Codzienne rytuały, niezmienne, wykonywane w precyzyjnym porządku, praca nawet najpodlejsza wykonywana z sercem i uważnością, umiłowanie przyrody, pasja do książek, trochę spotkań z ludźmi. Można by pomyśleć, że nie może być nudniejszego filmu. Wielki błąd. To film pochłaniający, zawłaszczający, otulający z domieszką zagadki i pytań, na które nie dostaniemy odpowiedzi. Ale mamy maleńkie tropy, które nam je dadzą, będziemy pod koniec seansu wiedzieć, a może bardziej intuicyjnie czuć. Przepiękne!
Też jestem zachwycona. Można było sobie przez ten film tak przepłynąć, pozachwycać się codziennością i zostać na koniec z refleksją, czy oby na pewno potrafię docenić to, co mam? Lepszego otwarcia festiwalu nie mogłam sobie wymarzyć! Ach te Nowe Horyzonty <3
Film nudny jak flaki z olejem. Można zasnąć w połowie filmu, obudzić się pod koniec i nie stracić niczego.
Piękne podsumowanie, mnie też pochłonął. A czasami ciężko mi wysiedzieć na filmie, także duży plus! :)
To slow cinema, które nie zatraciło cinema w slow. Ten film bardzo mnie ujął. Można cieszyć się każdym porankiem. Uśmiechnąć się wychodząc z domu. Nie potrzebować tłumu żeby być szczęśliwym. Piękny film.
Za wyjątkiem, że tego szczęście nie było widać w bohaterze albo aktor tego nie oddał…
Nie było widać!? ależ wręcz przeciwnie, dawno nie widziałam człowieka tak umiejącego cieszyć się byle czym, najdrobniejsza rzeczą, a to sztuka, bo współczesny człowiek potrzebuje wielkich wydarzeń aby szczerze ucieszyć się!
Ech, to chyba duże uproszczenie. Facet miał przecież w "poprzednim" życiu przeorane: prawdopodobnie pracoholizm, w następstwie choroba alkoholowa. Tak przynajmniej można sądzić po scenach pod koniec filmu, jak i słowach Wendersa w kwestii wprowadzania Kôji Yakusho (swoją drogą bardzo sugestywna rola) w postać Hirayamy. Czy ten film jest naiwną pieśnią pochwalną prostego życia? Chyba jednak nie. Hirayama żyje jakby na zewnątrz, przygląda się ludziom, ich radościom i porażkom, ale nie uczestniczy w życiu. Jego codzienne rytuały prawdopodobnie mają mu pomóc w utrzymaniu trzeźwości (przynajmniej ja tak to rozumiem). Jest w nim dużo spokoju, ale też samotności i smutku. Ten perfekcjonizm w pracy sprzątacza toalet też może wskazywać na przeszłość pochłoniętą przez uzależnienia. Jakie konkretnie nie wiemy, możemy jedynie przypuszczać. "Analogowość" głównego bohatera też nie wydaje się przypadkiem: człowiek żyje przeszłością, ucieka od czegoś, co prawdopodobnie doprowadziło go do upadku w "poprzednim" życiu.
Nie można zaprzeczyć, ze być może taki był zamysł reżysera, żeby zwrócić uwagę na "poprzednie życie" bohatera, które doprowadziło go do takiego wycofania. Mnie zauroczył (jeśli to dobre słowo) jego spokój, spokój w dużym zagonionym mieście. Niedawno byłam w małym mieście Byczyna. Tam jest z założenia taki spokój, jakby inny świat. Ale to już inny temat.
Byłam odpocząć, a przede wszystkim zobaczyć mury obronne z XIII w. :) (szkoda, że tam nie ma kina)
Ma Pan rację. Ten film jest zwodniczy: pozornie „afirmuje” proste życie i buddyjski minimalizm. Ale pod spodem jest rozpacz. Ciekawy trop z alkoholem i perfekcjonizmem pracy sprzątacza. Może Wenders miał coś podobnego? W końcu są tropy jego kina: utracona miłość, podróż i dziewczyna, fotografia…
Zauważyłyście Dziewczyny,że główny bohater w ogóle nie miał neta i nie korzystał z Filmwebu ? Może tędy droga ? Toalet u nas dostatek .Do dzieła - tak blisko by niewielkim kosztem osiągnąć wewnętrzny spokój .........
