. ogółem mam dokładnie takie same odczucia jak ty. córka, Ki-jeong, aka Jessica, również wzbudziła we mnie najmniej sympatii spośród wszystkich tych bohaterów. cała rodzina to oszuści i pasożyty, ale ona akurat była najbardziej wyrachowana - ta scena w której bez chwili wahania poszła po brzoskwinie żeby wetrzeć je w twarz ex gospodyni, pani Moon-kwang doskonale wiedząc jak bardzo taka alergia może jej zaszkodzić. przez cały film miałam nadzieję, że rodzina Kimów zostanie przyłapana na kłamstwie i sprawiedliwie ukarana. nie specjalnie jest mi przykro, że skończyła jak skończyła. to prawda że wyraziła troskę o panią Moon-kwang i jej męża, ale i tak była osobą pozbawioną skrupułów.

a takie przykre porównanie do karalucha z ust żony to jedno, ale usłyszenie podobnej uwagi z ust pana Parka musiało na pewno było bardziej bolesne dla Ki-taeka. pewnie uderzyła go wtedy myśl, że nikogo nie oszuka i pomimo bardzo dobrze płatnej pracy i prześlizgnięcia się do domu z wyższych sfer na dobre przesiąkł zapachem ubóstwa i porażki, czyli kogoś gorszego i nigdy się to nie zmieni.

miszasagi

UWAGA SPOILER -jak cały wątek


ja tu zauważam przede wszystkim film poruszający problem rozwarstwienia społecznego.
łatwo oceniać biedną rodzinkę, ale to nie oni są pasożytami tylko ci bogaci.
Niektórzy tu popełnili ten sam błąd co ci bogaci. Bo ci biednie to przecież fałszerze, oszuści, krętacze, romansujący i na końcu mordercy. Tyle że ci ludzie tacy nie są. To tylko pozorna ocena. Tak naprawdę oni bardziej mili na uwadze dobro innych ludzi niż ci bogaci (martwienie się o zwolnionego kierowcę, tych z piwnicy i wcześnie kilka innych przejawów). Natomiast bogaci niby "mili" i o wysokich normach zwalniali za majtki, a kobietę z powodu gruźlicy (pracowała u nich wiele lat i nie zmartwili się że chora ale wymienili jak zepsuty młotek, i wiele przykładów przedmiotowego traktowania ludzi. Ci biedni nie byli biedni bo leniwi, wiemy że mili firmy i pracowali na różnych posadach, ci "z piwnicy" też. To nie ich wina, nie lenistwo i niezaradność a system, los ,cokolwiek, kolej życia. I oni walczą o życie. walka toczyła się od początku filmu, o każdy okruch z pańskiego stołu, walka o której bogaci nie chcieli wiedzieć, nie dostrzegali i nie zastanawiali się. Ważne że mogli używać do swoich celów tych ludzi, traktując ich kompletnie przedmiotowo. A rzeź to erupcja która jednak dosięgła tych wydawało by się nie dosięgalnych klasowo panów. Zresztą bogaci sami siebie też traktują przedmiotowo, mąż żonę tak traktuje, i nie kocha - stąd te pytania, nie docenia (rozmowa o tym jaką kiepską jest gospodynią). Matka córką sie nie interesuje skoro nie widzi romansowania z korepetytorem, oznacza że nie ma z nią dobrego kontaktu bo w tym wieku powinny być przyjaciółkami. Natomiast ta biedna rodzina z pozoru patologiczna, jest bardzo zżyta, wspiera się na każdej płaszczyźnie, wieczory spędza wspólnie, gotowa do poświęceń dla członków rodziny.

maximm

>Natomiast bogaci niby "mili" i o wysokich normach zwalniali za majtki, a kobietę z powodu gruźlicy (pracowała u nich wiele lat i nie zmartwili się że chora ale wymienili jak zepsuty młotek,

Jakbym był pracodawcą, to też raczej bym nie chciał żeby mój pracownik uprawiał seks w moim samochodzie na moim siedzeniu. Poza tym kierowca dostał odprawę i pewnie szybko znalazł sobie nową pracę.
Z gospodynią już gorzej trochę, bo faktycznie mogła mieć problemy ze znalezieniem nowej pracy, ale logiczne że nie chcieli by kobieta ze śmiertelną i zakaźną chorobą pracowała razem z ich dziećmi.

