Zaprosiłam przyjaciółkę, mając nadzieję że popłaczemy się na filmie, że film ruszy naszymi sercami i długo będziemy go rozpamiętywać, a teraz mi wstyd. Ani wzruszający ani tragiczny. Po pierwsze - ja nie widziałam między nimi jakiejś wielkiej miłości. Ot, kilka spotkanek podczas których ona nie była dla niego specjalnie miła, obsceniczny liścik i szybki seksik w bibliotece. Po drugie - mogli wymyślić lepszą tragedię która ich rozdzieliła. Gwałt? Więzienie? Wojna? Przecież prawdopodobnie on i tak poszedłby na tę wojnę i tak. Ale ten pierwszy powód jednak zaważył. Ani mi ich nie było żal, ani nie wczuwałam się w ich sytuacje, ani nie zależało mi by znów byli razem bo KOMPLETNIE SIĘ NIE CZUŁO TEJ MIŁOŚCI W FILMIE. Facet przeleciał pannę na chybcika, ona w chwili uniesienia wyszeptała że go kocha i to ma być ta wielka miłość? Na uwagę zasługuje jedynie sama końcówka. Tyle. Nie rozumiem skąd zachwyt nad filmem.
Skąd ja wiedziałam że pojawi się komentarz typu "obejrzyj American Pie, Rambo itd". :D:D
Żałosne. :):)
tak, mogli powymyślać jakieś bzdury, ubarwiając w ten sposób film, ale halo! Film jest kręcony na podstawie książki, więc moim zdaniem popełni by wielki błąd zmieniając fabułę...
Bo to nie jest kolejne ckliwe romansidło dla nastolatek, a inteligentna refleksja nt. miłości lub chwilowego zauroczenia. A końcówka utwierdza w przekonaniu, że całość jest wyjątkowo prawdziwa. Ja polecam!
"mając nadzieję że popłaczemy się na filmie" :-) nie wiedziałem,że z góry można planować płacz.Rozumiem ,że to jeden z zapowiadanych cudów Platformy Obywatelskiej,tak? .. z taką nadzieją(płaczu-przyp.red) -jakże nieczęstą-proponowałbym bardziej jakiś pogrzeb,niż ryzykowanie 15 zł na film ,który jaka sama przyznałaś do łez cię nie doprowadził.Aha no i gratuluje poczucia humoru,poczucia płaczu i pozdrawiam:-)
Film był do kitu. Strasznie irytowała mnie Briony (13 - i 18-letnia), była po prostu totalną kretynką. Jedynie zakończenie uroatowało "Pokutę" od totalnej klęski. I zgadzam się co do tego, że Briony nie odbyła pokuty, bo były to właściwie tylko wyrzuty sumienia. Szczerze żałuję, że poszłam na ten film. Dawali 5 gwiazdek na 6, a ja bym dała co najwyżej 2,5.
Moim zdaniem film ratował jedynie James McAvoy, Knightley była mało przekonująca.
Dałabyś co najwyżej ocenę 2,5/6, a przy skali 1-10, dajesz jedynkę, co oznacza totalne dno? Niektórzy ludzie nie powinni mieć dostępu do portali z których inni czerpią informacje. Na podstawie Twoich nie obejrzałabym tego filmu, jednak to zrobiłam i bardzo się cieszę, ocena 8/10. Czasem trzeba trochę pomyśleć podczas oglądania filmu, nie oczekiwać jedynie burzliwych miłości-nawet nie takich, tylko z balonikami w kształcie serduszek i różyczkami, trzymania się za rączkę.
W skali na 6 dałabyś 2,5, a w skali na 10 dajesz 1. Im dłużej siedzę na Filmwebie, tym bardziej zauważam jak dużo ludzi po prostu jest głupich i niezdolnych do obiektywnej oceny jakiegokolwiek filmu, a niestety mają do tego oceniania prawo...
Tak, skoro się czyta o nim "wyciskacz łez" to myślałyśmy że będzie to coś typu "Angielski pacjent". Film nie miał żadnego głebszego sensu ani przesłania. W filmie nie było ani wielkiej miłości, ani żadnej pokuty.
