Dla mnie gniot, masa nieścisłości. Zacznę od tego, że fala Tsunami porusza się z prędkością ok. 500 km/h tutaj statek przewraca się ze 3- 4 minuty a fala wygląda jakby płynęła 1 m/h, gdzie w rzeczywistości fala zmiotłaby go po prostu. Druga sprawa to śmierć, najpierw umiera typek z obsługi (przełamanie lodów) nikt się nie przejmuje, potem fortepian rozwala "tego złego" szpanera spoko idziemy dalej, umarł to umarł po co drążyć temat (kto się tak zachowuje?) w momencie gdy koleś skoczył do wody, która się paliła miałem ochotę zakończyć mój seans, ale jakoś dążyłem do końca tego padła w końcu dlaczego miałby się zabić o cokolwiek co w tej wodzie pływało? Przecież ludzie codziennie skaczą na główkę w różne miejsca i nie łamią kręgosłupów, prawda? Aż szkoda mi słów na komentowanie tego, gra aktorska poniżej oczekiwań.

zwłaszcza że mógł spokojnie zjechać do wody po wężu, który trzymał w rękach...

festival gimbusow.

To było najbardziej nieprzyjemne w tym filmie. Wyglądało jakby życie bogatych było więcej warte niż biednych. Po śmierci kelnera miałem ochotę dać sobie spokój z oglądaniem. A potem śmierć tej emigrantki. Natomiast starego Żyda geja nawet uderzenie ciężkich stalowych drzwi w twarz nie zdołało zabić.