ocenił(a) film na 8
donmaslanoz14

Tak, tylko najlpsze, że oni tego nie wiedzą - podejrzewają to tylko, usłyszeli od innych. Typ nie wie, że uprawiał seks, znalazł tylko majtki. Matka nie wie, czy jej gosposia ma gruźlicę usłyszała to od nowego pracownika. I jasne możesz zrozumieć ich obawy wobec tego i nikt ich za to nie wini. Kwestia tutaj tego w jaki sposób pozbyli się swojej zaufanej służby - wymienili ich jak garnki jak ktoś powiedział wcześniej. Zamiast szczerze z nimi porozmawiać i podać prawdziwe powody zwolnienia - co jest okazem szacunku wobec drugiej osoby, że jesteś z nią szczery i traktujesz ją na równi - oni wymyślają byle preteksty, bo "nie wypada" wprost zapytać. Przez tą kurtuazję dobrzy ludzie stracili pracę, a oni pracowników, bo woleli być taktowni niż szczerzy. To w jaki sposób ktoś traktuje ludzi pod sobą obrazuje jaką jest osobą, a widać takie subtelne sygnały, że nie traktują służby na równi z nimi.

Jasne rodzina pasożytów nie była krystaliczna i można ich negatywnie oceniać - jak oszukują, piją alkohol, robią imprezę w domu. Niemniej ja cały czas im w jakiś sposób kibicowałam, poprzez ich kreatywność i troszczenie się o siebie nawzajem. Widzisz też w jakich warunkach mieszkają i nie mają takich możliwości jak inni - a gdy masz trudniej zaczynasz kombinować. I ja cały czas będę bronić tej rodziny, że swojej pracy źle nie wykonywała. Syn znał angielski i umiał go uczyć, widać że romans rozpoczyna się z inicjaytwy dziewczyny, która przecież dopiero co miała innego korepetytor za chłopaka. Jeśli chodzi o siostrę - ja pracuję z dziećmi i żeby nawiązać więź z tak żywym i rozpieszczonym dzieckiem potrzebne są niezłe umiejętności. Syn może nie miał terapii sztuką, ale malował z nią obrazy, był spokojny, miał czas na wyciszenie, siedział jej na kolanach - no widać że był do niej przywiązany. Mogła być surowa w obyciu, ale dla takiego dzieciaka - w sam raz, gdzie miał taką a nie inną rodzinę. Niemniej różnice w ocenie bohaterów sprawiają, że są tak dobrze napisani - bo każdy widzi ich nieco inaczej ;)

ocenił(a) film na 7
kundzia44

Oburza mnie ta obrona. Cała rodzina miała jakieś talenty. Syn umiał angielski, córka miała smykałkę do rzeczy plastycznych, ojciec umiał prowadzić auta. Ale woleli pić piwsko wieczorami zamiast szukać pracy czy już pracować. Ale to tacy koreańscy "deje". Im się należy, bo nie mają, a ktoś inny ma. Nawet gdy dostali wszyscy dobre posady nie umieli tego uszanować. Chcieli więcej. I dostali za swoje.

ocenił(a) film na 8
Tylko_w_szpilkach

Wydaje mi się, że skoro tak zabiegali o te prace i tyle ryzykowali, żeby ją mieć to chcieli tą pracę mieć. Przecież widzimy scenę kiedy syn rozmawia z dostarczycielką i ją prosi o pracę u nich w firmie. Z tego co obejrzałam, wynika, że oni chcieli mieć pracę, tylko nie mogli jej dostać z różnych względów (braku referencji, studiów czy wysoko postawionych znajomych) - podejrzewam, ze to kwestia kulturowa gdybyśmy mieszkali w Seulu moglibyśmy wiedzieć nieco więcej o bezrobociu które tam panuje.

ocenił(a) film na 8
kundzia44

ale ostatecznie w wyniku krętactwa tę pracę dostali, biorąc pod uwagę problemy z zatrudnieniem mogli bardziej swoją "zdobycz" szanować, małą łyżeczką, zamiast chochlą.

