Najlepszy obraz w tym roku. Na prawdę film był perfekcyjny, tak dobrego scenariusza (i tak dobrze opowiedzianego) nie było już dawno. Ten film zasługuje na 8,5 -9, a ma 6,1. Ku..wa, co to ma być!!! Ta strona stworzona jest chyba dla dzieci Avatara. Jutro ten film ma mieć ocenę co najmniej 8. Daję wam czas do 14:00, potem odłączam wszystkim internet.
Widocznie dwa różne filmy widzieliśmy. Dziwi mnie, że ten film ma tak wysoką ocenę...powinien mieć zdecydowanie niższą.
Odłącz siebie od internetu, i będziesz miał spokój.
Pomyłka. Student.
Co w tym filmie niby takiego cudownego było, że zasługuje na ocenę 10?
Ksywa student? A co, dużo pijesz? W gimnazjum i już pije. WSTYD!!!!!!!!!
A tak na poważnie, to - jak już napisałem - wszystko było świetne. Nie można nie doceniać klimatu, aktorów, muzyki i przede wszystkim scenariusza.
Aż dwóch tematów potrzebujesz? Przykro mi, ze swym poziomem wypowiedzi i stylem nie wybijasz się ponad podstawówkę...
Całe szczęście, nie masz takiej władzy by zabraniać innym mieć odrębne zdanie - więc jak widać, można nie mieć najlepszego zdania o zdjęciach, muzyce, scenariuszu.
Haha! Zamiast rozwinąć swoją własną opinię na temat filmu i odnieś się do uwag innego użytkownika ubliża się mu!
Bardzo dojrzałe zachowanie....
Do czego tu się odnosić? Jak dla kogoś muzyka z lat osiemdziesiątych jest słaba, to nie ma o czym rozmawiać. A dwa tematy założyłem dlatego, że mam małego ptaszka i chciałem się dowartościować :(
Słabą ocenę ten film miał już bardzo dawno - nie wiem, gdzie oceniający wówczas go zobaczyli, gdyż jeszcze nie był nawet dostępny na Internecie, a w Polsce żadnych prapremier też nie było. Czytając wiele komentarzy, zauważyłam, że duża część oceniających nie zobaczyła tego filmu, ale już go skrytykowała i dała niską notę, bo stwierdzili, że to na pewno będzie holywoodzkie dno i że "arcydzieła się nie kopiuje". Oglądałam oryginalną, skandynawską wersję i wcale jej nie uważam za arcydzieło. Film był dobry, ale czegoś mi w nim zabrakło. Mam zamiar w najbliższym czasie zobaczyć amerykańskie "Let me in" i wtedy będę miała porównanie. :)
Otóż to. Z tego co widzę wszyscy (no prawie wszyscy) wypowiadający się dają filmowi od 7 wzwyż, a film wciąż ma notę 6. Nie świadczy to dobrze ludziach przyznających oceny. :(
Proste. Oryginał był świetny, a ludziom nie podoba się, że amerykanie próbują za wszelką cenę zarobić kopiując co się tylko da..
A może dać sobie spokój z tą całą ideologią: "Amerykanin to tępak, który nie potrafi czytać, więc w kinie musi oglądać filmy po "amerykańskiemu" i dlatego Amerykanie robią amerykańskie przeróbki europejskich filmów" Może po prostu obejrzeć film i postarać się obiektywnie ocenić. Ja oryginalnej wersji nie widziałem, więc się nie wypowiadam, ale film Reevesa (tak to się chyba pisze) jest naprawdę bardzo dobry i jako praktykujący katolik czuję się w obowiązku wszystkim go polecić.
I ja chętnie obejrzę . Szwedzki oryginał był chwilami dla mnie zbyt mdły i nienaturalny , Amerykanie może tego nie schrzanili chodź różnie z tym u nich bywa. A czemu zrobili remake filmu z przed dwóch lat ? Niewątpliwie tylko i wyłącznie dla pieniędzy oto powód.
Ja jeszcze nie oglądałem oryginału, ale obejrzałem na enemefie amerykańską wersję i była świetna. Nie wiem, czemu na plakatach jest coś w stylu "zło ma wiele twarzy" (czy coś takiego). Dziewczynka, jak i chłopiec to byli pozytywni bohaterowie... Dlatego lubię takie filmy, tak samo jak w Pulp Fiction, przywiązałem się do bohaterów, chociaż byli gangsterami. Tutaj główna bohaterka jest wampirem, który morduje ludzi, i się przywiązałem do tych bohaterów i się ucieszyłem że się udało im. ^^ Niezły film, dałem 6 chyba.
Nie wydaje mi się, żeby Owen albo Abby byli bohaterami pozytywnymi. Można o nich powiedzieć że są wielowymiarowi i niebanalni, ale na pewno nie pozytywni. Zwróć uwagę na zachowanie tego dzieciaka kiedy miał na sobie maskę... Co do dziewczynki to oczywiście możemy powiedzieć że polubiła Owena itd., ale możemy również postrzegać tę przyjaźń jako zjawisko, w którym silniejszy osobnik wykorzystuje słabszego. Abby zdawała sobie sprawę z tego, że jej wcześniejszy partner staje się niedyspozycyjny :D Swoją drogą to całkiem ciekawie przedstawiono ich relację, można powiedzieć że z każdą sceną coraz lepiej.
