Niestety miastowe przyglupy zachowuja sie w kinie jak wiesniaki. Siedzialem kolo takich (2 pary)
niestety, no i do polowy filmu co chwile wybuchali smiechem i glupio komentowali, a wiecie jaki
irytujacy smiech maja typowi blokersi. Potem przyszly sceny gwaltu i bicia zony, a u nich cisza, no
to sie patrze na nich i oscentacyjnie wybuchalem smiechem. Za drugim razem zrozumieli, ze sa
idiotami. Nie wiem co jest smiesznego w rzyganiu czy sraniu pod siebie, a oni sie smiali jakby co
tydzien tak sie upijali, ale w sumie czego sie spodziewac po takich ludziach - dla nich licza sie
tylko weekendowe imprezy, a w tygodniu seriale i programy typu master chef. Smutne dla nich
bylo za to to, ze zgwalcil ta szmate, ktora go okradla. To bylo wlasnie najlepsze, tak powinni
konczyc wszyscy zlodzieje. A to ze sie zona daje bic tak samo jest smieszne, bo jest glupia, ze z
kim takim siedzi.
Film ogolnie nudny, myslalem ze Smarzowski w swoim stylu zrobi cos dobrego, ale slabo to
wyszlo. Wiadomo, ze bedzie sie podobal osobom z patologicznych rodzin, ale to chyba za malo