Nie mam wielkich wymagań co do filmów.Lubie poprostu obejrzec film pośmiać sie przestraszyc itd. wyciagnac jakiś morał błachy lub błachy mniej lub jakiś całkiem z kosmosu który zmienia moje życie.W tym filmie jak w żadnym innym nie dotrwałem do końca,nie pamiętam żebym ostatnio wyłączył film w połowie.Zdarza mi się to raz na rok albo rzadziej.
O filmie:
Żadnego potwora,zero strachu,zero napięcia,tylko jakaś ciecz która sie leje ciągle za plecami.To ma być straszne?Ten geek astmatyk którego zabiło w lesie i znaleziono z wydłużonym ryjem perfidnie mruga oczami do kamery gdy ta ekspresowo sie oddala.Pseudo paris hilton zarżnęła sie waląc jednorazowo rękami w lustro?Nawet trupa nie pokazali,co to ma być?
Laske księdza przez pięć minut goni wilk czy pies,dłuży sie takie coś i zanudza.Jak reszta ginęła nie widziałem bo wyłaczyłem jak mówiłem.
Ogólnie nie polecam.Nawet jak sie nie ma kompletnie nic do roboty to lepiej wziąśc trzy pomarańcze i pożonglować