Do filmu podeszłam raczej ostrożnie. Nie spodziewałam się szału, stwierdziłam też jakiś czas temu, że będę oglądała
wszelakie ekranizacje nie jak ekranizacje, a niezależne filmy, bo wiadomo jak to jest - raz pokażą wszystko w formie
zbliżonej do książki, a raz wyskoczą jak królik z kapelusza, więc nie ma sensu porównywać za każdym razem filmu do
oryginalnej wersji danej historii. W każdym razie film mile mnie zaskoczył. Co prawda w pierwszej chwili główny aktor
mnie nie porwał, ale w ostateczności uznałam, że nie jest najgorszy. Film sam w sobie jest dobrze wykonany, efekty
jakieś tam są, ujdą w tłoku. Nie widzę większego powodu, dla którego mogłabym mu dać mniej niż osiem (względnie
siedem, ale skusiłam się na ósemeczkę). Polecam do obejrzenia na wieczorek z popcornem i przyjaciółką u boku.