Prosty i intrygujący koncept. Czterech przyjaciół, cztery ikoniczne postaci dla Afroamerykanów i nie tylko. I ich rozmowa w dość obskurnym hotelowym pokoju. Czułam się jakbym była niewidzialnym i niemym uczestnikiem ścierania się poglądów, spostrzegania swojej roli każdego z bohaterów we wspieraniu wolnościowych dążeń czarnoskórej społeczności. Film to przede wszystkim koncert aktorstwa i fascynujących dialogów.