PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=543}

Plac Waszyngtona

Washington Square
7,2 4 450
ocen
7,2 10 1 4450
7,6 5
ocen krytyków
Plac Waszyngtona
powrót do forum filmu Plac Waszyngtona

witam wszystkich, jestem tu nowa.
ostatnio, jakis tydzien temu, po raz pierwszy obejrzalam Plac Washyngtona. chce powiedziec, ze nie moge sie z nim rozstac od tego czasu. ciagle mysle o tym filmie, zastanawiam sie nad tym, co zobaczylam (brawo pani Agnieszko!!!). przychodze ze szkoly i nie ma praktycznie dnia, zebym nie obejrzala Placu. dzieki pismu Zwierciadlo, w ktorym znalazlam ten film. no ale przechodzac do rzeczy, mam prosbe: czy ktos moglby mi cos wyjasnic? mysle i dojsc nie moge. czy to faktycznie bylo tak, ze Morris od samego poczatku myslal tylko o pieniadzach Sloper? bo mnie sie wydaje, ze on panne kochal... bo ze ona jego, to nie ma watpliwosci. trudno to ocenic, bo pod koniec filmu padly przeciez takie zdania, pelne ironii, ze trudno dojsc, co jest grane. tym bardziej, ze jak sie kogos kocha, to sie nie wyjezdza na tyle lat i potem beszczelnie prosi o "odnowienie" przyjazni. szczerze mowiac, mialam nadzieje ogladajac Plac po raz pierwszy, ze oni wezma slub i beda sie kochac juz zawsze. licze na to, ze ktos z Was mnie oswieci :)

super muzyka (ciagle mi w uszach gra ;]), scenografia i swietna, wrecz wybitna gra aktorow. to mnie ujelo :)
pozdrawiam

użytkownik usunięty
gryzelaa

według mnie Morris od początku pragnął jej pieniędzy. Gdyby ją naprawdę kochał, ożeniłby się z nią nawet bez zgody ojca. on jednak tego nie chciał. udawał że chce udowodnić ojcu jak bardzo ją kocha, a tak naprawdę chciał, aby ojciec się do niego przekonał, aby mógł zgarnąć pieniądze po jego śmierci. to w jaki sposób się wściekał, gdy ciotka Sloper powiedziała mu o niezgodzie ojca z ślubem jego i Sloper. można było wywnioskować że wcale nie zależało mu na niej tylko na jej pieniądzach. a sposób w jaki Morris potraktował Sloper przed swym wyjazdem?! w taki sposób nie traktuje się kochanej do szaleństwa kobiety!!!!

gryzelaa

Obejrzałam ten film stosunkowo niedawno. Wywarł na mnie ogromne wrażenie, lecz jak najbardziej pozytywne. To jest rodzaj kina jaki uwielbiam...Zmusza do myślenia, ukazuję uczucia, namiętności... Zakończenie filmu także było dla mnie bardzo zagadkowe. Długo nad tym myślałam, czy Morris naprawdę kochał Catherine. Moja opinia jest taka (oczywiście masz prawo się z nią nie zgadzać): Catherine, mimo wielu wad była naprawdę fantastyczną dziewczyną. Stroniącą od fałszu i obłudnych póz. Wydaje mi się, że Morris po pewnym czasie odkrył prawdziwe "ja" Sloper. Zobaczył, że pod otoczką nieśmiałości, dziwactwa i infantylności kryje się delikatne stworzenie łaknące miłości. Jednak nastawiony na łatwy zarobek, jakim byłoby zamążpóście z panną Sloper nie potrafił sprostać temu uczuciu. To było ponad jego siły, dotąd był bowiem lekkoduchem. Uciekł... Stanowczośc z jaką pożegnał się z Catherine może świadczyć o tym, że samego siebie także pragnął przekonać o słuszności swego wyboru. Być może wiele zrozumiał podczas tych paru lat. Być może zdał sobię sprawę, że kocha Catherine. Lecz ona nie mogła mu już uwierzyć. Zbyt mocno go kochała, a on zbyt mocno ją zranił. I tak skończyła się ta historia. I on cierpi i ona...

ocenił(a) film na 10
positive_rebel

positive_r ebel bardzo dobrze to opisała. Dokładnie tak samo myślę. Poza tym uczucia, związki, miłość - to wszystko nie jest takie proste - bardzo często w prawdziwym życiu ludzie, którzy bardzo się kochają nie mogą być ze sobą mimo, że w zasadzie nie ma jakichś wielkich przeszkód i na zdrowy rozum powinni móc. I w tym filmie jest to pokazane i bardzo ładnie opisała to positive_r ebel. Ten film oddaje delikatność ludzkich uczuć i ludzkiej psychiki. Jak dla mnie arcydzieło.

ocenił(a) film na 9
positive_rebel

Ja Myślę, że Morris pokochał ją naprawdę.

