Co to za bajka o Pinokiu bez pajacyka? Ogólnie cała koncepcja filmu jest do bani. Jak by się bliżej przyjrzeć: Pinokio to 50-letni wariat(z niesmakiem się patrzyło na pajacującego Benigniego), a reszta nie gorsza: mamy tu panów udających lisa i kota, 30-latków chodzących do szkoły... gdzie się podziały dzieci????? Może to nie jest historia o drewnianym pajacyku a o Benignim, który chciałby znów być chłopcem. W każdym bądź razie do przemiany dochodzi, a jest ona objawiona... tylko i wyłącznie zmianą garderoby.
Druga sprawa to dialogi, które przetłumaczył, a raczej przerobił Bartosz Wierzbięta, na wzór SHREKA. To co kiedyś było powiewem świeżości teraz mnie po prostu mierzi. Ileż można słuchać podobnych dialogów... Do tego doszło, że zanim wszedłem na stronę filmu, byłem niemal pewien kto był autorem polskich dialogów.
Plusy? Może scenografia, ale nie zawsze.
W sumie nie wiem dlaczego 4/10. Może jeszcze za Nicolettę Braschi, jedyną osobą z obsady, która się nie wygłupia.