Film jak to u Smarzowskiego. Po oglądnięciu kilku scen bola oczy, a oddech choć przyśpieszony, to
grzęźnie w piersiach. Czujesz sie jak walniety obuchem. Niby nic nowego u Smarzowskiego ale
działa. Jego umiejętność pokazywania ludzkiego upodlenia jest wybitna. Wiele w niej naturalizmu i
brzydoty. Ale to dzięki nim przekaz choć sięgający po drastyczne środki jest wiarygodny. Siedziałem
wbity w fotel. Niestety rechot obecnych na sali idiotów. Wykrywający sie z ich gardel, np. Podczas
sceny gwałtu lub pobicia żony podczas kolacji wigilijnej powodował ze szybko trzeźwialem.
Najsmutniejsze jest jednak chyba to ze po zapaleniu sie świateł na sali, patrząc w stronę
rechoczacych idiotów, widziałem twarze kreatur z filmów Smarzowskiego i to na żywo.
jan28, ja śmiałem się na tym filmie wielokrotnie. Przy scenie gwałtu nie, przy scenie, w której policjant uderzył żonę tak - bo była to scena, która została nakręcona w taki sposób, że pomimo tragizmu problemu jest komiczna. Dodaj do tego, że wiele osób reaguje śmiechem na emocje, które filmy Smarzowskiego budzą - zakłopotanie, niedowierzanie czy na sam stres, który budzą niektóre sceny. Nie zawsze oznacza to, że śmiejący się jest idiotą. Słyszałeś kiedyś sformułowanie "gorzki śmiech"?
O kurde gratuluję wielce wysublimowanego poczucia humoru. Znajomość z Tobą to musi być intelektualna przygoda. Pewnie zawsze jesteś królem przyjęcia, potrafisz rozbawić każdego, Twój numer z ognistym pierdem i konkurs najdłuższe beknięcie, który zawsze wygrywasz, są żelaznym punktem wieczoru.
nom,moze sie czegos ode mnie nauczysz...zaczne od tego,ze nie pisze sie wielce wysublimowany,bo to mniej wiecej to samo co cofanie do tyłu tzw.pleonazm...i tak oto wychodzi na jaw twoja pseudointeligencja,w pełnej patosu wypowiedzi..az chce sie rzec z chałupy na parnas:D
co sie tyczy mojego poczucia humoru,to smiesza mnie rozne rzeczy...m.in. głupi i głupszy,przyjaciel gangstera..ostatnio do tego zacnego grona dołaczył jan 28..sfrustrowany chłopaczyna o słabej psychice..za to z aspiracjami...
Hahah : D spoko. Jakaś inteligencja jednak w Tobie sie tli. Pozdrawiam dobrej nocy.
Osobiście uważam, że sporo zawinił zwiastun filmu. Ludzie, którzy go obejrzeli, a nie znali dokładnie wcześniejszych filmów Smarzowskiego myśleli, że czeka ich lekka historyjka o Polaczkach - pijaczkach lub też kolejna polska komedyjka. Rozumiem, że zwiastun ma na celu zainteresowanie ludzi filmem, zachęcenie do pójścia do kina, ale ten zwiastun tworzy błędny obraz całego filmu.
Moim zdaniem zwiastun został stworzony z kilku pozornie komicznych scen wcale nie przypadkowo. Film jak widać odbiega klimatem od tego zapowiadanego w zwiastunie właśnie, ale m.in. po to, by zachęcić szersze grono widowni do obejrzenia tego filmu. Nie mam zielonego pojęcia, ilu Polaków statystycznie kwalifikuje się do grona nałogowych alkoholików, ale powszechnie wiadomo, że spora część naszego narodu zwyczajnie pije, nazwijmy to "regularnie". Gdyby zwiastun oparty był o sceny siedzącego na koszu na śmieci żula oddającego doń swój stolec, wątpię, czy aby grono kupujących bilet na seans było aż tak liczne. A tak - co widać zresztą po wielu komentarzach - jest i spora rzesza ludzi nastawionych na komedię. W efekcie wychodzą z kina rozczarowani a nawet i zmęczeni, ale jak wiadomo "po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się". I nie mówię tu stricte o typowym chwycie marketingowym, jednakże umówmy się - wymiociny i fekalia ukazane dobitnie w samym zwiastunie filmu, siłą rzeczy nie są raczej najlepszą rekomendacją;)
Nie oczekiwałam wymiocin w zwiastunie, ale i tak uważam, że jest on ciut przekoloryzowany. Zorba w tle i cały ten klimat. Później idą do kina tacy, którzy otwierają wódkę na seansie. Jeśli ktoś ceni Smarzowskiego to i tak pójdzie na ten film, ale po co na seansie ludzie, którzy potem będą komentować, że to był beznadziejny film, totalna pomyłka?
