"Gry" Jigsawa, a później Amandy były niezwykle skomplikowane, wszystko było przemyślane do milimetra. Nie były one generalnie niemożliwe, ale wymagały bardzo skrupulatnego przygotowania, zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej. Tutaj wyglądało jakby Jigsaw tworzył nowe zabójstwo co tydzień, do tego zawsze w sposob idealny. Już zwłaszcza nieprawdopodobne było, żeby taką efektywność miałą Amanda, dziewczyna, która nie była żadnym geniuszem zła, a zwykłą narkomanką, która całe życie nic tylko się podcinała i wstrzykiwała heroinę.
Myślę, że to najbardziej odbiera filmowi realizm.
Zgadzam się. Poza tym jakie jest uzasadnienie tak wymyślnych tortur ? Moim zdaniem głównie po to by widza szokować bo po to aby Jigsaw mógł spełnić swój cel są kompletnie niepotrzebne i nie praktyczne. Chyba że Jigsaw to w gruncie rzeczy sadysta który dorabia ideologię do swojej działalności.
Plus porywanie ludzi przedstawione jest tu jak proste zadanie: wystarczy chcieć. Zakładasz upiorną (i niepraktyczną) maskę i porywasz sędziów, lekarzy, kogo dusza zapragnie. Wchodzisz bezszelestnie do domów, a domowników atakujesz z zaskoczenia, zachodząc ich od tyłu. Śladów włamania do domu nie ma, po prostu pojawiasz się w szafie wybranej osoby w magiczny sposób. Bez kłopotu zaciągasz cięższe od siebie ciała do nierzucającej się w oczy furgonetki; albo teleportujesz się z ofiarami bezpośrednio na miejsce kaźni.
Niektórych porywasz w miejscu pracy, np. w szpitalu. Szpitale mają specjalnie zaprojektowane korytarze dla porywaczy, żeby nikt nie prawił oprawcom morałów, np. jakiś natrętny ordynator: "Hej! to moja najlepsza anestezjolog! Nie możesz wziąć stażystki?". Do szpitala możesz wrócić w każdej chwili, np. po specjalistyczny sprzęt.
Film dla idiotów. 1/10 i więcej tej franczyzy nie tykam.