Nie tak dawno oglądałam Pana Hoppy, wczoraj Praktykanta.
Obydwa filmy:
są o ludziach starszych
z genialnymi starszymi (Anne genialna nie jest ) aktorami
o tym, że zycie po 70tce też może być fascynujące
A jednak różnica między tymi dwom filmami bardzo duża.
Postać Hoffmana, jego gra, to perełka. Po prostu od niego i Dench nie można oderwać oczu.
De Niro do zagranie wiele nie miał. A duert De Niro i Anne to już w ogóle niewypał.
Anne wyjątkowo irytująca o jej męzu nie wspomnę, bo to masakra, i jako filmowa postać, i jako aktor
Pan Hoppy przeniósł mnie w inny świat. Mocno się wyróżnia na tle dzisiejszych amerykańskich produkcji.
Praktykant, to typowe amerykańskie filmidło ze słodko pierdzącym zakończeniem.
Coś jak połączenie Diabeł ubiera się u Prady ( przez cały film nasuwały mi się analogie ) a Stażystami z Owenem.
Nic nowego, nic oryginalnego, nic nie wnoszącego. Film, o którym za tydzień nie będę pamiętała
Szkoda, szkoda De Niro, bo to genialny aktor, jeden z moich ulubionych