Zastanawiam się po co w ogóle kręci się takie filmy i jacy zboczeńcy są ich odbiorcami. Nie wierzę że fascynować się tym mogą normalni, zrównoważeni emocjonalnie ludzie.
Bardzo to wszystko fajne ( ciekawe też na jakiej podstawie twierdzisz że guzik wiem o serii Krzyk) tylko dlaczego odnosisz się do tego argumentu którego w zasadzie NIE UŻYŁEM
"czy zamaskowanego mordercy z serii krzyk" To zdanie mi mówi że guzik wiesz, o całej trylogii i tak jak mówię, nie mam ochoty z tobą pisać.
To się zdecyduj :)
a jak już odpisujesz to przynajmniej odnoś się do moich argumentów a nie do takich których nie użyłem
o serii krzyk wiem tyle ile mi wystarcza budząca kiedyś grozę maska mordercy została później sparodiowana w strasznym filmie (o całej trylogii może i nie wiele wiem bo oglądałem tylko 1 część i to bardzo dawno temu)
wspomniałem tutaj tego morderce tylko i wyłącznie w celu zapytania czy w ocenie pana Elmo
Jigsaw jest wtórnym psychopatą takim jakich w filmach różnego rodzaju mieliśmy już sporo (Piątek 13 ,Walentynki Hallowen , czy właśnie Krzyk (który wydaje mi się zapoczątkował modę na zamaskowanych morderców)
Nieprawidłowość natomiast tkwiła w dodaniu do tego grona Freedyego Kruegera Który był pewną innowacją gdyż pojawiał się w snach swoich ofiar
więc mogę z tego miejsca Przeprosić fanów Koszmaru z ulicy wiązów a całą resztę mojej argumentacji podtrzymać
o serii krzyk wiem tyle ile mi wystarcza budząca kiedyś grozę maska mordercy została później sparodiowana w strasznym filmie (o całej trylogii może i nie wiele wiem bo oglądałem tylko 1 część i to bardzo dawno temu) To po co podajesz przykład filmu którego nie pamiętasz?
czy właśnie Krzyk (który wydaje mi się zapoczątkował modę na zamaskowanych morderców)
Źle ci się wydaje i dla tego twój argument jest słaby, A tekst o wtórności psychopaty z Walentynek i Krzyku (jak byś widział więcej niż raz. nie pisał byś bzdur) też jest bezsensu, nie mówiąc już że pewnie Walentynki widziałeś też raz.
Walentynki widziałem i dobrze pamiętam jeden zabójca z problemem krwotoku z nosa zabija wszystkich i zyskuje dziewczynę
jeśli zabójca z Walentynek nie jest wg ciebie wtórny a John Kramer jest
to jestem ciekawy na jakiej podstawie tak sądzisz
Nowatorski był model psychopaty uosabiany przez Toma Ripley'a w "Amerykańskim Przyjacielu" Wendersa czy intrygujący Benoit w szokującym "Człowiek pogryzł psa". Prosiłeś aby nie przytaczać Lectera więc podaruję ale dość powiedzieć że na ich tle Kramer jawi się jako popkulturowe malowidło dla mało wymagających. Myślę że na liście kinowych socjopatów nie znalazłby się nawet w pierwszej setce.
Dobra podałeś teraz jakichś psychopatów (niestety nie mogę się wypowiedzieć na ich temat oraz odnośnie całych filmów gdyż żadnego z dwóch przytoczonych nie widziałem)
Odnoszę jednak dziwne wrażenie że w tym momencie zrobiłeś coś co można by porównać do przytaczania artystów muzyki poważnej w dyskusji nad jakością artysty siedzącego w jakiejś innej branży muzycznej
Optymistycznie jednak założę że nie poniosło cię i podane przez ciebie przykłady są arcytrafnym argumentem (czego żeby nie było nie neguje bo i nie mam jak)
A więc podałeś przykład innowacyjnych psychopatów ok jednak ich ewentualna innowacyjność nie jest dowodem na wtórność i przeciętność Kramera a póki co na takową nie znalazł się żaden argument
z tych bardziej "dostępnych", czy motywy (i metody) "Johna Doe" z "Siedem" nie były zbliżone?
A jak zrealizowane! Nietrudno zauważyć że twórcy "saw" wzorowali się na filmie Finchera.
Metody Johnn'a Doe nie były wcale zblizone do do metod Jigsawa. Doe był mordercą karajacym za grzechy głowne. Johnn dawał ludziom szanse przezycia, w przeciwieństwie do Doe. Motywy owszem.
Nie chodzi o szczegóły a jedynie o koncepcję (w tym wypadku efektownego "ukarania") ale zostawmy to, bo chyba nie ulega wątpliwości że Siedem znajduje się jakieś 3-4 półki wyżej od serii Saw.
Z jednej strony tak bo porównywanie saw i siedem jest ujmą dla tego drugiego.
Obydwa jednak rozpatruję w kategoriach thrillera psychologicznego. Z tym że Siedem stoi raczej w szeregu z takimi filmami jak wspomniany już przeze mnie "Amerykański Przyjaciel", "Milczenie Owiec" czy (uwaga, nowość!) znakomity Czarny Łabędź.
