Na Netflixie niedawno pojawiła się kontynuacja hiszpańskiego thrillera science-fiction. „Platforma 2” do pewnego stopnia rezonuje z pierwszą częścią w dość nieprzewidywalny sposób. Wciąż pozostawia jednak mnóstwo pytań bez odpowiedzi, gwarantując przestrzeń do rozmyślań.
Do wertykalnej placówki żywieniowo-survivalowej trafiają Perempuán i Zamiatin. Prędko odkrywają reguły rządzące tym tajemniczym miejscem… Wolno im jeść wyłącznie ze swojego talerza, by pozostałe posiłki mogły trafić na jak najniższe poziomy. Nieposłuszeństwo grozi karą, a wszyscy barbarzyńcy opychający się jak świnie stają się przedmiotem brutalnych pacyfikacji. Zero litości dla przeciwników rewolucji. Za równie autorytarnym systemem stoi grupa namaszczonych, którzy wymyślone przez siebie prawo narzucają wszystkim pozostałym…
Tak, jak pierwsza część sięgała po biblijne nawiązania i krytykowała konsumpcjonizm, tak druga bazuje na wielu innych koncepcjach. Rewolucja francuska, autorytaryzm, upadek Imperium Rzymskiego. Pozornie uporządkowany system, którego w rzeczywistości trawi zgnilizna. Jednak oprócz tych ulotnych nawiązań, sama fabuła jawi się jako nieco odtwórcza – choć trudno oczekiwać jakichś fajerwerków w równie hermetycznym środowisku. Jest przy tym zdecydowanie brutalniej niż w pierwszej odsłonie. Bestialstwo walki o jedzenie ma się nijak do rządów twardej ręki, która nie posiada żadnej wyrozumiałości dla „zdrajców”. Pewne rozczarowanie lub niezrozumienie może wywołać zakończenie, które nie dość, że mocno wtórne, to pozostawiające zero wyjaśnień. Jego główną funkcją wydaje się pozbawienie pierwszej części jakiejkolwiek nadziei.
Od strony audiowizualnej mamy w zasadzie to samo, co wcześniej. Szaro, buro, nieco ponuro, a jedyny intensywny kolor to czerwień nocy. Nie ma tu niczego wyróżniającego się ponad standard. Muzyka nie zwraca uwagi, przez co nie stanowi szczególnej pomocy dla warstwy narracyjnej. Aktorzy dają radę, choć trudno uznać te występy za szczególnie poruszające lub zapadające w pamięć. Na jakiekolwiek wyróżnienie w mojej ocenie zasługuje wyłącznie Natalia Tena wcielająca się w Sahabat. Oprócz niej reszta prezentuje się przyzwoicie, ale niewyjątkowo.
„Platforma 2” jest sequelem dość problematycznym. Konwencja ogranicza, a w tej historii zostało jeszcze naprawdę wiele do powiedzenia. Mam nadzieję, że powstaną jeszcze kolejne części, które wyjaśnią pewne niedopowiedzenia. Ta odsłona zasługuje jednak wyłącznie na 6/10.