Poza depresją i schizofrenią, akceptacją siebie takimi jacy jesteśmy, jest to dla mnie film o stawaniu sie zarówno dojrzałym ojcem jak i dojrzałym synem. Popłakałem sie kiedy w ostatniej scenie Porter przytula swojego ojca, moze dlatego ze jestem jakoś wyczulony na tego typu wątki w filmach. Wyrazy uznania dla roli Gibsona, ale byłbym takze ciekaw jak poradziliby sobie tu Jim Carrey czy Robin Williams.
Z Jimem nie wiem ,ale Williams grał w wielu dramatach więc na pewno by sobie poradził :)
Z Jimem pewno wyszłaby bardziej komedia, a Williamsem dramat obyczajowy, ale jakos obaj pasuja mi do tej roli
Obaj są pozytywnie zakręceni :). A Wiliams też był przymierzany do roli ,bo nie ma o tym w ciekawostkach !?.