Saw to raczej poziom Gothiki czy Wyspy Harpera. Dla mało wymagających.
Co do "nowatorskich i pomysłowych pułapek" - reklama dźwignią handlu i tu właśnie chyba te pułapki były główną dźwignią. Wiele osób waliło do kin tylko po to żeby zobaczyć "nowe i pomysłowe" metody uśmiercania i torturowania ludzi...to jest właśnie chore.
Eee nie wielu ludzi waliło do kin żeby znów patrzeć na mroczną psychologię
takie drobne sprostowanie
porówanie według mnie nie jest ujmą tylko raczej nie na miejscu. Thriller owszem psychologiczny, ale zupełnie inny podgatunek. Seven jest bardzo dobry, jednak Doe sie nie patyczkuje, tylko karze od razu śmiercią, chociaż podobnie jak Jigsaw ma swój plan. Każdy z tych bohaterów, na swój sposób był geniuszem. Osobiście bardziej przemawia do mnie postać kramera, głownie ze wzgledu na to, że daje szansę zmiany.
To jest raczej mydlenie oczu niż realna szansa. Doe ( a raczej "Doe" - tę kwestię do rozgryzienia zostawiam wnikliwym ;) też działał wg dokładnie przemyślanego planu.
Jak się uprzeć to w zasadzie każda z ofiar miała jakąś szansę (za wyłączeniem faceta z 1 którego sprawa została już rozwiązana)
'Nie ma sensu tego robić ponieważ
- i tak nikt tego nie przeczyta
- jeżeli nawet przeczyta to nie zrozumie (bo nawet nie zada sobie minimalnego wysiłku żeby zrozumieć)" nie łatwiej jest powiedzieć, ze ich poprostu nie masz?
Może mam, może nie mam.
Niech więc będzie jeden (z wielu): realizacja zupełnie bez polotu i wyjątkowo drętwe aktorstwo przy którym postacie z sagi G. Lucasa są kreacjami stulecia.
Strach i groza nie są równorzędnym stanem, a śmiech? Poziom aktorstwa niemal na poziomie filmów Andy'ego Sidarisa.
Chociaż... on zawsze traktował kino z wielkim przymrużeniem oka i tak też był odbierany, czego o twórcach i całej serii Saw raczej powiedzieć nie można.
No według mnie bell zagrał swietnie Jigsaw' Mandylor Hoffmana, nie jest to oczywiscie na oscara, ale nie było aż tak, źle ale to moje zdanie. Moze jeszcze cos dorzucisz?
Ano że Bell zawsze podobał mi się w takich swoich drugoplanowych rolach zimnych drani (vide "Missisipi w ogniu") i tutaj mocno zepsuł swój wizerunek. Z drugiej jednak strony akurat on wybijał się tutaj nieco wyżej od całej "plejady". Mandylora w ogóle nie kojarzę w niczym innym ale największym dramatem był Cary Elwes. Gość świetnie się sprawdził jako zidiociały Robin Hood u Mela Brooksa i to chyba był szczyt jego aktorskich możliwości.
No tak ,ale to jednak seria Saw przyniosła Bellowi sławę podobnie jak tym którzy zagrali jego pomocników. Co do Carego Elwsa polecam The Shadows
Przecież ty tak samo nigdzie nie napisałeś nic co by broniło tego filmu a sam łazisz po tym forum i oczekujesz tego od innych. Po za tym ileż można pisać to samo. Dobrze wiesz czemu film komuś nie przypadł do gustu więc po co pytasz po 100 razy o to samo w dodatku w niczym lepszy nie jesteś a argumenty tobie przedstawiane nie są dobre. A może po prostu nie są tak "miażdżące" jak te twoje których nikt nie widział.
"Przesłanie serii o szacunku do własnego życia (i przy okazji pogardzie dla cudzego) jest jednym z najbardziej oklepanych filmowych schematów."
Patrzyłam na VII bardzo ciekawa sceny z wypowiedziami ofiar, które przeżyły i zaraz przypomniał mi się cytat, którego nie cierpię : was dich nicht umbringt, macht dich stärker / was nicht tötet, härtet ab - co cię nie zabije to wzmocni - what doesn’t kill you, makes you stronger,
Elmo, Ty lisie : ) Ta druga osoba biorąca udział w zakładzie mogłaby się ujawnić , to było pewne ,że Michał się udzieli. To to jedno piwo masz w sumie za nic :P
Druga osoba nie zna filmwebowej mentalności, dlatego weszła w z góry przegrany zakład ;)
Muszę przyznać, że jest to bardzo ciekawy przedmiot rozważań i jeden z lepszych tematów założonych od dawna. Sam myślałem nad tym zagadnieniem wielokrotnie i za każdym razem dochodzę do innych wniosków... Z jednej strony tak, bo niby czemu nie? To jest nasz świat i powinniśmy o nim myśleć. Ale my wolimy żyć w nieświadomości, nie martwić się tym wszystkim, cieszyć się każdą daną nam sekundą. Mało kogo interesują poważne tematy, ludzie wolą dyskutować o jakichś gangach albo spotkaniach w Watykanie ; ) Świetny temat! by Kung_Fu_Master