Scenarzysta daje ciała, każąc kociakowi z opieki społecznej brać się za rewizję morderstwa sprzed lat. Ba, flirtuje owa paniusia (słabiutka śp. Richardson) z mordercą po odsiadce, nie mając jeszcze pojęcia, co scenarzysta napisał dalej. Dialogi drewniane, aktorstwo telewizyjne, klimat taki jak pogoda - zawsze jakaś tam jest. To, że mamy na koniec niespodziankę )ale bez przesady), nie ratuje tej przeciętnej realizacji. Kryminały mają być logiczne.