:) Film mnie nie zachwycił. Wiem,że są różne drogi do celu.Można porządnie dbać o czystość toalet albo walczyć z patriarchatem .Wiem co wolicie :) :) :)
Uwielbiam ten lewicowy równościowy humanizm, czystą międzyludzką dobroć i nieograniczoną tolerancję dla cudzych poglądów.
twoje poglądy nikogo nie interesują, jeśli znajdziesz kogoś kogo zainteresują podziel się. Zadzwoń lepiej do matki zapytaj jak się czuję czy czegoś nie potrzebuje - przydaj się na coś darmozjadzie
Słuchaj, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie i proszę nie ubliżaj innym , po to jest to forum żeby się konfrontować i dyskutować z zachowaniem kultury osobistej. Nie można obrażać kogoś bo ma inne zdanie niż ty. Idziesz na takim empatyczny film a potem się zachowujesz jak cham - to pytam czy coś zrozumiałeś o życzliwości z tego filmu…
Nie mam życzliwości do takich komentarzy: 'Można porządnie dbać o czystość toalet albo walczyć z patriarchatem .Wiem co wolicie :) :) :)'
Po obejrzeniu empatycznego filmu nie ma obowiązku tolerować komentarzy z dupy
Teraz już rozumiem - to ty jesteś matką Klarensika - mimo wszystko szanuje waszą relację i mam nadzieję, że się wspieracie w życiu tak samo jak necie. Jednak chyba powinnaś się zastanowić czy jakieś błędy wychowacze nie zostały popełnione bo synek trąci trochę prostakiem. Hmmm a może to tatko zawiódł i nie przekazał bontonu i sawuar-wiwru w postaci pomocnika paska skórzanego ?
Ja zadałam pytanie a jak nie umiesz brać udziału w dyskusji póki się ktoś z tobą nie zgodzi to znaczy pewną niedojrzałość emocjonalną niestety
a ja niby co zrobiłem ? Zadałem pytanie czy ten śmierdziel wie że jest pariasem w swojej rodzinie. Później drugie czy rozmawiał ze swoją matką. Już dobrze przyjmijmy, że nie umiem brać udziału w dyskusji a patetyczne patafiany, próbujące jakieś pseudo-prowokacyjne zabiegi, które nikogo nie interesują czy pokrętne później tłumaczenia jakoby to takie kuva błyskotliwe było umio brać udział w dyskusji. W porządku nie płącz odchodzę już od komputera bo nie umim. Pamiętaj jak ci się nie podoba to wyłącz bo bezmyślne wpiertalanie się w dyskusje broniące uciśniony patafianów pseudo prowokatorów czy jakieś rzekomej wolności wypowiadania zdania które jest na pierwszy rzut oka szambem warte jest rozważenie zasadności na przyszłość.
Teraz dopiero zauważyłem,że o mój wpis rozpętała się mała awanturka.Nie taki był mój zamiar,ale mówi się trudno i żyje się dalej.Chciałem sprowokować Agętonika do dyskusji ,ale mi nie wyszło.Dyskutowaliśmy wiele razy ,po przyjacielsku i chyba jesteśmy dalej w dobrych stosunkach mimo tego,że nasze gusta są coraz bardziej odmienne :) Dziękuję za jakąś tam formę obrony mojej opinii choć szczerze mówiąc lubię niekiedy nawalankę na bejsbole . Gdyby się trafił ktoś bystrzejszy chętnie bym odpisał ,ale trafiło się to nieszczęście (thc...)więc szkoda było mi czasu :)
Ślę ukłony wszystkim Dziewczynom i mam niestety dla Was złą wiadomość.Facet oglądający świat poprzez liście w koronie drzewa i z pasją szorujący toalety to WYJĄTEK,a nie reguła :) Gdyby miał neta daję sobie głowę uciąć,że napisałby do Was Jest empatycznym mężczyzną,a jego praca to forma zadośćuczynienia za tysiące lat potwornego patriarchatu.Żeby chociaż trochę poprawić nastroje Fankom slow cinema miał w wersji pierwotnej czyścić toalety gołymi rękami i własnych włosów używać jako mopa :)
Widzę, że już sobie wyrobiłeś obraz dziewczyn oglądających z zachwytem ten film. Samotne, marzące o takim mężczyźnie i patrzące w okno, a nuż się zjawi... Otóż ja nie wyczekuję, ale chciałabym żebyś świat był przepełniony takimi ludźmi. Ot tak po prostu.
