Może się mylę, ale czy to nie bajki Disneya wpajały dziecią wielką miłość na całe życie? Czy to nie one tworzyły księci z bajki, pary które "żyły długo i szczęśliwie"?
Pierwszą część obejrzałam jak byłam małym brzdącem i byłam pod ogromnym wrażeniem. Pocahontas i John byli idealną parą jak to zbajki. Więc gdy kilka lat później zobaczyłam że kontynuacja tej oto wspaniałej bajki leci w telewizji, zaczęłam oglądać pełna nadzieji że i ta część powali mnie na kolana - biorąc pod uwagę że mam wielki sentyment do tego filmu. A tu co???
Nie dość że film sam w sobie nic specjalnego to tworzą miłosny trójkąt w bajce dla dzieci. W bajce! Wywalają nam tu jakiegoś Johna Wolfa i cieszą się, że wszystko jest zgodne z faktami... Całkowicie popsuli mi historie Pocahontas, którą tak wielbiłam w dziciństwie (szczególnie za miłość którą przedstawili). Trzeba bylo sobie odpuścić 2 część albo już w pierwszej trzymać się faktów...
No właśnie... trzymali się faktów biorąc pod uwagę oryginalną opowieść o Pocahontas i ja osobiście wolę Ralpha, więc jestem zadowolona. Pierwsza część była niedorobiona co to w ogóle był za konec?!