Widzisz, będac w kinie sam często zadaję sobie to pytanie. Ale taka jest mentalność naszych "kinomaniaków", o czym pisałem już zreszta w innym poście. Niestety na to, kto wchodzi z nami na salę kinowa nie mamy żadnego wpływu. Dlatego też osobiście chodzę do kina na wczesne seanse okołopołudniowe. Wówczas prawdopodobieństwo napotkania "przypadkowych" amatorów kina (a nie filmu) jest dużo mniejsze.
Ps. W moim przypadku zwiastun rzadko kiedy ma wpływ na decyzję o obejrzeniu danego filmu. Pewnie dlatego, że przykładów takich właśnie zwiastunów zapowiadajacych z pozoru dobry film, gdzie w efekcie zwiastun okazał się być o niebo lepszy od samego filmu, było wiele (nie mam tu na myśli omawianego przez nas filmu rzecz jasna). Rzadko więc ogladam zwiastuny, raczej skupiam się na opisach/recenzjach. Opinie widzów (te na FW również) maja raczej drugorzędne znaczenie.
Pozdrawiam.
Jak wiadomo zwiastun robil dystrybutor a rezyser sie nie wtracal.Tak sie robi rowniez w USA i czesto wg badan wlasnie zwiastun decyduje o tym czy film bedzie kasowy czy nie a w koncu dystrybutor nie prowadzi dzialalnosci charytatywnej.Tu chodzi o pieniadze.
Wiec bylo do przewidzenia ze do kin przyjdzie wiocha ktora nakupuje popcornu i zasiadzie i bedzie rzec jak krowy na rykowisku.
Mnie to osobiscie nic nie obchodzi.O poziomie intelektualnym naszego spoleczenstwa -statystycznie- mam juz dawno wyrobione zdanie i 5 czy 10 debili wiecej go nie zmieni anie w jedna ani w druga strone.Wystarczy poczytac komentarze w internecie,nie trzeba wcale chodzic do kina.
Natomiast sam film jest swietny.Kolejny fim Smarzowskiego ktory mam wrazenie jest jeszcze lepiej przygotowany niz poprzednie.Koncepcyjnie doskonaly i realizatorsko rowniez.Nie ma sensu dyskutowac o fabule poniewaz kazdy z nas ma mniejsze lub wieksze doswiadczenie z alko i kazdy powinien sam sobie odpowiedziec ile mu brakuje do bohatera:)
Dobrze powiedziane. Lepiej bym tego nie ujęła. "Nic tak dobrze nie charakteryzuje człowieka, jak to, z czego się śmieje"
Pozdrawiam Ciebie.
Nic nowego nie wniosę w dyskusję, ale zacytowane przez Ciebie zdanie jest niesłychanie prawdziwe i życiowe.
Poza tym potwierdzam, że aby zredukować ilość "kinowych kretynów" najlepiej wybrać się na przedpołudniowy seans. szczególnie jeśli film dotyczy tak delikatnego tematu, który dla wielu ludzi, nie wiedzieć czemu, jest beczką śmiechu.
U mnie na sali kolesie centralnie wyjęli flaszkę i zaczęli se podpijać wódkę. Autoironia?
U mnie na seansie w studyjniaku była około 4-osobowa grupka maniakalnie rechoczących. Poza tym spokojnie.