ocenił(a) film na 8
maximm

" Tak naprawdę oni bardziej mili na uwadze dobro innych ludzi niż ci bogaci (martwienie się o zwolnionego kierowcę, tych z piwnicy i wcześnie kilka innych przejawów). "

no zaiste poruszająca wielkoduszność biorąc pod uwagę to, że to wyłącznie dzięki ich machlojom kierowca został zwolniony. a mając trzy fuchy nie poprzestali, tylko doprowadzili jeszcze do zwolnienia kobietę, która pracowała tam wiele lat i z racji wieku pewnie miała o wiele mniejsze szanse na ponowne zatrudnienie. fajnie jest tak pluć sobie na uprzywilejowanych bogaczy, tylko łatwo można zapomnieć o tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i my też możemy dla kogoś okazać się bogaczami wartymi jedynie oskubania.

ocenił(a) film na 6
maximm

"wieczory spędza wspólnie" - chlejąc piwsko albo mocniejsze trunki w dodatku nie za swoje pieniądze? Gdzie oni są niby pozytywnymi osobami troszczącymi się o kogokolwiek poza swoim własnym interesem? Większość z was jeździ po bogatej rodzinie za zwalnianie gosposi czy szofera a nikt nie widzi, że to tak na prawdę nie oni ich zwolnili? Powodu do zwolnienia podrzucała cały czas rodzina "biedna" doprowadzając do pozbawienia pracy bogu ducha winnych ludzi którzy w dodatku wszyscy co do jednego wykonywali swój zawód bardzo dobrze i nie zasłużyli sobie na zwolnienie. Pomijam już fakt, że nie zostali w żaden sposób upokorzeni przy zwolnieniu, i dostali duże odprawy, ale to przecież pracodawca jest winny, nie? pokrętna logika. Tytułowa "biedna rodzina" była skrajnie samolubna, aby dopchać się do koryta i nachapać ile się da kosztem innych i robiąc to z głupkowatymi uśmieszkami przez większość filmu wyśmiewając się z naiwności swoich pracodawców. Do tego w momencie imprezy, którą zrobili nie w swoim domu Jessica na pytanie któregoś z członków rodziny na temat tego czy były szofer jest gdzieś teraz zatrudniony nawet powiedziała zdanie w którym stwierdziła, ze nie powinni się przejmowac innymi tylko sobą (czy coś w ten deseń). Ojciec Jessici po zalaniu mieszkania w momencie nocowania w jakiejś szkole (?) mówi do syna że nie warto mieć żadnych planów, że wtedy nawet jeżeli zabije się człowieka to nic się nie stanie. Słowa godne pogratulowania. Związał dwóję ludzki, z czego jedną z ewidentnym wstrząśnieiem mózgu i krwawiącą głową zostawiając ją w piwnicy na pewną śmierć i nie zainteresował sie nawet przez chwilę co dalej z nimi będzie. Oglądałam to na prawdę z ogromnym niesmakiem. Jak dla mnie nie ma w tym filmie jednoznacznie pozytywnej postaci ale jeżeli miałabym już kogoś wybrać no to niestety ale "biedna" rodzina bije "bogatą" w chamstwie i pogardzie do drugiego człowieka (w tym nie tylko do kasy wyższej - ale co gorsza również do osób z ich własnej kasy)

miszasagi

ładna, polityczna interpretacja

miszasagi

Dlaczego twierdzisz że muszę znać koleje losu Korei południowej żeby zrozumieć ten film? Czy to jest ichny Miś? Nie sądzę że był aż tak złożony...

ocenił(a) film na 9
Pawel_Przystaj

W którym miejscu twierdzę, że musisz znać? Twierdzę, że jest to jedna z możliwych, moim zdaniem, istotnych, płaszczyzn interpretacji, że znajdują się tam odwołania, nawiązania i metafory, które dla kogoś kto jej nie zna mogą pozostać nie odczytane, nie zauważone. A film i tak będzie oczywiście mógł się podobać i różne rzeczy się z niego wyciągnie. Ale też nie wydaje mi się by chodziło tu o znajomość wybitnie szczegółową, faktograficzną, godną koreanisty, sam takiej nie mam i wspomniałem w swojej recenzji raczej jedynie o ogólnym klimacie polityczno-społecznym, powiedzmy.

ocenił(a) film na 6
miszasagi

Bong powinien isc na korepetycje do Lee Chang-donga , ktory pokazalby mu jak sie robi zakonczenie ktore potem siedzi dlugo w glowie i nie pozwala zapomniec

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones