PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=655761}

Pięćdziesiąt twarzy Greya

Fifty Shades of Grey
2015
4,5 206 tys. ocen
4,5 10 1 205510
2,7 59 krytyków
Pięćdziesiąt twarzy Greya
powrót do forum filmu Pięćdziesiąt twarzy Greya

Wiecie co irytuje mnie najbardziej w większości opinii ? Mało osób poszło za ciosem i najpierw przeczytało książkę, a potem poszli na ekranizacje, w końcu przecież jest to FILM na podstawie KSIĄŻKI. Więc logiczne, że jeżeli ktoś poszedł na film nie mając pojęcia o co tak naprawdę chodzi, wyszedł niezadowolony.
Oczywiście że w 2 godzinach, nie da się objąć sześciuset stron pierwszego tomu książki. I oczywiste jest również, że w filmie nie zostało przedstawionych 50 'odcieni' Greya, co jest ukazane w książce i o to tak naprawdę chodzi. Nie o seks, tylko o charakterystykę bohaterów w którą można się wciągnąć dopiero przy czytaniu książki. Na filmie niestety Grey, w moim odczuciu, jest za bardzo 'otwarty'. Jego 'ciemniejsza' strona nie została w pełni okazana, i nie wiem czy w ogóle gdzieś dało się ją zauważyć. Dość szybko ujawnia swoje uczucia, dość szybko daje za wygraną, co jest zupełną odwrotnością Greya z książki, który jest niesamowicie uparty, władczy i apodyktyczny i ma problem z 'pójściem na rękę' młodej bohaterce.
Dziś byłam na filmie z narzeczonym. On nie czytał książki, więc zapytałam jakie były jego odczucia i niestety muszę się z nim zgodzić, że film był nudny. Cieszę się że czytałam, że wiedziałam o co chodzi w danych momentach i mogłam sobie dopowiedzieć resztę historii.
W niecały tydzień pochłonęłam trylogie, jestem niesamowicie z tego zadowolona i polecam wszystkim przeczytanie. Jeżeli już byliście na filmie i sądzicie że jest beznadziejny lub czujecie niedosyt i chcenie dopełnienia, lepszego zobrazowania wszystkich momentów filmu-gorąco polecam książkę.

Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za opinie :)

ocenił(a) film na 7
julia_zet

Niedosyt, to bardzo dobre określenie. Połowy książki nie ma na ekranie. :)

ocenił(a) film na 8
OneOfEveryone

To prawda, ale każdy sam powinien obejrzeć i wystawić ocenę ;) na drugą część wybiorę się z czystej ciekawości, ale mam nadzieje ze odpuszcza sobie taki globalny rozgłos jak do tej pory i skupia się na poprawkach ;)

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

Przepraszam, że się wtrącę jednak mam pytanie czy znasz genezę książki ?
Jak dla mnie książka miała swój polot jakieś 4 lata temu, kiedy sceny w niej były czymś nowym (jedna z pierwszych ksiązek w tym gatunku) i w sumie tak jakby zakazanym (młoda naiwna byłam),a nieznośność tekstu przysłaniała mi mgiełka zafascynowania, na dodatek czytałam to w innym tłumaczeniu, które śmiem twierdzić było lepsze od oficjalnego.
Jednak chciałabym nadmienić, że oceniamy film nie książkę, a tu no cóż główni bohaterowie byli płascy, a całość określiłabym mianem "tak żałosne, że aż śmieszne". Poza tym nawet w książce całość fabuły traci na jakiejkolwiek wartości przez ten okropny język (nie tylko w tł., w oryginale również).
Jedyne co ratuje ten film to ścieżka dźwiękowa...

ocenił(a) film na 7
volerlesreves

Powiem tak, na początku niesamowicie wzbraniałam się przed czytaniem książki, gdy zobaczyłam trailer stwierdziłam- chce iść na film, ale najpierw przeczytam książkę. i skończyło się na tym że przeczytałam trylogie.

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

rozszerzając Twoje horyzonty, dodam że książką jest inspirowana trylogią Zmierzchu (przy czym duży nacisk na słowo inspirowana), zresztą widać to w książce jak i nawet w samym filmie. Co do tego, że czytasz ksiązkę przed pójściem na ekranizację, chwała Ci za to.

ocenił(a) film na 7
volerlesreves

O zmierzchu już gdzieś słyszałam. Właśnie oglądam angielski dokument na youtubie, więc ciągle pogłębiam wiedze.
Chwała mi za to, że lubie mieć porównanie :p

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

A propo zgłębiania tematu -> Master of The Universe ff chom

ocenił(a) film na 3
volerlesreves

wykorzystam okazje co za muzyka na początku filmu, impreza (kiedy wymiotuje na buty) ktoś coś ?

ocenił(a) film na 7
volerlesreves

Nie szukałam, ale gdzieś na necie jest na pewno:)

OneOfEveryone

Czytałam książke, obejrze film. Ztakiego gniota zrobić film na 5/10 to cud. ale zeby nie bylo obejrze i potem ocenie.

OneOfEveryone

To ja powiem tak. Filmu nie oglądałam, ale z pomocą Boską udało mi się przebrnąć przez pierwszy tom książki i był to najgorzej zmarnowany dzień w moim życiu. Już pomijając kompletnie płytkie i stereotypowe wyobrażenia o postaciach, ich zachowania były tak okropnie nudne, przewidywalne i monotonne, że naprawdę sama się sobie dziwię, że wytrzymałam tak długo. Na początku słysząc opinie innych ludzi, pomyślałam "no bez przesady, przecież nie może być aż tak źle..". Było gorzej.

Główna bohaterka.. Jest jednym, wielkim bałaganem. Ma tak zaniżone poczucie własnej wartości, że to jest aż śmieszne. Jest totalnie niedojrzała, wiecznie się rumieni i kilkukrotnie odnosiła się do swoich miejsc intymnych jako "tam na dole". Tak między wierszami, to jeśli jeszcze raz usłyszę słowa takie jak "moja wewnętrzna bogini" i "o rany", to zbuduję wielką piramidę z podpasek i tamponów, podpalę i wrzucę do niej niczego niespodziewającą się Anastasię Steele.

Następnie, Christian. Mizoginistyczny, egoistyczny dupek, próbujący zmanipulować Anę do udziału w jego igraszkach. Ogólnie rzecz biorąc, mam wrażenie, że cała fabuła kręci się wokół jego wielkiego ego, wielkiego szmalu i wielkiego penisa.
Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że jego groźne i agresywne usposobienie próbuje zostać sprzedane jako "czarujące".

Poza tym.. Ja nie jestem przeciwniczką seksu podczas menstruacji, naprawdę, hulaj duszo, ale scena, w której facet wyjmuje dziewczynie tampon jest po prostu obrzydliwa. Co całą tę sytuację pogarsza, jest fakt, że Christian promienieje z faktu, że Ana ma okres, bo nie lubi używać prezerwatyw i widocznie nie wie, że podczas miesiączki dziewczyna też może zajść w ciążę.

Abstrachując od reszty okropnych, naprawdę beznadziejnie źle opisanych rzeczy w tej książce, czym jest między innymi przedstawienie środowiska BDSM, największym moim problemem jest fabuła. Bo mówi ona, że można kogoś zmienić. Jasne, jeśli próbujesz komuś pomóc rzucić palenie albo schudnąć, czemu nie. Ale jeśli bierze się pod uwagę psychiczne i fizyczne wykorzystywanie, wysyłanie ludziom takiego sygnału może być naprawdę niebezpieczne i nieodpowiedzialne. Christian jest zaborczy, protekcjonalny i rządny władzy, nie pozwala Anie zachowywać się tak, jak normalnie by się zachowała, a ona mu na to pozwala, myśląc że jeśli da mu to, czego od niej oczekuje, będzie miała nad nim swego rodzaju kontrolę. Czy to zadziała? W książce, prawdopodobnie. W prawdziwym życiu? Prawie nigdy. Ile kobiet straci swój czas na jakichś emocjonalnie opóźnionych kretynów, bo przeczytają taką książkę i pomyślą, że "och, on jest taki niebezpieczny i tajemniczy, ale na pewno ma drugą, inną stronę i tak naprawdę jest tylko smutny i samotny, dlatego na pewno uda mi się go zmienić."? Coż.. no to krzyżyk na drogę.

Ale z drugiej strony, czego spodziewać się po kobiecie, której szczytem umiejętności pisarskich jest ułożenie takiego dialogu?:
G: Mam nadzieję, że dzień w pracy upłynął Pani przyjemnie.
A: Tak, proszę Pana… dzień w pracy upłynął mi bardzo przyjemnie.
G: Niezwykle się cieszę, że miała pani przyjemny dzień.

ocenił(a) film na 4
fucking_positive

nic dodać, nic ująć. wyjęłaś mi to z ust.

użytkownik usunięty
LeaMao

Odnośnie tematyki twój komentarz zabrzmiał conajmniej dwuznacznie ;]

ocenił(a) film na 4

a no rzeczywiście. nie zauważyłam ;) aczkolwiek głodnemu chleb na myśli...

fucking_positive

Cudownie ujęte:) Ja przeczytałam 3 części i już teraz mi nikt nie zarzuci, że dalej było coś super, a ja uprzedziłam się po 1 tomie i nie przeczytałam dalej. Nie, dalej nie było nic super. Więcej drogich prezentów i seksu. Książka jeszcze podsuwa kobietom świetny pomysł na życie - znajdź sobie bogatego popaprańca, który da ci pracę, dom i samochód. Nie musisz w życiu nic osiągnąć, zostań tylko jego żoną!

ocenił(a) film na 4
OneOfEveryone

Po pierwsze i ostatnie* - czy pójście za ciosem to jest przeczytanie książki przed pójściem do kina? e... chyba powinno być "pójście PRZED ciosem".
*(bo gdy takie coś czytam już wiem że dalej nie ma sensu)

ocenił(a) film na 4
OneOfEveryone

Nie zgodzę się z twoją opinią, przeczytałam książkę i moim zdaniem film jest chyba jednym z niewielu tak dobrze odwzorowujących książkę. Z 600 stron, jeśli usunęło by się wszystkie bezsensowne sceny, które nie wnoszą nic nowego to nie wiem czy zostało by 300. W porównaniu z książką w filmie na duży plus jest postać Anastasii, która jest o wiele mniej irytująca niż w książce. A co do Greya to jest naprawdę bardzo długa lista aktorów, którzy zagrali by tę role o wiele lepiej niż Dornan. Film jest pięknym obrazkiem z dobrą muzyką tylko podobnie jak w książcę brakuje sensownej treści

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

Czytałam póki co dwie części, momentami miałam chęć wyrzucić je przez okno, gdyż zdarza się, że autorka pisze cholernie oczywiste rzeczy i mam wrażenie, że traktuje mnie, odbiorcę, jak debila. Ale ogólnie tematyka ciekawa i na pewno niejednej czytelniczce ciśnienie podniosła ;) Na film do kina się nie wybieram, a już na pewno nie z moim facetem, nie dlatego, że nie chcę go kiedyś tam z ciekawości obejrzeć, ale dlatego, że takie kino mnie raczej nie interesuje, a już na pewno żałowałabym 30zł na bilet. Mogę za to polecić muzykę z filmu, jest rewelacyjna.

OneOfEveryone

wiesz, nawet nie przeczytałem Twojej wypowiedzi całej. Po wstępie, w którym reprezentujesz tak ograniczone myślenie, myślę, że szkoda czasu na więcej.
Powiedz mi, jeśli ktoś piszę KSIĄŻKĘ a później powstaje jej EKRANIZACJA, to sa to chyba dwa RÓŻNE gatunki wyrazu, załóżmy, artystycznego. Nie możesz wymagać znajomości obu rzeczy, bo skoro film sam się nie broni to po co on w ogóle powstał? ekranizacje mają tworzyć coś nowego a nie powielać książkę. scenarzysta i reżyser to też artyści, którzy tworzą własną interpretację utworu, licząc, że Ty, jako odbiorca docenisz, niezaleznie czy znasz książkę. Jeśli znasz - oni sprzedają Ci nowe spojrzenie. Jeśli nie znasz - poznajesz świeży watek do którego się przekonujesz, lub nie.

Idąc Twoim tokiem myślenia - mówisz, że ekranizacje, są tworzone dla "idiotów bez wyobraźni", po to, żeby nareszcie mogli zrozumieć książkę, bo sami nie są w stanie pobudzić swojej wyobraźni na tyle, by wyrobić własne zdanie.
Czy nie uważasz, że to co najmniej SMUTNE?!

Od siebie dodam, że zbrodnią by było, gdyby ekranizacje oddawały w pełni treść książek, bez ich interpretacji!

ocenił(a) film na 7
tombijok

"Nie możesz wymagać znajomości obu rzeczy" Ja nic nie wymagam, proponuje.
"mówisz, że ekranizacje, są tworzone dla "idiotów bez wyobraźni" nie sądzę abym gdziekolwiek tak napisała. I zupełnie inaczej zinterpretowałeś moją wypowiedź, moim zdaniem zupełnie inaczej ją przyjąłeś. Post został napisany pod wpływem chwili i emocji i sądzę, że mógł nie wyrażać dosłownie tego, co miałam na myśli.
Więcej było rozmowy na ten temat wcześniej, tam wyjaśniałam resztę niedomówień.

OneOfEveryone

rozumiem i to szanuję :) aczkolwiek nie zmienia to faktu, że ekranizacja nie jest zależna od książki - ekranizacja to nowy twór i przy tym musimy pozostać. Moja dedukcja z "filmami dla idiotów" (interpretuj to czysto metaforycznie, gdyż mam nadzieję, że wprost nie uważasz, że tak jest) wynika z pójścia dalej tokiem myślenia, że ekranizacja ma zobrazować książkę i jest jak rysunki w niektórych pozycjach (pomaga zobrazować). Pomaga w tym, daje nowe spojrzenie, owszem, ale nie można komuś po prostu zarzucić nieznajomości książki, gdy ocenia nowy twór jakim jest film.
Pozdrawiam :)

OneOfEveryone

zgadzam się z Tobą, przy czym ja się na filmie nie nudziłam :) http://www.filmweb.pl/film/Pi%C4%99%C4%87dziesi%C4%85t+twarzy+Greya-2015-655761/ discussion/MOJA+interpretacja...mo%C5%BCe+wnios%C4%99+co%C5%9B+nowego...+%29,260 0307 pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 1
OneOfEveryone

Niestety, czytałam książkę i co? Autorka to grafomanka, jej dzieło romantyzuje toksyczną, patologiczną relację, a postacie są puste jak wydmuszka. "Oh my".

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

Co to w ogóle znaczy "jeżeli ktoś poszedł na film nie mając pojęcia o co chodzi"? To film ma powiedzieć widzowi, o co chodzi. Film jest samodzielnym medium i cokolwiek jest w książce w żaden sposób nie ma prawa wpływać na ocenę filmu.

tajniak4

podpisuję się - juz kilkakrotnie to pisalam! Moi znajomi byli i wyszli z kina. Po raz pierwszy cos takiego sie zdarzylo - okolo 10 osob wyszlo - to chyba jednoznacznie wystawia opinię o filmie. Przykre tylko, ze taki rozglos i film i tak zarobi miliony! Ja bym na Waszym miejscu żądała zwrotu pieniedzy !!

ocenił(a) film na 3
OneOfEveryone

Byłem na tym filmie w kinie, dosłownie przed chwilą wróciłem. Nie jestem fanatykiem takich filmów, ani także czytelnikiem książek. Film wypromowany, wszędzie o nim głośno, wiedziałem, że nie poderwie mnie z krzesła, ale mimo wszystko poszedłem, żeby się przekonać co w tym takiego jest. Film na podstawie książki mówisz? Jest wiele innych filmów na podstawie książek, które są klasykami kina (chociażby ekranizacje powieści Kinga), a Ty próbujesz wcisnąć nam taki sam kit jakim i ten film był. Nie wiem kim jesteś, nie wiem jakie masz zainteresowania, ale z perspektywy obiektywnego widza, ten film jest.. o niczym, przynajmniej ta część. Film, który jest ekranizacją danego dzieła powinien trafiać właśnie do tych ludzi, którzy nie przeczytali całej trylogii Grey'a. Powinien niejako zachęcić właśnie tę część kinomanów do przeczytania, a film okazał się kompletnym za przeproszeniem gó****. No offence, dziękuje pozdrawiam

ocenił(a) film na 2
OneOfEveryone

To jest FILM jak słusznie zauważyłaś. Więc oceniam FILM za bycie FILMEM. A FILMEM jest żałośnie słabym. Chcesz oceniać FILM za to jaka jest KSIĄŻKA? Widzę, że wiele ślepo broniących fanek tego grzmotu marketingowego ma problemy z pojęciem tego prostego faktu.

OneOfEveryone

Piszesz że zgadzasz się z mężem co do tego że film był nudny, więc nudny film oceniasz na 8 ? Coś mi się wydaję że nie film a książkę tutaj oceniasz -.-

OneOfEveryone

"Wiecie co irytuje mnie najbardziej w większości opinii ? Mało osób poszło za ciosem i najpierw przeczytało książkę, a potem poszli na ekranizacje, w końcu przecież jest to FILM na podstawie KSIĄŻKI. Więc logiczne, że jeżeli ktoś poszedł na film nie mając pojęcia o co tak naprawdę chodzi, wyszedł niezadowolony."

Nie, to nie jest logiczne- nie trzeba czytać książek na podstawie których powstają filmy aby te rozumieć.Co więcej- istnieją genialne ekranizacje książek, które zachęcaja do ich przeczytania a niekiedy są lepsze niż ich literackie pierwowzory.

"Nie o seks, tylko o charakterystykę bohaterów w którą można się wciągnąć dopiero przy czytaniu książki. "
Nie wiem co rozumiesz pod podjęciem "charakterystyka" ale w ksiażce takowej zupełnie nie ma. Opis fizyczny bohatera i bycie upartym to za mało aby mówić o głębi postaci.

"W niecały tydzień pochłonęłam trylogie, jestem niesamowicie z tego zadowolona i polecam wszystkim przeczytanie."
A oprócz Greya przeczytałaś w życiu coś innego ? Bo polecanie tej lektury komukolwiek naprawde źle świadczy o polecającym.


"Jeżeli już byliście na filmie i sądzicie że jest beznadziejny lub czujecie niedosyt i chcenie dopełnienia, lepszego zobrazowania wszystkich momentów filmu-gorąco polecam książkę. "

Ten film jest zły tak samo jak książka. Co prawda nie ma tam kwiatków w stylu rozkim o azaliach na klombie tudzież o szczoteczce do zębów, jednak trudno żeby z takiego shitu wykrzesac cokolwiek pozytywnego.

Jeżeli już byliście na filmie i sądzicie że jest beznadziejny lub czujecie niedosyt i chcenie dopełnienia, lepszego zobrazowania wszystkich momentów filmu-gorąco polecam książkę.

OneOfEveryone

Zarówno książka jak i film nic mnie nie obchodzą, ale ty tak na serio z tym, że jeśli ktoś nie przeczytał książki to jasne że się będzie nudził na filmie bo to "film na podstawie książki"? Przecież to bzdury :P Co roku tysiące filmów powstają na podstawie książek i chcesz powiedzieć, że aby zrozumieć każdy z nich trzeba przeczytać książkowy pierwowzór? Pozwól, że Cię oświecę: otóż istnieje coś takiego jak SCENARIUSZ. Służy on zaadoptowaniu języka książki na język filmu. Dzięki temu, że jest scenariusz można zmienić dialogi, posortować sceny, generalnie zmienić co się tam chce względem książki i ułożyć to w logiczną całość, dzięki czemu nie trzeba czytać kilku tomów Harrego Pottera żeby zrozumieć filmy o nim.
Pozdrawiam

JungleJulia

Autorka tego wątku po prostu nie czytała i nie widziała choćby (może zresztą nie gustuje):
"Blade Runnera" (Dick i Scott)
"Lśnienia" (King i Kubrick)
"To nie jest kraj dla starych ludzi" (McCarthy i Coenowie)
"Wyspy tajemnic" (Lehane i Scorsese - choć tu może nie jest aż tak dobrze, ale na pewno też nie jest źle :)
"Czasu Apokalipsy" (inspiracją było "Jądro ciemności")
"Ojca chrzestnego" (Puzo), "Zielonej mili", "Foresta Gumpa", "Sprawy Kramerów", "Das Boot", "Lotu nad kukułczym gniazdem", "LOTR-a" itd. itd. itd.
Żadna z tych ekranizacji nie wymagała znajomości książki, by przemówić do widzów. Niektóre były odrębnym dziełem, który wykorzystując motyw stworzył kapitalne dzieło samo w sobie (jak "Czas Apokalipsy", "Blade Runner").
Ciekawe jest jednak to, że materiał wyjściowy pozwalał na znalezienie tego czegoś, na wyciągniecie genialnego motywu, elementu, zarysu fabuły.
Nie sądzę, by z "Greyem..." było podobnie. Zdaje sobie sprawę, że wytaczam ciężkie działa, strzelając do muchy (bo "Grey..." to taka muszka, ani wybitne dzieło, ani nic oryginalnego, językowo nie do strawienia dla mnie na dokładkę). Ale może nich sobie Autorka nieco przemyśli własne spojrzenie na problem ekranizacji jako takiej dzięki tej ciężkiej artylerii. ;)

ocenił(a) film na 6
OneOfEveryone

Nie ma co się kłócić z prostymi ludzmi, którzy potrafią napisać tylko "co za gówno" " beznadzieja" "porno" tym bardziej, że nie mają pojęcia o czym piszą. Naczytali się opini i myślą, że wszystko wiedzą i są najmądżejsi. Żeby wypowiadać się na jakiś temat trzeba mieć o tym pojęcie, a nie gadać bez sensu, żeby tylko gadać, żeby ktoś tego małego zakompleksionegon człowieczka zauważył. Może troszkę nie do końca, ale zgadzam się z Twoją opinią. Nie raz jest tak, że film jest lepszy od książki lub książka od filmu. I mógłby być o co najmniej 30 min dłuższy, żeby rozwinąć jak dla mnie bardziej początek ich znajomości.

Ilonaa_2

Niestety Autorka nie ma zielonego pojęcia o sztuce ekranizacji. Podobała jej się książka i przez jej pryzmat patrzy na film. Tylko tyle.

Ilonaa_2

Jesteśmy najmądrzejsi, pogódź się z tym.

ocenił(a) film na 6
alien_2

Dobry żart.

Ilonaa_2

Niewyłapany sarkazm, poszukaj jeszcze raz;)

ocenił(a) film na 7
OneOfEveryone

" i mam nadzieję, że nie zlinczujecie mnie za opinie :)"
Tak. Ciesze się, że wątek jest nadal w ruchu :)

użytkownik usunięty
OneOfEveryone

Nope. To nie jest logiczne. Dobry film powinien BRONIĆ SIĘ SAM, jak się sam nie broni, to jest filmem słabym.

A jaki jest ten nie wiem, bo nie widziałem.

OneOfEveryone

Czy przed obejrzeniem filmów "Forrest Gump", "Skazani na Shawshank", "Wilk z Wall Street", "Kwiat pustyni", "Gwiazd naszych wina", "Złap mnie jeśli potrafisz", "Milczenie owiec", "Ojciec chrzestny", "Czekolada", "Dziennik zakrapiany rumem", "Alicja w Krainie Czarów" przeczytałaś książki na podstawie których te filmy zostały nakręcone?

ocenił(a) film na 2
OneOfEveryone

Książkę przeczytałem... dobra, przebrnąłem przez zlepek liter i wyrazów, których nawet debil nie nazwałby książką. Na film popatrzyłem. Jedno i drugie to kompletne dno. To, że "gorąco polecasz książkę" mówi bardzo dużo o poziomie "literatury" którą się zadowalasz. Nie mnie oceniać, ale jeśli kiedyś będziesz mieć dzieci, nie będzie ci wstyd, że w ich oczach wychodzisz na idiotkę?

