Oceniłem ten film wyżej o gwiazdkę od filmów Vegi dlatego, że nie była to durna komedyjka. Na tym cała różnica się kończy. Gra Dody (byłem optymistą) mnie bardzo rozczarowała. Myślałem, że chociaż cycki pokaże, bo to byłoby lepsze niż to co ona zaprezentowała. Dorociński to trochę za mało. Fatalny scenariusz. Największa grupa przestępcza dorobiła się swojej renomy mając szefa, który miał 3 ludzi z czego jeden miał rozum, drugi chciał zastrzelić szefa, a trzeci to zbiornik na kule. Używają tylko jednego samochodu (brakowało jeszcze po bokach logo z nazwą salonu skąd został wypożyczony) Wszyscy przekupni od głównego, po stołecznego, po nawet klawiszy (zapomniałem o pośle ale to chyba akurat normalne). Koleś udaje, że rzyga jajecznicą... nie wiem przed kim to udawał skoro na drodze dziwnym trafem byli oni i gangusy. Dorociński siedzi w pierdlu u Ruskich, Polak tam wchodzi jak do siebie, wyciąga go. Na koniec Dorotka pakuje 42 walizy zielonych i jedzie na lotnisko aby polecieć z nimi do Izraela... nie wiem czy ma za debili celników w PL czy w Izraelu, którzy prześwietlili by nawet jej silikon na lotnisku Ben Guriona. Reasumując dwie gwiazdki za to, że film miał zalążki na to by być dobry. Vegi już od pierwszej minuty zalatywał kiczem. Różnica polega jedynie na tym, że Vega kocha kręcić swoje filmy i uważa je za oscarowe hity, a Panu P. musieli sporo zapłacić za to by sygnować ten film swoim nazwiskiem.