Ja byłem wczoraj (sobota) w Arsie, w Krakowie i była 5 osobowa grupka dresiarstwa. Kolesie nieustannie komentowali, dyskutowali żywiołowo, a na prośby o spokój reagowali klasycznie: 'a chesz w pysk?'.
A jak tu się nie śmiać z takiej tandetnej demagogi? Tez wasz reżyser jest żałosny. Jezu alkoholizm jest zły rzyganie pod siebie też nakręćmy fillm pozbawiony fabuły pokazujący chlanie i zróbmy na tym kasę. Tak dobrzy aktorzy i ujęcia a reszta jak u niego jak zawsze u tego idioty. Ciekawe jaki zrobi następny film? o agresji narkotykach pedofilii gdzie zobaczymy 100min materiału porno??? Na moim seansie część ludzi wyszła i nie byłem zdziwiony kiedy próbowałem się zdrzemnąć..
Zgodzę się drogi recenzencie. Otaczamy się takimi pseudowidzami, którzy nastawili się na obejrzenie filmu pod "piątkowy" wieczór.
Otóż to!
Film wywarł na mnie duże wrażenie, ale niestety... w kinie były momenty, w których wręcz nie mogłam skupić się na obrazie, bo za każdym razem, gdy na ekranie ukazały się wymiociny, przez salę przechodziły salwy śmiechu. Nawet, wspomniana już, scena gwałtu dla naprawdę wielu widzów wydała się szalenie zabawna.
Czekam, aż w spokoju będę mogła obejrzeć film raz jeszcze. A i na tym razie na pewno nie zakończę ;)
Pozdrawiam.
Ja przeżyłem pozytywne zaskoczenie: w Multikinie - największej sali (!) w Warszawie(!) w "primetimie"- 20.30(!) po 20 minutach istota filmu dotarła do wszystkich - wszelkie śmiechy ustały. Czyli film działa.
Wychodzi na to, że kretyni z flaszką na seansie tego filmu są obligatoryjni, to takie 3D. Ręce opadają, gdy się widzi jak gówniarzeria utożsamia się z bohaterami filmu i przechwala własnym stolcem w szafie.
W kinie Praha widziałam tylko 2-ch rozbawionych. Ogólnie podczas seansu był spokój.
U mnie może z 16 osób było w tym ja (najmłodsza z widzów) i reszta bawila się, śmiała się. To samo bylo rok temu na Drogówce pełna sala haha hihi a kumulacja śmiechu to była scena w aucie z seksem oralnym. Nie wiem mnie to wogóle nie śmieszy. Wręcz przeciwnie po wyjściu z kina mam bardzo długie przemyślenia. Takie podejście ludzi jest dla mnie żałosne.
Żalosne ale niestety prawdziwe. Ich to serio bawi - ktoś wymiotuje, stolec w gaciach. Straszne ale prawdzie
Filmy Smarzowskiego pokazują tragedie, ale zawsze gdzieś tam miedzy zdaniami czai się humor (może oprócz Róży). Śmiałem się na Weselu (najbliżej mu do komedii), Na domie złym, na Drogówce. Tego filmu jeszcze nie widziałem, ale się wybieram. Jeśli jest w stylu w/w obrazów, to pewnie też się czasem będę śmiał. Smarzowski celowo przecież tworzy nie raz może i tragiczne, ale jednocześnie humorystyczne sytuacje w swoich filmach. Sam się z tego śmieje, taki jest też jego cel. Co nie znaczy, że przez to film traci na autentyczności, wręcz przeciwnie. Ja uwielbiam Monty Pythona, więc uważam że Śmiać się można ze wszystkiego. Czemu co niektórzy jesteście tacy śmiertelnie poważni? To tylko film. W ogóle się zastanawiam, czemu Smarzowski we wszystkich filmach epatuje pijaństwem. Wszystko w jego filmach jest bardzo przerysowane. Takie sytuacje, jak w jego filmach się nie zdarzają, a przynajmniej jest to zdecydowanie margines.