Był jednak pod presją swojego położenia: jej ojciec zarzucał mu, że chce on zgarnąc majątek jego córki; ona, choc go kochała, też nie do końca była pewna jego intencji: nie wiedziała czy jest kochana czy też chodzi tylko o jej majątek.
Sednem tej kwestii dla mnie jest ich bolesna rozmowa - pożegnanie w takiej ciasnej, ciemnej ulicy. Morris wtedy wyznał jej, moim zdaniem szczerze, że ją kocha i jednocześnie dodał coś w tym stylu, że co złego jest w tym, że jego przyszła żona będzie miała majątek.
Pamietajmy, że był on ubogim człowiekiem, mieszkał na jakimś wilgotnym, ciemnym strychu; gdy Catherine go odwiedziła tam na strychu, to on wyraźnie był zawstydzony i skrępowany swoją ubogością. Myślę, że zamożnośc Catherine była jej atutem, ale nie głównym powodem zainteresowania dla niej ze strony Morrisa.
Morris wyjechał do pracy z dumy: chciał się sam dorobic, pokazac, że nie jest łowcą posagów, lecz człowiekiem uczciwym, nie namawiał Catherine, by sprzeciwiła się ojcu licząc że jednak ten da jej spadek.

Dowodem, że Morris kochał ją jednak naprawdę jest to, że po kilku latach wrócił do niej, choc na pewno wiedział, że została wydziedziczona. Pewnie na tamte czasy ktoś kto miał "tylko" dom na placu Waszyngtona był osobą zubożałą. Catherine musiała wtedy pracowac - prowadziła przedszkole. Jej ojciec swój majatek przeznaczył na cele dobroczynne (ha ha).
Zauważcie, że przez te lata przystojny Morris nie ożenił się, lecz jakby cały czas był wierny Catherine. Bardzo to romantyczne..., takie dziewiętnastowieczne.

Oczywiście fakt, że w czasie rozstania oni się pokłócili nie przekreśla tego, że się wzajemnie kochali. To były tylko słowa wypowiedziane w chwili złości, słabości, zwątpienia. Zważnie jak mocno ojciec Catherine wpływał na córke, jak zatruwał jej myśli, by w końcu, choc ona go posłuchała i nie wyszła za Morrisa, jakby z nieufności ją w praktyce wydziedziczyc.

Myślę, że film jest historią o miłości prawdziwej i jednocześnie nieszczęśliwej, bo napotkała na przeszkody w postaci różnych konwencji społecznych. Czyli stara konwencja freckiej tragedii.
Chyba tylko jedna osoba - ta stara ciotka Catherine - dobrze życzyła młodym. No i my - widzowie.

gryzelaa

Też zadawałam sobie to pytanie....kazdego kocha sie za"coś" ona kochała go też za uwodzicielska urodę i ciekawy sposób bycia ,a on w pierwszej rozmowie z ojcem wyznał bardzo pieknie dlaczego zwrócił na nia uwagę, niewątpliwie majątek był dla niej tą dodatkowa ozdobą co i w dzisiejszym świecie jest , jak "piękny złoty warkocz u dziewczyny"
;-)).Posiadanie go było chyba dla niej przekleństwem , od którego z radością sie uwolniła...i nadal po ladach była atrakcyjna dla Morrisa...ale czas ja zmienił...

ocenił(a) film na 9
gryzelaa

Po obejrzeniu tego filmu pomyślałam sobie: dałam się nabrać! Naprawdę myślałam, że Morris kocha Catherin. ale tak naprawdę chodziło mu tylko o pieniądze(ojciec miał rację!) Odjeżdżając potraktowa ja tak okrutnie!!! Porostu gdz dowiedyia się na cyzm tak naprawd stoi- uciekŁ. a pryeciez ona te miaa rzyc teraz skromniej a jednak nie martwiŁa się o to! pryecieź mowiŁa, ze moze zyć skromnie! chciŁa dla niego z pieniedzy zrezygnować a on przyzwyczajony do biednego zycia nie bzŁ!!!!!!!!!!!!! jak to! dlatego wiem - tak naprawdę chodziło mu tylko o pieniądze!