Hej, ja calkowicie sie zgadzam z ciebie!! Film byl do d... Sorki, ale ani gra ani skript mi sie spodobali.. A i tak naprawde - nie wiadomo czy wogole bylo milosc - bo wszystko bylo wizja tej glupiej siostry, ktora sie czula strasznie winna i sobie wyobrazala ze pewnie istnieje pomiedzy Cee&Robbie milosc.. Przeciez inaczej jej "jedyny ukochany" by ja nie zostawil (byl taki watek ze ona niby jest zakochana w Robbie). Tak ze - jak i powiedzialam - co tydzien ide do kina - jezeli ktos chce isc - to prosze bardzo - nawet Asterix jest bardziej poruszajacy...
"Film nie miał żadnego głebszego sensu ani przesłania. W filmie nie było ani wielkiej miłości, ani żadnej pokuty.
jak to nie miał przesłania? miał i to bardzo duże. Jeśli go nie zauważyłaś to może Ci pomogę. Przesłaniem tego filmu było to, jak bardzo może wpłynąć kłamstwo na życie człowieka. I to nie tylko jednego człowieka. Przez Briony cierpiała Cecilia, Robbie oraz ona sama, żyjąc w przeczuciu, że przez swoją wybujałą wyobraźnię zniszczyła życie siostry i jej ukochanego.
Pokutą natomiast była książka, którą napisała Briony. Dziewczyna sama mówi, że przez to co powiedziała, jej Cecilia i Robbie nie zaznali szczęścia, a jedynie przez swoją powieść może im podarować szczęśliwe zakończenie. Ja nie wiem, czy to tak trudno zrozumieć?
Poza tym, film Ci się nie podobał i uważasz go za beznadziejny- spoko, każdy ma prawo do wyrażenia własnej opinii. Ale nie pisz o nim, że jest bezsensowny i nie ma w nim przesłania i miłości, bo są osoby, które to wszystko czego Ty nie zobaczyłaś/zrozumiałaś dostrzegły.
Poza tym co to za kryterium oceniania- czy film doprowadził do łez czy nie?
tyle ode mnie.
Takim jeszcze moim osobistym przesłaniem było to, żeby małe, dorastające (również psychicznie) dzieci, nie czytały zbyt dużo tragicznych książek, bo potem wyobraźnia płata im figle(to ja jak byłam mała, tak na marginesie). Takie przesłanie jest też w "Opactwie Northanger" Jane Austen.
zgadzam się ; ))
moim zdaniem własnie ta myśl towarzyszyła Briony przez całe jej życie... calutkie.
co by było gdyby tamtego wieczoru nie skłamała , a po prostu przemilczała ?! wydaje mi się , że zadawała sobie to pytanie wiele razy, ale było już za późno
Ja również was popieram. Czytałam książkę, a później obejrzałam film i dla mnie był on wyciskaczem łez bo po prostu nie mogłam ich zatrzymać jak okazało się że więcej się nie spotkali. Zamiast twierdzić że film był bez sensu może lepiej starać się go zrozumieć
Ot taka mała rada
No patrz, a u mnie było na odwrót. Na końcu, przy Pokucie, byłam gotowa się rozryczec, a Angielski Pacjent tylko mnie wynudził...
To właśnie małe tragedie, które przez brak nieporozumienia prowadzą do okrutnych, osobistych nieszczęśc są najbardziej poruszające, a nie jakieś wielkie, pompatyczne katastrofy.
Oj przypuszczam, że jeszcze mało dobrych filmów obejrzałaś w swoim życiu, by miec na ten temat jakies zdanie.
brak nieporozumienia- aj coś mi się pomyliło ;D
oczywiście "brak porozumienia" lub tez "nieporozumienia"
Wzruszyłem się jak strzelali do koni, a film bardzo dobry, zaś Briona to suka była, pozdrawiam.
Po twojej wypowiedzi wnioskuje, że wogóle nie zrozumiałaś tego filmu i jego przesłania. Mi się bardzo podobał i napewno jeszcze nie raz go obejrzę. A Tobie polecam TO nie jest koleja komedia dla kretynów lub Noc żywych kretynów, to napewno Ci sie spodoba.
Polecam Ci "Piłę IV". Na pewno Ci się spodoba. :-) Sa tacy, którzy głosuja na Lepera i są tacy jak ty, którzy powinni ogladac tylko "Posterunek 13".
Sighma, film nie był beznadziejny, tak naprawdę beznadziejne jest tu tylko to jak mało tego co sie dzieje na ekranie ludzie tacy jak ty dostrzegają. A propozycja obejżenia 'American Pie' była tu jak najbardziej na miejscu, bo wnioskuję po twojej wypowiedzi że 'Pokuta' jest dla ludzi o innym typie wrażliwości niż twój.
