Tasya Vos (Andrea Riseborough) to nowy rodzaj mordercy na zlecenie: kobieta przejmuje kontrolę nad umysłem i ciałem innej osoby, która uśmierca zlecony cel, po czym popełnia samobójstwo. Czyli zbrodnia idealna, za którą ani Tasya nie poniesie odpowiedzialności, ani jej zleceniodawca. Kolejnym hostem Tasyi staje się Colin (świetna rola Christophera Abbotta), którego narzeczoną jest Ava, córka kolejnego celu (Sean Bean). Ale kontrola ciała i umysłu Colina nie idzie jej łatwo...
Interesujący sci-fi body horror Brandona Cronenberga, syna słynnego kanadyjskiego reżysera Davida Cronenberga ("Nagi lunch", "Videodrome", "Shivers", "Rabid", "The Brood", "Crash", etc.) Podobały mi się jego chłodna, dystopijna, niekiedy agresywna atmosfera oraz niejednoznaczne zakończenie. Kilka scen brutalnej i krwawej przemocy, ale co jest szczególnie w tym filmie interesujące to zainicjowana walką o utrzymanie kontroli nad Colinem podróż Tasyi w celu odkrycia własnej mrocznej tożsamości. Jej życie rodzinne to starannie przemyślana fasada mająca na celu ukryć jej tożsamość, beznamiętną, wyzutą z empatii i okrutną osobowość. To jest świetny wątek w tym filmie: przykrywka rodzinnego życia, wyuczona fasadowość, odgrywanie roli kochającej matki dla syna i kochającej żony dla małżonka. Gdy Tasya przejmuje kontrolę nad hostami to łatwiej jest jej uczestniczyć w normalnym rodzinnym życiu. Jednak utrata kontroli nad Colinem oznacza jej kryzys tożsamości.
"Possessor" podobał mi się bardziej niż debiut Brandona Cronenberga "Antiviral" (2012), który widziałem kilka lat temu na festiwalu filmowym. Wychwyciłem w nim subtelne aluzje do cielesnych horrorów ojca, m.in. "Shivers" (1975) i "The Brood" (1979).