Jak w tytule
........
........
........
I.... jeszcze Pitt świetnie!
taak :) to było dobre. tylko podczas tej walki śmiałam się.
wgl nie czaję poczucia humoru ludzi w kinie, którzy się śmiali podczas ostatniej akcji.
Śmiali się bo autor zastosował ciekawy zabieg odnośnie biegu zdarzen.
Mimo że prawa człowieka nie są nam obce, mimo że walczymy z przemocą czy pragniemy sprawiedliwych osądów. To niczym nie różnimy się od zabójców w momencie obrony "naszego" świata. Tarantino w genialny sposób zbudował końcową scenę. Powrot Ricka i Cliffa do USA miał zmienić Hollywood na zawsze tak jak zabójstwo Sharon Tate. Większość osób myślała że zobaczy brutalne zabójstwo żony Polanskiego. Wraz z tą myślą wytworzyło się uczucie nienawiści i obrzydzenie do sekty Mansona. Jak się okazuje bieg historii się zmienia i to nie tym "dobrym" urządza się piekło tylko tym "złym". Złym którzy wg starego Hollywood zawsze muszą przegrać. W końcowej scenie rosnące NAPIĘCIE a w konsekwencji zmiana biegu historii doprowadziły do pewnego poczucia ulgi, bo o to im oczom nie zobaczą brutalnego mordu bezbronnej kobiety w 8miesiacu ciąży. Tylko widzimy jak napastnicy są karani za swoją glupote. Jeśli chodzi o przesłanie jakie niesie ostatnia scena to dla mnie wygląda następująco niczym nie różnimy się od zabójców radnych krwi, gdy sami jej zadamy. Pragniemy obrony "naszego" świata w każdy możliwy sposób
Świata który jak widzimy jest utopijny w swym istnieniu.
Heh na moim seansie to byly przerazliwie glosne wybuchu smiechu na scenach, kiedy ludzie na ekranie gina. Ok, moze scena z miotaczem ognia byla smieszna, ale na pewno nie pozostale. Chyba to jakis upadek ludzkosci, ze smieja sie dzisiaj ze smierci i to w tak makabryczny sposob. Plus te sceny wcale nie byly raczej w zamysle byc smieszne. A i smianie sie na KAZDEJ scenie z udzialem psa tez bylo dosc zenujace.