Nie rozumiem czemu naskakujecie na kogos komu nie podobal sie ten film. MI on sredni przypadl do gustu. Przepiekne zdjecia, ale niestety historia mnie nie poruszyla. Coz to pewnie znaczy, ze mam za niski poziom wrazliwosci. Bardziej spodobalo mi sie nowe dzielo Anga Lee Ostroznie, Pozadanie. Ten film byl az rozgrzany od uczuc i dlugo pozostaje w pamieci.
To podsumowując: miłość i jej koleje w "Pokucie" bliższa jest rzeczywistemu życiu niż wyobrażeniom, jakie mają na jej temat egzaltowane panienki.
Ja pier****, przecież to nie film o miłości, ludzie! Miłość schodzi an drugi plan. Tu chodzi o psychikę człowieka. Od dziecka do skrajnej dorosłości.
To nie "Przeminęło z wiatrem". To film psychologiczny.
A powieść doskonała, zresztą jak większość McEwana.
Przeminelo z Wiatrem tez na swoj sposob ma pewne aspekty psychologiczne, choc w filmie bardzo uproszczone, mimo to mozna sie ich doszukac. Bo jak inaczej podsumowac milosc w Przeminelo, niespelniona, raniaca, destrukcyjna i nieprzemijajaco niz " to byl aspekt psychologiczny"?. moze tam kostiumy odwracaja uwage, sprawa polnoc- poludnie...ale to jest jednak melodramat, moze nawet ciezszy niz "pokuta"
OMG. Przecież to z założenia nie miało być romansidło, tylko film o psychice człowieka. O tym, jak możemy żałować przez całe życie jednej błędnej decyzji, złej oceny sytuacji itd. W gruncie rzeczy miłość w filmie schodzi na 2 plan i wcale nie jest najważniejsza. Chociaż mimo to historia Robbiego i Cecylii mnie uwiodła i pod koniec uroniłam pare łez. Jak się nie podobało, trzeba było nie oglądać. Proste
"Jak się nie podobało, trzeba było nie oglądać."
Zdanie kompletnie nielogiczne.
Aby dojść do wniosku że film się nie podobał, trzeba go najpierw obejrzeć.
No jesli do twoich ulubionych filmow nalezy "Sex w wielkim miescie" to wcale sie nie dziwie ze taka plytka jestes..Makijaz i do spania panienko..Zalosne.
Rozbawiłeś mnie tą wypowiedzią. :) "Seks" stał się serialem kultowym, ma kinowe kontynuacje, wpisał się do kanonu produkcji telewizyjnych i prawdopodobnie dla takich żuczków jak Ty jest zbyt ostry, feministyczny i bezpośredni. Pomijam już fakt że ma wyższą średnią niż "Pokuta" :)
To co napisałeś nadal nie zmienia faktu że "Pokuta" jest filmem beznadziejnym. :)
Film jest niezły, nie powalający, ale niezły :) Sądzę, że właśnie w tym "suchym", brytyjskim sposobie ukazania wydarzeń tkwi cały jego urok. Żeby nie dostrzec emocji targających bohaterami trzeba chyba nastawić się wcześniej na "Przeminęło z wiatrem" gdzie bez przerwy ktoś komuś wyznaje miłość :) Sądzę, że "Pokuta" to film dla ludzi, którzy mają za sobą pierwowzór literacki, a teraz chcieliby się nacieszyć ładnymi widokami i cudowną, pełną fatalizmu muzyką ze stukotem maszyny do pisania w tle. Pozostałe sprawy, motywy zachowania bohaterów można zrozumieć tylko dzięki powieści. W filmie nie sposób wszystkiego zawrzeć i stąd biorą się głosy, że Cecilii zależało na seksie w bibliotece, a nie na Robbiem lub że Briony darzyła Robbiego szczeniacką miłością i doniosła na niego, bo była zazdrosna, że romansuje z jej siostrą (z takim wytłumaczeniem spotkałam się już parę razy). Więc tak czy inaczej polecam książkę autorstwa Iana McEwana.
