Na wczesnym etapie produkcyjnym do objęcia posady reżysera rozważano Johna Woo oraz Sama Raimiego. Za ostatecznym zatrudnieniem Michaela Salomona przemawiało jego doświadczenie z pracy na planie "Otchłani" jako operator zdjęć, gdzie większość realizacji filmu stanowiła praca w środowisku wodnym.
Jako kompozytora muzyki rozważano zatrudnienie Jerry'ego Goldsmitha. Jednak zrezygnowano z tego pomysłu, gdyż jego gaża, którą chciał, była dla studia zbyt duża.
W domu Karen, gdy jest ona przykuta do schodów, widzimy jak poziom wody gwałtownie wzrasta. Lecz trzy przecznice dalej w kościele, poziom wody niemal się nie zmienia.
W jednej ze scen, opancerzona furgonetka zostaje zmuszona do zatrzymania się z powodu zalanej drogi. Kilka chwil później, gdy rabusie opuszczają pojazd, woda sięga im do klatki piersiowej, lecz kiedy decydują się przekroczyć wodę, to na samym środku "jeziora" woda sięga im tylko do pasa. Im dalej od brzegu tym woda powinna być głębsza, a nie na odwrót.
Kiedy Karen jest przykuta do schodów, Tom stara się przestrzelić łańcuch. W tym celu kładzie go na poręczy balustrady, co jest fizycznie niemożliwe, ze względu na sposób w jaki była przykuta do schodów Karen.
Samochody zanurzone w wodzie nie pływają na powierzchni jak ma to miejsce w filmie. Jeśli samochód wpadnie do wody, to pozostanie na powierzchni tak długo, aż powietrze uwięzione pod maską, w bagażniku i w kabinie, nie zostanie wyparte przez wodę.
Porażenie prądem wystarczająco silne, aby zapalić mokre ubranie, spowodowałoby natychmiastową śmierć. Nawet pomijając ten fakt, oparzenie na ciele Kenny'ego byłoby znacznie bardziej rozległe, niż te, które widać na jego skórze w filmie.
Film kręcono w Toronto (Kanada), Huntingburg (Indiana, USA) oraz w Palmdale (Kalifornia, USA).
Pierwotnie planowany tytuł filmu - "The Flood" ("Powódź") zmieniono, ponieważ twórcy filmu nie chcieli, aby publiczności kojarzył się on tylko i wyłącznie jako kino katastroficzne.
Zdjęcia do filmu trwały od 26 sierpnia 1996 roku do 9 stycznia 1997 roku.
Producenci tak bardzo obawiali się wybuchu epidemii choroby legionistów, że nakazywali, co godzinę przepłukiwać wszystkie rury, używane w czasie tworzenia efektów wodnych. Ekipa techniczna mówiła, że przez te rury i tak regularnie przepływa woda, więc zabieg jest bezcelowy. Producenci jednak pozostali nieugięci. W efekcie prace na planie musiały być co godzinę wstrzymywanie, a cały proceder powiększył budżet filmu o 50 milionów dolarów i wydłużył okres zdjęciowy. Ponadto, na planie nigdy nie było ryzyka wystąpienia tej choroby.
Kontrakt Christiana Slatera zawierał wzmiankę, że jego temperatura ciała nie może spaść o 0,1 stopnia. Z tego powodu cały sztuczny deszcz wytworzony na planie filmowym musiał być podgrzany o 1 stopień więcej, niż wynosi temperatura ciała. Sprawiło to, że budżet przeznaczony na ogrzewanie wody był trzykrotnie wyższy niż ten, który przeznaczono na efekty specjalne.