Walorami filmu są zdjęcia i świetne aktorstwo głównego bohatera. Ale scenariusz (o ile sam pomysł jest ciekawy) jest dość przewidywalny, wiadomo co się będzie działo, film nie zaskakuje, a postaci na swój skandynawski sposób są wyprane z uczuć i wszystko przeżywają na tyle głęboko że właściwie nie wiadomo czy się lubią czy nienawidzą. Mnie po prostu ten film nie wciągnął, nie zafascynował i tyle.
Komentarz za przeproszeniem nie ma sensu. Opis jak z lekcji języka polskiego. Bynajmniej nie w wykonaniu solidnego ucznia.
Po pierwsze, co to znaczy "pomysł ciekawy"? Ciekawy pomysł to była "Incepcja", to jest dramat obyczajowy, historia z życia, nie żaden pomysł.
Po drugie, ta Twoja tautologia. To nie kryminał z Poirotem, by liczyć na zwroty akcji i końcowe tłumaczenie, że wszystkiemu winien był ogrodnik.
Po trzecie, paradoks. Nie wydaje mi się jakoby osoby wyprane z uczuć przeżywały cokolwiek głęboko. Nie wiadomo czy się lubią czy nienawidzą? No to masz tu krótką ściągę: przytulają się i całują - lubią; dają sobie po mordzie, rozbijają okna i mordują psa - nie lubią.
Ja rozumiem, że nikogo nie musi fascynować skandynawski dramat, ale żeby od razu pisać takie bzdury?
Spodobal mi sie glowny bohater ale film juz nie, co poradzic :P To jest moje zdanie a nie bzdury.