kiepski aktorzyna ktory gra kiepskiego aktorzyne. i wyszla z tego jakas karykatura tego co nazywamy komedia. film zwyczajnie nudny. rezyser nawet nie potrafil odtworzyc schematu amerykanskiej komedii. wyszly z tego jakies nedzne popluczyny.
Fakt, reżyser i ekipa nie popisali się. Gra panów Danielsa i Richardsa była tragiczna. A jak zobaczyłem Austina Pendletona, to już na maksa załamałem ręce. Cała ta trójka stworzyła niestrawną i ohydną papkę, którą ciężko by było przełknąć nawet w stanie upojenia alkoholowego. Dziwi mnie, że ten film ma taką samą średnią jak "Kokon: powrót" czy "Zostańcie z nami", które są naprawdę porządnie zrobionymi komediami.