Pytanie kiedy ten śmiech sie pojawia. Są w filmach Smarzowskiego sceny komediowe. Są nawet bohaterowie którzy niosą ze sobą ogromny ładunek komediowego odprężenia, jakże potrzebnego w filmach Smarzowskiego. Bez nich trudnym byłoby wytrzymanie naporu fekalistycznych scen do końca seansu. Pytanie kiedy sie śmiejemy - czy to tylko rzecz gustu czy może juz określonej wrazliwosci, wychowania. Jak dla mnie picie alkoholu na filmie o oczywistej wymowie, ( tak u mnie na seansie również spożywano), oraz pusty rechot, niebędący "gorzkim śmiechem" wbpewnych okolicznościach to objaw debilizmu. Pozdrawiam
Ten rechot jest odzwierciedleniem widzów. Jak w "Idiocie" z czego się śmiejecie z siebie się śmiejecie. Tragiczne.
Hmm, tak na marginesie - o tym śmiechu z samych siebie, to nie Dostojewski, tylko Gogol. Nie "Idiota" tylko "Rewizor".
Ja również ze smutkiem stwierdzam, że trzeba było się wybrać na wcześniejszy seans w porze, o której debile jeszcze śpią.
A ja parę lat temu wybrałem się na pasterkę to był mój pierwszy raz na pasterce. Nie mogłem oczom i nosowi uwierzyć: pełno chamów przeklinającyh i puszczających specjalnie bąki !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! to była moja ostatnia pasterka. Cóz ten naród mozan podzielic na normalnych i nienornalnych czytaj chamow, prostakow i pijakow ktorzy maja za nic ludzkie zycie czy zdrowie jak lekarze, prokuratorzy i sedziowie dajacych zawiasy za jazde i mordowanie po pijaku. NIE CIERPIE TPYOWYCH POLAKÓW BO TO NAJGORSZE G****I jakie jest na tej planecie, należy się cieszyć ze typowych jest coraz mniejszy procent w społeczenstwie to jedyna co jest pozytywne.
Na seansie w Bałtyku w Łodzi w sobotę o 18.15 też paru piujsów głośno gadających między sobą popsuło seans całej sali.
a ty się nie śmiałeś i jesteś taki inteligentny? Osądzasz ludzi bo inaczej reagowali na te sceny które ciebie wgniatały w fotel? Taki jest alkoholizm. Polega on na robieniu z siebie idioty. Na ekranie było wielu bohaterów idiotów, więc ludzie inteligentni właśnie się z nich śmiali :]
Zgadzam się. Również spotkałam się z pełną salą w kinie i salwami śmiechu w momentach wg mnie najmniej odpowiednich, co bardzo mnie rozpraszało i niejako wybijało z rytmu oglądania. Takie są niestety uroki oglądania filmu w pierwszych dniach po premierze, choć uroków tych nic poza głupotą nie usprawiedliwia.
Mi udało się trafić w sobotę na seans w ramach Akademii Filmowej 50+, na sali było ok.20 kobiet w jesieni życia, kompletna cisza i spokój i nie wyobrażam sobie tego typu filmu oglądać w innych warunkach.
Dodam, że jedna osoba wyszła mniej więcej w połowie seansu..
Śmieszy mnie jak niektóre osoby nie rozumieją filmu. Odnośnie zagranych scen, nie ma tam nic nieprzyzwoitego i wszystko zostało zagrane bardzo naturalnie.
widzę tu znaczne grono ludzi lubiących dowartościowywać swoje ego na podstawie kilku zachowań ludzi których w ogóle nie znają.
Miałem podobnie jak byłem w kinie na "Dom zły" tez tacy znawcy kina śmiali się z niczego.