Co do szwedzkiego oryginału to widziałem tylko kilka scen... ale tak jak ktoś wyżej napisał, wydawały się trochę zbyt mdłe.
Właśnie o to chodzi, że film choć amerykański, nie był holywoodzką produkcją. Relacje bohaterów były złożone, historia pełna niedopowiedzeń i subtelnych aluzji, klimat i muzyka lat osiemdziesiątych tak jak w Watchmen - niesamowite. Przeważnie w amerykańskich filmach wszystko jest uproszczone do granic absurdy: jest dobry facet i zły facet, jest też piękna kobieta, która zakochuje się w dobrym facecie, a zły facet na końcu dostaje "oklep". Nie przesadzę, jeśli napiszę, że jakieś 70% filmów USA ma taki schemat (i pewnie dlatego my te fimy tak namiętnie oglądamy). A tu proszę, powstaje film, który zostawia widzowi miejsce na własną interpretację zachowań i motywów rządzących bohaterami.
Nie widzę sensu używania pojęć pozytywny bohater/ negatywny bohater, bo ten film to nie jest Avatar czy Libeator 8, tylko naprawdę nowa jakość. A czy zrobiony został tylko dla kasy? Nie sądzę. Wydaje mi się, że Reeves dostrzegł potencjał w tym obrazie i stwierdził(nie bez racji), że wersja amerykańska będzie miała "większe pole rażenia". Ja przyznaję się bez bicia, że w życiu nie sięgnąłbym po szwecki horror, a tak dzięki amerykańskiej wersji nie tylko go obejrzę, ale na pewno przeczytam literacki pierwowzór. Reasumując,amerykanie, robiąc ten film, "zrobiłi wszystkim dobrze". Bez nich oryginalną wersję obejrzałaby garstka ludzi, a tak obejrzą miliony.
Książka "Wpuść mnie" Jahna A.Lindqvist jest genialna (polecam wszystkie jego książki!). Wersja skandynawska była świetna ale 'okrojona', jednak żaden film nigdy nie dorównał książce. Niedługo zobaczę wersję amerykańską, wtedy się obiektywnie wypowiem ;) A dlaczego amerykanie się za to wzięli? Kolega słusznie zauważył - kasa :) Wampirza mania , albo mania na Edwarda - trwa. Kiedy Harry Potter był w kwiecie wieku, był szał na czarodziejów, teraz na wampiry :)
Skandynawska wersja dostała ode mnie 10/10. Mam nadzieję, że ta jest równie dobra ;)
Pozdrawiam
No właśnie akurat w tym filmie wampiryzm nie jest produktem masowym, przynajmniej w moim odczuciu ( właściwie to trochę zaplątałem się tym stwierdzeniem, bo przecież większość filmów na taką skalę, szczególnie amerykańskie przeróbki, kręcone są dla mas ) Bynajmniej chodzi mi o to, że "Let me in" to powiew świeżości w tym temacie, co w połączeniu z bardzo dobrze skonstruowanymi bohaterami i niebanalną fabułą, nie każdemu odbiorcy przyzwyczajonemu to okrojonych standardów przypadnie do gustu. W filmie pojawia się chyba tylko jedno słowo "wampir" i to jeszcze w pytaniu. Odpowiedź jest krótka -> "I need blood... to live". Z resztą sama Chloe Moretz stwierdza w wywiadzie, że nie chciałaby nazywać swojej postaci bezpośrednio i przyklejać jej łatki wampira.
Any, nie oglądałam tego filmu (widziałam jedynie pierwowzór, amerykańskiej wersji nie widziałam) jednak tym odłączaniem od internetu, to mnie przekonałeś. Jeśli jest chociaż w połowie tak dobry jak pierwowzór, to z przyjemnością go obejrzę.
film jest ponadprzeciętny, co najwyżej dobry, ocena 6 czy może 6,5. Nie ma ani rewelacyjnych zdjęć, ani szałowych kreacji. Sam pomysł był ciekawy ale ostatecznie nie ukazano w temacie wampirów (bo przeciez ostatecznie film był o relacji wampira/istoty zbliżonej wampirom z chłopcem) żadnych nowości. Pozatym troszkę dłuzyzna. Wątek kryminalny był za to calkiem ciekawy i rola detektywa przyjemnie zagrana. Pozatym z plusów muzyka i udźwiekowienie - to jednak za mało na 8 a już na pewno nie 10!
Gdyby nie cudowny Szwedzki oryginał dał bym może i notę 9, ale że Reeves 'mocno wzorował' się na szwedzkim filmie (a wcześniej zarzekał się, że to będzie nowe podejście do książki) to daje tylko 6 (za poprawne kopiowanie, ale zbędne efekty CGI).
PS. Jako że miałem okazję obejrzeć oby dwa filmy w ten sam dzień w kinie, miałem idealne porównanie :)