zresztą jak ma nie wciągać jak za kamerą sam Frankenheimer. Rewelacyjna wprost rola Scofielda(aktor wybitny, acz niezbyt popularny), jedna z lepszych "nazistowskich" kreacji jakie widziałem. Trochę tylko przykro czasem patrzeć jak biedny piędziesięcioletni już Lancaster musi się męczyć na ekranie(ale to w końcu nic nowego). A końcówka......mmmmmm.
Scofield wspaniale zagrał, ale dziś niestety większość woli się podniecać Waltzem i "Bękartami wojny". "Pociąg" to dużo ciekawsze i bardziej wciągające kino wojenne niż najnowsze filmidło Quentina.
Jak to miło przeczytać, że ktoś tak ładnie potrafi podsumować dziełko
Tarantino. Wiele o "Bękartach..." można powiedzieć, ale, że wciągają to
nawet napisać nie idzie (ale może plan był taki, żeby nie
wciągały...niezbadane są wyroki Quentina). A pisać, że "Pociąg" od
"Bękartów..." lepszy to trochę jakby mu dosrywać (po prostu nie ta sama
kategoria wagowa).
A kto powiedział, że w innych kategoriach wagowych nie możemy mieć do czynienia z mistrzami świata?
A "Pociąg" jest świetny, ale to w końcu Frankenheimer (który jest chyba jeden z najmniej docenionych reżyserów jakiego znam).