Nie chodzi o to czy ktoś czytać umie czy nie umie. Polecam obejrzeć wszystkim kilka filmików o polskich lektorach ---> http://www.youtube.com/watch?v=1gfBzpB7qY0
Ja osobiście wolę z lektorem, gdyż dobry lektor potrafi znakomicie ożywić film. Tutaj macie przykład wspaniałego wczucia się w akcję znakomitego niegdyś polskiego lektora Pana Lucjana Szołajskiego (sam początek filmiku). Ten film czytany przez Pana Lucjana to Uniwersalny żołnierz jeszcze z kasety VHS) ---> http://www.youtube.com/watch?v=mMFYus8D004&feature=related
Witam. Ja również poszukuję tego filmu. Dla mnie właściwie obojętne czy z lektorem czy z napisami (w ostateczności może być nawet w oryginalnej wersji językowej ;) Jeśli ktoś z was posiada ten film na komputerze bardzo proszę niech da znać czy zgodziłby się przesłać mi ten film. Bardzo mi na nim zależy, niesamowicie lubię tego typu filmy. Jesli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem tego filmu niech odpisze. Z góry dziękuję i pozdrawiam. :)
Jeszcze nigdy nie spotkałem przypadku aby lektor "znakomicie ożywił film", nawet nie spotkałem się z sytuacją aby lektor nie zepsuł filmu (mniej lub bardziej). Oczywiście jak ktoś lubi oglądać filmy z lektorem to jego sprawa i nie można tego krytykować, ale wżyciu nie zrozumiem jak ktoś może uważać że takie są lepsze.
Lektor to jeszcze pół biedy (choć też nie znoszę), najgorszy jest dubbing. No, może z wyjatkiem dawnej PRL-owskiej szkoły dubbingowej, z której wyszły takie filmy, jak "Ja, Klaudiusz" i inne BBC. Ale tam głosy podkładali aktorzy, a nie ci, których aktorami dziś się nazywa :) Tak czy owak - dla mnie film najlepszy jest w wersji oryginalnej z napisami dla nieznających języka (ja niestety angielskiego nie znam na tyle dobrze, by wszystko zrozumieć bez tłumaczenia)...
Dubbing jest dobry przy bajkach, zwłaszcza jak jest dobre tłumaczenie, dobre to znaczy nie dosłowne, tylko dostosowane do polskich realiów. Przy filmach niestety, bywa że z normalnego zrobi komedię.
Ja za dubbingiem nie przepadam, bo lubię słyszeć głosy swoich ulubionych aktorów. A dobry lektor czyta tak, że aktorów nie zagłusza. Masz rację, że za PRL-u było kilka świetnych dubbingów z naszymi najlepszymi aktorami - tak że film był sztuką i dubbing był też sztuką! Z tamtych czasów na szczęście mam serial "Ja, Klaudiusz" ( w stanie bardzo dobrym), "Karol Wielki" (z pewnymi usterkami) i ze 2 filmy, tez świetne. Teraz takich dubbingów się nie robi. Zaczęłam oglądać "Żony ze Stepford", to przerwałam, bo mnie wkurzyły te piskliwe głosiki. Pozdrawiam.