Boże, co to był za film. Cały czas na granicy wybuchu. Opis jest nieprecyzyjny, bo w zasadzie Klara nie oskarża go o molestowanie, tylko odpowiada na durnie postawione pytania zamknięte, by jak najszybciej móc iść się bawić. Mężczyzna robi wszystko, by udowodnić swoją niewinność - właśnie - czy to "wszystko" to właśnie jest nie robienie "nic"? Gdyby próbował podejmować aktywną postawę wobec oskarżeń, tylko pogorszyłby sytuację. Mnóstwo przemyśleń przychodzi mi do głowy po obejrzeniu tego filmu - nie wiem, jak teraz zasnę.
Skoro traktowali małą tak poważnie, dlaczego nikt nie wytłumaczył jej, jakiej wagi są to zarzuty? Paradoksalnie tylko Lucas zdawał się dostrzegać tę jej "dziecinną głupotę", bo tylko przy nim świrowała z tymi liniami.
Sceny budzące największe emocje: rozmowa z "psychologiem", zakupy w sklepie (genialne), sytuacja w kościele.
Brakująca scena budząca największe emocje: rozmowa oskarżycieli z Lucasem.
Na dobrą sprawę cały ten lincz i samosąd nie dziwi, ze względu na lokalizację akcji. Jak dziecko przychodzi smutne do przedszkola to zaraz jest odbierane rodzicom.
Czas lepiej dobierać filmy na relaks.
Boże, co to był za film.
Zapomniałaś o końcowej scenie w lesie, kiedy niby wszystko już było ok, a tu taki szok, emocje niesamowite.
W zasadzie trochę jak frajer się zachował, wszystkim podawał rękę jakby nigdy nic (NA KOŃCU). Na jego miejscu bym tak nie robił. Owszem powiedziałbym "cześć" nawet z uśmiechem, ale bez podawania reki i to nawet ostentacyjnie. Film tez pokazuje, że małe społeczeństwa wszędzie są takie same.