Sądząc po ocenie i liczbie komentarzy, film raczej nie dotarł.
Pewnie za mało kosmitów i wybuchów ;)
Do mnie tez nie dotarł, bo nie lubię tzw. filmów katastroficznych (schematyzm) oraz kłamliwych naukowo historii. Bajkę jeszcze bym kupił ale poważnej bzdury już nie.
To nie jest film katastroficzny, tylko przypowieść o nas, naszych postępkach i ich skutkach. Poza tym bardzo dobrze zrealizowany, co jest dodatkowym plusem.
Ponura skandynawska dystopia, podszyta potępieńczym skandynawskim cierpieniem. Zgodziłbym się że to film świetnie zrealizowany, gdyby nie był tak absurdalnie ponury w każdym aspekcie. Od fabuły, naznaczonej cierpieniem od pierwszej minuty, poprzez ponure filtry kolorystyczne, które sprawiają że wszystko wygląda jak ten pamiętny kibel w "Trainspotting" tyle że mniej ciekawie, przez muzykę, aż po konsekwentnie ponure miny aktorów. Gdyby to zrobił Szulkin byłby w tym jakiś ponury żart, albo przynajmniej ironia. Mamy tu coś, co jest śmiertelnie poważne a i tak dociera do granic parodii.
Wprawdzie nie należę do żadnej ekologicznej sekty, tylko jestem zwyczajnym pesymistą, ale obawiam się, że ktoś kiedyś uzna mnie za niepoprawnego optymistę, bo uważałem, że świat zmierza w złym kierunku. Spoglądając uważniej nietrudno jednak stwierdzić, że świat nie zmierza w złym kierunku - on zmierza ku zagładzie. Zmiany klimatu postępują w tak zastraszającym tempie, że za niewiele lat używanie wody do czegoś innego, niż do przyrządzania posiłków, będzie prawnie zakazane w szeregu krajach pomiędzy Zwrotnikiem Raka i Koziorożca. Jaka będzie Europa, tego tylko możemy się domyślać i właśnie w nurt tych domysłów wpisuje się ów film. Nie bardzo sobie wyobrażam, aby o takich tematach mówić choćby z odrobiną ironii, dlatego grobowy nastrój i "ponure miny aktorów" są jak najbardziej na miejscu.
Dzisiaj odbieramy to jako parodię, za x lat być może taki przekaz będzie określany jako profetyczny.
Nie mieszałbym dwóch porządków. Czym innym jest powaga sytuacji ekologicznej, a czym innym nużąca, monotonna mroczność filmu. Co do losów świata raczej się zgadzam, ale uważam, że nawet umierająca ludzkość wciąż będzie się czasami uśmiechać i nawet umierający świat wciąż będzie miał więcej niż jeden, szaro-bury kolor.
Wiesz, po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że może masz i rację, bo faktycznie utrzymywanie w całym filmie nieustannego minorowego nastroju może doprowadzić widza do całkiem odwrotnego stanu. A na marginesie - jeżeli pośród umierającej ludzkości ktoś się będzie uśmiechać, to tylko niedoinformowani.