Jeżu kolczasty, zastanawiam się jakie pobudki kierowały twórcami tej, pożal się Boże, kontynuacji.
Już jako przedszkolak-analfabeta miałam świadomość, że "Pocahontas" to baśń a nie prawdziwa historia. Dla kontrastu obejrzałam wtedy też niskobudżetową animację "biograficzną"- nie było to złe (choć oczywiście skromniejsze)- bo na Bogów było konsekwentne. Pokazano tam w miarę dokładnie Pocahontas, Smitha i Rolfa, ale także chrzest, okoliczności przybycia do Anglii, dziecko i chorobę. Tutaj ni przypiął ni wypiął wsadzono Rolfa, a cała reszta? Że synek, konwersja i dżuma/ospa/cholera niefotogeniczne?
Ja tego nie kupuję i znajome dzieci też.