PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=566390}

Piękne istoty

Beautiful Creatures
2013
5,8 58 tys. ocen
5,8 10 1 58235
4,2 9 krytyków
Piękne istoty
powrót do forum filmu Piękne istoty

Minęły już te czasy, gdzie kino dzieliło się co najwyżej na to dla najmłodszych i dorosłych, czasy
gdzie wszyscy dobrze bawili się na serii ''Akademii Policyjnej'', przeżywali wraz z pociechami
przygody Simby i dopingowali Johna McClane. Dziś kino ma zupełnie inną wartość, inaczej się
do niego podchodzi, bowiem zatraciło się jeszcze bardziej w chciwości, tracąc tym samym duszę.
Grupą docelową ''zarobkową'', zwłaszcza w tego rodzaju kinie, stała się tzw. ''wczesna młodzież''.
Temu zjawisku towarzyszy moda na ekranizację książek, których to treścią najczęściej jest
zakazana miłość, łącząca zwykłych śmiertelników z nadludzkimi istotami.
Było już o wampirach i wilkołakach, było o obcych, nawet o zombie było, czemuż by pod lupę nie
wziąć czarownicy i jej uczucia do człowieka, w tym przypadku Ethana?
''Piękne istoty'' to iście schematyczny film z gatunku melodramat/ romans - fantasy/ horror.
Widzieliśmy podobnie rozłożone treści już niejednokrotnie w kinie, i chociaż tu w nieco innej
odsłonie, to baza zawsze była ta sama.
W zależności od wyobraźni pisarzy, którzy to naprzemiennie pakują w postaci o nadprzyrodzonych
mocach raz dziewczynę, raz chłopaka, za każdym razem, coś lub bardziej ktoś, musi stanąć
szczęściu i miłości na drodze. Samo życie.
Młodzieży pompuje się myśl, że prawdziwa miłość jest w stanie wszystko zwyciężyć, że nikt z
osób trzecich nie powinien jej niszczyć, że nie powinno być barier pomiędzy kochankami itd.
Takie wpajanie nastolatkom owszem ma i swoje dobre strony, lecz pamiętać oni muszą, że
rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej, że trzeba się przygotować na niemiłe niespodzianki.
Skupiając się na filmie LaGravenese, jestem w stanie powiedzieć, że na tle całej sagi
''Zmierzchu'', czy tym podobnych produkcji, wypada nieco lepiej. Jak dla mnie prezentuje poziom
zbliżony do ''Bizancjum'', chociaż w horrorze(?) Neila Jordana mniejszy nacisk postawiono na
sam wątek miłosny. Ale nie można powiedzieć, że go tam nie ma, bo nie jest to prawdą.
Tak też oba te filmy oceniam, jako średniej jakości przedstawienia, którym można poświęcić
czas, ale nie wybijają się one zbytnio ponad przeciętność.
Sama konstrukcja scenariusza ''istot'' jest całkiem znośna, choć przez swoją nierówność,
rozchwianie, sprawia wrażenie jakby składała się z dwóch odrębnych filmów. W momentach, gdy
coś się dzieje, jest naprawdę ciekawie, a takich momentów jest kilka. Gorzej to wygląda, kiedy
opadają emocje(?) bo robi się cholernie sennie, a senność ta przeciągana jest w nadmiarze.
Jak na typowy blockbuster, pan Richard trochę przesadził z przynudzaniem.
Jego obraz nadrabia za to niemałą ilością niezłych dialogów. Jednak tekst musi przejść przez
usta aktorów.
Gdyby nie toporna gra głównego bohatera, tworzonego przez Aldena Ehrenreicha, jakże ona
nijaka i bez wyrazu, i sama postać Ethana, papierowa, pozbawiona emocji (teraz polecą pewnie
w moją stronę obelgi), byłoby naprawdę dobrze, zważywszy fakt, iż pozostali czołowi aktorzy radzą
sobie przyzwoicie. Nawet Emma Thompson, która jest karykaturalna, bardziej mnie bawiła niż
drażniła.
''Piękne istoty'' są nieźle zilustrowane pod kątem zdjęć, a kamera interesująco zatacza się nad
historią. Jednak obraz, jeśli jest nawet tak zacny jak tu, obdarzony poprawnymi efektami, ciekawy
wizualnie, czy ubrany w dekoracje, podkreślające detalami wnętrza pomieszczeń, zawsze będzie
tylko formą i nie ma prawa nadrobić wyższej oceny za fabułę.
To samo tyczy się kolorystyki, naświetlenia, czy rzucających się w oczy, wyjątkowo krętych
schodów w domu Ravenwooda.
Zbliżając się ku końcowi, usłyszeć można jedno z najdurniejszych stwierdzeń, jakie w ostatnim
czasie słyszałem w kinie, a mianowicie ''matki nie kochają swoich dzieci''. Co za durność!
Miłość jako zakazany owoc w tym melodramacie jest bardziej złożona i dojrzalsza niż w
''Zmierzchu''. Jednak jest to nadal szukanie wielkich pieniędzy w kieszeniach naiwnych
dzieciaków. Odpowiedzialni za taki stan, widać jak się starają. Jednak z przeciętnym skutkiem.
5/10

ocenił(a) film na 5
djrav77

Przeczytałem. Ja też dałem 5 :) To prawda że Ehrenreich zagrał słabo i jedynie takie smaczki jak Rossum i Irons przykuły moją uwagę i mogłem dotrwać do końca. Teraz przyzna już wiele o tym filmie nie pamiętam. Może i dobrze:)

PS. Gratuluję chęci:) Ja na blogu piszę, jak już może zauważyłeś, tylko o filmach które mi się podobały.