Typowy hollywoodzki, schematyczny film rozrywkowy. Drewniane postacie (z wyjątkiem Josha Lucasa) i zupełny brak logicznych pomysłów na rozwinięcie akcji aż rażą w oczy. Co prawda film zaczyna się całkiem nieźle, trzyma poziom, jednak już po przewróceniu się statku do góry dnem, dzieją się rzeczy niesłychanie głupie. By znaleźć wyjście rusza tylko kilkoro bohaterów, reszta wycieczkowiczów zostaje na miejscu słuchając poleceń kapitana. W takiej sytuacji? W takiej panice? Głupota. Z resztą w filmie znajdziemy jeszcze wiele takich scen, po prostu scenarzyści poszli sobie na łatwiznę. Sama sekwencja zalewania statku przez wodę (gdy woda wlewa się do środka i wszystko się przewraca) jest nędzną kopią scen z "Titanica". Jakby tego było mało, widać pracę komputera przy efektach. Czasami myślałem, że gram sobie w grę komputerową, a nie oglądam film. A do samego "Titanica" "Posejdona" nie ma co porównywać, gdyż Cameron odwalił kawał mistrzowskiej roboty, zaś Petersen stworzył papkę, którą co prawda łatwo strawić, ale nie przynosi to ani przyjemności, ani zbyt dużo adrenaliny. Nawet jak na film rozrywkowy, "Posejdon" jest mniej niż przeciętny. Jest po prostu słaby. Nie polecam, gdyż nawet dla zmęczonego umysłu, film ten nie przynosi ulgi w postaci odstresowania.
4/10