Przepraszam .Zbyt dużo durnot powypisywałem w tym wątku. Chciałem podpuścić Agę,która lubi walczyć z patriarchatem i zażartować o wewnętrznym spokoju głównego bohatera,który tak Was uwiódł. Wątpię by życie jakie prowadził dawało mu szczęście choć spokój/rutyna/pogodzenie z losem też bywa grą wartą świeczki. Nic na to nie poradzę,że film nie trafił mi do przekonania.Nie był dla mnie wiarygodny,nie czułem spokoju,a raczej już zaakceptowaną samotność głównego bohatera. Choć głowy sobie uciąć nie dam bo jednak porównując się z Japończykami jestem mentalnie dramatycznie odmienny . Spadam na drzewo i mam nadzieję,że więcej bałaganu tu nie narobię :) Ukłony.
Mi ten "bałagan" nie przeszkadza. Po to są fora żeby właśnie wymieniać się opiniami o filmach. Czasem dzięki temu odkrywamy w filmie coś nowego. Pozdrawiam.
Mi ten "bałagan" nie przeszkadza. Po to są fora żeby właśnie wymieniać się opiniami o filmach. Czasem dzięki temu odkrywamy w filmie coś nowego. Pozdrawiam.
By nie robić tu więcej bałaganu spadłem na drzewo ,a stamtąd nie widzę i nie chcę się nawet domyślać ,o który mój komentarz chodzi.Nie ulega wątpliwości ,że jako przedstawiciel tej gorszej z płci nieustannie grzeszę.Zarówno w prawdziwej jak i wirtualnej rzeczywistości.Chciałbym się poprawić i dostać rozgrzeszenie,ale małe na to widzę szanse.Próbowałem zaklepać zmianę swojego na kobiecy punkt widzenia ,ale NFZ zaproponował mi najbliższy termin operacji mózgu na 2036 rok.Nie dożyję więc pozostaje mi tylko prosić o wybaczenie,mile się uśmiechnąć i spieprzać w podskokach :)
To było tylko takie odniesienie się do Twojej sugestii "Toalet u nas dostatek .Do dzieła"... więc Tobie poleciłam zamiast toalet (które poleciłeś kobietom) - książki, co też bohater filmu lubił.
Co to się stałosię,że tak zaniemówiłaś ? Nie wierzysz ,że faceci umieją czytać ? Moją najważniejszą pasją jest film,ale lubię też inne rzeczy.Zaryzykuję !!! Moja propozycja brzmi - to które z nas udowodni,że więcej czyta i ma większą wiedzę w dziedzinie literatury wyznaczy przegranemu trzy publiczne toalety w jego mieście do wyczyszczenia na galowy błysk :) Idziesz na to ?
Nie zaniemówiłam, ale uwierz FW nie jest całym moim życiem :) Mimo, że uwielbiam kino. Jak mam Ci niby udowodnić ile czytam i po co mam to robić?
I ciekawostka. W kinie w moim mieście w toalecie właśnie przyjęła się gra w kółko i krzyżyk. Fajna sprawa.
Jestem tylko prostym gburem .Niby fajna,ale wolę branie byka za rogi i próbę kontaktu bezpośredniego niż uduchowione certolenie się. Chyba ,że ma to być hołd dla filmu. Dla mnie dziwny bo widziałem pewnie kilka tysięcy lepszych ,ale skoro są wielbiciele to może warto zamiast kolejnego krzyżyka zostawić adres kawiarenki z godziną spotkania i oddawać hołdy większą grupą :) Dobrej nocy :)
Jestem w trochę wisielczym nastroju więc tez się podzielę toaletową ciekawostką :) Już trochę czasu temu musiałem skorzystać z toalety pod Luwrem w Paryżu.Kolejka jak okiem sięgnąć,wszyscy na ostatnich nogach.Rząd kabin i kolejni delikwenci łypią łasym wzrokiem kiedy wreszcie trafią do raju.Niestety ,nie było tak prosto jakby się wydawało.Po każdym użytkowniku do kabiny wkraczał flegmatyczny gostek,który jakimś odświeżaczem powietrza nieudolnie próbował zabić nieunikniony fetor.Ponieważ był czarny miałem nieodparte wrażenie,że za chwilę mężczyźni z kolejki zamienią się w bestie z KKK i dokonają samosądu za opieszałość pracownika.A on nic sobie z tego nie robił ,pełny luz,płuca dawały radę.Po ośmiu godzinach takiej roboty mam wrażenie,że gra w kółko i krzyżyk w tej toalecie byłaby ostatnią rzeczą o jakiej by pomyślał ,a haj miałby tak wielki,że liście drzew oglądałby raczej z góry niż z dołu :) Paryż dla Wendersa byłby zbyt prozaiczny,Tokio dawało więcej możliwości . Mam nadzieję,że pisząc to nie bałaganię w wątku choć wiem,że "Pachnidło" Suskinda to to nie jest :) Pozdrawiam.