Z jednej jego strony Di Caprio i Pitt zaprezentowali tuta kosmiczny poziom, ale z drugiej strony tyle zmarnowanych postaci, a przecież o Margot było tak głośno jakoby naprawdę miała być tutaj jedną z bardziej rozbudowanych postaci drugoplanowych, a tymczasem było jej niewiele, a dodatkowo większość występów irytowała, postać Polańskiego można byłoby zamknąć na przykład że od początku filmu byłby na jakimś planie w Londynie czy cuś, bo według mnie były to tylko zbędne sceny, George(ten z rancza) też oczekiwałem po tej scenie nieco więcej
Jedynie rola Pacino z tych drugoplanowych mi się podobała, bo można powiedzieć ze postać spełniła swoją role, czyli pobudzić jakieś emocje i ambicje Ricka i wydaje się ze więcej tej postaci nie trzeba byłoby dodawać wątków