To moze tym postem tez cie rozbawie:)))
Nie dyskutuje z laskami ktore urodzily sie ze srebrna lyzeczka w dupie i ogladaja sex w wielkim srescie w ktorym gra baba kon, krowa z blad peruka, chydy szczur i jakas tam jeszcze chomik... Caly czas cos wpierd..ja, reklamuja tania wode mineralna i dyskutuja o ...no wlasnie o niczym robiac balagan w glowach poslusznym, wszystko chloniacym widzom takim jak ty i 99% spoleczenstwa juesej. Ty to wiesz co dobre nie ma co. A z ta srednia to juz mnie polozylac...
okey, dobra ja też nie trawię tego "Seksu ble ble ble", ale tylko nie "bląd"!!! BLOND i powtarzam to po raz ostatni.
Będąc blondynką muszę powiedziec, że bardzo mnie to razi...
Film o wpływie wyobraźni człowieka na rzeczywistość. W dodatku na podstawie świetnej prozy, nie powinien być w ogóle porównywany do takiego chłamu jak Seks w wielkim mieście. Po prostu niektóre dziewczynki nieczytające prozy McEwana liczyły na klasyczny melodramat o wielkiej miłości.
Ludzie, no jak tak można. Kilka słów trzeźwej krytyki i całkiem logicznych, chociaż krytycznych uwag a wy od razu traktujecie kobietę jak kompletnego prymitywa. Ciekawe jakie jeszcze filmy stawiacie za przykład kompletnego dna. Kino jest zróżnicowane, obok głębokich, psychologicznych filmów, istnieją jeszcze lekkie tworki rozrywkowe i to, że ktoś lubi obejrzeć sobie film dla przyjemności to nie powód, żeby go od razu traktować jak zero.
Film obejrzałam wczoraj, popłakałam się na zakończeniu równo, ale obiektywnie rzecz biorąc czegoś w myśli końcowej brakuje. Pozostał jakiś niedosyt. Uwagi założycielki wątku, przemawiają do mnie. Trochę zbyt płytki był ten punkt wyjścia wątku Cee i Robbiego, ale uczucie też musiało być oprócz pożądania, skoro dziewczyna rzuciła wszystko i podjęła się pracy pielęgniarki, żeby przy nim być.
nie chce negowac twojej wrazliwosci, sighma, bo nie o to tu chodzi, ale jesli chcesz tak swiecic silnie i wyraznie na forum, to poprzyj swoje zdanie jakas konkretna argumentacja ;) wchodzac do kina nie nastawiaj sie na taki film, jaki przeczytasz, ze byc ma, bo... to tylko reklama zachecajaca do obejrzenia produkcji. chcialas wyciskacza lez, a dostalas cos, wg ciebie, zupelnie przeciwnego. uwazam, ze to tylko kwestia nastawienia. bo moim zdaniem film jest swietny, chociaz szalu nie ma. dobre zdjecia, obsada tez, co do muzyki - rewelacyjna. zalosna jest tylko postac briony, ale to pokazuje jak wielka moc ma sila wyobrazni i niewlasciwej oceny sytuacji, ktorej moze dopuscic sie dziecko. koncowa scena jest kwintesencja filmu, najbardziej zapada w pamiec ;D
nie zgadzam sie z opinią że film był beznadziejny. wiem, że wszytsko zalezy od widza, bo ten inteligentniejszy, jest w stanie "dopowiedzieć" lub sam intuicyjnie wyobrazić sobie, co by było gdyby...i w tym filmie trochę tak jest, zostaje nam ukazana zaledwie chwila, pewien urywek ze znajomości cecile i roba, i ten jak to niektorzy nazywają krótki seksik, to zaledwie gora lodowa pewnej wieloletniej znajomości, która gdyby nie inne okoliczności, roziwneła by sie zupelnie inaczej. niestety, nie tylko wojna miała wplyw na losy głównych bohaterów ale takze nierozsądna briony.
film co prawda nie jest szczególnie porywający, uważam za to, że jest po prostu dobrze zrobiony, ogląda sie do naprawde bardzo dobrze, świetne zdjęcia, aktorzy którzy świetnie wpasowują się w klimat filmu.
muzyka-idelalna. poza tym, ten film naprawde przemawia.
wszytsko zalezy takze od wrażliwości odbiorców, ale wypowiadam sie za siebie- jak dla mnie, bardzo przyzwoicie zrobiony film.
8 na 10.
