Chile, rok 1973, ostatnie dni prezydentury Salvadora Allende. Mario (Alfredo Castro) pracuje w kostnicy jako stenotypista. Jego życie wypełniają monotonia i rutyna. Po kilku godzinach zapisywania wyników sekcji zwłok wraca do pustego domu. Kolacja, książka, czasem wyjście do kabaretu w którym tańczy jego sąsiadka Nancy (Antonia Zegers).
Żądam poprawienia haniebnego opisu. Wbrew temu, co sobie może roić niereformowalna reakcja, Salvador Allende był demokratycznie wybranym prezydentem, nie żadnym dyktatorem - w przeciwieństwie do jego mordercy, puczysty Pinocheta.
Salvador Allende był dyktatorem? Proszę poprawić. :)
Krótko mówiąc nuda, miałam ochotę wyjśc już po 10 minutach tego filmu, jakoś wytrzymałam do końca żeby utwierdzi się w przekonaniu że dawno nie oglądałam tak nieciekawego filmu.
Czy może ktoś mi wytłumaczyć kilka kwestii: 1) Dlaczego Mario na koniec przystawiał te drzwi krzesłami - żeby ich zabić? 2) jeśli tak, to czy wcześniej podczas sekcji nie było mówione, że Nancy zmarła od uderzenia tępym przedmiotem?