OneOfEveryone

Rany boskie ! Ludzie, co z wami? Nie wiem jak bardzo zacofanym umysłowo trzeba być, żeby zachwycać się książką "50 twarzy Greya". Przecież to kompletna padaka, napisana przez grafomankę, tego nie da się czytać, zarówno warstwa czysto językowa, jak i fabuła są porażką. To logiczne, że ekranizacja jest lepsza od książki, nawet gdyby Roman z "Na wspólnej" odgrywał główną rolę. Czarna masa chapsnie wszystko. Aż chciałoby się rzec "chleba i igrzysk", ale w tym wypadku raczej "chleba i porno dla kucharek"...

ocenił(a) film na 4
OneOfEveryone

Film to odrębne dzieło i nie mogę zgodzić się z tym, że aby zobaczyć film najpierw trzeba przeczytać książkę. Oceniając film, należy ocenić film, a nie książkę. Jeżeli osobom, które nie czytały książki film wydaje się nudny i zwyczajnie niedobry, to widocznie film nie stanął na wysokości zadania. I książka nie ma nic do tego. Oczywiście książka rozwiewa wiele wątpliwości i dzięki niej film możemy zrozumieć lepiej, pogłębić swoją wiedzę na jego temat. Ale mimo to uważam, że skoro kręci się film to powinien być o przystępny i interesujący również dla osób, które książki nie czytały. W innym razie bez sensu jest w ogóle jego kręcenie. Lepiej przeczytać książkę i na tym poprzestać.

OneOfEveryone

Władca pierścieni zaprzecza temu co napisałaś.

No i jeszcze jedno. Uważam, że to co powiedział Tobie Twój narzeczony na temat filmu, a później do kumpli, to dwie różne rzeczy ;)

ocenił(a) film na 1
OneOfEveryone

.... pogłebiam i praktykuję wiedzę z BDSM 15 lat - serio uważasz, że w tym filmie jest jakiś przekaz, dla mnie mógłby on trwać 10 min i nie straciłby na niczym. Film jest zupełnie odrealniony, domin który od pierwszej sceny ulega niewinnej dziewczynie i tak przez ponad 2 godziny ? to jest takie romantyczne - ba walentynkowe :):):) tego filmu nie ratuje NIC, już widzę te tłumy dziewic pałające zachwytem nad fistingiem analnym :O:O:O czy te sceny z spankigu - lania pasem .... zero profesjonalizmu do tego te zblizenia wtyczek analnych (lisie kitki). Po seansie zaniemówiłem, jak na zlepku nijak nie trzymającej się wiedzy o swiecie BDSM mozna napisac 3 ksiązki i nakręcic film ...

użytkownik usunięty
OneOfEveryone

Yyyy a od kiedy to wymogiem dla wystawienia oceny obejrzanemu filmowi jest przeczytanie książki?? Bo nawet jeśli scenariusz oparty jest o książkę to jest mimo wszystko oddzielnym i pełnym w sobie tworem, przynajmniej powinien taki być. A jeśli taki nie jest świadczy to tylko o nieudolności jego twórców i przemawia raczej za nieoglądaniem takiegoż dzieła wątpliwej jakości.

ocenił(a) film na 2
OneOfEveryone

Mnie film się zupełnie nie podobał. Słyszałam na jego temat wiele opinii, ale obejrzałam, żeby mieć o nim jakiekolwiek pojęcie i trochę żałuję zmarnowanego czasu.
Po pierwsze - to, że film jest na podstawie książki nie znaczy, że powinno się ją czytać przed pójściem do kina, no błagam. Jeśli ktoś się decyduje na nakręcenie filmu na podstawie czegokolwiek, to powinien to cokolwiek do niego włożyć. Tu nie ma nic. A skoro książka jest taka super i wszystko wyjaśnia, to coś mi się wydaje, że ktoś się nie postarał. Problem tkwi w scenariuszu i beznadziejnie napisanych dialogach.
[SPOILER]
Poza tym ta cała Anastasia... Laska dostała plik papierów, w których miała jasno wszystko opisane, robiła sobie reaserch w necie i mało się w majtki nie posikała ze strachu jak tam coś zobaczyła. I nagle taka zaskoczona jak ją paskiem naklepał. NO SZOK. Kto by się spodziewał?
Ten film nie ma nic do zaoferowania, jedynie kilka ujęć cycków i całkiem przystojnego aktora. Nie wnikam w to, co się dzieje w książce, bo to zupełnie oddzielny wątek.