Co do góry lodowej - tak, znajomość bohaterów przedstawiona w filmie była tylko urywkiem całej ich historii, bo sytuacja była pokazana z perspektywy B., która jako dziecko mało widziała i mało rozumiała. Nawet momenty, kiedy nie ona jest główną bohaterką - np. scena pisania sprośnego liściku - służą głównie do ukazania tego, czego doświadczyła B, co zrozumiała - tu: treść listu jako zagrożenie. To, na ile uczucie było poważne, nie ma znaczenia, bo to mogła być fascynacja, mogła być miłość, a mogło być złudzenie... Może między nimi nic wzniosłego nie zdążyło się rozwinąć. Ważniejszym jest, co do wszystkiego dopisała sobie B., bo tak naprawdę to jest JEJ historia i JEJ wersja wydarzeń, a nie pary zakochanych (?).
To z kolei moja interpretacja.
To naprawdę dobra, wierna adaptacja.
Scena przy fontannie - bezcenna.
Lubie wracać do tego filmu też dlatego, że jest miły dla oka.
Dla widza inteligentnego.
oj Gregory;> bo jak się komuś nie spodobał to znaczy że nie jest zbyt inteligentny tak?
Mi się nie podobał, oczekiwałam jakiejś głębi, tymczasem nudny, przydługi, miłość między dwojgiem bohaterów zupełnie nie wyczuwalna. Taki troszkę 'na siłę' i sztuczny..
Czytałam książkę kilka lat temu. W trakcie czytania odbierałam ją jako nużącą, nazbyt rozwlekłą, szła mi jak krew z nosa...Ale zakończenie było jak solidny cios w głowę i to ono według mnie stworzyło książkę i to dzięki niemu uważam ją za jedną z moich ulubionych. Nigdy jednak nie uważałam "Pokuty" za tragiczną historię miłosną. Właściwie wątek Robbie'ego i Cecilii nabrał dla mnie znaczenie dopiero wtedy gdy oboje umarli :P Byli jak dla mnie dość antypatycznymi postaciami, to nie była według mnie jakaś wielka, namiętna, tragiczna miłość. Bił od nich obojga jakiś chłód. Kiedy umarli nie poruszyło mnie to dlatego, że ich miłość nie miała szczęśliwego finału tylko dlatego, że trafiły im się w udziale takie kiepskie życia :P Tyle. Nigdy też nie rozumiałam całej tej nienawiści w stosunku do Briony. To była tylko trzynastoletnia dziewczynka, owszem : zarozumiała, egocentryczna i rozpieszczona ale tak naprawdę nie zamierzała wyrządzić nikomu krzywdy. Była autentycznie przerażona całą sytuacją i wierzyła, że to Robbie zgwałcił Lolę. Niektórzy negują też sens pokuty jako spisania powieści ale po prostu rozumieją pokutę inaczej. Tutaj w rzeczywistości ma ona nie tyle naprawić cokolwiek co być karą dla Briony, próbą oczyszczenia, którego nie może się doczekać, a którego tak bardzo pragnie.
Jeśli chodzi o sam film to muszę przyznać, że byłam zdziwiona kiedy zobaczyłam, że reklamowany on jest właśnie jako tragiczna historia miłosna z Robbie'm i Cecilią jako centralnymi postaciami, czyli wyeksponowali moim zdaniem najnudniejszy wątek. To jednak pewnie dlatego, żeby przyciągnąć masy, wszakże tragiczne historie miłosne mają lepsze powodzenie niż rozważania na temat winy i kary (imo o wiele ciekawszy element książki). Film obejrzałam ale szczerze powiedziawszy tylko mnie wynudził, przysypiałam, do czego przyznają się bez bólu. Dziś ma u mnie status przeciętniaka z pretensjami ale być może obejrzę go wkrótce jeszcze raz, co by ocenić całość bardziej na chłodno.
Powiedz mi, czy podobała Ci się Pokuta, a powiem Ci jaki jesteś - mój wniosek z tej Waszej dyskusji. Wam się Pokuta podobała, więc jesteście inteligentni, wrażliwi i macie dobry gust. Ten, komu się nie podobała, nie zrozumiał przesłania i nadaje się tylko do oglądania szmir.
Wniosek błędny. Jak wiele na filmwebie. Wszyscy wszystko do siebie biorą ;)
W sumie nic dziwnego że taki tu bajzel i chamstwo - na żywo ludzie nie gadaliby takich bzdur o filmach jakie tutaj nieraz czytam.