*Spojlery*
...Grubo ponad rok temu to anonsowali,człowiek tym żył,nie mogł sie doczekać, a tu już po sensach... Czas jest bardzo ulotny.
I teraz, czy i jak spełnił oczekiwania? Bardzo skomplikowana sprawa,że pozwole sobie odpowiedziec na własne pytanie. Myśle,że jeśli obejrzałbym go poł roku temu, gdzie jeszcze zgłebiałem wiedze, zbierałem materiały i plotki z planu, to mógłbym sie srogo zawieść, bo mniej wiecej też do tamtego okresu oczekiwałem filmu dorównującemu na każdym polu samemu "PulpFiction".. O tym jednak mowy nie ma, i już jakis czas temu to zrozumiałem i zmieniłem tor oczekiwań Wiedziałem,że to będzie inny film, film z innym zamiarem.
Czy to jest arcydzieło? Całościowo w mojej opinii może i nie. Zastanawiałem sie czy nie dać 9-tki. Jednak musiałbym wtedy zrobić mase przemeblowan w swoich ocenach,a z dychami zostawić tylko swoje "top3", któremu po tym filmie jednak nic nie grozi. Może to zrobie, a moze zostawie jak jest. Do naciągniecia oceny jest jednak cała masa podpunktów i sumienie moge miec czyste. To co nie dociąga to inne nadrabia ponad norme. Bo aktorstwo jest nie z tej planety, klimat epoki, muzyka, ogólna realizacja, odwzorowanie ery za pomocą rekwizytów a nie forsowanego "kompa", to wszsytko jest totalnie odjechane - przysłowiowe 11/10. Jest też kilka minusów,które też i dla każdego nie muszą być minusami. Dłużyzny,które wielu zarzuca..Ja sie delektowałem filmem i jakoś mi nie przeszkadzały,film zleciał mi jakbym pstryknął palcami, a to wielka zaleta. Aczkolwiek faktycznie na polu akcji, fabuły można było zrobić wiecej. Kompletnie epizodyczne potraktowanie aktorów drugoplanowych też zdziwiło po częsci, choć nie powinno. Pacino naprawde potraktował robote nie jak te ostatnie gnioty, tylko adekwatnie do poziomu i oczekiwań, i az sie prosiło,żeby go tam było wiecej, bo co sie nie pojawił to biło formą i jakością. Dialog z Leo wyborny, widać było że spotkali sie najweksze tuzy fachu.
Dalej, film niespieszny,budujący sie bardzo powoli, wiele smaczków w tle, praktycznie na okrągło. Powiem,że faktycznie do tego filmu naprawde trzeba sie przygotować. Zgłebić w miare mozliwosci tamtą epoke, poznać kilka historii, mieć wiedze, do tego zaznajomic sie z fetyszami samego Quentina, poza tym dac sie tez troche poniesc klimatowi... Bez tego wszystkiego film może rzeczywiscie byc nużący. Dla mnie nie był. Przygotowałem sie :)
Co wiecej? Tarantino znów udowadnia,że jest totalnie niezależny,kontrowersyjny, ma w d..e krytyke i nie boi sie... Naprawde odważnie przedstawiona Tate i Polanskiego. Troche sie az skrzywiłem :) Nie myślałem że tak dosadnie pokaże relacje Tate z Sebringiem np. Ja miałem odczucie,że Polanski tam jest tłem, zapracowanym gosciem na topie,który przyleciał,zabrał żone na imprezke i poleciał na kolejną robote. Sebring przedstawiony jako ten partner mentalny, z bliską relacją. No nie wiem czy ten film by sie spodobał panu Romanowi ;)... Chociaż też to wszystko bylo epizodyczne,nie rozdmuchane, no ale jednak,kilka jakis aluzji mozna było wyczuć. Przynajmniej ja subiektywnie wyczułem.
No i kończąc na samych naszych bohaterach. Duet kompletny, za chwile bedzie legendarny. Rzeczywiscie dawne zapowiedzi z przecieków, że Tarantino czerpał wzorce z Newmana i Redforda nie bezpodstawne. Ich kreacje były skrajnie inne,ale wykonane w tak samo wybitny sposob. Leo, rola złożona i trudna, wiele szczegółów,jak choćby jąkanie, frustrat, niespełniony i uzalezniony od alkoholu. Pitt, rola stoicka, lekka i luzacka, cieszacy sie wszystkim. Do tego ten supporting psa i rozdupczenie na kwasie bandy Mansona kupiło ludzi w kinach. Tak jak napisałem w innym poscie. Tarantino dał Pittowi Merola i kazał mu sie wozić 50-tką po miescie. Leosiowi za to dał Lambo i wysłał go na tor. Warsztatowo DiCaprio miał trudniejsze zadanie,a zdał je celująco. Idealnie ich Quentin połączył,a z chemii jaka od nich biła można było zrobić jakis wybuch. DiCaprio i Pitt to dziś są najlepsi i najwszechstronniejsi aktorzy hollywood. Są jak kiedyś DeNiro i Pacino. Przejeli pałeczke bez dwóch zdań.
Koncząc, dla mnie film REWELACJA, a wielu kwestiach nawet arcydzieło. Chce kolejnych seansów i jest to dobra oznaka. Czuje,ze wyłapie wiele innych szczegółów i smaków,które ocene umocnią. Jestem ukontentowany. Nie zawiódł mnie, nie przerósł też finalnych oczekiwan,ale po prostu trafił w srodek.
Pomiedzy "9" a "10" :))
DiCaprio to zdecydowanie obecnie top, ale Pitt nie licząc tego filmu i wcześniej Bękartów, jakoś nie zapadł mi w pamięci w powiedzmy ostatnich 15 latach. Jego czas to jeszcze XXw i filmy takie jak Podziemny krąg, Siedem, Przekręt, czy 12małp. Już bardziej wyróżniłbym Toma Hardy'ego.
A co do Polańskiego, to Tarantino sprzedał mu liścia sceną Cliffa z nieletnią hipiską. W skrócie było myśleć głową, a nie główką.
Jasne, Leo to w mojej opinii, i opinii wielu, a nawet większości ludzi, aktualny i niekwestionowany król aktorstwa! I tak było i tym razem. Brad stricte technicznie to nigdy nie będzie poziom Leonarda... Tylko teraz pytanie? Kto może być?... Pitt nawiązuje! To jest serio kameleon aktorstwa! Tytułów nie wypisuje, bo mi się nie chce... Ale To aktor kameleon, aktualnie tylko za DiCaprio.