Film jest świetny dopóki nie przeczyta się książki(po przeczytaniu: łee...słabe to)
W książce jest inne zakończenie i szkoda że nie zostało nakrecone jako dodatek do wersji DVD limited edition ale cała reszte została wiernie oddana na ekranie.
Ja po przeczytaniu książki jeszcze bardziej polubiłem film, a raczej reżysera. Fincher odwalił kawał naprawdę niesamowitej roboty, udało mu się zmienić średnią, napisaną w sposób męczący i chaotyczny książkę (jak ja nie znoszę postmodernizmu) w dzieło sztuki. Pokręconych i oryginalnych pomysłów akurat Palahniukowi nie można odmówić, ale sposób pisania pozostawia (przynajmniej w moim odczuciu) wiele do życzenia.
zresztą sam autor pochwalił film (który bardzo mu się spodobał) i uznał, że zakończenie jest lepsze od tego które napisał więc to o czymś świadczy:)
!!!!!!SPOILER OD CIOCI WIKIPEDII:
...Narrator dowiaduje się o planach Tylera wysadzenia znajdującego się w centrum miasta biurowca Parker-Morris (w książce fikcyjny "najwyższy budynek na świecie") używając stworzonej przez Operację Masakra domowej bomby. Rzeczywistym powodem eksplozji jest chęć zniszczenia znajdującego się nieopodal muzeum narodowego. Podczas wybuchu, Tyler planuje umrzeć jako męczennik Operacji Masakra, zabierając ze sobą również życie narratora. Podczas realizacji tego projektu, narrator stara się zatrzymać Tylera, pomimo iż ten jest zawsze o krok przed nim. Próbując tego dokonać, dąży do pogodzenia się z Marlą (która zawsze wiedziała że Tyler i narrator to ta sama osoba) i wyjaśnia jej, że nie jest Tylerem. Narrator ostatecznie zmuszony jest do konfrontacji z Tylerem na dachu budynku przeznaczonego do wysadzenia. Tam staje się więźniem Tylera, który chce zmusić go do obserwowania aktu zniszczenia. W tym momencie na dach przybywa Marla, wraz z członkami dawnych grup wsparcia narratora. Tyler znika, bo był halucynacją narratora, a nie Marli.
Narrator czeka więc aż bomba eksploduje i zabije go. Jednakże, bomba nie działa, bo Tyler pomieszał parafinę z ładunkiem wybuchowym, a taka mieszkanka (w książce) nie działa. Wciąż żywy, trzymając pistolet który jeszcze przed chwilą miał Tyler, narrator podejmuje pierwszą samodzielną decyzję (od czasu, gdy "poznał" Tylera): wkłada lufę pistoletu do swoich ust i strzela. Później, budzi się w szpitalu psychiatrycznym, wierząc że umarł i znajduje się w niebie. Książka kończy się gdy członkowie Operacji Masakra, którzy pracują w tym szpitalu, mówią narratorowi, że ich plany wciąż są realizowane, oraz że wszyscy czekają na jego powrót....!!!!!!!!!!
Moim błędem było to że najpierw obejrzałem film, a potem przeczytałem książkę. Co prawda jedno i drugie jest świetne ale moim zdaniem książka lepsza. Jest w niej trochę wątków których zabrakło w filmie m in właśnie zakończenie które uważam za lepsze niż w filmie. Poza tym wielki szacun za styl Chucka Palahniuka. To w jaki sposób piszę. Nie żebym był jakimś mega miłośnikiem książek, ale tę czytałem z wielką przyjemnością. Przeczytałem Fight Club dwa razy, i mimo tego że przedtem oglądałem film i książa była mocno przewidywalna, to czytałem ją z ogromnym zaciekawieniem. I prawdopodobnie przeczytam ją kiedyś po raz trzeci. A co do filmu to pisząc krótko Miazga, to w jaki sposób jest przedstawiona historia, klimatyczna muzyka, i świetna gra Nortona i Pitta, Jedna z najlepszcyh o ilę nie najlepsza rola Pitta. Do wszystkich którzy są przed : Najpierw przeczytaj, potem oglądaj :)
Ja też najpierw obejrzałam film (polecony przez mojego chrzestnego), a później przeczytałam książkę. I w sumie, to chyba niekoniecznie żałuję tej kolejności. Może nawet wręcz przeciwnie(?). Oglądając film poznajesz jakby podstawy, bazę wyznawanych przez Tylera poglądów. Książka zdecydowanie głębiej traktuje o całej tematyce - wszystko rozwija.
I pomimo różnic między książką a filmem (w końcu to dobrze, że takowe są) i przeświadczeniu, że to książka jest lepsza od jej ekranizacji, wciąż lubię obydwie formy.
Film za genialne wykonanie. Klimat, wykreowane postaci, świetna ścieżka dźwiękowa The Dust Brothers, ujęcia, montaż scen - pojawiający się Tyler na ułamki sekund, co nawiązuje do pornograficznych wstawek w kinie - wszystko to składa się na niesamowitą całość. Obejrzałam go już kilka razy, z każdym kolejnym skupiając się na innych rzeczach i detalach i wciąż jestem pod wrażeniem.
Książkę kupiłam, przeczytałam w sumie chyba 3 razy, pożyczałam innym (miała branie jak żadna inna). Pomimo tego, że (otwierając ją po raz pierwszy) znałam już ogólny zarys tematyki, niesamowicie dobrze mi się ją czytało. Wyłapywanie różnic, porównania z filmem, zgłębianie Tylerowskich filozofii. Sama książka jest kopalnią genialnych cytatów, metafor i porównań. Nie uważam, żeby była napisana w chaotyczny sposób. Jest charakterystyczna, inna i to jest dobre. Jednak tak, jak większość charakterystycznych rzeczy - nie dla wszystkich. Do tego 3cio osobowa narracja (z resztą tak jak w filmie) - mniam.
Co tam jeszcze miałam powiedzieć finiszując? Ach, zakończenie. Też wolę to książkowe. W filmie zalatuje trochę happy end'em. Książka implikuje ciąg dalszy. Operacja chaos nie została zakończona, narrator więźniem systemu własnego alter ego.
Ja najpierw obejrzałam film (chyba nawet dwa razy, jeśli mnie pamięć nie myli), a dopiero potem przeczytałam książkę. Nie zniechęciła mnie do niego, tak samo jak nie uznałam, że jest zła. Co więcej, z własnej woli usiadłam do filmu po raz trzeci, by przejrzeć wszystkie różnice i podobieństwa.
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy patrzyłabym na film inaczej, gdybym zaczęła od książki. Wiem tylko, że obie te publikacje są po prostu niesamowite i nigdy nie stracą dla mnie swojej niezwykłości i sposobu, w jaki odrywają mnie od codzienności. Bo, owszem, nadal odrywają. Co pewien czas wracam albo do książki, albo do filmu. Zależy od nastroju. Czasem fragmentami, czasem w całości.