Kilka lat temu przeczytałam książkę Pod mocnym Aniołem, zrobiła na mnie wrażenie i czekałam z ciekawością na film, ALE nie wychylam się (jedynym wyjątkiem była premiera Star Wars: Episode III – Revenge of the Sith w 2005 roku, gdzie poszłam na seans o północy, ale czekałam na to kilka lat). Do polskich filmów podchodzę z dystansem. Po twoim poście odechciało mi się iść do kina, pomimo powyższego zdania, że "Jeśli ktoś ceni Smarzowskiego to i tak pójdzie na ten film". Może później będzie lepiej? Bardzo zwracam uwagę na atmosferę w kinie, nic mnie tak nie irytuje, jak niewyłączone telefony, pisanie smsów, głupie komentarze, wyłażenie w połowie z filmu po popcorn, na sikanie, na sranie itd. Lubię gdy film wzbudza skrajne emocje tzn. jedni wiedzieli po co przyszli, inni nie. Jedni oceniają na 10, inni na 1.
chyba jednak bez różnicy jakie miasto...wszędzie znajdą się idioci. W kinie nie cierpię tych głupich śmiechów z każdej sceny, nieraz rozpoczynane już na reklamach, dlatego omijam filmy, na których to słychać, jednak na ten poszłam z pewnością, że nie będzie takich akcji, a jednak;/ nawet ciężko mi ocenić ten film, ponieważ nie dało się skupić, na każdej scenie seksu śmiech, scena wymiotowania- śmiech, scena upodlenia- śmiech. A jeszcze w tym czasie pstryknięcia puszek browara, a jak browar to i łażenia do toalety, no masakra! chyba gdybym wyszła to bym nie żałowała, bo i tak nie było warunków do oglądania. I co najgorsze śmiała się gimbaza co siedziała obok, ale również starsze pary z przeciwka...przykre. Nie pozostaje nic innego jak nie chodzić na premiery ani na seanse w godzinach wieczornych
Smarzowski częściowo sam do tego doprowadził, łamiąc sceny tragiczne śmiesznie brzmiącym przekleństwem (np. "No i chuj, no i cześć" Dziędziela po tym jak bije żonę przy kolacji wigilijnej).
Byłem na filmie z lubą. I oczywiście, mamy się za ludzi inteligentnych i ogarniętych. ;d
Było parę momentów, gdy się zaśmialiśmy, ale to był jednak śmiech przez łzy. Film obydwoje mamy za świetny, mimo że sponiewierał nas mniej więcej po równo.
Faktem jest, że zwiastun był zmontowany tak, że cała sala się śmiała. Spodziewałam się komedii. Ale właśnie jestem po seansie i zaśmiałam się raz, konkretnie z "szóstej w południe".
a ja będę bronił śmiejących się. Są ludzie którzy nie rozumieją choroby alkoholowej i tego jak człowiek może na nią zapaść. Alkohol kojarzy im się wyłącznie z dobrą zabawą, nie mają i nie mieli styczności z osobami uzależnionymi. Pijany, przewracający się człowiek, człowiek który wymiotuje lub czołga się przez skrzyżowanie jest dla tych ludzi niezwykle komiczny. Wystarczy zresztą włączyć youtuba by zobaczyć jak wiele osób ogląda filmiki o żulach i ich pijackich wyczynach. Czy można się śmiać ze sceny gwałtu? Można. Sam fizis aktorów drugoplanowych wystarczy by niektórych rozśmieszyć, podobnie jak beznamiętny wzrok jednego z nich. Wigilia? Niektórzy mogą znaleźć wiele elementów humorystycznych w kontraście pomiędzy narąbanym milicjantem a odświętnym charakterem wieczerzy.
Poczucie humoru to kwestia względna, podobnie jak wrażliwość. Trzeba sobie uświadomić iż mogą istnieć ludzie, którzy nie współczują bohaterom, nie mają bowiem pojęcia o tym co prowadzi do choroby alkoholowej i jak jej przebieg może wyglądać. Dla nich ten film jest jedynie fantastyczną wizją nieustającej alkoholowej imprezy.
Bardzo mądrze napisane,podpisuje się pod Tobą obiema rękoma
Ja osobiście znalazłem parę scen humorystycznych,czasami trzeba mieć dystans do pewnych rzeczy.Wcale się nie czuję gorszy od większości tutaj zgromadzonych.
Każdy ma inne poczucie humoru,ale czy to jest wyznacznik inteligencji?