Jestem świeżo po obejrzeniu Pewnego razu.. i w głowie mam tylko jedno pytanie. O czym właściwie był ten film? Mam wrażenie że film był o niczym, sceny jakby na siłę przedłużane, a nawet gdyby niektórych nie było to w sumie i tak nic by się nie zmieniło, bo niczego nie wnosiły. Rola Pana Zawieruchy niestety ograniczała się tylko do kilku scen więc w sumie nie można nawet ocecic jego gry aktorskiej. Sama Sharon przedstawiona trochę jako typowa blondyneczka. Sceny bójki z hipisami.... Cóż, nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać. Sala raczej się śmiała, szczególnie jak laska oberwala (chyba) puszka, a pies odgryzal to i owo.. I jeszcze ta "biedna" dziewczyna w basenie która przegrała walkę z miotaczem ognia. Ogólnie uważam że film mocno przereklamowany, miały być ochy i achy, a jest 2/10.