Oglądałem ren film w latach 60., w DKF-ie. Zapamiętałem go bardzo dobrze. Oglądałem go dzisiaj... i zrobił na mnie jeszcze bardziej zdumiewające i przerażające wrażenie (choć nieco się zestarzał, i fabularnie i warsztatowo). Albo to dlatego, że jestem już starym człowiekiem, albo przez ten czas "uładziliśmy" nasz świat i trudniej przychodzi dostrzec (chcieć dostrzegać?) jego dziwność i brutalność. Jedno jest pewne: dziś nikt takiego dokumentalnego (wiem - był w dużej części inscenizowany) filmu nie pozwoliłby nakręcić, z powodu panującego przeczulenia na "poprawność polityczną/obyczajową/prawną".
Zresztą do tego ciekawostka: Podobno realizatorzy/reżyser(?) zamierzonej trzeciej części trafili do więzienia, ponieważ przyspieszyli o kilkadziesiąt minut egzekucję jakichś partyzantów w Afryce - światło im się kończyło! Ale może to był tylko zabieg reklamowy?