ocenił(a) film na 10
zoltaskarpeta1

Ja też myślę, że Morris kochał Catherin. Myślę, że gdyby był z nią tylko dla pieniędzy nie powiedział by jej tego prosto w twarz. Zastanawiam się czy może nie przestraszył się trochę tego wszystkiego co dla niego zrobiła... Uwielbiam takie filmy 0% cukru. Piękna produkcja o miłości, chyba nie mogli zrobić innego zakończenia niż to które jest. U mnie 10/10.

ocenił(a) film na 10
gryzelaa

Ja myślę ze Morris kochał Catherine!Przecież jak sie spotkali to nie wiedział kim ona jest i ze jest bogata.oczywiście później jak sie dowiedział to w niczym przecież nie przeszkadzało ale chciał sie z nią ożenić nawet bez kasy przecież sie jej pytał czy wyszła by za niego bez zgody ojca=bez kasy!!wszystko rozwaliła ciotka!!jak Catherine wyjechała z ojcem to przecież ciotka urabiała Morrisa żeby sie starał znaleźć sobie dobrze płatna prace.Uderzyla gościa po ambicjach!!!!!!tak mu namotała w głowie ze jak każdy facet uniósł sie ambicjami i koniecznie chciał pokazać co to on nie jest...no i rozleciało sie wszystko:( ale mimo wszystko kochali sie!!!przynajmniej na początku.ale to jest tylko moje skromne zdanie nie wszyscy muszą sie ze mną zgadzać...

ocenił(a) film na 9
zaraza0

Ciotka została wprowadzona do filmu jako bohater komiczny, aby go urozmaicić, rozśmieszyć nas i troche rozładować smutną atmosferę.

Nie sądzę, aby jej zachowanie i wypowiedzi coś zmieniły w pogladach trojga głównych bohaterów filmu: Catherine, jej surowego ojca i Morrisa.

Ciotka miała największy wpływ na Morrisa w okresie pobytu Catherine i jej ojca w Europie, kiedy to Catherina wedle zamysłów ojca miała odkochać się i zapomnieć Morrisa. Wtedy rola ciotki według mnie była pozytywna - stanowiła rodzaj ogniwa między młodymi, troszyła się o Morrisa (może trochę go wtedy psuła).

Według mnie ubogość Morrisa uświadomiła mu nie ta staroświecka i śmieszna ciotka, mająca zreszta całkiem dobre intencje (gorzej było z ich realizacją), lecz znacznie wcześniej sam ojciec Catherine.

Stało się to podczas ich dwóch rozmów. Pierwsza w jakimś laboratorium czy szpitalu, kiedy to doktor Sloper wypytywał Morrisa jaki ma zawód i z czego będzie utrzymywał swoją żonę. Druga romowa, po wspólnym obiedzie, bez towarzystwa kobiet, w gabinecie, kiedy to doktor Sloper powiedział do Morrisa, że ten jest utracjuszem i że Catherine nie jest dla niego; następnie obaj mężczyźni wrócili do kobiet do salonu, Morris z kwaśną miną.

gryzelaa

Ja myślę, że on ją kochał, ale wstydził się tego, że jest biedny i wszyscy wokół mają go za łowcę posagu

gryzelaa

Jasne, że ją kochał. Bo miała duuuużo pieniędzy. To zawsze jest najlepszym powodem do miłości.

gryzelaa

Film zobaczyłem dopiero wczoraj.
Miłość wżera się w życie i jest nieobliczalna. Nieobliczalność miłości została zrekonstruowana również w „Placu Waszyngtona”, gdy Katarzyna odwiedza Morrisa przed jego podróżą do Nowego Orleanu. Wszystko, co potem się stało, było konsekwencją tego konsekwencją. Film był o miłości pani już zapewne wyszła z wieku szkolnego i poznała jej właściwą naturę.

ocenił(a) film na 7
gryzelaa

Moim zdaniem on jej nie kochał.
Najbardziej spodobała mi się scena odczytywania testamentu i ulgi, jaka zagościła w końcu na jej twarzy. Ulgi, że od tej chwili nie będzie już się zastanawiała, czy dla pieniedzy czy nie on był przy niej. Wspaniale zostało ukazane dojrzewanie głównej bohaterki, wzrost jej świadomości. Na końcu uzmyslowila sobie, że szczęście ma w sobie, nie dzięki niemu, więc dealu nigdy nie będzie

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones